52.
Nie ma pieprzonej szansy na to, że Louis się zakochał. Takie rzeczy nie są w jego stylu.
Osiemnastolatek jest po prostu zauroczony starszym. To wszystko.
Ludzie tacy jak Tommo nie są zdolni do miłości. Chłopak nawet nie wie jakie to uczucie być kochanym. Wychował się w rodzinie pełnej zimnych, bezdusznych osób. Zawsze był traktowany jako ten najgorszy. Nikt nigdy go nie chwalił, nie przytulał. Jedyne co dostawał od rodziców to kolejne wymagania.
Musisz być przykładnyn bratem. Nie możesz palić. Musisz chodzić do kościoła co niedzielę. Mieć najlepsze oceny w klasie i wygrywać konkursy. On nawet został zapisany wcześniej do szkoły.
"Będziesz mi kiedyś dziękował" mówił jego ojciec. "To wszytko dla twojego dobra" dorzucała matka.
Stare śpiewki powtarzane od lat będące ich odwiecznymi argumentami na wszytko.
- Lou? - Słyszy zaskoczony głos za nim i odwraca się na swoim krześle w kawiarni. Czeka właśnie na swój shake i nie spodziewał się spotkania znajomych. Widzi uśmiechniętego Mike'a w towarzystwie jakiegoś chłopaka.
- Hej. Dawno się nie widzieliśmy. - Wita się ściskąc dłonie im obu.
- Poznajcie się. Louis, Ashton. Ash, Lou. - Przedstawia ich sobie.
- Czy to ten Louis...? - zaczyna przyjaciel kolorowowłosego, ale przestaje mówić, kiedy zostaje kopnięty w kostkę. - Auć. Znaczy... Michael wspominał o tobie.
Błękitnooki uśmiecha się i proponuje przybyłej dwójce, by przysiedli się do niego.
- Właściwie to mamy jeszcze coś do zrobienia. Przejechaliśmy na zakupy świąteczne.
- Już? - pyta zaskoczony Tomlinson. On miał w zwyczaju szukać prezentów dla przyjaciół i sióstr najwcześniej tydzień przed świętami.
- Od jutra grudzień, a wolę być przygotowanym wcześniej. - Odpowiada mu Ashton.
- Nigdy nie zostawia rzeczy na ostatnią chwilę. - Potwierdza roześmiany fioletowowłosy wskazując na wysokiego mężczyznę obok siebie.
- Więc prawdopodobnie jesteśmy totalnymi przeciwieństwami. Jeśli mam na coś miesiąc i tak zrobię to minutę przed terminem. - Chłopcy śmieją się i Lou czuje się oczarowany widząc dołeczki Asha.
- Słyszałeś kiedyś o tym, że przeciwieństwa się przyciągają?
- Ta cała sprawa z dopełnienianiem się, prawda? Niezbyt w to wierzę...
- Na Twoje szczęście, mojej stary wystarczy dla dwojga. - Rzuca z mrugnięciem starszy.
A Tomlinson być może trochę za bardzo stara sobie udowodnić, że nic nie czuje do Harry'ego. Dlatego też uśmiecha się szeroko i zaczyna flirtować z tym całym Ashtonem na oczach średnio zadowolonego Mike'a.
Ostatecznie wymieniają się telefonami i rozchodzą w swoich kierunkach. Szatyn pozostaje przy stoliku z lekkimi wyrzutami sumienia i nie jest do końca zadowolonym z siebie. Wydaje mu się, że widzi rozczarowane spojrzenie w odbiciu ekranu swojego teledonu.
°°°°°
Brunet westchnął ciężko kiedy usłyszał otwierające się drzwi. Naprawdę musiał trochę popracować, a tłum nastolatków w jego salonie mógł łatwo zniweczyć jego plany.
- Dzień dobry, Panie Styles. - Wita się jeden z przyjaciół jego syna.
- Cześć chłopcy. - Odpowiada.
Dwójka studentów rzuca na podłogę kilka siatek ze świątecznymi wzorami, siada w salonie włączając telewizor i Harry musi przenieść się ze swojego wygodnego miejsca przy stole. Głośne dźwięki i okrzyki chłopców sprawiają, że robienie swojej pracy jest jeszcze bardziej męczące. Chyba zaczyna rozumieć, dlaczego ludzie wolą pracować w biurze.
Nie chce przez to powiedzieć, że przeszkadza mu obecność syna... W zasadzie to Harry'emu i jego pierworodnemu ostatnio układa się coraz lepiej. Może nie przeszli jeszcze na poziom codziennych rozmów i zwierzania się sobie nawzajem, ale nie są też tak niekomfortowi względem siebie. Styles myśli, że kilka zdań na parę dni i lekkie przekomarzanie się mu wystarcza.
- Gordon, robaczku... - Harry uśmiecha się w stronę swojego syna, na co ten tylko przewraca oczami.
- Nie mów tak do mnie, wiesz że tego nienawidzę. - Jęczy młodszy Styles, ale mężczyzna może zauważyć delikatny cień uśmiechu na jego twarzy.
- Wychodzę. Będę za... Właściwie tyle nie mam pojęcia kiedy. Potrzebujecie czegoś?
Studenci kręcą głowami, więc zadowolony czterdziestolatek rusza w kierunku wyjścia. Słyszy jeszcze głośny śmiech i przedrzeźniający go głos robaczku. Ale nie przejmuje się tym, bo chyba znalazł całkiem dobre miejsce do spędzenia tego wieczora.
Ubiera na siebie pośpiesznie kurtkę przez przypadek zrzucając płaszcz. Patrzy na leżące samotnie ubranie co przypomina mu o pewnym uroczym chłopcu ze smutnym spojrzeniem, który wciąż narzeka na mróz.
Więc Harry po prostu wysyła Pinnock wiadomość z pytaniem czy nie ma ochoty na zakupy. Praca może zaczekać.
°°°°°
Harry: Zakupy? Teraz? Moja karta kredytowa i twój wspaniały gust?
18:36
Błękitne oczy Louisa błyszczą radośnie w ciemności salonu. Uśmiecha się głupio do telefonu, ponieważ... Styles o nim myśli. Teraz. I chce spędzać z nim czas. Na czymś co nie jest seksem.
Zanim jednak zdąży odpisać, przerywa mu głos wtulonej w Zayna Pezz:
- Co tam masz? Czyżbyś wolał swoich znajomych od nas?
- Louis? Znajomych? - Ironizuje rozbawiony Malik ustawiając się na kanapie wygodniej. - Jeśli my i Scooby jesteśmy tutaj, to został tylko Niall.
Tommo śmieje się i wystawia im język kiedy przychodzi następna wiadomość. I kolejna.
Harry: Nie daj się prosić, Lee. Wiesz, że Cię kocham.
18:36
Harry: Przepraszam Lou. Pomyłka. Ten telefon jest irytujący x
18:37
I och.
Louis: nie ma sprawy. W porządku :) miłej zabawy na zakupach ××
18:39
- Louis, czy ty płaczesz? - Wykrzyknęła zmartwiona blondynka tuląc do siebie ciało trzęsiącego się przyjaciela.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że w porządku nie było.
°°°°°
Wracam. (Znaczy nie było mnie tu tylko dziesięć dni, ale z niewiadomych przyczyn wydaje mi się, że minęły całe wieki odkąd dodałam rozdział.)
Ostatnio zrobiłam się serio mega leniwa jeśli chodzi o pisanie i praktycznie rzecz biorąc, po prostu trawię czas na słodkim nicnierobieniu. (Znaczy... Teraz już raczej nie zważywszy na koniec ferii, który niestety nadszedł. :c ) Btw, miłych dwóch tygodni dla tych, którzy je właśnie zaczęli.
Ogólnie to wszystkiego najlepszego z okazji walentynek. Jeśli są wśród was ci, którzy nienawidzą tego dnia lub przejmują się brakiem drugiej połówki... Chcę przypomnieć, że 14 lutego to święto miłości, co wcale nie znaczy, że trzeba być w związku żeby je świętować. Spędźcie trochę czasu na tym co sprawia wam przyjemność, poczytajcie ulubione ff, zobacznie cały sezon serialu. W końcu kto będzie kochał nas bardziej, niż mu sami?
A jeśli nie lubicie siebie i czujecie się samotni, to pamiętacie, że ja was kocham ❤
PS: jutro dzień singla, więc nie wiem jak wy, ale ja mam zamiar świętować xD
A tak w ogóle, nie wydaje wam się dziwne, że najpierw jest dzień miłości, a później singla? W sensie to tylko przemyśleniami mojego mózgu, ale gdyby było na odwrót mógłby przewodzić to na myśl, że z bycia samemu wchodzi się w związek. Zaś taka kolejność kojarzy mi się z tym, że zaraz po walentynkach, ludzie ze sobą zrywają.
Cóż, tak, czy inaczej...
Miłego dnia! ××
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro