9. Co jeśli przestaniemy być cali i zdrowi?*
W tym rozdziale dużo wspomnień Zayna :)
***
Zayn obiecał sobie, że już do końca roku nie wyjdzie nigdzie z tymi małolatami. Tyle wstydu jednego dnia to on się dawno nie najadł.
Chyba że wtedy, kiedy Jay przyłapała go, wspinającego się po rynnie do pokoju Lottie, gdyż oczywiście, pomylił okna i był święcie przekonany, że zmierza do sypialni Louisa. Pani Tomlinson potraktowała go gazem pieprzowym, myśląc, że był włamywaczem. Jedynym plusem tej sytuacji było to, że Tommo znowu zaczął się do niego odzywać. Pokłócili się kolejny raz o to, że Lou za dużą część wolnego czasu poświęcał na rozmyślaniu o tym, co działo się z jego dawnym przyjacielem, a Zayn był tak kurewsko i beznadziejnie zazdrosny, że szkoda na to słów.
Louis oczywiście wybaczał mu to za każdym razem, ale Malik doskonale wiedział, że temat jeszcze powróci.
Jednak po poznaniu Harry'ego, a raczej już po uświadomieniu sobie, że smutny Harold i przyjaciel Lou to ta sama osoba, miał ochotę cofnąć się w czasie i pieprznąć swojej młodszej wersji ze dwa proste. Może gdyby nie był takim upartym osłem, to Styles nie zostałby ze swoim beznadziejnym partnerem i dzisiaj nie byłby tak zniszczony, a ten radosny, pozytywny dzieciak ze zdjęć, by przetrwał. Kto wie, może nawet wtedy pomógłby Zaynowi zaplanować rocznice i nie poszliby do tamtej restauracji, tylko zupełnie gdzie indziej, a Louis siedziałby koło niego i popalając swojego papierosa, układałby w myślach kolejne dialogi do przedstawienia, albo nawet jego kariera ruszyłaby do przodu... i byłby scenarzystą w jednym jakimś serialu?
Doskonale wiedział, że takie gdybanie jeszcze nikomu nie przyniosło nic dobrego, ale jakoś nie umiał się powstrzymać. Jedyne, co mógł tym sposobem osiągnąć to kolejny dołek psychiczny i ponowny przypływ morza poczucia winy, które od czasu do czasu zalewało cały jego umysł. W takie dni nie potrafił funkcjonować w normalnym społeczeństwie, a nawet niejednokrotnie podniesienie się z łóżka było wyzwaniem. Pomimo, że zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę, to i tak po dotarciu do własnych czterech ścian i zjedzeniu odgrzewanej zapiekanki, poszedł do sypialni, by zakopać się we wspomnieniach.
Poznali się w bardzo banalny sposób - na uczelni. Mieli takie same wykłady, tylko mulat był rok niżej. Tomlinson chciał odsprzedać swoje notatki z poprzedniego roku, a Zayn stwierdził, że są na tyle czytelne i dokładne, że może wydać na nie te dwadzieścia funtów. Koniec końców i tak wyszedł na swoje, bo następnego dnia Louis dziwnie często na niego wpadał w różnych częściach wydziału. Zayn obawiał się nawet, że dorobił się osobistego stalkera... Za czwartym razem Louis podszedł do niego z niepewnym uśmiechem i zapytał, czy czarnowłosy nie byłby zainteresowany wyjściem z nim na herbatę. Malik dostał szoku, bo to najoryginalniejszy sposób, w jaki ktoś do niego pobijał. Zazwyczaj proponowali imprezy, albo od razu próbowali zaciągnąć go do łóżka. Dlatego zamiast myśleć nad odpowiedzią, palnął:
- Nie piję herbaty...
- Uhm... ta... sorki. - Mruknął zgaszony Tomlinson i odwrócił się na pięcie. Jakoś przez kolejny miesiąc Zayn nigdzie nie mógł go dostrzec na korytarzach i zmuszony był do tego, żeby przejrzeć plan trzeciego roku i czatować na chłopaka pod drzwiami.
*
- Nie dałeś mi szans na dokończenie mojej odpowiedzi. - Powiedział, łapiąc szatyna za łokieć i przytrzymując go przy sobie. Patrzyli kilka długich sekund na siebie, nic nie mówiąc - Zdecydowanie wole kawę... jeśli nadal jesteś-
- Jestem. - Przerwał mu chłopak, uśmiechając się wesoło, a wokół niebieskich oczu pojawiły się drobne zmarszczki. - Louis. - Dodał, podając Malikowi dłoń z wytatuowanym wokół nadgarstka sznurem tworzącym znak nieskończoności, a spod podwiniętego rękawa jeansowej kurtki wystawał kawałek kolejnego wzoru.
- Zayn. - Odpowiedział. - Dlaczego nieskończoność? - Nie mógł się powstrzymać przed tym pytaniem, wskazując na rękę starszego.
- Cóż, jestem taką irytującą osobą, że z pewnością ktoś długo będzie o mnie pamiętał. Nie mam gwarancji, że jutro będę całkowicie zdrowy... chodzi o to, że to, co zostawiamy po sobie, jest nieodwracalne, czyli w pewnym sensie nieśmiertelne... każdy nasz najmniejszy wybór. Jak to było? Śmiertelne ciała, ponadczasowe dusze**. - Zayn zagapił się na niego z szeroko otwartymi oczami. - Tak, tak, wiem, że jestem dziwny.
- Jesteś... ale nie w złym sensie. Bliżej raczej ci do ekscentrycznego, ale ja z kolei we wszystkim widzę powierzchnię do rysunku czy grafiki. Ostatnio złapałem się na rozmyślaniu, czy twarz profesora Millera lepiej wyglądałaby z czarnobiałym rysunkiem czy w kolorze.
- Serio?
- Tak... wykład był nudny.
Zayn chciałby jeszcze raz cofnąć się do tego dnia i zacząć wszystko od nowa...
Szkoda, że zostały mu tylko wspomnienia i kilkaset stron nigdy niewydanej książki Louisa. Nie odważył się przeczytać więcej niż stronę tytułową.
Louis Tomlinson
„Świat niebieski"
Tego dnia Mulat przewrócił jedną kartkę, ale to co znalazł w dedykacji, zatrzymało go na dłużej.
Pisząc to zrozumiałem, że książka w pewnym stopniu jest mną, a ja jestem książką.
Składam się z wielu stron, tak jak ona mam rozdziały.
Osoby, które w jakiś sposób wpłynęły na moje życie, nieświadomie zapełniały czyste kartki.
Dziękuje wszystkim autorom, a przede wszystkim trzem, którzy sprawili, że dzisiaj oprócz okładki i strony tytułowej, mam jeszcze treść:
Mojej niezastąpionej, nieco zwariowanej mamie,
Zaynowi, który wytrzymał ze mną już dwa lata. Kochanie, wiem, że bywam dziwny, ale tobie to nie przeszkadza,
Harry' emu, bo bez niego byłbym inną osobą. Naprawdę chciałbym odzyskać kiedyś młodszego brata...
* Troye Sivan "Youth" - Wers z pierwszej zwrotki
**To też wers z tej samej piosenki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro