21: Nie zdejmę go nawet na sekundę.
-Hej. -pociągnęłam Izuku za dłoń, wskazując palcem na duży telewizor, znajdujący się na jednej z wystaw sklepu z elektroniką. Szybko jednak go puściłam, bo będąc w męskiej formie, czułam się jakoś nieswojo, trzymając go za rękę- To twoja klasa, prawda? -spytałam, szukając go w tłumie, ale zarówno on jak i moi przyjaciele, zostali dla mnie niezauważeni- Dlaczego żaden z was nie uczestniczył w tym rajdzie?
Spiął się, odwracając wzrok w przeciwnym kierunku, ale gdy zacisnęłam palce na jego policzkach, zrozumiał, że nie odpuszczę dopóki nie poznam odpowiedzi. Przeciągłe westchnięcie wyrwało się z jego warg, a oczy skupiły się na mnie. Puściłam go, oczekując na wyjaśnienia.
-Nie pozwolili nam w nim uczestniczyć. -warknął, ciągnąc mnie za sobą w głąb galerii- Powiedzieli, że jesteśmy zbyt nieprzewidywalni i moglibyśmy im zagrozić. Nie mogli znaleźć dla nas profesjonalnego opiekuna, więc nas nie wpuścili.
Te słowa w jakiś sposób mnie poruszyły. Po pierwsze skoro szukali profesjonalisty, który mógłby zająć się ich uczniami, mogli skontaktować się ze mną. Dobrze wiedzą, że mam z nimi bliski kontakt i wcisnęłabym ich w swój grafik. Po drugie, dlaczego oni nic nie powiedzieli? Sama mogłam się zgłosić. Szkoła by mi nie odmówiła. Mieli naprawdę multum opcji, a oni wybrali milczenie. Wkurza mnie to...
-Mogłeś powiedzieć mi wcześniej. -burknęłam, wchodząc do sklepu, który chciał odwiedzić Izuku. Pytałam jaki chciał dostać prezent na zakończenie pierwszej klasy, a on wybrał wizytę, w sklepie z ekwipunkiem. Oczywiście na mój koszt- Później skontaktuję się z twoim nauczycielem i dokładnie wszystko z nim wyjaśnię.
Burknęłam, obserwując jak Izuku pozbywa się czapki z daszkiem i zerówek. To zabawne, że nawet on musi ukrywać swoją tożsamość. Media już dawno uznały, że nasz związek jest tematem numer jeden i od kilku miesięcy nie odpuszczają. Nie ma tygodnia, by nie było o nas artykułu. Sam Izuś wykazał się jednak dużą wyrozumiałością i zapewniał, że nie ma z tym problemu, a moja popularność wcale mu nie przeszkadza. Jak to stwierdził "Wiedziałem, na co się piszę".
-W czym mogę pomóc? -spytała młoda kobieta w schludnym uniformie, w odpowiedzi pokazałam jej kartę, która zapewniała mi dostęp do ich najlepszego towaru. Kobieta skinęła głową, wskazując dłonią stronę, w którą mamy pójść- Zapraszam tędy.
Ruszyłam w ślady za nią, ale mój zielonowłosy przystojniaczek zainteresował się czymś innym.
-Minuta. -oświadczyłam, podchodząc do Izuku- Coś ciekawego?
Chłopak podniósł na mnie wzrok, wskazując palcem na pierścienie komunikacyjne. Nazywają się tak, ale tak naprawdę jedyne co potrafią to wskazać, gdy ktoś jest w niebezpieczeństwie. W chwili premiery były zbiorowo kupowane przez pary, ale teraz ich pięć minut sławy minęło, więc stały się całkiem tanie.
-Chodź. -objęłam go ramieniem, korzystając z tego, że teraz jesteśmy podobnego wzrostu. Męska forma ma swoje plusy- Potrzebujesz bardziej użytecznych rzeczy jeśli chcesz wybrać się ze mną na raid.
Ostatecznie wybrał dwa noże wojskowe, uznając, że skoro ataki dystansowe nie są mu straszne, dobrze byłoby mieć jakąś broń pod ręką w razie konfrontacji. Nie miałam nic przeciwko, bo tok jego rozumowania był słuszny. Nie podoba mi się jednak, że wzięłam te cholerne pierścionki... Spojrzałam na kawałek czarnego metalu, który spoczywał na moim palcu, a następnie zerknęłam w stronę odpowiednika Izuku.
-To naprawdę nie jest warte zainteresowania... -burknęłam, chowając dłonie do kieszeni- Przydzieliłam ci kilka moich cieni, więc nawet, gdybyś był w niebezpieczeństwie, obroniłyby cię.
Sapnęłam, przeskakując wzrokiem między wystawami. Naprawdę nie ma tu nic co mogłoby odwrócić moją uwagę od pierścionka, który spoczywa na moim palcu. Czuję się jakoś dziwnie z myślą, że mamy dopasowane pierścionki...
-To nie działa w dwie strony. -odparł chłodnym tonem. Spojrzałam na niego, unosząc jedną brew. Czy on jest na mnie zły?- Skąd ja mam wiedzieć czy wszystko u ciebie dobrze? Wiem, że jesteś silna i nie zginiesz tak łatwo, ale to nie sprawia, że martwię się mniej.
Wyminął mnie, przyspieszając kroku. Teraz rozumiem jego powody i chociaż nie wiem dlaczego jest zły to... Boże... Jak może być przy tym tak uroczy?
-Więc dzięki tej błyskotce, będziesz spokojniejszy? -spytałam, obejmując go ramieniem. Izuku nawet nie starał się ukryć rumieńca, który obficie rozlał się po jego twarzy- Dobrze. Nie zdejmę go nawet na sekundę. -obiecałam, czochrając go po włosach- Zjemy coś? Umieram z głodu!
Zielonowłosy zaśmiał się, kładąc dłoń na moim biodrze. To słodkie... Dobrze, że w tych czasach geje nie zmagają się z żadnymi trudnościami ze strony społeczeństwa, bo moglibyśmy zostać wciągnięciu w bójkę za pocałunek, który zaraz zainicjuję.
~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro