12.
- Naprawdę? A masz jakiś pomysł na to, w jaki sposób mógłbym okazać ci londyńską gościnność? - Lou wiedział, że nie jest to zbyt dobry tekst na podryw, ale najwyraźniej Mike'owi wystarczał.
Sekundę później ich usta złączyły się w niechlujnym pocałunku, a Tommo mógł poczuć parę rąk pospiesznie rozpinającą jego koszulę.
Jedynymi barierami pomiędzy nimi były ich ubrania i dwójka nastolatków natychmiast zapragnęła pozbyć się tej przeszkody.
- Jesteś tak cholernie seksowny - szepnął Mike na chwilę odrywając od siebie ich wargi, więc Tommo mógł spojrzeć w głęboko zielone tęczówki napawające go dziwnym spokojem.
Lou odchylił swoją głowę w tył, gdy poczuł gorący oddech chłopaka na szyi. Szatyn jęknął przez sposób w jaki czuć było usta mężczyzny na jego skórze.
- Pragnę cię - wyszeptał mu do ucha wrzosowłosy przygryzając przy okazji jego płatek.
- Więc mnie weź - odpowiedział Tomlinson ponownie łącząc ich potrzebujące siebie nawzajem usta.
A następnie ich drżące oddechy stały się jednością pomiędzy tym całym zgiełkiem. Wśród trwającej imprezy, w pokoju oddzielonym od upijających się studentów zaledwie ścianą, dwójka obcych dla siebie mężczyzn podjęła decyzję, która miała wpływ na ich życie większy niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
°°°°°
Ranek zawsze jest najgorszy. Kiedy budzisz się w obcym mieszkaniu nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić.
Louis miał świadomość tego co wczoraj się zdarzyło. Wiedział też, że choć jego sumienie podpowiadało mu inaczej, chłopak wcale tego nie żałował.
Wręcz przeciwnie. To było tym czego było mu trzeba.
Oczywiście nie czuł się najlepiej ze świadomością, że przespał się z dopiero co poznanym facetem. Louis nawet nie znał jego nazwiska i ten fakt mocno go dobijał.
Czuł się łatwy, tani.
Ale przecież nie robił tego, żeby poczuć się lepiej. Chciał zapomnieć i w tamtym momencie temat pewnego dwa razy starszego od niego mężczyzny był dla niego najmniejszym zmartwieniem.
A jeśli efekt został osiągnięty, czy ktokolwiek ma prawo martwić się środkami jakimi do niego doszedł?
Chłopak powoli uniósł powieki wiedząc, że nadszedł czas by zmierzyć się z rzeczywistością.
Na początku rzucił mu się w oczy kolor włosów chłopaka oddychającego spokojnie tuż obok. Delikatny fiolet przyciągał uwagę i wydawał się pasować idealnie do rozluźnionej twarzy Mike'a.
Chłopak rzeczywiście mógł mieć najwyżej dwadzieścia lat, jego cera nie posiadała żadnych mankamentów, a blada cera sprawiała, że wydawał się kruchy.
Jednym słowem piękny, pomyślał Lou nagle zasmucony wizją momentu, gdy Mike w końcu się obudzi i z obrzydzeniem spojrzy na niego.
A przykrych sytuacji należy unikać, więc Tomlinson zaczął się ostrożnie podnosić z miękkiej poduszki uważając by nie obudzić śpiącego...
- Gdzie idziesz? - spytał zaspanym głosem jego nocy towarzysz.
- J-ja... Właśnie się zbieram. - powiedział Lou czując się maksymalnie niekomfortowo przez to, że został przyłapany.
Chłopak otworzył oczy i poprawił się tak, by móc patrzeć na osiemnastolatka.
- Wiesz Lou... Myślę, że wcale nie musisz już wychodzić - szepnął cicho z delikatnym rumieńcem na policzkach.
°°°°°
Więc była już prawie siódma i Lou wiedział, że za godzinę musi być w pracy na swojej porannej zmianie, ale mimo to postanowił poświęcić trochę czasu na poznanie Mike'a. Takim oto sposobem ta dwójka siedziała w przestronnej kuchni pijąc chłodną już kawę i próbując wydobyć wiadomości o sobie nawzajem.
Może chodziło tylko o to, by uciszyć cichy głos z tyłu głowy wypominający im spanie z zupełnie obcą osobą, a może rzeczywiście pragnęli dowiedzieć się czegoś o tym drugim.
- Więc... - zaczął Louis drapiąc się po nagim ramieniu. - Jak masz na nazwisko?
°°°°°
W ciągu pół godziny, Louis dowiedział się o Mike'u samych kluczowych rzeczy. W skrócie: ma na nazwisko Clifford, ma dziewiętnaście lat, pochodzi z rozbitej rodziny, w piątek idzie na przesłuchanie do mało znanej kapeli "5 Second Of Summer", która jego zdaniem ma duży potencjał i zdecydowanie uznaje wyższość pizzy nad jakimkolwiek innym daniem.
- Więc.... - zaczął Louis stojąc już w drzwiach mieszkania.
- Tak?
- Czy zaproponowanie ci przyjaźni będzie bardzo żałosne?
Clifford roześmiał się i drapiąc się po brodzie rzekł:
- To może być dość nietypowy początek przyjaźni, ale czemu nie.
- Masz na myśli to, że poszliśmy ze sobą do łóżka? Proszę cię, wszyscy najlepsi przyjaciele tak zaczynają!
- Rozumiem, że spałeś ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi? - zapytał rozbawiony chłopak unosząc brew z widniejącym w niej kolczykiem.
- Tylko z tymi najlepszymi. - odpowiedział Tomlinson.
- Fajnie było cię poznać Louisie Tomlinsonie. - powiedział fioletowo włosy, a Lou odwzajemnił uśmiech chłopaka, który wyglądał całkiem przyzwoicie jak na w pół do ósmej rano, po czym wyszedł kierując się w stronę swojego malutkiego mieszkania.
°°°°°
Rozdział sprawdziła @czosnek13 więc w razie gdybyście znaleźli jakieś błędy... Cóż, nie wahajcie się jej ich wspomnieć :)
PS: Dzięki ziemniaku xd
PPS: 2,5K 😍😍😍😍😍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro