12. Ponownie sam na sam ze swoimi myślami
Wizyta w domu jest nieco dołująca... i zabija moją wenę :(
Zayn zostawił książkę Louisa po przeczytaniu pierwszego rozdziału, bo dłużej nie był w stanie nic zobaczyć przez łzy. Tomlinson prawdopodobnie utożsamiał się z głównym bohaterem, bo postać miała wiele jego cech. Czytanie tego było trochę jak wnikanie w umysł narzeczonego. To było jednocześnie bolesne jak cholera i przyjemne... taki powrót do przeszłości, która nie ma szans stać się przyszłością.
To chyba było z tego wszystkiego najgorsze. Świadomość, że czego by nie zrobił, już nie wróci do tego, co było. Mimo upływu czasu nadal kochał Tomlinsona każdego dnia tak samo. Czasami pozornie nieistotna sytuacja, czy zdarzenie zaobserwowane na ulicy, albo znajomy zapach perfum unoszący się w kawiarni, ale też nazwa ulubionej herbaty Louisa, powodowały nagłe szarpnięcie w klatce piersiowej i chwilową utratę oddechu. Tęsknota za narzeczonym uderzała w niego z siłą pociągu i parę razy złapał się na tym, że sięgał po telefon, aby do niego zadzwonić. Musiał sobie wtedy powtarzać w myślach: On nie żyje, on nie żyję, on... Przecież byłem przy tym. Całe ręce miałem w jego krwi, a obraz jego pustego spojrzenia wciąż od nowa nawiedza mnie w koszmarach...
Wypalił papierosa, gapiąc się w uliczne światła, a zimno przenikało przez jego skórzaną kurtkę. Mimo to, nie spieszył się z powrotem do mieszkania, bo cisza czterech ścian była o wiele gorsza, niż chłód. Wiedział, że jeżeli wróci tak szybko, z pewnością sięgnie ponownie po to, co miało stać się książką, a jak na razie było tylko zbitkiem kartek z nigdy niedokończoną historią. On też przestał tak naprawdę żyć rok temu, a rozpoczął wegetację. Zachował codzienną rutynę, żeby nie niepokoić Jay, która co jakiś czas sprawdzała jak sobie radzi. Miała dosyć własnych spraw i problemów z młodszym rodzeństwem Louisa. Nie chciał być jeszcze większym obciążeniem.
Zastanawiał się, dlaczego Harry nie przyszedł, bo bardzo przydałoby mu się towarzystwo. Nawet jeśli nie rozmawialiby zbyt dużo, mógłby może zająć czymś swoje myśli, bo samotność wyraźnie mu nie służyła. W ciągu kilkunastu dni zdążył się przyzwyczaić do towarzystwa młodszego chłopaka. Rozumiał, dlaczego Louis tak bardzo był oddany tej przyjaźni, bo Harry wzbudzał w nim instynkt opiekuńczy. Z tym swoim zamyślonym wyrazem twarzy, plątającymi się lokami i zawsze smutnym spojrzeniem przypominał zranione dziecko. Domysły na temat tego co, albo kto był tego przyczyną, o mało nie doprowadziły go do obłędu. Ten cały Nick był na samym szczycie najbardziej znienawidzonych przez niego ludzi, a nawet nie widział gościa na oczy. Zastanawiał się, co zrobi, jeśli jego podejrzenia się potwierdzą? Musiał jakoś wydobyć z młodszego prawdę, ale nie miał zielonego pojęcia jak.
- Co ja mam zrobić, Lou? - Szepnął, wpatrując się w przesuwające się po niebie chmury. Widział cienie i kontury, więc równie dobrze mógł być to dym z kominów zakładu przemysłowego z sąsiedniej dzielnicy. Musiał to przyznać przed samym sobą: martwił się o Stylesa i było to dla niego nieco dziwne. Po ponad roku znów o kogoś dbać na tyle, by niepokój o tą osobę wracał do niego raz po raz, burząc mur samotności i obojętności, jakim się otoczył. Harry zrobił to z taką rozbrajającą łatwością, że Zayn nawet nie zarejestrował momentu, kiedy to się stało. W jednej chwili był to dla niego obcy chłopak, a w następnej stał się młodym Haroldem, który prawdopodobnie potrzebował nieco pomocy. Hazz, najlepszy przyjaciel Louisa... chłopak był na dobrej drodze, by zostać jego drugim przyjacielem. Jeżeli Styles nadal będzie z Nickiem, który się nad nim znęcał, Zayn miał duże szanse na szybkie osiwienie, albo wyrwanie sobie wszystkich włosów z głowy.
Oczywiście odpowiedź nie nadeszła, a on był coraz bardziej zaniepokojony, bo przypomniał sobie, że ten cały Nick maił tego dnia skądś wrócić.
- Kurwa. - Warknął, zaciskając dłonie w pięści. Bardzo chciał zapalić kolejnego papierosa, ale byłoby to złamanie pewnej tradycji... Już nie byłaby to powolna metoda zbliżania się do Tomlinsona i ucieczka od rzeczywistości, a zwykłe rozładowanie napięcia i uzależnienie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro