2. Dwa słowa o stracie...
Zayn jakimś cudem nie spóźnił się na zajęcia, ale był na nich odrobinę półprzytomny. Jednak klasie to chyba nie przeszkadzało.
- Mam pewien kompromis na dzisiaj.- Powiedział zmęczonym głosem - Omówimy wiersz Elizabeth Bishop „Ta jedna sztuka", na spokojnie i bez wyzwisk, panowie. Oceny wstawię tylko tym, którzy będą chcieli i proszę o wyrozumiałość dla mnie. Nie spałem za wiele i ciężko mi jest się skoncentrować...
- Zaliczył pan? - Zarechotał jeden z chłopaków z ostatnich ławek, a jego koledzy mu zawtórowali.
- Zamknij się. - Syknął Isak.
- No co? - Zaśmiał się tamten. - Wygląda jakby się dobrze bawił.
- Panie Irwin, chciałby się pan podzielić swoim spostrzeżeniem z całą klasą? - Westchnął znudzony Zayn. Takie teksty słyszał na co dzień i, o zgrozo, coraz częściej padały one ze strony dziewczyn i to takich, które miał wcześniej za wzorowe, spokojne uczennice. Zdawał sobie sprawę, że pomimo ponurej miny i wiecznie nieobecnego spojrzenia, był atrakcyjny dla tych dziewcząt oraz niektórych chłopaków, ale nadal pozostawał ich nauczycielem, a to wymagałoby pewnego szacunku. Stracił już rachubę w tym, ile numerów telefonu znalazł w kieszeniach kurtki od początku roku szkolnego. Miesiąc po śmierci Louisa nie radził sobie zbyt dobrze z nachalnymi adoratorkami i wezwał na pomoc pedagoga szkolnego - Liama, który urządził uczniom taką pogawędkę, że przez jakieś dwa miesiące miał spokój, ale potem były jego urodziny i wszystko zaczęło się od nowa. Tyle dobrego, że Liam został jego znajomym i miał się od czasu do czasu komu wygadać. Payne, jako jedyny z grona pedagogicznego wiedział o tym, co Mulat przeszedł po śmierci partnera.
- Uhm... dobra była? - Zapytał z szerokim uśmiechem Ashton, a Malik aż zamknął oczy i potarł nasadę nosa, żeby jakoś ukryć jak bardzo zirytowany był.
- Masz nieco błędne pojęcie o moim życiu osobistym, które z całą pewnością nie powinno cię obchodzić.
- Co z tego? Jest pan niewiele od nas starszy. - Zaprotestował Ed, kolega Irwina z ławki. - Mógłby się pan podzielić wrażeniami.
- Nie mam do was cierpliwości.... Koniec tematu. Andy, przeczytaj wiersz zaznaczony nawiasem. - Poprosił najcichszą uczennicę w klasie i podał jej swój podręcznik.
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie
straty, że kiedy się je traci – nie ma sprawy.
Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy
straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze.
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy.
Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz – wejdzie ci w nawyk
utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec
lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy.
Przepadł mi gdzieś zegarek po matce. Jaskrawy
blask dawnych domów? Dzisiaj – blady cień, ukłucie
w sercu. W sztuce tracenia łatwo dojść do wprawy.
Straciłam dwa najdroższe miasta – ba, dzierżawy
ogromniejsze: dwie rzeki, kontynent. Nie wrócę
do nich już nigdy, ale trudno. Nie ma sprawy.
Nawet gdy stracę ciebie (ten gest, śmiech chropawy,
który kocham), nie będzie w tym kłamstwa. Tak, w sztuce
tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy;
tak, straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy
Tak się zasłuchał, że dobrą minutę zajęło mu zorientowanie się, że dziewczyna skoczyła czytać. Spojrzał po klasie i zastanowił się, czy cokolwiek z tego wiersza do nich dotarło.
- Teraz zastanówcie się przez chwilę i napiszcie mi, o czym według was jest ten wiersz. Ocenię tylko pięć najlepszych odpowiedzi, a pozostali, którzy zmuszą chociaż odrobinę swój mózg do pracy, dostaną po plusie. Chyba że ktoś odda mi pustą kartkę. Macie teksty przed sobą i czas do końca zajęć.
- Czym jest dla pana? - Odezwał się Evak. Malik uśmiechnął się smutno do młodego, uważnego obserwatora.
- Cóż... straciłem wszystko, co miało dla mnie znaczenie... I pomimo, że kocham ten wiersz, to tutaj nie zgadzam się z autorką, bo ja nie jestem w stanie przywyknąć do tego uczucia. - W klasie było taka cicho chyba po raz pierwszy.
- Strasznie mi głupio pytać...- Odezwał się Michael, a Zayn spojrzał na niego uważnie. Tego dnia miał ciemnofioletowe włosy. - Ale sposób, w jaki Pan to mówi... Stracił pan kogoś? - Mulat zastanowił się: powiedzieć czy nie, ale może przynajmniej przestaną podrywać mnie na każdym kroku.
- Tak. - Mruknął i uniósł prawą dłoń, delikatnie pocierając obrączkę kciukiem.
- Uhm... Przepraszam. - Mruknął czerwony jak burak Irwin. - Za moje wcześniejsze teksty. Widać, że to dość świeża sprawa.
- Wczoraj minął dokładnie rok... Mam do was prośbę, możecie nie mówić o tym nikomu z nauczycieli? Bo oni nie wiedzą i wolałbym, żeby tak zostało.
- Jasne. - Odpowiedzieli chórem, a potem w klasie słychać było już tylko szelest kartek i pstrykanie długopisów. Może jednak każdy z nich wysili się, by napisać chociaż dwa zdania?
* wiersz wykorzystany w rozdziale to:
TA JEDNA SZTUKA- Elizabeth Bishop
tłum. Stanisław Barańczak
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro