8: Jestem silniejszy niż ty i ten kmiot razem wzięci!
-Spóźniłeś się. -powiedziałam, opierając nogę na pobliskiej ławce i rozciągając się- Powinieneś się rozgrzać. Jeśli nabawisz się kontuzji, wszystko stanie w miejscu.
Chłopak kiwnął głową i zaczął powtarzać moje ruchy. Nie zaskoczyło mnie to, prawdopodobnie nigdy wcześniej nie biegał w wolnym czasie... Jego kości strzelały, ale ten dźwięk był dla mnie bardzo przyjemny, dobrze mi się kojarzy...
-Hej... Mówiłaś serio? Możesz przekazać mi moc?
Kiwnęłam głową, stając na przeciwko niego. Dalej wyglądał na przygnębionego, ale nie jest to dla mnie duże zaskoczenie... Jest mizerny, ale wierzę, że będę w stanie zrobić z niego przystojniaczka.
-Przekazywanie mocy nie jest dla mnie czymś niemożliwym, jest to jednak trudne. Pobiera ode mnie dużo energii. Dlatego muszę wybrać dogodny moment. Przed tym jednak musisz nabrać trochę ciała... Podejrzewam, że nagłe otrzymanie mocy mogłoby spowodować wiele szkód w twoim ciele. Muszę cię jeszcze nauczyć jak z niej korzystać, ale myślę, że z tym nie będzie problemów.
Midoriya przymknął oczy, ale po chwili spojrzał obojętnie na kogoś za moimi plecami. Widziałam w jego oczach iskierki nienawiści, dlatego odwróciłam się, zainteresowana osobą, której nie lubimy. Jakiś blondyn szedł powoli w naszą stronę.
-Bakugou Katsuki. -syknął, mierząc go zimnym wzrokiem- Powinniśmy już iść, nie mam ochoty na rozmowę z tym dupkiem.
Zrobił kilka kroków w stronę leśnej ścieżki, ale szybko byliśmy zmuszeni do postoju.
-Ej, ej! Deku! Trenujesz!? Dalej myślisz, że ktoś tak słaby może dostać się do najlepszej akademii w kraju!? Tak żałosny słabeusz nigdy nie będzie bohaterem!
Przewróciłam oczami, pchając wściekłego chłopaka na przód.
-Nie przejmuj się kimś tego pokroju, mamy co robić.
Zrobiliśmy zaledwie kilka kroków, gdy ktoś złapał mój łokieć. Poczułam narastającą we mnie złość, ale jeszcze nic nie zrobię. Chce dowiedzieć się o co chodzi temu prostakowi. Poza tym trochę mnie ciekawi. Izuku raczej za nim nie przepada, a ja z natury jestem wścibska, chociaż staram się z tym walczyć, bo sama tego nie lubię.
-Tego pokroju? Czy ty wiesz koleżanko kim ja jestem!? -koleżanko? Czy ja wyglądam mu na kogoś kto chciałby się z nim zadawać? Otóż nie. Na szczęście w pobliżu nikogo nie ma, więc jeśli trochę go poturbuję, nie powinno być problemu- Jestem silniejszy niż ty i ten kmiot razem wzięci!
Silniejszy? Ha! Na pewno głupszy skoro mnie nie rozpoznał! Dosłownie wszystkie media trąbiły o mnie swojego czasu, a on mnie nie kojarzy? A może kojarzy, ale dalej myśli, że ma ze mną szansę? Pokonanie go to dla mnie koszt kaszlnięcia, więc nie widzę problemu. Możemy powalczyć, ale gdybym chciała go zabić, nie zdążyłby nawet mrugnąć.
-Po pierwsze nie jestem twoją koleżanką robalu. -wyciągnęłam palce w jego stronę, ściskając je delikatnie, uścisk od razu zelżał. Spojrzałam w jego zaskoczone tęczówki, gdy sięgał do linki, która oplatała jego szyję- Po drugie... Dotknij mnie jeszcze raz, a zginiesz.
Był tak zaskoczony, że nie odpowiedział mi, co szczerze mówiąc nie jest dla mnie zaskoczeniem. Prychnęłam, szturchając chłopaka, by ruszył do przodu. Nie mam najmniejszego zamiaru litować się nad tym śmieciem. Poza tym mam co robić... Myślałam, że jest kimś interesujący, ale się pomyliłam. Zdecydowanie, go nie polubię.
⚠ ALARM ⚠
[Otrzymałeś nagrodę za ukończenie ukrytego zadania]
[Przedmiot: Złota obrączka]
Rodzaj: Biżuteria
+25 do inteligencji
+10 do witalności
Obrączka stworzona przez boginię miłości, chroni każdego kto ma z nią kontakt przed efektami zaklęcia opętanie.
Ciekawe... Dostałam przydatny przedmiot, a to jedynie za obronę tego typa. Już jest przydatny. Uśmiechnęłam się pod nosem i przyśpieszyłam, zmuszając go do tego samego. Przekazanie mu mojej mocy jest coraz mniej irytujące. Może nawet się z nim zakoleguje. Któż to wie... Mam tylko nadzieję, że nie będzie do końca taki nieśmiały i strachliwy. To wkurzające i sprawia, że jego postać jest... Nijaka.
~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro