Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Dwa słowa o stracie...


Zayn jakimś cudem nie spóźnił się na zajęcia, ale był na nich odrobinę półprzytomny. Jednak klasie to chyba nie przeszkadzało.

- Mam pewien kompromis na dzisiaj.- Powiedział zmęczonym głosem - Omówimy wiersz Elizabeth Bishop „Ta jedna sztuka", na spokojnie i bez wyzwisk, panowie. Oceny wstawię tylko tym, którzy będą chcieli i proszę o wyrozumiałość dla mnie. Nie spałem za wiele i ciężko mi jest się skoncentrować...

- Zaliczył pan? - Zarechotał jeden z chłopaków z ostatnich ławek, a jego koledzy mu zawtórowali.

- Zamknij się. - Syknął Isak.

- No co? - Zaśmiał się tamten. - Wygląda jakby się dobrze bawił.

- Panie Irwin, chciałby się pan podzielić swoim spostrzeżeniem z całą klasą? - Westchnął znudzony Zayn. Takie teksty słyszał na co dzień i, o zgrozo, coraz częściej padały one ze strony dziewczyn i to takich, które miał wcześniej za wzorowe, spokojne uczennice. Zdawał sobie sprawę, że pomimo ponurej miny i wiecznie nieobecnego spojrzenia, był atrakcyjny dla tych dziewcząt oraz niektórych chłopaków, ale nadal pozostawał ich nauczycielem, a to wymagałoby pewnego szacunku. Stracił już rachubę w tym, ile numerów telefonu znalazł w kieszeniach kurtki od początku roku szkolnego. Miesiąc po śmierci Louisa nie radził sobie zbyt dobrze z nachalnymi adoratorkami i wezwał na pomoc pedagoga szkolnego - Liama, który urządził uczniom taką pogawędkę, że przez jakieś dwa miesiące miał spokój, ale potem były jego urodziny i wszystko zaczęło się od nowa. Tyle dobrego, że Liam został jego znajomym i miał się od czasu do czasu komu wygadać. Payne, jako jedyny z grona pedagogicznego wiedział o tym, co Mulat przeszedł po śmierci partnera.

- Uhm... dobra była? - Zapytał z szerokim uśmiechem Ashton, a Malik aż zamknął oczy i potarł nasadę nosa, żeby jakoś ukryć jak bardzo zirytowany był.

- Masz nieco błędne pojęcie o moim życiu osobistym, które z całą pewnością nie powinno cię obchodzić.

- Co z tego? Jest pan niewiele od nas starszy. - Zaprotestował Ed, kolega Irwina z ławki. - Mógłby się pan podzielić wrażeniami.

- Nie mam do was cierpliwości.... Koniec tematu. Andy, przeczytaj wiersz zaznaczony nawiasem. - Poprosił najcichszą uczennicę w klasie i podał jej swój podręcznik.



W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie
straty, że kiedy się je traci – nie ma sprawy.


Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy
straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze.
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy.

Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz – wejdzie ci w nawyk
utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec
lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy.

Przepadł mi gdzieś zegarek po matce. Jaskrawy
blask dawnych domów? Dzisiaj – blady cień, ukłucie
w sercu. W sztuce tracenia łatwo dojść do wprawy.

Straciłam dwa najdroższe miasta – ba, dzierżawy
ogromniejsze: dwie rzeki, kontynent. Nie wrócę
do nich już nigdy, ale trudno. Nie ma sprawy.

Nawet gdy stracę ciebie (ten gest, śmiech chropawy,
który kocham), nie będzie w tym kłamstwa. Tak, w sztuce
tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy;
tak, straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy



Tak się zasłuchał, że dobrą minutę zajęło mu zorientowanie się, że dziewczyna skoczyła czytać. Spojrzał po klasie i zastanowił się, czy cokolwiek z tego wiersza do nich dotarło.

- Teraz zastanówcie się przez chwilę i napiszcie mi, o czym według was jest ten wiersz. Ocenię tylko pięć najlepszych odpowiedzi, a pozostali, którzy zmuszą chociaż odrobinę swój mózg do pracy, dostaną po plusie. Chyba że ktoś odda mi pustą kartkę. Macie teksty przed sobą i czas do końca zajęć.

- Czym jest dla pana? - Odezwał się Evak. Malik uśmiechnął się smutno do młodego, uważnego obserwatora.

- Cóż... straciłem wszystko, co miało dla mnie znaczenie... I pomimo, że kocham ten wiersz, to tutaj nie zgadzam się z autorką, bo ja nie jestem w stanie przywyknąć do tego uczucia. - W klasie było taka cicho chyba po raz pierwszy.

- Strasznie mi głupio pytać...- Odezwał się Michael, a Zayn spojrzał na niego uważnie. Tego dnia miał ciemnofioletowe włosy. - Ale sposób, w jaki Pan to mówi... Stracił pan kogoś? - Mulat zastanowił się: powiedzieć czy nie, ale może przynajmniej przestaną podrywać mnie na każdym kroku.

- Tak. - Mruknął i uniósł prawą dłoń, delikatnie pocierając obrączkę kciukiem.

- Uhm... Przepraszam. - Mruknął czerwony jak burak Irwin. - Za moje wcześniejsze teksty. Widać, że to dość świeża sprawa.

- Wczoraj minął dokładnie rok... Mam do was prośbę, możecie nie mówić o tym nikomu z nauczycieli? Bo oni nie wiedzą i wolałbym, żeby tak zostało.

- Jasne. - Odpowiedzieli chórem, a potem w klasie słychać było już tylko szelest kartek i pstrykanie długopisów. Może jednak każdy z nich wysili się, by napisać chociaż dwa zdania?


* wiersz wykorzystany w rozdziale to:

TA JEDNA SZTUKA- Elizabeth Bishop

tłum. Stanisław Barańczak

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro