53.
- Wyglądasz na naprawdę wściekłego, Tommo. - Stwierdził zaniepokojony głos Malika. - Jesteś pewien, że nic ci się nie stało?
Louis: Masz ochotę gdzieś ze mną wyjść? ×
19:54
- Znaczy, wiem, że mówiłeś Perrie, że jest okay... Ale teraz trochę mnie przerażasz.
Ashton: Hej :) nie spodziewałem się, że napiszesz tak wcześnie. I jasne, że mam ochotę. Tylko dziś jestem już wykończony
Co powiesz na jutro? Gramy koncert i później moglibyśmy skoczyć do klubu z chłopakami
19:58
- Przez pół godziny wyglądałeś jakbyś miał się rozpłakać albo zżygać. Albo jedno i drugie. Teraz jednak wyglądasz na nieźle wkurwionego. To chyba nie zdrowe...
Louis: jasne, brzmi super! To do jutra, tak? ×
19:59
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Naprawdę, źle wyglądasz stary. Chcesz może żebym zawołał Pezz? Jestem pewien, że nie obrazi się, jeśli przerwiemy jej prysznic...
Ashton: Ekstra. Widzimy się w klubie. Wyślę ci smsem szczegóły
20:04
- Louis! Czy możesz się do cholery skupić?! - krzyknął całkiem wkurzony Zayn.
°°°°°
Leigh-Anne niecierpiała jadać swoich posiłków nad biurkiem. Wydawało jej się, że wszytko zostawia po sobie okruszki lub całe miliony ledwo widocznych, tłustych plam. Za to jesli chodzi o wychodzenie na lunch, po prostu nie była tego zwolenniczką. Nie lubiła faktu, że przeważnie była sama i ludzie w restauracjach lub innych miejscach patrzyli na nią z litością w oczach. Miała wrażenie, że wiedzą o niej wszytko. Widzą ją siedzącą samotnie przy dwuosobowym stoliku i myślą "Nic dziwnego, że nawet Dave nie chciał z nią być. Jest taka aspołeczna."
Lub może była zwyczajnie przewrażliwiona. Od czasu jej zerwania z narzeczonym minął ponad miesiąc (chociaż ich miłość skończyła się na długo przed tym. Dziewczyna była po prostu zbyt ślepa, żeby to dostrzec), a Pinnock wciąż nie naprawiła tego, co ich związek zniszczył. Mężczyzna był chorobliwie zazdrosny, co powodowało fakt, że od razu po pracy gnała do domu na złamanie karku. Byle tylko nie spotykać się z nikim, nie dawać mu pretekstu, nie złościć go jeszcze bardziej...
Tak czy inaczej skutkiem tego był totalny brak znajomych u dwudziestopięciolatki. Swoim najlepszym przyjacielem nazywała Stylesa, który w teorii był jej szefem (W praktyce Leigh-Anne czuła się trochę jak jego matka. Ciągle musiała dbać o to, by nie robił głupot, pilnować, żeby nie zapomniał o spotkaniach i nawet pomagać mu w zakupach. Jednak mimo wszystko, nie narzekała. Harry był zabawny, często opowiadał jej o swoim życiu i lubiła go.). Poza brunetem bliższe stosunki łączyły ją już tylko z Rulem (facetem od drukarki) i Gabby (której sekretnie nienawidziła za ciągłe żucie gumy z otwartymi ustami. Poza tym była całkiem wkurzająca z tym ciągłym nakręcaniem włosów na palce, ale jako jedna z nielicznych miała w zwyczaju witać się z Lee).
Tak więc ostatecznie, kiedy wybiła dwunasta, Pinnock po prostu chwyciła swój posiłek i ruszyła w kierunku pokoju socjalnego. Siadła samotnie na skórzanej kanapie i zabrała się za konsumowanie kurczaka curry, który jakimś cudem przetrwał w plastikowym pudełku pięć godzin.
- Myślę, że lepiej by smakował na ciepło. - Rzucił jakiś głos z boku i dziewczyna podskoczyła zaskoczona. Kawałek mięsa poleciał jej w nie to miejsce, w które powinien i już sekundę później zaczęła się dławić.
- O Boże, przepraszam! - Krzyknął spanikowany facet nagle znajdując się obok niej i klepiąc ją lekko po plecach. Kiedy wreszcie się uspokoiła, podał jej trzymaną w dłoni butelkę wody, którą przyjęła z wdzięcznością. Wiedziała, że jest cała czerwona i ma na twarzy rozmazany tusz przez łzy, jednak blondyn nie wydawał się tym przejmować. - Naprawdę mi przykro. Nie powinienem był cię tak straszyć.
Kiwnęła głową w momencie, kiedy zdała sobie sprawę, że on oczekuje jakiejś odpowiedzi. Wypiła jeszcze łyk wody, a wysoki blondyn obok niej, odsunął się na bezpieczną odległość z lekkim uśmiechem.
- Wszytko w porządku?
Kolejne kiwnięcie głową. Lee czuła się trochę jak jedna z tych figurek psów z ruszającymi się łbami, które kierowcy kładą w swoich autach.
- Ymm... Cóż, w takim razie nie przeszkadzam. - Stwierdził z nieco niezręcznym uśmiechem i Pinnock uznała to za strasznie słodkie. - Przyszedłem tu tylko po wodę.
Dziewczyna zarumieniła się i chciała oddać mu butelkę, ale on machnął tylko ręką ze śmiechem.
- Nie ma problemu. - Odparł, po czym podszedł do automatu z napojami, skąd chwilę później wziął kolejną wodę. - To na razie.
I tyle. Odszedł.
A Leigh-Anne zdała sobie sprawę, że nie powiedziała do niego ani jednego słowa. Jaka ze mnie idiotka, pomyślała i ugryzła jeszcze trochę kurczaka, tym razem starając się być ostrożniejszą.
°°°°°
Wesołego dnia singla!
Dziś nie trzeba golić nóg, można jeść żeberka rękami i... Nie wiem co jeszcze.
Moje trzecie ulubione święto zaraz po Bożym Narodzeniu i Tłustym Czwartku xDDD
All the single ladies
(All the single ladies)
All the single ladies
(All the single ladies)
Now put your hands up!
Łoo o oo Łoo o oo
Łoo o oo Łoo o oo..!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro