Rozdział 8
Rozdział 8
Napięcie
━━━
Następnego ranka Stiles poszedł zobaczyć się z tatą. Noah powiedział mu o dziurach, które znaleźli oficerowie, gdy niemal całe stado przebywało w Eichen.
Stiles próbował skupić się na tym, że było jeszcze osiem osób, takich jak Tracy i Lucas. Próbował też nie myśleć o Donovanie, ale wydawało się, że chociaż był martwy, wciąż go prześladował.
Noah wydawał się wierzyć, że Donovan może być Chimerą, skoro zniknął z celi. Zaczął podejrzewać, że przyszli po niego Potworni Doktorzy. Stiles nie mógł powiedzieć ojcu, że ma rację, tyle że Donovan nie żyje z rąk jego syna.
W chwili, gdy wszedł do szkoły, pierwszą osobą, na którą spojrzał, była jego dziewczyna, która stała przy swojej szafce. Wiedział, że będzie musiał jej powiedzieć o Donovanie, ponieważ musi i chce być z nią szczery. Poza tym tylko nie osądziłaby go tak, jak Scott. Ale też nie chciał jej powiedzieć, bo nie był gotów. Sam nie mógł nawet pogodzić się z faktem, że Donovan zmarł z jego rąk.
Za każdym razem, gdy myślał o martwym ciele nastolatka, miał retrospekcje, gdy Nogitsune użył jego twarzy i ciała, by zabić dziesiątki ludzi.
W tym dwie osoby, które wiele znaczyły zarówno dla Lydii, jak i Scotta.
Zdawał sobie sprawę, że musi przeprosić Emily za to, że tak na nią naskoczył. To niesprawiedliwe, że wyładował na niej swój gniew, kiedy tylko się o niego martwiła.
Powoli podszedł do niej, gdy wyciągnęła telefon, odbierając połączenie, jednocześnie wychodząc przez drzwi prowadzące na zewnątrz. Stiles poszedł za nią, zastanawiając się, kto do niej dzwoni.
— Nie, wszystko w porządku. — Emily powiedziała z westchnieniem. — Ja też mam się dobrze... Nie, to nic. Poważnie.— Jej oczy podniosły się, by spojrzeć w jego brązowe. — Słuchaj, muszę kończyć. — rozłączyła się, na co chłopak zmarszczył brwi.
— Wszystko w porządku? Kto to był?
— Nic mi nie jest i to nie twoja sprawa. — odpowiedziała Emily.
Chłopak wiedział, że kłamie, kiedy schowała telefon do kieszeni, unikając jego spojrzenia.
— Istnieje powód, czemu mnie śledziłeś? — weszła do szkoły i zaczęła wchodzić po schodach, aby dostać się do klasy.
— Chciałem tylko przeprosić. — powiedział, dopasowując się do jej tempa. — Nie powinienem był się na tobie wyżywać.
— Okej... — Emily odparła i spojrzała na chłopaka.
— Czyli... Między nami zgoda?
Jej nos lekko się zmarszczył. Wymamrotała coś na wzór ,,tak", wciąż niepewna dziwnego zachowania chłopaka.
— Świetnie! — skinął głową, uśmiechając się szeroko. Jednak czuł, że między nimi wciąż jest napięcie.
Oboje kłamali i to właśnie wydawało się, że tworzy odległość między nimi.
— Spotykamy się później w domu Scotta, aby przeczytać książkę... — zaczął niezręcznie Stiles.
— Wiem. Przywiozę Malię i Lydię. — Emily powiedziała, mocno ściskając torebkę.
— Och... Okej. — Myślał, że uda im się pojechać razem, ale najwidoczniej miała już plany. — Chodźmy więc na zajęcia. — mruknął, idąc do klasy, starając się udawać, że wszystko jest w porządku.
─────
— Dobra, teraz mi powiesz, co się dzieje?— Emily zjechała na pobocze i odwróciła się, by spojrzeć na pasażera.
— Ja też chcę wiedzieć. — Malia wcisnęła głowę między przednie siedzenia, patrząc z ciekawością między nimi.
— Okej. — Lydia westchnęła. — Rozmawiałam dziś ze Scottem podczas lunchu. Powiedział mi, że zerwał wczoraj z Kirą, kiedy podrzucił ją do domu. — powiedziała, a jej policzki zarumieniły się lekko, gdy wierciła się na fotelu. — Powiedział, że to dlatego, że ma do mnie pewne uczucia.
— Więc jesteście razem? — zapytała wprost Malia.
— Nie. Nie mogę tak. To znaczy... Zerwali zeszłej nocy, a Kira jest naszą przyjaciółką. Nie mogę jej tego zrobić. Nie wspominając o nim i Allison...
— To było dawno temu. — powiedziała Emily, przerywając jej. — Nie możesz udawać, że nic do niego nie czujesz, tylko dlatego, że był chłopakiem Allison. Nie byłaby na ciebie zła za to, że chcesz z nim być. Może i jest to dziwne, ale nie masz wpływu, w kim się zakochasz. To przychodzi samo.
— Masz rację, ale co z Kirą? — zapytała cicho Lydia. Nie chciała skrzywdzić dziewczyny.
— Możesz z nią porozmawiać, ale nie powinnaś się powstrzymywać. — odarła wampirzyca. — Jeśli Scooby nie będzie czuł, że to jest to, po prostu zerwiecie. Nikt nie mówi, że macie być razem do końca życia.
— Czy to źle, że chcę, żeby tak było? —Lydia jęknęła, odchylając się na krześle — Naprawdę bardzo go lubię. Nie wiedziałam, jak bardzo go lubię, dopóki nie powstrzymał Jennifer, która próbowała mnie udusić.
— Byłaś prawie uduszona? — Malia patrzyła na nią z niedowierzaniem. Emily zamruczała z potwierdzeniem.
— Wiedziałam, że coś się dzieje. Oboje macie dziwne napięcie.
— Napięcie seksualne. — powiedziała kojotołaczka, marszcząc nos.
Lydia zarumieniła się, widząc, jak oczywiste wydaje się, że ona i Scott coś do siebie czuli. Jednak pozostała jeszcze jedna kwestia. Emily i Lydia wymienili spojrzenia, zwracając się do kojotołaczki.
— Mówiąc już o napięciu seksualnym, co się dzieje z tobą i Theo?
Emily wiedziała, że jej najlepsza przyjaciółka chce od siebie odciągnąć uwagę. Dziewczyna na tylnych siedzeniach zarumieniła się.
— Nic się nie dzieje. — skłamała, odwracając wzrok. — Możemy już jechać? Jestem pewna, że na nas czekają.
Najlepsze przyjaciółki wyglądały na rozbawione.
— Och, teraz mnie zaintrygowałaś. Rozumiem. Jest seksowny, ale czy naprawdę między wami coś się dzieje? — zapytała z ciekawością Emily.
Szczerze nie chciała, by Malia została zraniona. Wydawało się, że to pierwszy chłopak, którym się zainteresowała.
— Och, coś musi być na rzeczy. — Lydia uśmiechnęła się szeroko. — To znaczy... Mówiłaś, że podwiózł cię zeszłej nocy. — zadumała się.
— Nie, nic się nie dzieje. — Kojotołaczka nalegała, chcąc zaprzeczyć napięciu między nią a Theo, biorąc pod uwagę moment, w którym byli w jego samochodzie, kiedy nalegał, żeby prowadziła. — Czy możemy już jechać?
— Okej, w porządku. Przestaniemy naciskać. — mruknęła Emily, kierując samochodem w stronę domu Scooby'ego.
─────
Całe stado spotkało się w salonie McCalla z kopiami książki leżącymi na stoliku do kawy.
— Klub książki mojej mamy zwykle ma więcej wina. — Lydia wydęła usta.
— Cóż, prawdopodobnie dlatego, że nigdy nie czytali książek, które powodują gwałtowne halucynacje. — Stiles mruknął, a ręce włożył do kieszeni.
Scott spojrzał na dziewczynę czystej krwi i kojotołaczkę.
— Właśnie dlatego Malia i Emily są tutaj.
— Więc nikt z nas nie wpadnie na ulicę? — odezwała się Kira, nie patrząc na swojego byłego chłopaka.
Stiles wypuścił powietrze, gdy zauważył napięcie między Scottem, Kirą i Lydią.
— Albo gorzej.
— Jak to, co stało się z Judy. — mruknęła Emily, na co wszyscy spojrzeli na nią zdezorientowani.
— Rozdział czternasty. — Malia odpowiedziała za nią.
Pozostali skinęli głowami, podczas gdy Lydia podniosła książkę.
— Może powinnam kazać ją przeczytać mamie? Może przypomni sobie dziewczynę z ogonem, skaczącą z sufitu i atakującą wszystkich.
— Tak, jeśli to zadziała. — zadrwiła Kira.
— Musi. — Banshee mruknęła pod nosem.
Scott spojrzał na nią, widząc, jak bardzo jest spięta.
— Co to znaczy? — zapytał.
— Myślę, że widziałam ich podczas operacji. Kiedy patrzę na okładkę książki... — Lydia zmarszczyła brwi, spoglądając na okładkę. — Czuję jakby...
— Wydobywało się wspomnienie. — Theo skończył, powodując, że truskawkowa blondynka spojrzała na niego i skinęła głową.
— Właśnie.
— Czy nie tego właśnie chciał Valack, kiedy to napisał? — Kira zmarszczyła brwi.
— Jeśli coś mi zrobili, chcę o tym wiedzieć. — Usta Banshee utworzyły cienką linię.
Wszyscy oprócz Malii i Emily wzięli dla siebie kopię, a następnie usiedli na kanapach, rozpoczynając czytanie.
─────
Emily wciągnęła kojotołaczkę do kuchni, aby zrobić kawę reszcie stada. Lydia poprosiła ich o to, ponieważ była pewna, że minie trochę czasu, zanim skończą książkę.
Wampirzyca ustawiła ekspres do kawy, aby zrobić kawę. Chwyciła jedną z kapsułek leżących na blacie kuchennym i zaczęła się nią bawić. Przerwał jej dźwięk stukania paznokci o blat. Podniosła zdezorientowany wzrok na brunetkę.
— Widziałaś coś oprócz wypadku? — Emily zapytała krótkowłosą, przypominając sobie, że Malia nie do końca szczegółowo opisała, co się stało.
Kojotołaczka próbowała zachować spokojną fasadę. Nie chciała nikomu mówić o tym, że jej matka była odpowiedzialna za wypadek samochodowy. Nie była gotowa pozwolić nikomu myśleć, że chce zabić Pustynną Wilczycę.
— Nie, tylko wypadek. — powiedziała, zerkając, by zobaczyć, że Theo wydaje się podsłuchiwać ich rozmowę. — Hm... Więc musimy tu siedzieć i pilnować, czy coś im się stanie?
— Na to wychodzi. — Emily wzruszyła ramionami.
Gdy kawa była już gotowa, wszyscy ją wypili, choć nie wydawało się to zbyt pomocne.
Emily siedziała na kanapie z Malią, podczas gdy Stiles usadowił się na rozkładanym fotelu. Scott leżał między Lydią a Kirą. Kitsune z kolei siedziała na końcu kanapy, starając się zachować jak największy dystans od swojego byłego chłopaka.
─────
Wszyscy spali nieświadomi, że Theo stoi nad Kirą, która przez sen mamrocze po japońsku i zaczął wszystko nagrywać. Wiedział, że sprawy zaczynają działać na jego korzyść. Wszyscy powoli zaczęli się okłamywać lub ranić. Zaufanie między grupą przyjaciół zdawało się powoli zanikać.
Stiles okłamał przyjaciół i dziewczynę na temat Donovana. Malia kłamała o swojej matce. Teraz wydawało się, że Scott zaczyna tracić zaufanie do Kiry, a jednocześnie wydaje się tkwić w niezręcznej relacji z Lydią.
Theo był pewien, że Emily zachowała własne tajemnice, choć wciąż nie był pewien, co konkretnie ta nieprzewidywalna wampirzyca może mieć do ukrycia. Ale niezależnie od tego wiedział, że to tylko kwestia czasu, zanim wszyscy zdystansują się i ostatecznie pójdą w inną stronę.
Wszystko to sprawi, że jego plan się powiedzie, a współpraca z Potwornymi Doktorami przebiegnie sprawniej, niż planował.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro