,,Bez Ciebie to nie te same życie" Część 2
Zanim Matteo chciał poruszyć temat ich relacji , ciekawiła go jeszcze jedna rzecz która nie dawała mu spokoju . Kim jest Roberto? Dlaczego ta kobieta nazwała ją Sol?! Chciał chronić Lunę przed tym co ją boli...
M- Luna , posłuchaj . Zawsze możesz mi ufać w jakichkolwiek okolicznościach . O co chodzi z tą kobietą Rodriguez?
Luna spojrzała na niego niechętnie . Nie była gotowa na wyjaśnienie mu tych wszystkich spraw
L - Chciałabym na razie oddalić w pamięci kwestię z panią Rodriguez . To nie jest aż tak , bardzo ważne
M- Dla mnie ma wszystko znaczenie to co jest związane z Tobą .
L- Sama szukam odpowiedzi do mojego życia . Jak nabiorę odwagi to Ci wkrótce wyjaśnię wszystko od początku .
M- No dobra , kelnereczko tym razem Ci ustąpię
Luna się uśmiechnęła promiennie . Cała złość na niego wyparowała i była przekonana że może mu wybaczyć
L- Śliczną napisałeś tą piosenkę
M- Podobała Ci się?
L- Oczywiście że tak . Zaskoczyłeś mnie Królu Pawiu jak nigdy . Ten wypadek zmienił wszystko .
Matteo uklęknął i wziął jej dłoń by wyznać co czuję . Dziewczyna stała z niedowierzaniem co zamierza uczynić jej bohater
M- Cieszę się że jest już po horrorze który dzisiaj przeżyłem . Nie potrafiłbym bez Ciebie żyć . Zawsze będę powtarzać że Cię mocno kocham , wybacz mi te wcześniejsze błędy .
L-Wstań już (zaśmiała się uroczo) Ja też Cię kocham , obiecaj że więcej mnie nie skrzywdzisz
M- Obiecam więcej . Będę o Nas walczyć do samego końca
Przytulili się kolejny raz . Lunę wzięło na łzy lecz ..szczęścia .
M-Jest już pózno więc odprowadzę Cię do domu .
Złapał ją za rękę i poszli . Czuła się trochę osłabiona . Po kilku minutach chodzenia ~
Matteo zauważył , że Luna się zle poczuła to wyjął z plecaka bluzę i podarował jej by nie zmarzła.
L-Dziękuję
M-Drobiazg . Mam propozycję
L- Jaką?
M- Jutro mam zamiar przyszykować dla Nas niespodziankę , znajdziesz dla mnie czas?
L- Jeszcze się pytasz? Bez zastanowienia znajdę
M- Jutro w parku Japońskim o godz 12 , pasuję?
L- Tak , nie mogę się doczekać
Gdy doszli do domu Valente . Matteo pocałował ją w policzek i poszedł w odwrotną uliczkę gdzie znajdował się jego dom
Miło widzieć że im się układa O:-) W jakiej skali oceniacie te opowiadanie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro