Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Rozdział 8

Jego Wnuczka

━━━

Nie mógł przestać się patrzeć. Bał się nawet mrugnąć. Im dłużej patrzył na dziecko w swoich ramionach, wydawało mu się to surrealistyczne. Ledwo mógł sobie przypomnieć, jak się tu znalazł.

Był w swoim biurze gotowy do powrotu do domu, do pustego domu, ale zanim zdążył dotrzeć do drzwi, został zaczepiony przez Cece, która powiedziała, że musi iść z nią. Powiedziała, że już zmusiła wszystkich na posterunku, aby nie kwestionowali jego nagłej decyzji o wyjeździe na wakacje, i że nie musi się martwić o nic więcej, ponieważ spakowała jego torbę i już zapłaciła za bilet.

Był zbyt oszołomiony jej nagłym pojawieniem się, więc bez słowa pozwolił jej się zabrać. Kobieta obiecała mu, że Stiles i Emily czekają na niego z wielką niespodzianką. Nie mógł uwierzyć, że jego syn Stiles nic mu nie powiedział.

Na pewno nie spodziewał się, że jego syn ma dziecko, które obecnie trzymał w swoich ramionach. Nie miał pojęcia, że ​​Emily była w ciąży. Teraz zrozumiał, dlaczego odnosił wrażenie, że jego syn coś ukrywał przez ostatnie kilka miesięcy.

W chwili, gdy przybył do posiadłości z Cece, był bardziej podekscytowany widokiem swojego syna i Emily, że nawet nie zarejestrował Eli stojącego obok Allison. Z wyjątkiem tego, że kiedy ją zauważył, czuł, jakby jego serce wyskoczyło mu z piersi z powodu szoku na jej widok.

Przecież nie żyła.

Zanim zaczął krzyczeć, Emily przedstawiła mu jego wnuczkę. To był dla niego kolejny szok. Kiedy w końcu mógł podnieść wzrok z piwno-zielonych oczu, które należały do ​​jego wnuczki, spojrzał na syna i Emily.

— Jak ma na imię? — zapytał delikatnie, aby nie przestraszyć dziecka.

— Edith Claudia Stilinski-Reed. — powiedziała Emily, patrząc na córkę.

Oczy Noah zaszkliły się, gdy usłyszał, że dziewczynce nadali imię jego zmarłej żony.

— Jest piękna. — mruknął, a Edith zamrugała ślicznymi, dużymi oczami.

— Ma tylko sześć dni. — Stiles dopowiedział, patrząc na dziecko w ramionach.

Noah spojrzał na niego, a potem na Allison, która unikała jego wzroku.

— Więc chcesz wyjaśnić jak to się stało, że żyjesz?

Edith jęknęła, a Emily natychmiast ruszyła się w jej stronę.

— Czas, żeby ktoś coś zjadł. — szepnęła, biorąc ją z ramion mężczyzny. — Powiedz mu, a ja pójdę nakarmić Edith.

Z racji, że karmiła piersią swoją córkę, musiała zabrać ją na górę, aby ją nakarmić. W dodatku ​​Edith zawsze szła spać po posiłku, a Emily chciała się upewnić, że nic jej nie jest.

Noah spojrzał na pozostałą czwórkę i przeniósł spojrzenie na syna, który skrzywił się pod jego spojrzeniem.

— No to zacznijmy od początku...

Allison westchnęła i od początku zaczęła mu opowiadać, jak przed wizytą w Oak Creek, Emily oddała swoją krew.

─────

Oczy Scotta zabłysły, gdy patrzył, jak jego mama i Lydia śmieją się razem. Wraz z dziewczyną postanowili wrócić do Beacon Hills na Boże Narodzenie. Przyjechali wcześnie rano, zaskakując Melissę śniadaniem. Mama Lydii miała do nich później dołączyć.

Melissa wspomniała, że ​​Noah wyjechał na wakacje, przez co Scott był pewien, że odwiedził Stilesa i Emily. To sprawiło, że zaczął się zastanawiać, czy Stiles miał nad sobą kontrolę i dlatego Noah pojechał się z nim zobaczyć. Niestety przez zajęcia na uczelni, nie miał czasu żeby porozmawiać z przyjacielem.

Jego oczy skierowały się na dziewczynę i wiedział, że to samo można powiedzieć o niej i Emily. Nie rozmawiali też zbyt wiele z Malią, a kiedy to robili, wydawało się, że coś ukrywa.

Odrzucając tę ​​myśl, spojrzał na swoją mamę.

— Nic się nie działo? — Nie mógł powstrzymać się od pytania. Był tak zdenerwowany opuszczeniem Beacon Hills, że bał się, że miasteczko upadnie, jeśli nie będzie go, aby pomóc.

Melissa ukryła emocje i uśmiechnęła się.

— Wszystko w porządku. Nie ma żadnych nadprzyrodzonych stworzeń próbujących nas zabić. — To nie było kłamstwo, ale też nie była to prawda.

Działy się dziwne rzeczy, ale nie na tyle, żeby wydawało się, że ich życie jest zagrożone. Niestety Melissa przypominała sobie sytuację ze szczurami, która miała miejsce kilka tygodni temu. To ją odrobinę niepokoiło.

Scott po prostu patrzył na nią, wiedząc, że kobieta nie mówi całej prawdy, ale nie wyglądała na przestraszoną.

Może to faktycznie nie było nic poważnego? Przecież gdyby było źle, powiedziałaby mu, prawda?

— Skoro tak mówisz.

— Zaraz wracam. — Lydia powiedziała, wychodząc do toalety.

─────

— Nadal jesteś zły?

Noah spojrzał na swojego syna, który wszedł do sypialni, którą mu przeznaczyli. Pomimo świadomości, że Stiles jest teraz wampirem, nie czuł żadnej zmiany w stosunku do niego. Chłopak był nadal taki sam. Cóż, jego osobowość była taka sama, ale tego nie można powiedzieć o jego wyglądzie.

— Zapuszczasz brodę? — zauważył Noah.

— Tak jakoś wyszło. — Stiles skinął głową, pocierając swój zarośnięty policzek. — W sumie to nie chcę brody, jak Święty Mikołaj, bo jeszcze Emily na następną wigilię wyśle mnie na dach, żebym wszedł dla Edith przez komin z prezentami, a znając moje szczęście to bym się zabił z pięć razy po drodze... — przerwał, zdając sobie sprawę, że znowu wpadł w słowotok. — Czyli jesteś zły?

Były święta Bożego Narodzenia i nie chciał spędzać tego dnia z tatą w złych relacjach.

Noah westchnął.

— Nie jestem zły, że Allison żyje. Po prostu czuję się źle z powodu bólu, przez który przechodzi jej ojciec. On myśli, że jego córka nie żyje. Nie mogę jej powiedzieć, co ma robić, ale im szybciej mu powie, tym lepiej. Kłamstwa zawsze się ujawnią. — powiedział wymownie.

— Miałem ci powiedzieć o Edith, ale po prostu nie mogłem wydobyć z siebie słów. — zaczął Stiles. — Więc Emily zasugerowała, żeby Cece cię tu przywiozła. Przynajmniej mogłeś ją zobaczyć.

Starszy Stilinski spojrzał na syna i westchnął przeciągle.

— Synu, wszystko w porządku. Nie jestem zły na ciebie ani na Emily. Bardziej cieszy mnie fakt, że mam prześliczną wnuczkę. — odparł z miękkim spojrzeniem. — Nie mogę uwierzyć, że jesteś ojcem.

— Wiem. — Stiles wypuścił powietrze, myśląc o swojej małej córeczce. — Nadal nie mogę uwierzyć, że ja i Emily ją stworzyliśmy. Jest taka doskonała.

Edith była idealnym połączeniem jego i Emily. Włosy i kolor oczu miała po matce, ale nos i uśmiech zdecydowanie odziedziczyła po tacie. 

— A propos Emily. Czy planujecie-

— Powiedzieć Scottowi i reszcie naszych przyjaciół? — Stiles wtrącił się dość głośno, patrząc na ojca szeroko otwartymi oczami. Wykonał ruchy ustami, by nie mówił nic więcej. Wskazał na swoje uszy i drzwi, jakby chciał mu przypomnieć, że wampiry również mają dobry słuch.

Noah zamrugał, kiwając głową ze zrozumieniem, ale nadal wyglądał na nieco zaskoczonego reakcją syna.

— No tak.

Stiles wyciągnął telefon, gdy zaczął na nim pisać, jednocześnie mówiąc:

— Emily i ja planowaliśmy pojechać do Beacons Hills podczas ferii wiosennych. Edith będzie miała wtedy około czterech miesięcy, więc może w samolocie będzie łatwiej. — uniósł telefon, żeby pokazać tacie wiadomość, którą napisał.

Nie miałem czasu znaleźć pierścionka, ale kiedy już to zrobię, umówię się z nią na randkę i ją o to zapytam.

Noah uniósł obie brwi i zacisnął usta.

— Właściwie... — wyjął pudełko z pierścionkiem z kieszeni. — Musiałem poprosić Cece, żebyśmy wrócili po to. Należał do twojej matki. — otworzył pudełko, aby pokazać pierścionek zaręczynowy z brylantem.

— Jesteś pewien? — zapytał Stiles, wpatrując się w pierścionek.

— Twoja mama pokochałaby Emily. Wiem, że chciałaby, żebyś jej to dał. — Noah odpowiedzial z uśmiechem.

Stiles mocno uścisnął tatę, dziękując mu po stokroć. Noah jęknął, zmuszając go do rozluźnienia uścisku. Chłopak spojrzał na niego z zakłopotaniem.

— Przepraszam, często zapominam, że mam teraz super siłę.

Noah tylko potrząsnął głową i wręczył mu pudełko z pierścionkiem w środku.

— Dobra, idę stąd. Chcę spędzić więcej czasu z wnuczką, zanim będę musiał wrócić do Beacon Hills.

— Na pewno nie możesz zostać dłużej?

— Chciałbym, ale mogę zostać tylko na kilka dni. — odparł Noah, klepiąc syna po ramieniu.

— Skoro tak mówisz. — wymamrotał, prowadząc tatę do sypialni jego i Emily, przez który przeszli do pokoju Edith, gdzie znaleźli Emily stojącą przy łóżeczku. — Jeszcze śpi?

— Tak. Według książek powinna często spać. — powiedziała, spoglądając na Noah, który zaglądał do łóżeczka, by spojrzeć na jej córkę. — I tak zaraz będziemy musieli ją obudzić. — spojrzała na Stilesa. — Teraz twoja kolej, żeby to zrobić.

— Ale zawsze jest zrzędliwa na tego, kto ją budzi. — jęknął i wzdrygnął się, kiedy Edith zmarszczyła nos przez sen.

— Cóż, ja ją budziłam wczoraj. Teraz twoja kolej. — skrzyżowała ramiona na piersi i szturchnęła go w policzek. — Muszę pomóc Cece przy kolacji, więc powodzenia. — zatrzymała się przy Noah. — Um, cieszę się, że tu jesteś.

— Ja też. — Noah posłał jej szeroki uśmiech i przytulił ją. — Wesołych świąt, Emily i gratulacje.

Wampirzyca zarumieniła się. Nawet po tak długim czasie nadal nie była przyzwyczajona do jego dobroci. Minęło zbyt wiele czasu, odkąd miała w swoim życiu postać prawdziwego ojca.

— Uch... Wesołych świąt i dzięki. — wymamrotała niezręcznie, a następnie uciekła z pokoju.

— Co...? — Noah zamrugał zdziwiony i spojrzał na syna, który wydawał się rozbawiony tym, co się właśnie wydarzyło.

Ciszę w pokoju nagle przerwały głośne krzyki Edith, która obudziła się. Dwaj mężczyźni rzucili się, by pocieszyć płaczące dziecko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro