Rozdział 7
Rozdział 7
Powrót do Eichen House
━━━
Grupa podeszła do recepcji, gdzie bez żadnego przywitania mężczyzna postawił pojemnik na blacie.
— Opróżnijcie kieszenie i włóżcie wszystko do pojemnika.
— Jesteśmy tutaj, aby zobaczyć... — zaczął Scott.
— Opróżnijcie kieszenie do pojemnika. — Mężczyzna zignorował go.
Wszyscy umieścili swoje rzeczy w pojemniku oprócz Emily, która schowała telefon do stanika.
Spojrzenie mężczyzny padło na Kirę.
— Proszę zdjąć pasek i włożyć go do pojemnika.
— Ale ja go potrzebuję. — Kitsune powiedziała. Jej pasek w rzeczywistości był mieczem, a ona nie czuła się dobrze, zostawiając go tutaj. — Mam na myśli, że ma to zasadnicze znaczenie dla mojego stroju.
— Proszę zdjąć pasek. Pacjenci będą próbowali go od ciebie zabrać i użyć do uduszenia siebie lub innych.
— Rozumiem. — Kira przytaknęła, szybko go zdejmując.
Emily zmrużyła oczy na pielęgniarkę, która zdawała się patrzeć na Lydię. To był kolejny powód, dla którego przyszła. Nie ufała ludziom, którzy pracowali w Eichen House.
Zanim zdążyła ponownie rzucić okiem na tajemniczą kobietę, pojawił się lekarz prowadzący i poprosił ich, aby poszli za nim.
Emily posłała mu ostrzegawcze spojrzenie, po czym podążyła za resztą grupy.
─────
— Przypomnę wam, że robię to tylko jako przysługę dla Deatona — Doktor Fenris prowadził ich na dół do zamkniętego doktora Valecka. — I robię to wbrew kodeksowi pracy.
Stiles odwrócił wzrok od swojej dziewczyny, która nadal wydawała się zdecydowana go ignorować.
Pokręcił głową, patrząc z ciekawością na lekarza.
— Jaka jest etykieta rozmowy z tym facetem? To znaczy... W które oko mamy patrzeć?
— Nie patrzyłbym w żadne na twoim miejscu. — odparł starszy mężczyzna. — Staraj się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego z nikim ani niczym. — powiedział surowo.
Wszyscy wymienili spojrzenia, gdy podążali za lekarzem, ale także czuli się bardziej zdenerwowani niż wcześniej.
Mężczyzna szedł z tyłu za Stilesem i Lydią, podczas gdy Emily, Kira i Scott zatrzymali się gwałtownie na środku korytarza.
— No chyba nie myśleliście, że wszyscy wejdziecie? — Lekarz spojrzał na pozostałą trójkę.
— To popiół, prawda? — Scott zmarszczył brwi, patrząc na ziemię.
— Po prostu świetnie... — mruknęła Emily, spoglądając na ziemię z niesmakiem.
— Wszędzie jest, ale tutaj jest jego największe stężenie. — Mężczyzna otworzył drzwi i gestem nakazał dwójce wejść do środka. — Cela Valacka jest ostatnią na końcu korytarza.
Stiles spojrzał na swoją dziewczynę, która pomimo widocznego focha na niego, wydawała się zatroskana. Posłał jej mały uśmiech, na co skinęła głową.
Cóż, na więcej nie mógł liczyć, bo wciąż była na niego zła.
— Będziemy tutaj — Scott zapewnił ich, choć jego oczy zdawały się zatrzymywać na truskawkowej blondynce.
— Bo nigdzie się nie możemy ruszyć geniuszu — Emily mruknęła pod nosem, nie lubiąc myśli, że nie mogą pójść dalej.
Kira usłyszała ją, gdy dwójka weszła do zamkniętej jednostki.
— Wszystko będzie dobrze.
— Racja. Jeśli coś w środku nie wpadnie na genialny pomysł, żeby ich zabić, na pewno będą w stanie się obronić — powiedziała sarkastycznie, a Kitsune cofnęła się niezręcznie, podczas gdy Scott tylko potrząsnął głową.
Doktor Fenris odchrząknął.
— Cóż, będę tam. Jeśli będziecie mnie potrzebować, po prostu przyjdźcie — powiedział, wskazując na pokój i zostawił trzy nadprzyrodzone istoty w spokoju.
Emily podeszła do miejsca, gdzie wydawało się, że zaczyna się bariera i próbowała słuchać tego, co działo się na zamkniętym oddziale.
Scott stał obok, również starając się cokolwiek usłyszeć. Ale wydawało się to stłumione.
— Nic nie słyszę — sapnęła.
— To musi być wina popiołu — powiedział, również zdenerwowany, że nie wiedzieli, co się dzieje z tą dwójką. Spojrzał na swoją dziewczynę, która wyglądała na zmęczoną.
— Też to czuję — Kira wypuściła powietrze. — Szczerze mówiąc, czuję się trochę słabo.
Emily oparła się o ścianę i powoli usiadła na ziemi z prostymi nogami.
— Cóż, to oczywiste, że dopóki nie wrócą, nie dowiemy się nic o książce ani o tych psycholach — pochyliła głowę, spoglądając na parę ze zmarszczonymi brwiami, zauważając niewielką odległość między nimi. — Kłopoty w raju? — zastanawiała się, czując jeszcze większą ciekawość, kiedy oboje wzdrygnęli się na jej słowa. — Och, więc coś jest nie tak... — Kira odsunęła się, a Scott opadł obok Emily, która zmarszczyła brwi. — Nie powiedziałam, że możesz usiąść obok mnie.
— Zrobiłem coś głupiego — Wyznał, a jego oczy powędrowały w stronę dziewczyny, która siedziała przy przeciwległej ścianie, nieco dalej od nich.
Emily spojrzała w dół na swoje kolana.
— Czy to ma coś wspólnego z moją przyjaciółką? — Scoot spojrzał na nią, nie mogąc ukryć zszokowanego wyrazu twarzy, a cichy chichot uciekł z ust Emily. — Nie jesteś dobry w ukrywaniu swoich emocji, nawet jeśli sam nie wiesz, co one oznaczają.
— Co? — Scott zmarszczył brwi, patrząc na nią.
— Mówię, że od jakiegoś czasu lubiłeś Lydię, ale do tej pory tak naprawdę nie zdawałeś sobie z tego sprawy — powiedziała, wiedząc, że to samo przeszła ze Stilesem. — Zgaduję, że twoja dziewczyna również zauważyła twoje wewnętrzne uczucia do Lydii.
Scott zacisnął pięści.
— Ostatniej nocy, kiedy poszliśmy zatrzymać tego chłopaka, powiedziałem, że ją kocham. Tylko zamiast jej imienia powiedziałem imię Lydii. Kira to usłyszała. Naprawdę spieprzyłem. Kochałem Allison, a teraz kocham jej najlepszą przyjaciółkę. Jestem naprawdę okropną osobą, która krzywdzi Kirę w ten sposób. W sensie dbam o nią, ale ona nie jest... Ona nie jest...
— Lydią? — skończyła, powstrzymując się od dokuczania mu. Jej oczy powędrowały w stronę Kitsune, która wydawała się smutna i westchnęła. — Słuchaj, oczywiście troszczysz się o Kirę, ale nie powinieneś tak traktować dziewczyny. Teraz gdy wiesz, że kochasz moją najlepszą przyjaciółkę, powinieneś skończyć z Kirą. Nie ma sensu być w związku, w którym uczucie jest jednostronne.
— Nie mogę tak po prostu zerwać z Kirą. Nie chcę jej skrzywdzić — Scott jęknął.
— Za późno. Już to zrobiłeś, wyznając swoją miłość do innej dziewczyny — zadrwiła czystokrwista.
Wilkołak skrzywił się na jej słowa.
— To nie było celowe. Po prostu wymknęło się. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mam do niej takie uczucia — mruknął z poczuciem winy — No wiesz... Jest najlepszą przyjaciółką Allison. Jak mogłem się w niej zakochać, zwłaszcza gdy były blisko. Nie byłoby dobrze, gdybym kiedykolwiek powiedział Lydii, jak się czuję.
— Słuchaj, ty i Allison to skończony rozdział, kiedy umarła. Nie wspominając już o tym, że była z szalikiem — Emily przesunęła się — Jestem pewna, że nie obwiniłaby cię za to, że ruszyłeś do przodu. Nawet jeśli tą osobą okazałaby się jej najlepsza przyjaciółka — powiedziała leniwie, przyciągając nogi do piersi.
— Nie wiem... Chyba masz rację — wyszeptał, próbując otoczyć się myślą, że był zakochany w Lydii Martin.
Spojrzał na Kirę, która najwyraźniej go ignorowała. Wiedział, że musi z nią skończyć. Tak bardzo, jak się o nią troszczył i choć był wdzięczny za to, że była przy nim, jego uczucia do niej nie były tak silne, jak wobec truskawkowej blondynki, która zdawała się ostatnio wypełniać jego umysł.
Zwrócił swoją uwagę z powrotem na dziewczynę czystej krwi, która również miała problemy z jego najlepszym przyjacielem.
— Więc co się dzieje z tobą i Stilesem?
— Nic — mruknęła, czując się bardziej wyczerpana niż wcześniej.
— Emily... Powiedziałem ci, co się ze mną dzieje. Teraz twoja kolej — Scott trącił ją ramieniem.
— Nie dotykaj mnie — ostrzegła ze zmęczeniem i westchnęła, kiedy zobaczyła jego minę — Stiles okłamał mnie, a kiedy zapytałam, o co mu chodzi to krzyknął na mnie.
— Krzyczał na ciebie? — spojrzał na nią z niedowierzaniem, a dziewczyna potwierdziła skinięciem głową.
— Tak, ale nie obchodzi mnie to. Po prostu po raz pierwszy tak mnie okłamał. Przecież nie oceniłabym go za to, co zrobił. To znaczy... Wszystko, co musiał zrobić, dałoby się racjonalnie wyjaśnić — sapnęła — Ale nie. Zamiast tego kłamie mi prosto w twarz i mówi, że nie muszę o wszystkim wiedzieć. Rozumiem to, ale nie musi być nieuprzejmy.
— Uch... Więc cię okłamał? — Scott uniósł brwi, czując się zdezorientowany.
— Tak. Okłamał mnie.
Nie, żeby sama miała czyste sumienie, ale przynajmniej nie kłamała mu prosto w twarz. To było bardziej niż tajemnice, które przed nim ukrywała dla jego dobra.
Owszem miało to związek z jej relacją ze Stilesem, ale wiedziała, że w końcu mu o tym powie.
Jej oczy spoczęły na krzyczącej Kitsune. Zarówno Emily, jak i alfa wstali szybko, gdy światła zaczęły migotać.
Wokół Kiry z kolei zaczęły pojawiać się liczne wiązki elektryczności. Cała trójka wyglądała na zaskoczonych.
— Kira, cokolwiek robisz, proszę, przestań — Scott podniósł ręce i powoli podszedł do niej.
— Nic nie robię — sapnęła nerwowo, wyglądając na spanikowaną — To po prostu samo się dzieje.
Emily wzdrygnęła się na iskry lecące niemal w jej stronę.
— Nie jest dobrze — spojrzała w kierunku, w którym zniknęli Stiles i Lydia, a już po chwili zgasły światła.
Scott spojrzał na Kitsune, która leżała nieprzytomna na ziemi.
— Kira? — sięgnął, by ją dotknąć, ale został odrzucony przez prąd wciąż przepływający przez jej ciało.
— Co się do cholery dzieje?! — Emily spojrzała ostrożnie na Kitsune, gdy pojawił się doktor Fenris i sprawdził co z alfą.
Cała trójka zesztywniała, gdy zobaczyli Potwornych Doktorów stojących nad martwym sanitariuszem.
Emily zauważyła, że cofnęła się o krok, mijając miejsce, gdzie podobno znajdowała się linia popiołu i była zaskoczona, że przeszła przez nią bez trudności. Cokolwiek zrobiła Kira, miało oczywiście również wpływ na barierę.
— Myślę, że to czas by uciekać — Doktor Fenris ostrzegł ich, gdy ze strachem wpatrywał się w trzy istoty.
— Nie mogę jej zostawić — Scott wskazał na Kitsune leżącą na ziemi.
— Ale ja mogę — Doktor wybiegł przez drzwi, które kryły schody, pozostawiając ich za sobą.
Scott spojrzał na Doktorów, a potem na Emily, która była blisko przejścia do Stilesa i Lydii.
— Idź po nich, a ja ją stąd wyciągnę — powiedział.
Emily skinęła głową, po raz ostatni rzucając mu i Potwornym Doktorom spojrzenie, zanim wbiegła na oddział zamknięty.
─────
— Powiedz nam, czego chcą — zażądała Lydia, rzucając twarde spojrzenie mężczyźnie za szybą.
Musieli zdobyć jak najwięcej informacji, zanim pojawią się Potworni Doktorzy. Stiles zaczął odczuwać mdłości im dłużej stali bezbronni. Nie wiedział, co teraz robią Scott, Kira lub jego dziewczyna. Martwił się, że walczą z Potwornymi Doktorami.
— Lydia, myślę, że musimy się stąd wydostać.
— Co oni próbują zrobić? — kontynuowała truskawkowa blondynka, ignorując Stilesa.
— Przeczytaj książkę — Valack powiedział, chwytając nagranie, gdzie Lydia nagrała swój krzyk. — Każdy, kto zetknie się z nimi, sobie przypomni...
Emily pojawiła się za nimi i ostrożnie spojrzała na Valacka.
— Czas się stąd wydostać — złapała ich i wykorzystała swoją prędkość oraz siłę wampira, aby przenieść ich do innego pokoju. Stiles w szoku wpatrywał się w swoją dziewczynę.
— Jak przeszłaś przez barierę? — zapytała ją Lydia, opierając się o ścianę.
— Kira straciła kontrolę. Scooby ją ratuje — odpowiedziała, zwracając uwagę na Potwornych Doktorów.
Przycisnęła ich do ściany, opierając się między nimi, gdy usłyszeli ciężkie kroki i odgłosy, mijających pokój, w którym byli, Doktorów.
— Poszli. — mruknęła, odsuwając się od towarzyszy.
— Żyjemy... — Lydia wypuściła drżące powietrze.
Dwie młode kobiety zauważyły niezadowolone spojrzenie na twarzy Stilesa. Zacisnął pięści, przypominając sobie ostrzeżenie, które Valack im powiedział.
— Nie, nie jest w porządku. Znowu cała odpowiedzialność spoczywa na nas. — mruknął, obwiniając się. Emily popatrzyła na niego zmieszana. — Wszystko, co się wydarzyło, co się wydarzy... To nasza wina.
Banshee zdała sobie sprawę, że mówił o Nemetonie i o tym, co się stało. Jej brwi zmarszczyły się, wiedząc, że ma rację.
— To nasza odpowiedzialność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro