6: Zwykłe zwycięstwo to za mało, musisz przytłoczyć go swoją siłą
Włóczyłam się po ulicy i byłam tak skrajnie znudzona... Niecały rok został do egzaminów wstępnych do U.A., miałam zamiar zdawać na tamtejszy profil łowcy, ale wydaje mi się, że skoro zostałam pierwszym łowcą rangi S, nie ma takiej potrzeby... Z tego co wiem, wiele osób zainteresowało się profilem bohaterstwa. W szkole niedaleko mojej podobno jest chłopak, który ma bardzo silny dar, ale nieprzyjemny charakter... Słyszałam, że jest pewniakiem, który na pewno dostanie się do akademii bohaterstwa. W sumie niezbyt mnie to interesuje... W końcu i tak nie będę miała z nim styczności. Dlaczego w ogóle o nim pomyślałam? Podniosłam wzrok, gdy moje buty i stawiane kroki przestały zaspokajać moją ciekawość świata i od razu zatrzymałam się, widząc zielonowłosego chłopca, który zalany łzami siedział na ziemi. Ogólnie to był go olała, ale... Nie emanował many. Nie posiada daru? Przechyliłam głowę, podnosząc jedną brew. Moja macocha również nie ma daru, mówiła mi o nieprzyjemnościach jakie ją spotykały z tego tytułu... Ostatnio była na mnie trochę zła, słysząc czym się zajmuję... Rap to dość wulgarne zajęcie... Ale co ta kobieta ma do gadania? Może przez pewien czas była dla mnie miła czy coś, ale nie zmienia to faktu, że poderwała żonatego faceta i kilka lat wychowywała z nim w tajemnicy moją starszą o rok siostrę. Przecież to dzięki niej Eruna w młodym wieku była zmuszona do patrzenia na rozwód rodziców i mieszkaniu z matką, która prawie cały czas była w trasie, a jak jej nie było, musiała mieszkać u niezbyt majętnej babci w obskurnym bloku! Kochany ojciec Eruny, wywalił nas z domu, by ta szmata mogła się tam wprowadzić! A teraz ma się za chuj wie kogo i będzie mówić mi co jest wulgarne!? Wzięłam głęboki oddech. Nie powinnam się tym tak ekscytować... W każdym razie, dopóki z nią mieszkam, dobrze byłoby utrzymać przyjacielskie relacje. Jeśli mu pomogę, powinna spojrzeć na mnie nieco przychylniej. Mój ojciec jest prezesem dużej firmy, więc nie brakuje nam pieniędzy, do tego inwestuje, przez co zarabia jeszcze więcej... W sumie wydaje mi się, że gdyby nie to, że rodzina Shiro przejęła większość rynku farmaceutycznego, zapewne byłabym najbogatsza w naszym towarzystwie. Ugh! Czemu ja teraz o tym myślę!? Boże... Wygląda na to, że bogactwo, które otrzymałam w tym życiu, trochę uderzyło mi do głowy. Kucnęłam na przeciwko chłopaka, który od razu spojrzał na mnie z paniką w oczach.
-Wyglądasz źle. -wypaliłam, wpatrując się w jego zielone tęczówki, mimo wszystko jego załzawione oczy i czerwone gałki, sprawiły, że wyglądał żałośnie- Może to nieodpowiednie pytanie patrząc na twój stan... -zaczęłam, kładąc dłoń na jego twarzy i ścierając łzy z jego policzka, który pokrył się rumiano-czerwonym kolorem- Jednak nie wyczuwam od ciebie many... Nie masz żadnej zdolności, mam rację?
-T-tak... -zacisnął dłonie na swoich spodniach i spuścił wzrok- Nigdy nie miałem daru, ale zawsze chciałem zostać bohaterem, ale chyba nie mam wystarczających zdolności... -wygląda na załamanego. Podparłam brodę na dłoni i spojrzałam na niego z zainteresowaniem. Nie każdy może zostać bohaterem- Był bohater, którego podziwiałem, ale on również mnie odrzucił. -te słowa sprawiły, że moje serce zadrżało. W poprzednim życiu starałam się zaimponować rodzicom, ale oni zawsze tylko mnie krytykowali, ostatnie miesiące mojego ludzkiego życia były przepełnione wizytami u specjalistów i łykaniu różnych tabletek, dlatego jestem w stanie zrozumieć jego ból- Przepraszam... Mówię ci o swoich problemach, a ciebie tak naprawdę to nie obchodzi. Silni nigdy nie przejmują się losem tych słabych... -starł swoje łzy i spojrzał na mnie z nikłym uśmiechem- Wiem kim jesteś... Mimo wszystko jesteś bardzo popularna, pomijając to, że bardzo szybko się wzbogaciłaś przez tworzenie muzyki, mang i powieści. Jesteś niesamowicie silna! Pierwszy łowca rangi S na świecie... Posiadanie takiej mocy musi być niesamowite...
Westchnęłam, patrząc na niego z góry, podałam mu rękę, by wstał. Zaskakujące... Wiele słuchaczy nie wie o tym jak bezczelnie kopiuje pracę innych artystów i wydaje dzieła, które w tym świecie nigdy nie istniały. Cóż... Dla nich jest to moje prywatne osiągnięcie. Chłopak podał mi dłoń i wstał z moją pomocą. Jego oczy były puste... Wygląda naprawdę dobrze z taką miną.
-Moja moc faktycznie jest niesamowita, ale pozwól, że również podzielę się z tobą pewną informacją. -kiwnął głową, patrząc na mnie obojętnie- Przez wiele lat byłam gnębiona. Moja moc była słaba, a w obliczu dzisiejszych darów postrzegano mnie za kogoś równie niegroźnego co ciebie. Byliśmy bardzo podobni, aż nie zostałam łowcą. Odkryłam wtedy moją zdolność, wcale nie była nią telekineza jak podejrzewano. Była znacznie silniejsza i dzięki temu stałam się sobą. Ty jednak nie osiągniesz tego samodzielnie, bo nie masz mocy. Jestem tego całkowicie pewna, bo nie wyczuwam od ciebie żadnej magicznej energii.
Znowu spuścił głowę, wzdychając cicho. Moje słowa były brutalne, jednak mój aktualny poziom sprawia, że mogę mu pomóc, jeśli tylko jest tego wart. Moja moc... Dziedzictwo, sprawia, że jestem w stanie przekazać mu dowolną z swoich mocy.
-Wiem... To marzenie faktycznie było głupie... Pójdę już.
Kiwnął głową, wymijając mnie. Westchnęłam, chowając dłonie do kieszeni.
-Powiedziałam, że nie możesz osiągnąć tego samodzielnie, ale z moją pomocą jest to możliwe. -spojrzałam na niego znacząco- Mogę dać ci moc, ale to ciało jej nie wytrzyma. Musisz stać się silniejszy. Nabrać mięśni.
-Dać... Moc? -wyglądał na zaskoczonego, ale szybko wrócił do swojego wypranego z emocji oblicza- To żart, prawda?
Przewróciłam oczami i pokiwałam przecząco głową. Może i jestem znudzona, ale nie aż tak, by zawracać sobie gitarę trenowaniem kogoś dla żartu.
-Nie mam powodu, by cię okłamywać. -wystawiłam telefon w jego stronę- Zapisz mi swój numer. Jeśli mam ci pomóc musimy być w kontakcie. -z początku się wahał, ale w końcu przyjął urządzenie, wystukując w nim ciąg liczb i zapisując pod swoim pełnym imieniem. Midoriya Izuku... Dobrze... Starucha będzie usatysfakcjonowana. Przy okazji zajmę odrobinę swojego wolnego czasu. Ostatnio trochę się nudzę... Patrząc na niego, widzę rosnącą niepewność i kłębiące się pytania- Zastanawiasz się czemu to robię, prawda?
-Nie... To nie tak...
Kiwnęłam głową. On naprawdę chce to wiedzieć. Normalna osoba miałaby jakiś głęboki powód i doskonałą historię, która wyciskałaby łzy... Mój umysł nie jest nawet w stanie znaleźć takiego na poczekaniu. Nawet jeśli bardzo tego pragnę.
-Gdy masz już wszystko... Pieniądze, sławę i moc, po prostu świat staje się monotonne. Łowca tak wysokiej rangi jak ja, jest nietykalny. Policja czy rząd... Po prostu nie obejmują mnie ich zasady. Nie chcą wchodzić mi w drogę, gdybym przeszła na stronę innego kraju, wtedy zostaliby bez obrony w przypadku otwarcia bramy z kategorią S. Wiesz co to oznacza?
-Tak. Powtórzyłaby się katastrofa sprzed trzech miesięcy. -kiwnęłam głową, właśnie wtedy udowodniłam swoją rangę, wszyscy łowcy polegli, wirusy opuściły bramę, wtedy nasza mała loża szyderców wkroczyła do akcji. Po tym staliśmy się dość popularni, jednak z jakiegoś powodu, test wykazał, że tylko ja jestem łowcą rangi S- Uważam, że jest to głupi powód, ale chce udowodnić, że mogę stać się najsilniejszym człowiekiem, poza tym... Jest osoba, która gnębiła mnie całe życie.
-Chcesz go pokonać? -kiwnął głową- To za mało. -spojrzał na mnie z zaskoczeniem- Gdy przekaże ci część mojej mocy, oficjalnie wezmę cię pod swoje skrzydła. Zwykłe zwycięstwo to za mało, musisz przytłoczyć go swoją siłą. Zarówno fizyczną, jak i magiczną.
-Magiczną? O czym ty mówisz?
Zmieszanie chłopaka, było dla mnie zaskoczeniem. Możliwe, że on nie wie o czym mówię, gdy posługuje się językiem łowców. To chyba to. Prawdę mówiąc nieczęsto rozmawiam z ludźmi. Wyjątkiem są moi przyjaciele czy rodzina, która cały czas próbuje nawiązać ze mną kontakt... Zabawne jest to, że są to gównie członkowie rodziny mojej macochy, więc nawet nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni, więc nie wiem dlaczego miałabym pomóc jakiemuś tam Brajankowi, zostać moim menadżerem. Zresztą po co mi to?
-Faktycznie możesz nie wiedzieć o co mi chodzi. -przyznałam uśmiechając się w kpiący sposób- Mam na myśli czystą zdolność fizyczną i możliwości twojej mocy. Mogę ci ją przekazać, ale to w jaki sposób ją ewolu... -nie słowo ewolucja jest tu nieodpowiednie, może wprowadzić go w zakłopotanie- To w jaki sposób ją rozwiniesz jest twoim wyborem. Przygotuj się na ciężki trening. Odezwę się do końca tygodnia!
Odwróciłam się, chowając ręce do kieszeni. To może być ciekawe... Muszę się zastanowić jakie moce mu przekazać.
~~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro