10.
Jak bardzo desperacko to zabrzmi, jeśli Louis przyzna, że po powrocie do mieszkania przegrzebał wszystkie swoje rzeczy, a później zadzwonił do Nialla, zmuszając go do tego samego, tylko po to, by znaleźć tą głupią karteczkę? Cóż, tak czy siak, ślad po niej zaginął.
To znaczy... Nie żeby Louisowi, aż tak bardzo na tym zależało. On po prostu pomyślał, że tak nakazuje kultura. Maniery, czy jakoś tak.
No a jeśli przy okazji uznał, że Harry zachowywał się całkiem słodko z tym swoim zakłopotaniem... Cóż, jego sprawa.
- Chcesz pizzę? - zapytał Zayn odsuwając telefon od ucha.
Tommo spojrzał w dół, na swoje pulchne nogi. W sumie był głodny...
Ale jeśli ma wybierać pomiędzy głodem, a tłuszczem, wybór jest oczywisty.
- Nie, dzięki. - odpowiedział na co mulat podniósł wysoko brew skanując jego ciało - Poważnie, po prostu nie jestem głodny. Jadłem w knajpie.
Malik uspokojony wrócił do rozmowy zamawiając dla siebie pizzę z podwójnym serem. Louis uwielbiał podwójny ser.
W duchu policzył ile to kalorii i aż się przeraził. Zdecydowanie woli pozostać przy niczym.
To nie tak, że ma zamiar powrócić do swoich starych przyzwyczajeń głodzenia się, czy cokolwiek innego. Tomlinson po prostu wiedział, że w ciągu ostatnich dni nie zwracał szczególnej uwagi na to, co jadł. A przecież nie chce wyglądać jak spasiona świnia, którą być może kiedyś był, prawda?
Ten jeden posiłek sobie odpuści. Nic więcej.
°°°°°
To nie tak, że Harry przez ostatnie trzy dni unikał Louisa.
On po prostu nie przychodził do knajpy częściej niż zazwyczaj. A to oznaczało jedną wizytę na tydzień. Zresztą, gdyby chłopak chciał się z nim spotkać, zadzwoniłby.
Ostatnio nie wydawał się zachwycony jego widokiem. Znaczy, tak oczywiście, uśmiechał się i robił te wszystkie rzeczy, które robią kelnerzy. Ale przecież to była jego praca. I bycie miłym było obowiązkiem Louisa, więc po prostu traktował go tak, jak każdego innego klienta.
Ale nadszedł czwartek.
I w każdym bądź razie, Harry tak czy inaczej zamierza dziś iść do knajpy. I bynajmniej nie chodzi tu o pretekst, by móc popatrzeć na uroczego kelnera z boskim tyłkiem.
°°°°°
- Co macie dobrego? - zapytał po raz kolejny klient, a Tommo mógł poczuć jak pulsuje mu żyłka na skroni.
- Jak już wspomniałem, wszytko jest cholernie pyszne, a ty masz przed sobą pieprzone menu, więc czemu do niego nie zajrzysz?! - warknął dodając na końcu swój najmniej wiarygodny ze sztucznych uśmiechów.
Tomlinson robił co mógł, żeby nie wbić mu swojego ołówka w tętnicę.
Mężczyzna popatrzył na niego uważnie.
- Nie macie zbyt miłej obsługi, co?
- Ani zbyt mądrych klientów. - szepnął do siebie, po czym dodał głośniej - Więc co podać?
- Hmmm... A co macie dobrego?
Przecież po coś robią te głupie ołówki, nie?!
°°°°°
Harry wszedł do knajpy w momencie, gdy Louis przyjmował zamówienie od klienta. Stał tam i bawił się swoim ołówkiem szepcząc coś do siebie.
Ależ on był uroczy!
Usiadł na swoim stałym miejscu i obserwował nastolatka z ukrycia. Chłopak ściskał właśnie ołówek w dłoni i wyglądał jakby bardzo intensywnie myślał.
Jejku, może to zabrzmieć żałośnie, ale Styles oddał by wszytko, by wiedzieć co zajmowało jego myśli.
Harry mógł zobaczyć jak klient wybrzydza nad menu dość długo. Po jakiś pięciu minutach chłopak odszedł wreszcie z zamówieniem w stronę kuchni. Ależ on cierpliwy, normalnie oaza spokoju!
Chwilę później zjawił się przy ladzie wypadając na nieco zmęczonego, ale gdy ujrzał Harry'ego, jego twarz przeciął szeroki uśmiech.
Spokojnie, uśmiecha się tak do każdego klienta - powtarzał w głowie Styles, by nie zwariować i nie zacząć piszczeć ze szczęścia niczym jakaś nastoletnia fangirl.
Obserwował właśnie swobodę z jaką poruszał się idący w jego stronę kelner, kiedy poczuł na swym ramieniu dłoń.
Widział jak na twarzy nastolatka pojawia się koncentracja, a szeroki uśmiech staje się mniej radosny.
- Niespodzianka! - pisnęła Leigh-Anne - przyszłam zobaczyć to twoje zakazane ciasteczko!
Za jakie grzechy?
°°°°°°
Okay, więc wiem, że to już 10 rozdział, a my wciąż nie mamy żadnych Larry moments, ale spokojnie! Niedługo będzie się działo *zaciera dłonie niczym Gargamel*.
A tak nawiasem mówiąc to z góry przepraszam za to co będzie się dziać w następnym rozdziale (albo w sumie następniejszym bo nwm czy wrzucać tu jeszcze jedną scenę, więc no) :D
Btw, miałam wrzucać rozdziały żadziej, ale kiedy już dodałam 9. byłam jak "a niby po co ci życie prywatne?!".
I nie wiem czy ktoś zauważył, ale Expensive ma już 2k wyświetleń i mam absolutny fangirl (lub może też inny stan wielkiej radości, ale chyba nie wypada o tym mówić, więc zostaję przy tym) xd
To dziwne i trochę chore, ale zaczęłam traktować to ff jak dziecko i strasznie się nim przejmuję.
Kooooocham was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro