Rozdział 11. Bad
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez niezasłonięte okno w sypialni Michaela. Natychmiast dopadły mnie wspomnienia z wczorajszej nocy. Chciałam już wstać, bo na pewno było późno. Tylko był jeden problem. Ktoś mi uniemożliwiał jakikolwiek ruch, a dokładniej leżał na mnie Michael. Otworzyłam szerzej oczy. Głowę miał na moich piersiach, a rękę na tyłku. No super, zrobił sobie ze mnie poduszkę! Próbowałam go z siebie zepchnąć, ale był za ciężki. Wygląda niby na chudzielca, ale w rzeczywistości nie jest anorektykiem jak do tej pory myślałam. Szturchnęłam go lekko.
-Michael durniu...złaź ze mnie nooo.
-Zaraz pięć minut...- mruknął przytulając się jeszcze bardziej.
-Jackson!!!- krzyknęłam mu do ucha, aż spadł z łóżka.
-Cholera...- zaklął pod nosem. Wstał z podłogi i usiadł ledwo przytomny na łóżku, a ja wreszcie mogłam odetchnąć i rozprostować kości. Przetarł rękoma zaspaną twarz.
-Odbiło Ci?- spytał z pretensją w głosie, również usiadłam.
-Mi odbiło? A kto spał na mnie i to dosłownie? Jeszcze tą głowę na cyckach mogę Ci wybaczyć, ale łapa na tyłku to już przesada.- patrzył na mnie zdziwiony.
-Że niby ja?
-Nie, Whitney Houston.
-Serio? Z tego co wiem to Whitney nie jest lesbijką.- rzuciłam w niego poduchą i tak się zaczęło.
********
Siedzieliśmy w czwórkę w kuchni jedząc śniadanie.
-Jess pyszne te naleśniki.- pochwaliłam kucharkę.
-No chociaż jedna osoba w tym domu mnie docenia.- spojrzeliśmy na Michaela.
-Nioo choooo?
-Nico jedz.- wzruszył ramionami i jadł dalej.
-Jak się spało?- zapytał Mac szczerząc kły.
-Dobrze, a co?- nie wiedziałam o co mu chodzi.
-A tak pytam, bo widziałem jak rano wychodziłaś z sypialni Michaela nad ranem. Byłaś rozczochrana, czerwona i zdyszana ciekawe dlaczego.- poruszył zabawnie brwiami. Mike się zakrztusił, więc zaczęłam go klepać po plecach.
-A więc?- Mac nie odpuszczał, spojrzałam na mojego przyjaciela.
-A więc...-zaczął- razem z Victorią oglądaliśmy wczoraj telewizję, zasnęliśmy w trakcie i tyle.- zarumieniłam się.
-Co Ty taka czerwona się zrobiłaś?- spytała podejrzliwie Jessica.
-A jakoś tak...gorąco tu, nie uważacie? Otworzę okno.- otworzyłam jena oścież i wypuściłam powietrze ze świstem.
-Ale to dalej nie tłumaczy Twojego stanu w jakim wyszłaś...
-...Mac skończ już to przesłuchanie. Nie musimy Ci się z niczego tłumaczyć.- powiedział stanowczo Michael.
-Dobra tylko nie chcę zostać teraz wujkiem, jestem za młody.- palnął. Wyplułam sok, który piłam z powrotem do szklanki.
-Przepraszam...muszę do toalety.- rzuciłam pospiesznie i wyszłam do łazienki. Co mi odbija? Nie mogę się tak zachowywać, bo Mac i Jessica pomyślą, że coś nas łączy. Oparłam ręce o umywalkę i spojrzałam w lustro. Tak naprawdę to nie wiem co łączy mnie i Michaela. Spędzam z nim dużo czasu więcej niż z Alex i Niną. Z boku nie zachowujemy się jak przyjaciele, bo wszyscy mają nas za parę. Co do niego czuję? Sama nie wiem, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale czuję że wszystko wymyka się spod kontroli. Nie jestem pewna swoich uczuć i to mnie przeraża, bo powinnam wiedzieć czy go...Nie nie mogę tak myśleć, nie mam prawa. Nie jestem odpowiednią kobietą dla Michaela, nie pasujemy do siebie, ja nie pasuję do niego. Przecież mu się nawet nie podobam. Fakt podrywa mnie, ale to na żarty i żeby mnie po wkurzać. W ogóle przestanę tak o tym myśleć, to bez sensu. I tak mam szczęście, że się ze mną przyjaźni. Przepłukałam twarz chłodną wodą i wyszłam z łazienki. Usłyszałam głośne śmiechy więc poszłam w tamtym kierunku. Uśmiech sam wpełzł mi na usta, gdy zobaczyłam tych dwóch dzieciaków. Mac gonił Michaela po całym salonie ze statuetką Grammy w ręku, na co ten cały czas się śmiał. Mimo, że często sobie dogadują i dokuczają są dla siebie jak bracia. Mike ma świetne kontakty z dziećmi. Na pewno będzie wspaniałym ojcem.
-Victoria ratuj mnie! On chce mnie zabić i to jeszcze moją statuetką!- poskarżył się chowając za moimi plecami.
-Dobra spokój! Idziemy obejrzeć wiadomości.- poszli za mną grzecznie na kanapę.
-O nie. Posuń tyłek wy nie możecie siedzieć obok siebie.- zwróciłam się do Michaela, zrobił mi miejsce. Usiadłam pomiędzy nimi i włączyłam telewizor, akurat trafiłam na popołudniowe wiadomości na kanale o gwiazdach.
-Witamy państwa serdecznie w popołudniowych wiadomościach.-zaczęła dziennikarka. Widziałam jak denerwuje się Michael więc dla otuchy złapałam go za rękę na co posłał mi piękny uśmiech.
-Tematem numer jeden dzisiejszego dnia jest Michael Jackson i jego nowy album Bad.
Po pięciu latach wyczekiwania świat ponownie mógł usłyszeć Króla Popu. Muszę przyznać, że nowy krążek jakże i zmiana image'u Michaela wywarła na mnie ogromne wrażenie. Widać, że piosenkarz nie spoczął na laurach tylko ciężko pracował przez te lata. Łączymy się w takim razie z Nick'em który właśnie znajduje się pod jednym z najbardziej popularnych sklepów muzycznych w LA.
-Dzień dobry Nick. Jak fani Michaela zareagowali na jego nowy album?
-Witaj Claro. Już od piątej rano fani koczują pod sklepem, żeby jak najszybciej zakupić album zanim wszystkie egzemplarze zostaną wyprzedane. Porozmawiajmy zatem z jednym z nich.- podszedł do jakiejś kobiety.
-Dzień dobry, czy jest pani fanką Michaela Jacksona?
-Oczywiście, kocham go!- krzyknęła do kamery.
-A od której godziny pani tu przebywa?
-Od 6 rano.- obecnie była 13.
-Widzę, że album zakupiony i jak wrażenia?
-Jeszcze nie usłyszałam żadnej piosenki, ale album jest świetny! Michael na okładce wygląda wspaniale! To najprzystojniejszy facet na świecie!- cały czas krzyczała,zaśmiałam się na jej słowa. Gdy inni zobaczyli kamerę i dziennikarza, podbiegli do niego i wyrwali mikrofon.
-We love you Michael!- krzyczeli robiąc znak pokoju- Michael! Michael! Michael!- a dziennikarz stał z boku z otwartymi ustami i nie wiedział co ma robić. Znowu spojrzałam na mojego przyjaciela, który sam był w szoku, ale również miał ogromny uśmiech na ustach. Transmisja została przerwana i na ekranie TV pojawiło się studio z redaktorką.
-Tak drodzy widzowie to była reakcja fanów na album Bad.- zaśmiała się- Czy okaże się on lepszym fenomenem niż Thriller, który pokrył się 30- krotną platyną, otrzymał 8 nagród Grammy więcej niż jakikolwiek album w historii i sprzedał się na całym świecie w ok. 100 mln egzemplarzy? Tego dowiemy się wkrótce. Gratulujemy Michaelowi i życzymy więcej sukcesów w karierze, a teraz zapraszam na krótką przerwę. Widzimy się za chwilę.- w tym momencie wyłączyłam TV i rzuciłam się na szyję Michaelowi.
-Widzisz?I było się tak denerwować?
-Dziękuję...nie wiem co powiedzieć, jestem szczęśliwy.- spojrzałam na niego.
-Nic lepiej nie mów, Twoje przemowy do najlepszych nie należą. Śpiewaj i tańcz to wystarczy.- zaśmialiśmy się.
*****
Właśnie pakowałam swoje rzeczy do walizki. Jestem jeszcze w Neverlandzie, ale zaraz jadę do siebie. Jutro późnym wieczorem mam samolot. Nagle zadzwonił mój telefon, odebrałam od razu nie patrząc kto dzwonił.
-Halo?
-Cześć Vicki.
-Hej Alex dawno się nie widziałyśmy.- ucieszyłam się słysząc głos przyjaciółki.
-No właśnie chyba o mnie zapomniałaś.- rzuciła z pretensją.
-Nie no coś Ty, po prostu jestem u Michaela i się pakuję...
-...u Michaela?
-Tak.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś?
-Oj no byłam kilka dni u niego i jakoś nie miałam kiedy zadzwonić.
-Rozumiem, to może spotkamy się na jakąś kawę co? Wszystko mi opowiesz.
-Bardzo bym chciała, ale nie będę miała czasu jutro wyjeżdżam do Chicago.
-Szkoda, a na ile?
-2 tygodnie.
-Tak długo?
-Niestety, a co się stało z Niną, że się nie odzywa? Obraziła się czy co?- zaśmiałam się. Do pokoju ktoś zapukał po czym wszedł Michael, gdy zobaczył, że rozmawiam chciał wyjść, ale ręką pokazałam mu żeby został. Usiadł na łóżku po turecku i zaczął mi się przyglądać.
-A żebyś wiedziała. Opieprzyłam ją, że jest wścibska i interesuje się tym co nie trzeba więc się obraziła, ale raczej nie potrwa to długo znasz ją.
-No, aż za dobrze. Jak tam sytuacja z James'em?
-Rozmawialiśmy ostatnio bardzo dużo i naprawdę jest już lepiej. Opowiem Ci dokładniej jak się spotkamy, ale powiem Ci, że jedziemy na tydzień w góry, żeby naprawić relacje, spędzić trochę czasu ze sobą.
-To super, a macie z kim zostawić Rachel?
-Tak mama się nią zajmie.- Mike zaczął stroić głupie miny, ale jak zrobił zeza już nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
-Michael przestań!
-Może zadzwonię później?- spytała niepewnie Alex.
-Nie daj spokój, po prostu ta menda mnie rozśmiesza.- zrobił naburmuszoną minę.
-Pozdrów ją.
-Masz pozdrowienia od małpy zwanej potocznie Jacksonem.- zaśmiała się.
-Dzięki również go pozdrów.
-Masz pozdrowienia gamoniu.
-Dzięki gamoniu.- rzucił we mnie poduszką, ale nie trafił, bo w odpowiednim momencie schyliłam się i trafił w wazon, który rozpadł się na miliony kawałków. Pokazałam mu język.
-O widzę, że tam ostro u Was.- zaśmiała się- Nie będę Wam przeszkadzać, na razie.
-Papapa.- rozłączyłam i odłożyłam telefon na komodę. Spojrzałam na Michaela.
-I patrz co zrobiłeś ciamajdo, będziesz to sprzątał.- wskazałam palcem na porcelanę.
-Jasne, jasne...- rozłożył się na łóżku, a ja dalej się pakowałam, czułam na sobie jego wzrok co mnie irytowało.
-Nie gap się tak na mnie.- nie wytrzymałam w końcu.
-Czemu?
-Bo mnie rozpraszasz.- zaśmiał się.
-Wiesz tak sobie pomyślałem..
-...Ty myślisz?- znowu rzucił we mnie poduszką, która tym razem wyleciała przez otwarte okno, zaczęłam się śmiać.
-Widzę, że nie masz cela.- podszedł do mnie.
-Mam i to bardzo dużego jak chcesz to mogę Ci pokazać.- ten jego chytry uśmieszek doprowadzał mnie do szału.
-Wiesz?Jesteś tak samo zboczony jak Nina. Pasujecie do siebie.- założyłam ręce na krzyż.
-Wydaję mi się, że bardziej pasuję do Ciebie.
-Taaaa na pewno. Wracając do tematu co sobie pomyślałeś?
-Że mogłabyś polecieć moim...
-...wykluczone.
-Vicki, ale dlaczego nie? Przecież dla mnie to nie problem, nie będę się chociaż o Ciebie martwić.
-Michael wiem, że chcesz dobrze i dziękuję Ci za to, ale jestem już dużą dziewczynką i poradzę sobie. Poza tym mam już kupiony bilet, który tani nie był.- zapięłam walizkę.
-Eh...okej, ale przyjedziesz się jutro pożegnać?
-Tak przyjadę, a Ty nie powinieneś być w studiu?
-Nie, a po co? Przecież wziąłem sobie wolne.
-Tak, ale dzisiaj wydanie Twojej płyty. Nie powinieneś być na jakiejś konferencji prasowej czy coś w tym stylu?
-Wszystkie dokumenty i formalności podpisałem tydzień temu, a Tom powiedział, że jak mam ważniejsze sprawy to nie muszę być na konferencji, on się tym zajmie jest moim menadżerem.
-Dobra, ale jakie niby są ważniejsze sprawy od płyty?
-Ty.
-Ja?-zaśmiałam się.
-No Ty, miałem zostawić Cię samą na cały dzień? Bo znając życie nie pojechałabyś ze mną. Wolałem zostać z Tobą w domu.-zaskoczył mnie tym bardzo.
-W takim razie dziękuję, ale jak bym była sama nic by się takiego nie stało.
-Dobrze już nie marudź specjalnie Ci o tym nie mówiłem, a jutro Lucas zawiezie Cię na lotnisko.
-Nie przesadzasz? Po co mi Twój prywatny ochroniarz?
-Nie zapominaj, że zadajesz się z Michaelem Jacksonem...
-...największym głupkiem na świecie.- dokończyłam za niego z czego nie był zadowolony. Pokręcił tylko głową i wziął moją walizkę. Zeszliśmy na dół.Nie żegnałam się z Jess i Mac'em, bo zrobię to jutro.
-Mac pilnuj go, a jak będzie niegrzeczny to od razu do mnie dzwoń.- zwróciłam się do chłopca.
-Masz to jak w banku.- uśmiechnął się.
-Ej to chyba ja powinienem go pilnować w końcu jestem dorosły.
-No tego bym nie powiedziała. Do jutra.- pocałował mnie w policzek i razem z Lucasem wyszliśmy na zewnątrz. Oczywiście nie mogłam zamówić zwykłej taksówki, bo Michael się uparł, że Luc mnie zawiezie i to nie będzie problem, a że nie chciałam się z nim kłócić to zgodziłam się od razu. Wsiedliśmy do czarnego BMW i opuściliśmy Neverland.
*****
Witam mordki! :D
Jak tam rozdział się podobał? :) Co do wydania płyty to chcę trochę objaśnić co nieco. Nie wiem w jaki sposób się to odbywa, więc napisałam tak, bo miałam na ten temat małą wiedzę, a poza tym to było najłatwiejsze rozwiązanie xD Dzisiaj nie mam dużo do powiedzenia, cieszcie się póki możecie, bo to długo nie potrwa xD Do nexta!
Pozdrawiam <333
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro