57.
Leżeli obok siebie oddychając głośno i starając doprowadzić się do porządku. Louis nie mógł skupić się na żadnej myśli. Każda przelatywała przez jego umysł, znikając nim zdążył ją właściwie zarejestrować. Wszystkie one wydawały się zbyt błahe, zbyt nijakie. Zwłaszcza w porównaniu do idealnego profilu Stylesa.
- Kocham cię. - Wyrzucił z siebie Louis cichutko, zanim zdążył zastanowić się nad swoimi słowami.
Głowa otoczona wspaniałymi loczkami odwróciła się w jego stronę, porażając nastolatka swoim pięknem.
- Słucham?
I okay... To było wszystkim czego Tommo potrzebował, by zacząć histeryzować wewnętrznie.
- Miałem na myśli... Ja... Kocham... - Louis myślał gorączkowo, starając się nie zrobić z tej chwili jeszcze większej porażki. Naprawdę nie lubił tego uczucia zażenowania, które właśnie go ogarniało. - Naprawdę bardzo kocham... Tosty.
Starszy wpatrywał się w błękitnookiego przez moment, nim wybuchnął naprawdę głośnym śmiechem.
- Tosty? Chcesz mi powiedzieć, że zgłodniałeś?
Niebieskooki kiwa głową z głupim uśmiechem na ustach, który nie mógłby być mniej autentyczny. Powinien odczuć ulgę, ale z jakiegoś powodu tak się nie dzieje. Przeciwne, ma wrażenie jakby stracił coś i chociaż nawet dla niego brzmi to bez sensu, tak właśnie się czuje.
- Cóż, w takim razie nie będę ci przeszkadzał. Na mnie czas... - mówi mężczyzna podnosząc się z pozycji leżącej. Na ten widok i uczucie zimna obok siebie, nastolatek ma ochotę zacząć krzyczeć.
- Nie! Znaczy... Zostań, już i tak za późno. Nie mam zamiaru jeść o tej porze. - Student dodaje na koniec sztuczny śmiech, ale trudno ukryć gwałtowność z jaką zareagował na słowa Stylesa.
Zielone oczy wpatrują się przez chwilę w przestrzeń przed nimi, pozostawiając młodszego w niepewności. Nagle szerokie ramiona podnoszą się i opadają ciężko w głośnym westchnieniu. Dźwięk brzmi jak rozczarowanie i serce Tomlinsona kolejny raz przestaje bić na długie pół sekundy.
- Chyba musimy porozmawiać. - Stwierdza czterdziestolatek nie brzmiąc na zachwyconego tą perspektywą.
Lou kiwa swoją małą głową i siada na łóżku przesuwając swoje plecy do ściany za nim. Cała radość opuściła go w jednym momencie.
Przez minutę oboje siedzą w ciszy. Harry zbiera myśli, starając się ułożyć w głowie odpowiednie słowa. Louis robi wszytko, żeby wyrzucić z głowy obrazy Stylesa wychodzącego z jego pokoju z wyraz obrzydzenia na twarzy.
- Chodzi o to... Ja nie wiem czego ty ode mnie oczekujesz. - Mówi w końcu starszy nie patrząc Tomlinsonowi w oczy. Student milczy i spokojnie czeka na swój wyrok. Wyrok na jego miłość. - Myślałem, że oboje chcemy tego samego, ale teraz nie jestem pewien, czy ty...
- Nie martw się o mnie, Harry. - Przerywa mu student starając się brzmieć na tyle silnie i pewnie, na ile potrafi.
- Po prostu nie chcę żebyś cierpiał.
Po jego słowach znów zapada milczenie. Osiemnastolatek nie jest pewien jak interpretować wypowiedź starszego. Jednak wie też, że zrobi i powie wszytko, by ten został przy nim.
- Więc chcesz przez to powiedzieć, że...?
- Mam na myśli, że nigdy nie rozmawialiśmy o tym, co dzieje się między nami i wiem, że to totalnie moja wina, ponieważ... Nie chciałem, żebyś uznał, że to nie dla ciebie i zwiał. - Wzdycha głęboko, po czym opiera swoją głowę na dłoniach. - Jeśli liczyłeś na cokolwiek między nami... Coś poza seksem, to przepraszam Louis, ale to po prostu niemożliwe. Nie potrafię zaangażować się emocjonalnie w tym momencie i nie sądzę, żeby miało zmienić się to w najbliższej przyszłości. Jedynym co mogę ci zaoferować jest relacja jak ta, którą mieliśmy do tej pory. Nie będzie żadnych romantycznych gestów, poznawania rodziców, czy obchodzenia rocznic. Ja... Nie szukam miłości, Louis.
Kelner daje sobie chwilę, w czasie której starszy odwraca się twarzą do niego i uważnie obserwuje jego reakcję. Nastolatek cieszy się z panującej ciemności, bo przynajmniej wie, że Harry nie widzi jego twarzy dokładnie. Nie dostrzega trzęsących się warg i mokrych oczu.
- Też nie szukam miłości, Harry. - Louis przymyka powieki, ponieważ wie, że nie potrafiłby dłużej kłamać widząc Stylesa tak blisko siebie. - Nasza relacja nie jest dla mnie niczym więcej, niż dla ciebie. Po prostu lubię seks z tobą, nic ponad to.
Kiedy wreszcie otwiera oczy widzi uśmiechniętego mężczyznę i ten widok łamie mu serce. Jednak nie mówi nic więcej, odwzajemnia tylko radosny gest.
Następnie Styles lega ponownie na materacu, co czyni także młodszy z nich.
Tomlinson znał prawdę. Wiedział, że był dla Harry'ego wyłącznie przygodą, nieznanym. Ale kiedy poczuł ramiona mężczyzny wokół siebie, wtulił się w nie mocno. Ponieważ chłopak już dawno pogodził się z tym, że nic nie znaczy dla ludzi, których kocha.
I Louis może być głupcem, naiwnym dzieciakiem, albo po prostu idiotą, ale on chciał tylko, żeby Harry, ten jeden raz, został.
°°°°°
Nie wiem jakim cudem zabranie się do napisania tego rozdziału trwało tak długo. Cóż, tak czy inaczej, 57 rozdział już za nami.
Przy okazji chciałam podziękować za 46K wyświetleń (to już nawet więcej tysięcy, niż Harold ma lat w tym ff {a to dużo}).
A tak w ogóle to piosenka w mediach (którą mam nadzieję słuchasz) tak bardzo kojarzy mi się z dzieciństwem. W ogóle przez godzinę chodziłam po moim pokoju chodem robota, słuchając jej, zanim w ogóle ruszyłam z pisaniem.
Okay, nieważne. Miłego dnia/ wieczoru/nocy czy czegokolwiek. ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro