Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Mamy więcej wspólnego niż nam się wydaję.

Jestem stworzeniem ciepłolubnym i taka pogoda odbiera mi wszelkie chęci do wstawania z łóżka:/, bo nie wiem jak u was ale u mnie leje od kilku godzin bez przerwy :(


***

W nocy z piątku na sobotę Zayn stał na dachu. Papieros został już dawno wypalony i nawet jego zapach był już tylko wspomnieniem. Jednak on nadal wpatrywał się w tętniące życiem miasto, próbując choć trochę przypomnieć sobie, jak to było być jednym z tych wielu szczęśliwych ludzi świętujących rozpoczęcie weekendu. Teraz, gdy był w pewien sposób martwy dla reszty świata, który nie zamierzał czekać na niego, aż ocknie się i zacznie w końcu być naprawdę obecny w swoim własnym ciele. Mulat trwał w tym miejscu, tak jak tydzień wcześniej, tak jak poprzedniej nocy, ale teraz przynajmniej wiedział, kogo wypatruję.

- Nie wiedziałem czy jeszcze tu będziesz... - Odezwał się cichy, niepewny głos za jego plecami. Odwrócił się z niewielkim uśmiechem, który szybko przeszedł jednak w grymas, gdy zobaczył twarz Harry'ego. Odetchnął głęboko i odpowiedział.

- Zawsze o północy, Harold. Poza tym dzisiaj jest siedemnasty listopada... Przetrwałem kolejny miesiąc.

- To też miesiąc, odkąd na siebie wpadliśmy, co za przypadek. - Mruknął Styles z krzywym uśmiechem, ale syknął, kiedy jego rozcięta warga zaszczypała.

- Nie ma przypadków.

- Naprawdę wierzysz w coś takiego?

- Tak... inaczej nie miałbym już po co tutaj tkwić. Los istnieje i najwyraźniej lubi na każdym kroku mi dokopywać.

- Ta... może faktycznie tak jest. - Mruknął smutno loczek, przypominając sobie dosyć bolesne pożegnanie Nicka. Całe szczęście, że nie będzie go ponad tydzień. - Wracając, mam w końcu dla ciebie to obiecane piwo.

- Cieszę się, że tym razem pamiętałeś o swoim nieco dziwnym, depresyjnym znajomym.

- Nie określiłbym cię w ten sposób Malik... - Zaśmiał się młodszy, a kiedy brunet popatrzył na niego, unosząc jedną brew, westchnął zrezygnowany. Nie chciał robić z siebie idioty, ale skoro już zaczął to chyba musi dokończyć. - Myślę, że też masz swoją historię i nie jest ona szczęśliwa, albo inaczej, nie ma dobrego zakończenia? Nie wiem nawet, dlaczego tak myślę... sprawiasz wrażenie starszego niż jesteś. Trochę jakbyś przeżył już wszystko, co mogło być najgorsze i jesteś zmęczony i cały czas smutny...

- Nie pomyliłeś kierunków Harold? Chociaż czekaj, ja właściwie nie wiem, co ty studiujesz. Psychologia?

- Nie - Zaśmiał się Styles - Weterynaria. Zwierzęta są fajniejsze od ludzi. Nie wiedzą, co to złośliwość i nie skrzywdzą nikogo, jeśli same nie czują zagrożenia. Są wierne i kochają bezwarunkowo.

- Prawda. - Mruknął mulat. - Ty jesteś trochę jak taki szczeniaczek... - Mruknął, zanim zdążył się ugryźć w język.

- Ugh tak, zgaduję, że tak to wygląda.- Harry był przerażony tym, że Zayn wie. Może coś usłyszał, albo zobaczył jak Nick go traktuje, albo jest na tyle inteligentny, żeby połączyć wszystkie kropki w jeden rysunek.

- Spokojnie Hazz. Nie pytam o nic, ale domyślam się, okay? - Oczy młodszego przypominały spodki. - Nie będziemy o tym gadać, skoro nie chcesz...

- Dzięki. - Styles odetchnął z ulgą.

- Jednak kiedyś chciałbym usłyszeć resztę historii o tym twoim przyjacielu... dlaczego straciliście kontakt?

- Zayn... nie dzisiaj, proszę.

- Kiedyś, młody, nie znaczy teraz, już, natychmiast. Tak sobie pomyślałem, że chciałbyś może usłyszeć w zamian coś o mnie? Pomyślałem, że jeszcze jeden przyjaciel mi nie zaszkodzi...

- Przyjaciel?

- Nie chcesz?

- Głupi jesteś Malik... - Styles przewrócił oczami. - To skąd jesteś?

- Bradford... przeprowadziłem się na studia i już tu zostałem... Moja mama jest Angielką, ale tata Pakistańczykiem i nie zawsze było to łatwe... Moje relację z rodziną, a szczególnie z ojcem, ochłodziły się, kiedy na uczelni poznałem pewnego chłopaka. Ja dawno wiedziałem, że kobiety nie są dla mnie, ale moi bliscy nie mieli o niczym pojęcia.

- I co dalej?

- Początki były ciężkie. Każdego dnia próbowałem skontaktować się z siostrami, ale żadna z nich nie odpowiadała na wiadomości ani nie oddzwaniała. Było mi ciężko... nadal jest, bo za nimi tęsknie.

- Ten mój przyjaciel też miał tylko młodsze siostry... cztery. - Zayn wymusił niewielki uśmiech.

- Ja mam jedną starszą i dwie młodsze...

- Widziałeś je od tamtej pory, albo z nimi rozmawiałeś?

- Nie, ale myślę, że tak jest lepiej. Kolejne rozczarowanie nie jest czymś, co potrzebne jest mojej nieco zdołowanej osobie. - Malik otworzył zapalniczką oba piwa i po pociągnięciu sporego łyka spojrzał na młodszego. - A jak to jest z tobą?

- Ostatni raz widziałem ich na ślubie mamy. Mam jeszcze starszą siostrę, ale też nie mam z nimi żadnego kontaktu. Są szczęśliwi, czasami sprawdzam co u nich przeglądając ich zdjęcia na portalach społecznościowych.

- To co, wypijemy za nasze siostry, gdziekolwiek teraz są?

- Jestem za. - Stuknęli delikatnie butelkami, a następnie przez kilka minut sączyli w ciszy gorzki napój. - Zgaduję, że obaj mamy nieco dziwne relacje z bliskimi... - dodał Styles, patrząc niepewnie na Malika.

- Zdecydowanie... nie wiem jak tobie, ale mi jest zajebiście zimno...

- W sumie mi też... To, co jutro o tej samej porze?

- A co powiesz na zakupy jutro? Mam pustą lodówkę i szafki, a znam siebie na tyle, żeby wiedzieć, że bez odpowiedniej motywacji ten stan rzeczy utrzyma się przez kolejny tydzień...

- Okay i tak cały dzień miałem spędzić w mieszkaniu... Mogę uratować cię przed śmiercią głodową.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro