13. Yes, he fucking cheated on me!
No to miłego dzionka, kochani! Rozdział na pewno poprawi wam humor
• • •
— L-Louis... cholera, proszę, daj mi chwilę.
Tomlinson zdziwił się, gdy drugiego dnia zadzwonił do niego Zayn, ale oczywiście odebrał, bo to jego chłopak, do cholery. Nie spodziewał się jednak, że ten będzie okropnie płakał i to łamało mu serduszko.
— Co się stało? Ktoś cię skrzywdził? — zapytał od razu. Był naprawdę zaniepokojony.
— Ja... byłem w kasynie — westchnął, aby się nieco uspokoić.
— Nie mamy pieniędzy, dlaczego tam byłeś? — zmarszczył brwi, prostując się na siedzeniu. — Grałeś o rzeczy? Błagam, powiedz, że nie...
— Wygrałem, do cholery... wygrałem — wyłkał, na co Lou uchylił usta.
— Co?
— Wygrałem ponad osiemset tysięcy — wyznał.
— Oh... Zayn, gratuluję ci, ale... nie płacz, proszę, kochanie — westchnął, przeczesując włosy dłonią.
— A-ale... błagam, nie zostawiaj mnie, j-ja...
— Zayn, o co chodzi? Dlaczego miałbym cię zostawić? — ledwo rozumiał swojego chłopaka przez to, że mówił i płakał jednocześnie.
— Zdradziłem cię — szepnął.
Tomlinson prawie upuścił telefon na podłogę, słysząc te słowa. Jego serce zakuło, to nie mogła być prawda. Sam mówił mu, że nikt nie miał prawa dotknąć Louisa, a teraz go zdradził?
— Jestem bogaty! — zaśmiał się Zayn. W zdrapce wygrał dwadzieścia dolarów, ale za te właśnie dolary poszedł do kasyna i wygrał pierdolone osiemset tysięcy!
— W końcu się uśmiechasz! — odparł Liam, klepiąc go po plecach.
— Musimy to uczcić, jestem, kurwa, bogaty — pokręcił głową.
Więc poszli do mieszkania Liama, a tam wypili kilka piw. Szatyn naprawdę nie wiedział, że ten miał chłopaka, dlatego go pocałował. Zaczęli się rozbierać, dotykając i całując. Zayn naprawdę nie chciał nigdy, przenigdy zdradzić Louisa, ale wtedy był pijany, zły i zazdrosny.
— Pieprz mnie — poprosił Payne, a co mógł zrobić Zayn, podczas gdy wyglądał tak cholernie dobrze? Oczywiście, że kurwa, spełnił jego prośbę, bo nawet nie myślał o tym, że to było złe.
— Dobrze? — spytał, gdy zaciskał dłonie na biodrach Liama i wykonywał szybkie, mocne ruchy, będąc w nim.
— Kurwa, tak — odchylił głowę do tyłu, przyciągając bruneta do pocałunku.
— Przepraszam, Lou... cholernie przepraszam — wymamrotał.
— Nie wiem, co powiedzieć — w jego oczach wezbrały się łzy. Był zraniony, bo ukochana osoba go zdradziła... To nie był sen, to była rzeczywistość. Ktoś inny dotykał Zayna, całował.
— Wiem, że nigdy nie powinienem tego robić, ale... cholera, L-Louis, błagam — wykrztusił, zaciskając mocniej palce na trzymanym telefonie.
— Myślę, że... że przyda nam się przerwa — mruknął, a pierwsze łzy spłynęły po jego policzkach.
— Wiem, że spierdoliłem, kochanie, ale ja... — sam nie wiedział, co mówić, bo wiedział, że decyzja Louisa była całkowicie okay w tej sytuacji, ale on naprawdę nie chciał go tracić.
— Musimy zrobić sobie przerwę, Zayn, zdradziłeś mnie... — odparł z bólem serca. — To dopiero drugi dzień, gdy mnie nie ma, a ty znalazłeś sobie... zastępstwo.
— Nie chciałem cię ranić — znowu zaczął płakać, a to sprawiło, że Louis także. To wszystko było tak popierdolone i raniące ich obu!
— Jak wrócę do Las Vegas... będziemy musieli pogadać, co z tym z-zrobimy — westchnął ciężko, ocierając policzki.
— Przepraszam, L-Lou — wyłkał. — Zrozumiem, jeśli prześpisz się ze Stylesem, masz do tego pełne prawo, ale błagam... n-nie zostawiaj mnie na zawsze. Nie przeżyję takiej straty...
— Zayn, błagam, po prostu... — wziął głęboki oddech, aby uspokoić drżenie głosu — przestań. J-ja... muszę pomyśleć.
— Kocham cię — mruknął cicho. Louis także go kochał, ale nie odpowiedział, bo nie był w stanie. To wszystko go bolało... został zdradzony przez mężczyznę, z którym był od lat!
~*~
— Lou... siedzisz tutaj od rana i trochę mnie to martwi... nawet nie zjadłeś ze mną posiłku — westchnął Harry, zamykając za sobą drzwi, a następnie usiadł na brzegu łóżka. Dzisiejszej nocy spali osobno, chociaż miał nadzieję, że to się zmieni... Naprawdę nic nie mógł poradzić na to, że chciał poczuć jego ciepło przy sobie.
— Ponieważ nie mam apetytu — wymamrotał, odwracając się do niego plecami. Już nie płakał, choć zapewne to dlatego, że nie miał już czym.
— Musisz jeść, aby mieć energię — położył dłoń na jego ramieniu.
— Po co mi energia? — wywrócił oczami.
— O co chodzi? Zrobiłem coś? Przepraszam, jeśli wczoraj byłem zbyt śmiały w twoim otoczeniu i... wiem, że nie powinienem, ale-
— Zamknij się, Harreh. Nie zrobiłeś niczego, co mogłoby mnie zranić — przerwał mu.
— Więc o co chodzi...? — zmarszczył brwi.
— Zayn do mnie zadzwonił — odwrócił się i spojrzał w szmaragdowe oczy. — Zdradził mnie.
— Zdradził cię? — zdziwił się. Przecież to on był tym, który mówił, że Lou jest jego chłopakiem i nikt nie będzie go całował, a on właśnie kogoś przeleciał?
— Tak, kurwa, zdradził mnie! — przymknął oczy, czując rosnącą złość. To do niego jeszcze docierało. Mężczyzna, który kochał go nad życie, a przynajmniej tak mówił, zdradził go i to z kimś dopiero co poznanym, bo przecież nie mieli znajomych, co brzmiało dosyć smutno, ale tak, kurwa, było!
— Przykro mi, Lou... — mruknął, kładąc się obok niego i po prostu go przytulił. — Naprawdę ci współczuję i chciałbym wziąć na siebie twoje cierpienie...
Tomlinson nie odpowiedział, a jedynie wtulił się w niego i pozwolił, aby ten przesuwał przyjemnie dłonią po jego nagich plecach. Potrzebował wsparcia, to nic złego. Każdy byłby zdruzgotany, gdyby usłyszał, że został zdradzony, do cholery.
Zayn siedział w tym czasie w salonie w ich wspólnym mieszkaniu i płakał, bojąc się, że Louis go zostawi na zawsze. Zdrada była okrutna, wiedział to, ale kurwa, wczoraj najwidoczniej zgubił mózg! Serce go bolało przez to wszystko. Zachował się okropnie, nie chciał już nawet wychodzić na świeże powietrze, nie chciał spotkać Liama. Nie cieszyła go nawet wygrana w kasynie, ale jakim niby cudem miał się cieszyć?
Zrobili sobie przerwę z Tomlinsonem i nie sądził, że wyniknie z tego coś dobrego. To jedynie dążyło do rozstania, którego tak bardzo, kurwa, nie chciał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro