Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Rozdział 7

Ona

━━━

— Ja też za tobą tęsknię, tato. — powiedział Stiles, drapiąc się po delikatnie zarośniętej żuchwie. Zdecydował się zapuścić zarost. — Właściwie muszę ci coś powiedzieć. Chodzi o Emily.

Wszystko z nią w porządku? — zapytał z niepokojem Noah po drugiej stronie linii.

— Tak, wszystko okej. Ale to, co muszę ci powiedzieć, tak naprawdę dotyczy nas obojga. Widzisz, bo my...

— Stiles?

Spojrzał na swoją dziewczynę, która weszła do pokoju ich córki. Jej dłoń spoczęła na brzuchu.

— Tak?

— Już czas. — powiedziała, powodując, że zesztywniał.

— Muszę kończyć, tato. Zadzwonię później. — rozłączył się, zanim usłyszał odpowiedź mężczyzny. Następnie podbiegł do swojej dziewczyny. — Jesteś pewna?

— Cóż, miałam skurcze przez cały dzień, a właśnie odeszły mi wody... — przerwała, a jej twarz zmarszczyła się w bólu. — Okej, to zabolało.

Stiles westchnął, starając się nie panikować.

— Dobrze, dobrze. Mam cię. — podniósł ją i zaniósł do pokoju, który przygotowali na narodziny.

Na szczęście Cece miała przyjaciela wampira, który miał jakiekolwiek pojęcie o rodzeniu dzieci.
Położył Emily na łóżku, a następnie wysłał SMS-a do Cece, Eli i Allison. Cała trójka wyszła, gdy powiedział im, że zostanie u boku Emily.

Następnie wezwał lekarza i spojrzał na swoją dziewczynę, która wydawała się próbować zatuszować swój ból.

─────

— Na pewno nie chcesz znieczulenia, czy czegoś przeciwbólowego? — zapytał Stiles, patrząc niespokojnie na dziewczynę, która wzięła głęboki oddech i przewróciła oczami.

— Nie potrzebuję. — skrzywiła się, czując kolejny skurcz. Nie chciała być dźgana igłą. Nie po tym, co zrobili jej Potworni Doktorzy. — Okej, chyba się zaczyna. Kiedy mogę przeć? — zapytała, patrząc na lekarza.

Wiedziała, że ​​kiedy urodzi, on sprawdzi dziecko. Zaletą dzieci wampirów było to, że nie potrzebowały szczepień, a rodzice nie musieli martwić się chorobami.

Lekarz podszedł do jej rozłożonych nóg i sprawdził rozwarcie.

— Za chwilę. — odwrócił głowę do pielęgniarek, które były gotowe do oczyszczenia dziecka. Następnie spojrzał na Emily, rzucając jej delikatne spojrzenie. — Gotowa?

— Cholera, nie. — jęknęła przerażona. Po chwili poczuła, jak dłoń zaciska się na jej własnej. Spojrzała na Stilesa, który posłał jej łagodne spojrzenie. — Boję się.

— Ja też. Ale nie sądzisz, że to najwyższa pora, żeby ją poznać? — zapytał brunet, podekscytowany na myśl o spotkaniu z ich córką.

Emily uścisnęła jego rękę i skinęła głową.

— Jestem gotowa. — spojrzała na lekarza, który również był gotowy.

─────

Eli stał przed pokojem wraz z Allison i Cece. Czekali na narodziny dziecka.

— Ile to może trwać? — zapytał z zaciekawieniem.

Allison wzruszyła ramionami, a Cece otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale zamiast tego usłyszeli głośny płacz nowonarodzonego dziecka.

— Nieważne.

— Nienawidzę tego, że nie powiedzieli nam, jakie imię wybrali. — Allison mruknęła.

Nieważne, ile razy pytała, para nie powiedziała jej o imieniu dla córki. Nawet pierwszej litery jej nie zdradzili! Znając Stilesa, miała głęboką nadzieję, że nie będzie to żadne imię z Gwiezdnych Wojen.

— Nie mogę się doczekać poznania tego szkraba. — wyszeptała szczęśliwa Cece, że ​​jej siostrzenica dostała szczęście, o którym zawsze marzyła.

Ona sama kiedyś myślała o posiadaniu własnych dzieci, ale to nie było dla niej. Kochała swoją siostrzenicę, ale życie macierzyńskie nie było dla niej.

Po kilku minutach lekarz wyszedł z pokoju, wraz z pielęgniarkami.

— Możecie wejść. — powiedział, a następnie pożegnał się, mówiąc, że jeśli będą go potrzebować, to niech zadzwonią.

Eli wstał z podłogi i zobaczył, że dziewczyny już zniknęły w pokoju.

— Świetnie, teraz mam konkurencję. — mruknął do siebie w odniesieniu do Argent, która gruchała nad dzieckiem w ramionach Emily. — Zobaczmy, co spłodził ten frajer. Błagam, niech wszystko odziedziczy po Emily.

— Jest taka malutka. — mruknęła Allison, nie odrywając oczu od dziecka.

Eli spojrzał na noworodka, przyglądając się ciemnobrązowym włosom i dużym sarnim oczom. Malutka dziewczynka ziewnęła słodko, przez co nie mógł się powstrzymać i delikatnie szturchnął ją w policzek.

— Przynajmniej jest urocza. — wymamrotał, a następnie spojrzał na Stilesa. — Nie nadałeś jej jakiegoś dziwnego imienia jak twoje, prawda?

— Nie mam dziwnego imienia. — Stiles sapnął, nie ruszając się z miejsca obok dziewczyny i córki.

— Mieczysław Stilinski? — zaszydził wampir.

— Powiedziałaś mu moje imię?! —spojrzał na Emily z urażoną miną. — Jak mogłaś?

— Byłam pijana. — powiedziała bezmyślnie, nie patrząc na niego. Jej spojrzenie pozostało na córce, która powoli zasypiała. Nie mogła oderwać od niej wzroku. — A może zamiast narzekać na swoje imię, powinniśmy im powiedzieć, jak się nazywa.

— Świetny pomysł. — Cece skinęła głową.

— Więc jakie imię nosi ta ślicznotka? — zapytała Allison, rozglądając się między nimi.

Stiles siedział na łóżku obok Emily, obejmując ją ramionami, gdy patrzył na córkę załzawionymi oczami.

— Oto Edith Claudia Stilinski-Reed. Ważąca 3 kilo. Urodzona 18 grudnia o dziewiątej czterdzieści trzy po południu. — pocałował głowę Emily, mamrocząc, że ją kocha.

To była jej sugestia, aby ich córka nosiła drugie imię po swojej babci, a matce Stilesa.

— Stilinski-Reed? — zapytał Eli z uniesioną brwią.

— No tak. — powiedziała Emily, ciesząc się, że to brunet zasugerował, żeby podzielili swoje nazwiska.

— Jest idealnie. — Allison rozpromieniła się.

Cece skinęła głową i Eli również. Cała trójka wkrótce wyszła, ponieważ postanowili dać rodzicom trochę czasu dla siebie z nowonarodzoną córką.

─────

— Nie mogę przestać się na nią patrzeć. — Emily mruknęła do Stilesa, kiedy leżeli na łóżku w swoim pokoju.

Po porodzie Emily wypiła dużo krwi, aby przyspieszyć proces gojenia. Następnie zdecydowała się przenieść córkę na górę do ich pokoju następnego ranka. Nie chciała przebywać za dużo w pomieszczeniu, które przypominało jej czas spędzony z Potwornymi Doktorami.

Wiedziała, że ​​mają pokój dla córki, ale nie mogła znieść zostawienia jej na chwilę. Nawet jeśli jej pokój był połączony z ich sypialnią.

Stiles przesunął dłonią po policzku córki, gdy spała spokojnie. Poczuł ulgę, że nie płakała zbyt często. Był pewien, że wpadłby w panikę, gdyby ciągle płakała.

— Ja też nie mogę. — szepnął cicho, czując jakby był we śnie. — Wszystko w porządku?

— Wypicie krwi zdecydowanie pomogło w leczeniu — powiedziała, zanim przyszła jej do głowy myśl. — Oddzwoniłeś do swojego taty? — Była pewna, że ​​rozmawiał z nim, zanim weszła do pokoju.

Chłopak sapnął i zakrył usta, spoglądając na córkę, która wciąż spała.

— Zapomniałem. — szepnął, zanim wstał. — Mam mu powiedzieć o Edith? Nie... Nie, powinienem. Nie no, muszę mu powiedzieć. To jest jego wnuczka. — Cicho bełkotał do siebie, żeby nie budzić córki. — Musi ją poznać. Ale mam ją zabrać i powiedzieć mu? A może do niego zadzwonić i czekać, aż przyjdzie? Albo wyślemy mu kartkę, jak na święta?

Emily usiadła, kładąc poduszki po obu stronach córki, żeby się nie ruszała. Choć wiedziała, że ​​jest jeszcze za mała, żeby się przewrócić, ale chciała być ostrożna. Złapała go za ramiona i zakryła mu usta.

— Przestań gadać. Zadzwoń do taty i powiedz mu, że wszystko w porządku. — powiedziała niskim tonem. — Powinniśmy go zaprosić na Boże Narodzenie. Już sam spędził Święto Dziękczynienia.

— Jesteś pewna? — zapytał, wątpiąc w siebie.

Emily ujęła jego policzek, rzucając mu delikatne spojrzenie.

— Stiles, zdałeś wszystkie testy. Poszedłeś ze mną do supermarketu i nawet nie spojrzałeś na ludzi. — powiedziała z nutką dumy z tego, jak szybko uzyskał samokontrolę.

Chłopak przypomniał sobie, że kilka tygodni temu popołudniu, Emily nagle zapragnęła lodów, które skończyły się, więc powiedziała, że ​​pójdzie do sklepu. Ale najgorsze było to, że nalegał, aby pójść nią. Całą drogę był tak skupiony na niej, że zapomniał o własnych zachciankach. Dopiero następnego dnia zdał sobie sprawę, że wszedł do supermarketu pełnego ludzi i ani razu nie pomyślał o tym, żeby ich zabić. Zastanawiał się, czy wampiry potrafią mieć kotwice jak wilkołaki. Nawet jeśli nie, znał powód swojej samokontroli.

Jego spojrzenie skierowało się na córkę, a potem na dziewczynę. Pomyślał o swoim ojcu i przypomniał sobie poczucie winy, jakie czuł, że spędził samotnie swoje pierwsze dziękczynienia. Naprawdę nie podobał mu się pomysł, żeby jego tata spędzał kolejne święta w samotności.

Spojrzał na Emily, która czekała na jego odpowiedź.

— W porządku, zadzwonię do niego. — zdecydował, że nadszedł czas, aby jego tata poznał swoją wnuczkę. Jednak w głębi duszy bardziej bał się, że będzie zły, że ukrywali ciążę Emily.

Stiles już chwytając telefon, przyszykował się psychicznie na minimum, dwie godziny karcenia, jakie usłyszy od ojca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro