Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.

Rozdział specjalnie dla WikiSprecher, która wie, że w życiu nie ma nic za darmo :))

Harry opadł na Louisa, odrobinę przygniatając go swoim ciężarem. Oboje oddychali głęboko starając się uspokoić po orgazmach. Oddech starszego łaskotał Tomlinsona w kark, ale ten nie zamierzał się skarżyć. Całkiem podobało mu się uczucie ciepła bijące od ciała Stylesa.

- To było... Wow - sapnął pomiędzy wdechem a wydechem czterdziestolatek. Lou zachichotał leciutko i pokiwał głową, na znak, że całkowicie się z nim zgadza. Będąc szczerym, szatyn był teraz tak szczęśliwy, że zgodziłby się z każdym słowem Stylesa. - Nawet nie chce mi się stąd ruszać. - wyznał trzymając usta minimetry nad uchem swojego kochanka, wywołując tym gęsią skórkę na jego ciele.

I możliwe, że Louis z całkiem mu nie wiadomych przyczyn, był właśnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Był nim przez długie dwie minuty, zanim Harry nie wyszedł z niego, po czym składając lekki pocałunek na jego skroni, wstał z łóżka.

- Co robisz? - zapytał sennie Lou czując lekki dyskomfort spowodowany uczuciem nagłej pustki wewnątrz niego.

- Ubieram się - powiedział Harry stojąc tyłem do niego i wkładają swoją skórzaną kamizelkę, w której zdaniem Louisa wyglądał bardzo męsko. Może szatyn pozwoli kiedyś Stylesowi wypieprzyć się, kiedy będzie miał ją na sobie.

- Po co?

Mężczyzna zaśmiał się i podszedł do leżących gdzieś na podłodze spodni.

- Przecież nie mogę chodzić po ulicy nago, Louis.

A chłopaka stać było tylko na cichutkie "och" i w sumie to cieszył się, że Styles nie może teraz zobaczyć jego twarzy.

- Było naprawdę świetnie, myślę, że powinniśmy to kiedyś powtórzyć - rzucił lokowaty zapinając zamek swoich jeansów i w końcu odwracając się w stronę chłopaka. - Naprawdę chciałbym żebyśmy się jeszcze spotkali - powiedział i Lou uśmiechnął się niechętnie czując jakąś dziwną gorzkość w swoim gardle.

- Pewnie - odrzekł tylko, a czterdziestolatek podszedł, by uratować jego policzek, po czym oddalił się w stronę drzwi.

- Świetnie się dzisiaj bawiłem, Louisie Tomlinsonie. - Po tych słowach wyszedł z sypialni Zayna, a moment później z mieszkania.

Osiemnastolatek westchnął czując nieprzyjemne uczucie. Skąd to rozczarowanie? Przecież nigdy nie oczekiwał niczego od Harry'ego więcej. Prawda?

°°°°°

Gdyby ktoś dokładnie przyjrzał się twarzy blondynki stojącej pod ścianą, pewnie zauważyłby na niej niechęć. Zapewne zauważyłby również, że zerka ona z obrzydzeniem w stronę przystojnego mulata, który rozmawiał z brunetką w stroju aniołka.

Ten ktoś zapewne nie domyśliłby się, że dziewczyna głęboko nienawidzi chłopaka i gardzi nim na wszelkie możliwe sposoby. Za to może zgadłby, iż w tym momencie tej głupiej suki z cyckami na wierzchu nienawidzi trochę bardziej.

Perrie poprawiła swój kapitański kapelusz i pociągnęła porządny łyk z trzymanego w dłoni kubeczka. Och, naprawdę ileż można rozmawiać z takim nudnym facetem jakim jest Malik? Czy ta dziewucha nie ma nic do roboty?!

Parę metrów dalej Zayn znudzony bawił się swoją zieloną różdżką. Wiedział, że może liczyć na dziewczynę tej nocy. Prawdopodobnie nawet skorzysta z tej propozycji. Zresztą chyba tylko głupi, by nie skorzystał. Ta laska sama pchała mu się do łóżka, a w dodatku była całkiem niezła i dość nawalona, by zgodzić się na wszystko.

Rozejrzał się po pokoju, przypadkiem nawiązując kontakt wzrokowy z Edwards. Dziewczyna właśnie udawała, że dławi się swoimi wymiocinami. Chłopak parsknął śmiechem.

- Może mógłbyś pokazać mi swoje mieszkanie? - powiedziała dziewczyna przed nim, kładąc uwodzicielsko dłoń na jego ramieniu.

- Yyyyy... Co? - zapytał mężczyzna patrząc na nią pytająco będąc przyłapanym na niesłuchaniu.

- Słodki jesteś. Wiesz, zazwyczaj tego nie robię - Malik prychnął w myślach widząc jej dekolt do pępka - ale może chciałbyś poszukać jakiegoś ustronniejszego miejsca? No wiesz, gdzieś gdzie moglibyśmy porozmawiać. - Ścisnęła sugestywnie jego ramię.

Malik widział jak Perrie kręci oczami ze znudzoną miną i odwraca się w drugą stronę, torując sobie drogę w stronę wyjścia.

- To jak będzie? - zatrzepotała nienaturalnie długimi rzęsami i zrobiła dziubek. Perrie nigdy nie robiła dziubka. Wyglądałaby w nim głupio. I Zayn zdecydowanie by jej to powiedział.

- Nie mogę. - stwierdził wygrywając się z jej uścisku.

Na twarzy dziewczyny pojawiło się nieme pytanie.

- Jak to?

- Tak to. Mój chłopak na mnie czeka. - powiedział, po czym mrugnął w stronę jej zdziwionej twarzy i ruszył w ślad za blondynką. Ktoś w końcu musi ją zawieść do domu.

°°°°°

Chłopak przekręcił klucz w zamku i zaświecił światło w korytarzu. Widział otwarte drzwi od pokoju Louisa i trochę go to uspokoiło, ponieważ szczerze mówiąc nie miał pojęcia kiedy chłopak zniknął. Być może był trochę zbyt pochłonięty patrzeniem na tańczącą Edwards i posyłaniu morderczych spojrzeń każdemu facetowi w jej pobliżu. Znaczy, nie żeby go to obchodziło. Po prostu nie lubił tej wrednej i sarkastycznej dziewczyny, więc bawiło go patrzenie jak ci wszyscy nie warci jej frajerzy tracą nią zainteresowanie. Może nie do końca z własnej woli, ale poważnie, kogo obchodzą takie szczegóły?!

Mulat zrzucił buty będąc w progu swojego pokoju, po czym zaświecił światło i rusz...

- Co jest?

Chłopak patrzył zszokowany na swojego nagiego współlokatora śpiącego w JEGO łóżku, któRE CAŁE BYŁO POKRYTE SPERMĄ.

Co. Do. Kurwy.

°°°°°
Aktualnie Expensive ma prawie 9K wyświetleń. Ludzie ja tu umieram ze szczęścia! Łoo matko, gdzie mój inhalator?!
...
No tak, nie mam astmy. Dobra, nie ważne.

PS: Nie wie ktoś co się odpierdziela z wattpadem i jak go naprawić? Bo kiedy wciskam ⭐, wyskakuje mi komunikat, że "użytkownik zagłosował już zbyt wiele razy". Mam tak od wczoraj i jestem troszku wkurzona, ponieważ nie lubię czytać czegoś, bez zostawienia gwiazdki czy czegoś, a nie mam sił komentować każdy rozdział  :/ pomocy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro