Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13. Będzie co wnukom opowiadać.

Dwa długie i monotonne tygodnie wreszcie minęły. Projekt był już gotowy zostało tylko całą „wizję" wprowadzić w życie co już nie należało do mnie. Mimo, że miałam mnóstwo pracy i czasami nie spałam po nocach nudziłam się bez Michaela, który postarał się o zapewnienie mi odpowiedniej rozrywki. Dzwonił do mnie codziennie i truł tyłek. Chwili spokoju nie miałam. Chociaż tak naprawdę cieszyłam się, że dzwoni i nie ma mnie gdzieś. Teraz siedzę w samolocie, który ląduje na lotnisku w LA. Po krótkiej odprawie znalazłam taksówkę, która odwiozła mnie do domu. Po 15minutach byłam w swoim królestwie. Poszłam od razu do sypialni i rzuciłam się na łóżko. Mimo, że przespałam cały lot byłam strasznie zmęczona, bo leciałam w nocy. Tak jak się położyłam tak zasnęłam od razu.

******

Po odświeżeniu się i zjedzeniu normalnego jedzenia, a nie fast foodów z budek odpoczywałam sobie na kanapie przed telewizorem oglądając MTV, w którym puszczali często mojego Króla. No dobra może niemojego, ale... nieważne. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam szybko otworzyć pewna, że to Nina i Alex.

-Michael?- gdy tylko mnie zobaczył podbiegł i uniósł do góry, a drzwi zamknął nogą. Zaśmiałam się.

-Puść mnie wariacie.- postawił mnie na ziemi i normalnie przytulił.

-Aż tak się stęskniłeś?

-Cholernie.- ukazał swoje białe perełki, pociągnęłam go za rękę do salonu. Usiedliśmy na kanapie. Wyłączyłam tv, a Mike położył głowę na moich kolanach. Zaczęłam bawić się jego lokami. Był jakiś dziwny. Zawsze uśmiechnięty, gadał jak najęty, a teraz? Patrzył smutno w jeden punkt. Jakby się czymś zamartwiał to było do niego niepodobne, coś go wyraźnie trapiło.

-Co się stało?- pogłaskałam go po policzku. Miał taką delikatną skórę. Spojrzał na mnie.

-Nic...- uśmiechnął się sztucznie.

-Och Boże...Czemu Ty jesteś taki trudny? Przecież widzę nie jestem ślepa, a te Twoje sztuczne uśmiechy możesz sobie wsadzić w...

-...chodzi o Madonnę.

-Czego ona chce?- zdziwiłam się, westchnął.

-Przez te dwa tygodnie, które Ciebie nie było przychodziła ciągle do Neverlandu i wydzwaniała, pisała sms-y. Chce do mnie wrócić...-przełknęłam nerwowo ślinę.

-A Ty chcesz z nią być?- podniósł się z moich kolan.

-Nie, za bardzo mnie zraniła. Po tym wszystkim mam jej wybaczyć? Byłbym głupcem. Jestem w stanie wybaczyć wszystko, ale nie zdradę i to z własnym bratem.- zaśmiał się kpiąco, a ja odetchnęłam z ulgą.Może nie powinnam być zazdrosna, w końcu my się tylko przyjaźnimy, nie łączy nas nic więcej, ale nie chce po prostu, żeby po raz kolejny się zawiódł i cierpiał...Powiedz lepiej prawdę, że go kochasz - odezwał się irytujący głosik w mojej głowie, och...

-Chcę żeby po prostu dała mi spokój, niech zajmie się lepiej Jermaine'em i zabawianiem z nim.- rzucił z goryczą- Nie wiem co robić.- spuścił wzrok. Przysunęłam się bliżej i dotknęłam jego ramienia.

-Mike nie przejmuj się nią słyszysz? Na pewno niedługo sobie odpuści, może bym z nią pogadała i...

-...wiem!- wstał nagle.

-Co wiesz?

-Wiem co zrobić, żeby dała mi spokój.- zaczął chodzić po pokoju. Nie nadążałam za nim.

-No to powiedz mi wreszcie.

-Będziesz mi potrzebna do tego planu.

-Ja?

-Jak zobaczy, że mam dziewczynę to przestanie mnie nachodzić i wydzwaniać.

-No dobra, ale co ja mam z tym wspólnego?- zatrzymał się i zaczął się głupio cieszyć.

-O nie, nie, nie.- ja znam ten uśmieszek, podszedł do mnie bardzo powoli kręcąc biodrami.

-Nawet o tym nie myśl.- stanęłam na kanapie i w ten sposób byłam z nim równa.

-Nie wiesz co chcę zrobić.- stanął twarzą w twarz ze mną, bardzo blisko. Przełknęłam ślinę.

-Chcesz, żebym udawała Twoją dziewczynę.- powiedziałam na razie spokojnie.

-Czy to nie wspaniały pomysł?- spytał szczerząc się.

-Nie, jesteś głupi tak samo ja ten Twój pomysł.- wyminęłam go i podeszłam do okna. On chyba kompletnie oszalał, nie mam zamiaru uczestniczyć w jego gierkach.

-Victoria no błagam Cię.- uklęknął przede mną i przytulił się do mojego brzucha.

-Wstawaj! Pogięło Cię?- nie powiem, ale widok klęczącego przede mną i błagającego Michaela Jacksona był zabawny, gdyby ludzie to zobaczyli...

-Nie wstanę dopóki się nie zgodzisz.

-Jesteś uparty jak osioł.

-Wiem, ale proszę Cię.- zrobił maślane oczka. Jestem dla niego za dobra.

-A niech Cię szlag Jackson!

-Zgadzasz się?

-Taaa...

-Kocham Cię!- krzyknął i zaczął mnie całować po rękach.

-A ja Ciebie nie, wnerwiasz mnie.

-Oj tam przecież ja kochany jestem.- puścił mi oczko, pokręciłam tylko głową. Usiadłam na kanapie zakładając nogę na nogę.

-I co my będziemy robić?

-Będziemy zachowywać się jak zakochana para?

-Objaśnij.

-Na przykład poprzytulamy się trochę...

-...poprzytulamy?- podniosłam jedną brew do góry.

-Jak chcesz to możemy...

-...nie, nie chcę.

-Nawet nie dałaś mi dokończyć.- powiedział z wyrzutem.

-Bo wiem co chciałeś powiedzieć. Kiedy Twój plan wchodzi w życie?- zajął miejsce obok mnie.

-Dzisiaj.

-Jak to dzisiaj?

-Normalnie, wczoraj jak byłem w studiu Mad przyjechała do Neverlandu, a George powiedział jej, że mnie nie ma i podał jej konkretne godziny kiedy dzisiaj będę w domu. Odpowiedziała, że na pewno przyjedzie i odjechała.

-Aha okej.- poszłam do przedpokoju założyć buty. Poszedł za mną.

-Co Ty robisz?

-Jadę do Twojego domu z Tobą.- wzięłam torebkę.

-Ale już? Myślałem, że jeszcze trochę posiedzimy i...

-I?

-I nie widziałem Cię dwa tygodnie i chciałbym spędzić z Tobą czas...miło- dodał, uśmiechnęłam się.

-To właśnie miło go spędzimy z Twoją byłą, chodź i nie marudź.

*******

Od pół godziny Michael stoi przy oknie i wypatruje Madonny, a ja siedzę w krótkim satynowym szlafroku pod którym mam tylko bieliznę. Jak to powiedział Mike „Dla lepszego efektu. Musimy wyglądać jak po dobrym seksie"- jego szczerość zostawię bez komentarza. Ja jestem prawie naga, a ten sobie tylko koszulę rozpiął, co za...

-A tak w ogóle gdzie jest Jessica?

-Pojechała na zakupy.- powiedział nie patrząc na mnie.

-Mógłbyś...

-...przyjechała!- zaczął krążyć po pokoju.

-Usiądź na dupie wreszcie!- krzyknęłam aż podskoczył, spojrzał na mnie po czym szybko usiadł.

W całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Mike wstał od razu.

-Siedź ja otworzę. Wyluzuj się, bo nic z tego nie wyjdzie.- poprawiłam swoje „ubranie", rozczochrałam włosy i poszłam otworzyć.

-Mich...-gdy Madonna mnie zobaczyła mina jej zrzedła. Zmierzyła mnie wzrokiem.

-Dzień dobry, jestem Victoria.- powiedziałam obojętnie i oparłam się o framugę.

-Madonna.- rzuciła z wyższością- Jest Michael?

-Tak, proszę wejść.- wpuściłam ją do środka.

-Kochanie jakaś panie do Ciebie.- Mike wstał z kanapy i podszedł do mnie. Położył ręce na moich biodrach.

-Witaj Mad miło, że nas odwiedziłaś.- przytulił się do mich pleców.

-Hej.- uśmiechnęła się sztucznie.

-Może napije się pani czegoś?- wtrąciłam.

-Wody.

-Proszę się rozgościć, zaraz wracam.- usiedli na kanapie, a ja poszłam do kuchni po tą jej wodę. Miałam ochotę do niej napluć, ale się powstrzymałam. Strasznie satysfakcjonowała mnie jej mina kiedy zobaczyła mój strój. Chcielibyście ją wtedy zobaczyć. Postawiłam szklankę na stoliczku i chciałam usiąść obok Michaela, ale złapał mnie za rękę i posadził sobie na kolanach. Oho już się wczuwa w rolę to się źle skończy. Położył dłoń na moim udzie. Nie ładnie panie Jackson. Widziałam jak Madonna cała kipi ze złości, a my się świetnie bawimy. Chciało mi się śmiać do pewnego momentu. Michael zaczął jeździć dłonią po mojej nodze i całować w szyję. Automatycznie poczułam milion dreszczy na całym ciele, a w brzuchu stado motylków, zrobiło mi się od jego dotyku gorąco.

-Zaraz Cię pierdolnę.- szepnęłam mu wkurzona na ucho.

-Nie przeklinaj.- szeptaliśmy.

-To opanuj swoje narzędzie gotowe do pracy i nie obmacuj mnie.- zaśmiał się głośno. Odchrząknęłam.

-A więc długo się znacie?- spytała z udawanym zainteresowaniem.

-Dwa miesiące.- Michael specjalnie tak odpowiedział, bo równo dwa miesiące temu Madonna go zdradziła. Nastała niezręczna cisza. Michael zawzięcie wpatrywał się w byłą dziewczynę, a ona w niego. Siedzieliśmy tak chyba z dziesięć minut. Mad wstała gwałtownie.

-Wiesz co? Wcale nie żałuję, że Cię zdradziłam! Twój brat chociaż mnie porządnie zerżnął, bo Ty tego nie potrafisz!- Michaela twarz w tej chwili wyrażała złość i smutek. Wstałam i podeszłam do niej.

-Ty dziwko!- zamachnęłam się i uderzyłam ją w twarz- Jesteś cholerną egoistką! Nigdy nie zasługiwałaś na Michaela szkoda, że tak późno dowiedział się jaka jesteś fałszywa, zostaw go w spokoju, bo pożałujesz. Rozumiesz?!

-A Ty myślisz, że co? Łatwo prześlizgnęłaś się do show biznesu i będziesz teraz gwiazdę udawać? Michael Cię przeleci kilka razy i zostawi jest dupkiem, a Ty mu wierzysz jak idiotka. Co Ci naobiecywał, że się z nim puszczasz?- zaśmiała się drwiąco.

-Nic mi nie obiecywał, bo kocham jego, a nie jego pieniądze czy sławę w przeciwieństwie do Ciebie.- powiedziałam to szczerze, a Michael tylko siedział i się przysłuchiwał, nie wykonał żadnego ruchu- Jak szukałaś wrażeń mogłaś iść do burdelu, a nie zdradzać Michaela po kątach z jego własnym bratem! Masz tupet jeszcze przychodzić tu po dwóch miesiącach i prosić go o wybaczenie?!-popchnęłam ją.

-Psychopatka!- warknęła- Zniszczę Was!- ruszyła w stronę wyjścia, a po chwili było słychać tylko trzaśnięcie drzwiami. Usiadłam i złapałam się za głowę, nawet nie zauważyłam, że mój szlafrok się rozwiązał.

-Wow...-powiedział Mike.

-Czy ja właśnie uderzyłam Madonnę i nazwałam ją dziwką?- chciałam się upewnić.

-No...

-Jezu.- westchnęłam.

-Przestań będzie co wnukom opowiadać.- stwierdził. Jego poczucie humoru...zaśmiałam się po chwili.

-Z pewnością.

-Tak w ogóle dziękuję, że stanęłaś w mojej obronie chociaż nie musiałaś.

-Skoro Ty nie zareagowałeś tylko patrzyłeś się na nas jak sroka w gnat postanowiłam interweniować.

-Tak się wkręciłaś, że stwierdziłem, że nie będę Ci przerywać. Choć nie powiem, że nie byłem szczęśliwy z jej słów patrząc na to, że dzień wcześniej błagała o wybaczenie i twierdziła, że mnie bardzo kocha.

-Jesteś po prostu naiwny.

-Taki już jestem nie da się zmienić w człowieku wszystkiego, ale mam Ciebie. Ty jesteś od myślenia, a ja od robienia.- uśmiechnął się.

-Dobrze od dzisiaj będę Twoim mózgiem, którego do tej pory nie miałeś, a wiesz, że powinnam Cię zdzielić w te loczki?

-Za co znowu?- spojrzał na mnie zdziwiony. Zaczęłam wyliczać na palcach.

-Siadania na kolanach, całowania i macania nie było w umowie.- wstałam i podeszłam do niego.

-A była jakaś umowa?- dopiero teraz zauważył, że mój szlafrok jest rozwiązany, zmierzył mnie wzrokiem, widząc to szybko go zawiązałam na co się zaśmiał.

-Gdybym wiedziała, że tak się z Tobą interesy robi nigdy bym w to nie weszła. Nawet nic z tego nie mam.

-Jak to nic? Zrobiłaś dobry uczynek, bo mi pomogłaś czyli pójdziesz do nieba.- palnął śmiejąc się.

-Taa i powiem Bogu „Moim dobrym uczynkiem było to, że dałam z liścia Madonnie i tym samym pomogłam Michaelowi Jacksonowi". Ty jak coś wymyślisz.

-A co byś chciała? Jesteś strasznie wybredna.

-Wymyśl coś. Kreatywny jesteś, takie układy taneczne wymyślasz, a zwykłej nagrody nie potrafisz?

-Ale to musi być coś niezwykłego... Mam!

-No jestem ciekawa.

-Możesz dostać całusa od najsławniejszego, najprzystojniejszego i najfajniejszego faceta na świecie.

-Od Johnny'ego Depp'a?!- skrzywił się.

-Popsułaś wszystko. Mówiłem o sobie.

-Całus od Ciebie? Eeee to nic niezwykłego.

-Chyba nie wiesz co mówisz.

-No, ale ten Jackson rzeczywiście jest taki naj, naj, naj jak mówisz?

-Oczywiście, że tak! No mi nie wierzysz?

-No to ewentualnie mogę się zgodzić, ale to dalej jest tylko zwykły całus.

-Jakbyś chciała może być coś innego.- poruszył zabawnie brwiami.

-To ja jednak poproszę o tego całusa.- przybliżył się- Tylko ma być niezwykły!

-Bardzo?- spojrzał mi zalotnie w oczy.

-Bardzo, bardzo.- zaśmialiśmy się. Nadstawiłam mu policzek, ale czule pocałował mnie w kącik ust. Zdziwiona i zmieszana szybko odsunęłam się od niego, lepiej nie kusić losu.

-To teraz idę się ubrać.- chciałam go wyminąć, ale przyciągnął mnie w pasie.

-Ale po co? Mnie nie przeszkadza Twój strój.

-Nie dziwię się, może od razu mam się do naga rozebrać?

-Jak chcesz, ja Cię nie zmuszam.- uśmiechnął się.

-A to mam jeszcze jakiś wybór? Wow dziękuję Ci.- powiedziałam z sarkazmem, zaśmiał się, usłyszałam jak ktoś wszedł do domu, a my dalej staliśmy w takich samych pozycjach.

-O cholera...- powiedziała Jess wchodząc do salonu z reklamówkami, które z wrażenia upuściła- Ja nic nie widziałam..- odwróciła się napięcie i chciała wyjść. Wybuchnęliśmy śmiechem.

-Jessica daj spokój, to nie tak jak myślisz.- dalej się śmiałam, odwróciła się do nas.

-Nie wszystko rozumiem wy tu sobie ten tego, a ja wam przerwałam...

-To była zasadzka na Madonnę.

-...już mnie nie ma...co?

-Michael wytłumacz jej, bo ja nie mam siły. Idę się ubrać.- poszłam na górę. Gdy już wreszcie się ubrałam, bo naprawdę w tamtym stroju czułam się źle wróciłam do salonu. Dobrze, że przy mnie był Michael, bo przy innym mężczyźnie w życiu bym się nie rozebrała, ufam tylko jemu. Mój przyjaciel opowiedział wszystko ze szczegółami kucharce, która przeprosiła nas za swoje domysły. Chciałam jechać już do domu, bo robiło się późno, ale oczywiście ta maruda uparł się, żebym została obiecując, że jutro osobiście odwiezie mnie do domu, a potem do pracy. Tak więc spędziłam kolejną noc w Neverlandzie.

******

Witajcie skarby! :D

Jak tam rozdział się podobał? Tak jak obiecałam pojawiła się w końcu Wasza ulubiona bohaterka! XD To był sarkazm spokojnie XD Jakie odczucia w stosunku do Madonny? Victoria dobrze zrobiła dając jej po pysku? (sama bym to z chęcią zrobiła xD) Matko jaki ja miałam problem z jej zdjęciami...Ona jest tak niefotogeniczna, że szok. Dlatego właśnie rozdział jest tak późno, nie mogłam znaleźć ładnego zdjęcia, wszystko przez Madonnę xD Czy tylko ja czuję już od tygodnia wakacje? :D Obecnie mam wolne w szkole więc rozdziały będą często, ale ciiiiii, jak coś to nikt nie wie gdzie ja jestem xD Czekam z niecierpliwością na komy! :D Następny rozdział pojawi się w środę.

Pozdrawiam <333

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro