Rozdział 5
Rozdział 5
Niespodziewane
━━━
Wzrok Allison wędrował po zajęciach ułożonych na półkach. Patrzyła z ukłuciem tęsknoty i odrobiną wstydu, bo wiedziała, że to jej wina. Jej oczy zatrzymały się na zdjęciu swojej pierwszej miłości. Zawsze miała to samo uczucie żalu, że zdecydowała się milczeć, iż żyje.
Brązowe oczy Allison przeniosły się na truskawkową blondynkę stojącą obok Scotta na zdjęciu. Życzyła im największego szczęścia. Zasłużyli na to po wszystkim, co wydarzyło się po jej śmierci.
W jej spojrzeniu pojawiła się tęsknota, gdy spojrzała na pozostałe zdjęcia, które Emily i Stiles umieścili, gdy dotarły ich rzeczy. Wraz z Eli i Cece pomogli im, gdy postanowili dać Stilesowi odrobinę przerwy między jego fizycznym treningiem a powściągliwością.
Allison była trochę zazdrosna o to, jak łatwo chłopak wydawał się przezwyciężyć żądzę krwi w ciągu ostatnich kilku tygodni. Najwyraźniej miał więcej powściągliwości niż ona. Dużo więcej czasu zajęło jej uzyskanie takiej kontroli, jaką ma teraz, ale uważa, że to z powodu mężczyzn, których zabiła, stała się bardziej ostrożna.
— Wiem, że miałem o tym nie wspominać, ale jak myślisz, czy kiedykolwiek powiesz im prawdę? — zapytał Stiles, stojąc w drzwiach sypialni swojej i Emily, w której była Allison.
Brunetka odwróciła się i spojrzała na niego z lekkim zmarszczeniem brwi.
— Szczerze mówiąc, nie wiem. — powiedziała drżącym głosem. — Tęsknię za nimi, ale wydaje mi się, że duża część mnie boi się tego, jak zareagują.
— Prawdopodobnie będą wściekli, że tak długo trzymałaś się z daleka, ale będą szczęśliwi. — Jego oczy przeniosły się na zdjęcie najlepszego przyjaciela — Wiem, że to twój wybór, ale myślę, że im dłużej będziesz czekać, tym mniej czasu będziesz mogła z nimi spędzić.
Allison wstrzymała oddech, przypominając sobie, że ich przeżyje.
W spojrzeniu chłopaka dostrzegła błysk smutku i wiedziała, że on również był tego świadomy. Teraz wiedziała, dlaczego Eli powiedział jej, że nie lubi zaprzyjaźniać się z ludźmi. Pomysł zbliżenia się do kogoś, kto w końcu się zestarzeje i umrze, był tragiczny.
Ludzie byli delikatnymi stworzeniami.
Wtedy pomyślała o własnej śmierci. Została dźgnięta mieczem i zmarła. Gdyby teraz została dźgnięta, wyleczyłaby się.
Przygryzła wargę, powstrzymując łzy. Myśl o tym, że pewnego dnia będzie musiała stanąć nad grobem przyjaciółki, była przytłaczająca.
— Myślę... Myślę, że powiem im, kiedy wrócisz. Nie chcę za sto lat żałować, że im nie powiedziałam. — odparła Allison grubym, ale mocnym głosem. Potrzebowała przyjaciół i ojca, którzy znali prawdę.
Stiles skinął głową, czując ulgę, że nie będzie musiał wszystkich okłamywać. Cieszył się, że jego przyjaciele zobaczą, że dziewczyna, którą uważali za zmarłą, rzeczywiście żyje.
─────
Minęło kilka kolejnych tygodni, a Stiles dobrze przyzwyczaił się do wampirzego stylu życia. Czuł się komfortowo z workami z krwią, a gdy on i Emily byli sami, pili od siebie.
O wiele bardziej wolał drugą opcję.
Kiedy był człowiekiem, nie rozumiał dzielenia się krwią, ale jako wampir zrozumiał, dlaczego uważano to za intymne. To nie tylko pokazało innym, ich uczucia względem siebie, ale także więź, którą dzielili, zdawała się wzmacniać.
Trening pokazał mu również, jak wolny był wcześniej w walce. Nic dziwnego, że Scott zawsze chciał się popisywać, gdy grali razem w lacrosse. Jednak już nie musiał się martwić o zadyszkę, czy zemdlenie ze zmęczenia.
Zauważył również, że powoli, ale pewnie nabierał masy. Oczywiście nie miał sześciopaka jak Eli, który lubił popisywać się poprzez zdejmowanie koszulki, szczególnie przed Allison, której oczy zdawały się zatrzymywać na mężczyźnie czystej krwi.
Stiles wiedział, że jeśli będzie kontynuował trening, nie potrwa długo, zanim rzeczywiście zbuduje sporo mięśni.
Był świadomy, że jego dziewczyna wydawała się lubić jego zmieniające się ciało, tak jak on sam. Zawsze myślał, że całe życie pozostanie chudy. Ale zaletą bycia nadprzyrodzonym było to, że nie męczył się tak szybko i miał szybki metabolizm.
Pomyślał o Emily. Trochę się o nią martwił, ponieważ wydawała się bardziej zmęczona niż zwykle. W dodatku piła więcej krwi niż zwykle.
Stiles myślał, że jest chora, ale oczywiście tak nie było, biorąc pod uwagę, że wampiry nie chorują. Dziewczyna zapewniła go, że nic jej nie jest, a brunet wahał się, czy jej uwierzyć.
Jego uszy wyłapały słabe, ale spanikowane szepty dochodzące z dołu. Starał się nie słuchać, ale jego ciekawość wygrała. Wydawało się, że wampiryzm zmienił tylko jego ciało, ale nie osobowość.
Stiles naprawdę miał nadzieję, że przypadkiem nie usłyszy, jak Eli i Allison uprawiają seks. Para miała między sobą poważne napięcie seksualne, ale z jakiegoś powodu wydawało się, że próbują to zignorować.
Zamknął oczy i starał się skoncentrować na tym, co kto mówi.
— Musisz mu powiedzieć. — powiedziała Cece miękkim, ale zbesztanym tonem.
— Nie mogę powiedzieć Stilesowi. Nie teraz, zwłaszcza, gdy robi postępy. — Emily prychnęła.
Stiles przygryzł wargę, zastanawiając się, czy powinien przestać słuchać. Ale obie kobiety wiedziały, że ich słyszy, więc jeśli naprawdę chciały zachować to w tajemnicy, powinny napisać do siebie SMS-a lub gdzieś odejść. Brunet przypomniał sobie, że Allison i Eli wyszli po więcej worków z krwią, więc za bardzo Cece i Emily nie mogły wyjść.
Potrząsnął głową i nadal słuchał ich rozmowy. Myśl, że Emily coś przed nim ukrywa, wywołała ból w jego sercu. Ostatnim razem, gdy trzymali przed sobą tajemnice, sprawy potoczyły się negatywnie dla nich obojga.
Więc zamiast ich podsłuchiwać, zdecydował, że zejdzie na dół i zażąda, by powiedziały, co się dzieje.
─────
Kilka minut wcześniej
Cece wychodziła z kuchni, gdy zauważyła nieco wyczerpaną siostrzenicę, zmierzającą w stronę drzwi wejściowych z małą plastikową siatką w dłoni.
— Co robisz? — zapytała, powodując, że jej siostrzenica podskoczyła.
— Nic. — Emily spojrzała na nią szeroko otwartymi oczami i szybko schowała siatkę za plecami.
Gdyby to był ktokolwiek inny, Cece odpuściłaby, ale biorąc pod uwagę, że to była jej siostrzenica, nie zrobiła tego. Kobieta podeszła do niej ze śmiertelną powagą.
— Co jest w siatce?
— Śmieci. — odpowiedziała, co w pewnym sensie było prawdą.
Odsunęła rękę, gdy ciotka próbowała po nią sięgnąć. Obie zaczęły o nią walczyć, ale już po chwili zawartość wypadła na ziemię.
Starsza czystokrwista zamrugała oszołomiona. Zajęło jej chwilę, aby zarejestrować co to za pudełko, które wypadło. Było na nim napisane pogrubionymi literami „Test ciążowy".
— Ty... Zrobiłaś test? — szepnęła z niedowierzaniem, patrząc na swoją siostrzenicę, która wyglądała blado. — Jesteś...?
— Ja... — Emily głośno westchnęła. Podniosła pudełko i wyjęła test, który zrobiła i pokazała ciotce wynik.
Pozytywny.
Cece wpatrywała się bez mrugnięcia okiem na wynik patyczka, a następnie spojrzała na brzuch swojej siostrzenicy. Jej oczy powędrowały do twarzy Emily, która wyglądała na zaniepokojoną. Jej mina złagodniała.
— Och, Emily...
— Nie możesz nikomu powiedzieć. Zwłaszcza Stilesowi. — Emily błagała. Myśl, że faktycznie jest w ciąży, przerażała ją.
— Musisz mu powiedzieć. — powiedziała Cece miękkim, ale zbesztanym tonem. Nie mogła długo ukrywać czegoś takiego.
Emily wypuściła powietrze, kręcąc głową.
— Nie mogę powiedzieć Stilesowi. Nie teraz, zwłaszcza, gdy robi postępy. — Nie wiedziała też, jak zareaguje.
Czy w ogóle chciał mieć dzieci?
Nie pamiętała nawet, czy kiedykolwiek o tym rozmawiali.
— Nie możesz tego przed nim ukryć, Emily. — Starsza kobieta powiedziała łagodnie.
Widziała, że perspektywa macierzyństwa wydawała się jej przerażająca. Niezależnie od tego, jakie miała wzorce z dzieciństwa, bez wątpienia wiedziała, że Emily będzie najbardziej nadopiekuńczą matką na świecie.
— Zasługuje na to, żeby wiedzieć, zwłaszcza że ono jest również jego.
Emily przygryzła wargę, a łzy napłynęły jej do oczu. Tego było już za wiele. Nigdy nie miała dziecka. Nie wiedziała, jak się nimi opiekować.
— Jak mam mu powiedzieć, że jestem w ciąży? — wyszeptała.
— Jesteś, co?
Obie kobiety odwróciły wzrok w kierunku, w którym stał Stiles z oszołomionym wyrazem twarzy.
Emily poczuła, jak przepełnia ją strach, wiedząc że ich usłyszał. Spanikowała i natychmiast uciekła do ich pokoju, pozostawiając dwójkę w tyle.
Cece podeszła do chłopaka, widząc jego zagubiona minę, jakby jeszcze nie zrozumiał tego, co usłyszał.
— Jest w ciąży i myślę, że to było dla niej za dużo. — powiedziała cicho, patrząc w kierunku, w którym uciekła jej siostrzenica. — Nie jestem zaskoczona. Nie miała najlepszych rodziców. Jej matka umarła, a ojciec był potworem, który ją dręczył. Nie wspominając o tym, że jej siostra była wredną szmatą.
Stiles był tak oszołomiony wiadomością, że tak naprawdę nie zarejestrował słów Cece, dopóki nie zdał sobie sprawy, że Emily uciekła. Nie patrząc na kobietę, pobiegł za swoją dziewczyną, żeby z nią porozmawiać.
Z tego, co powiedziała ciotka, Emily była zmartwiona wizją ciąży i musiał ją zapewnić, że wszystko będzie dobrze.
Jeśli się o niego martwiła, nie musiała. Może nadal przyzwyczaja się do bycia wampirem, ale to nie znaczy, że to powinno mieć pierwszeństwo przed dzieckiem.
Stiles zatrzymał się przy drzwiach ich sypialni.
Dziecko. Będą mieli dziecko.
Ta myśl sprawiła, że się uśmiechnął, a jego serce mogło wyskoczyć z piersi ze szczęścia.
Jego uśmiech osłabł, kiedy usłyszał, jak dziewczyna pociąga nosem w pokoju.
— Em? — próbował otworzyć drzwi, ale zauważył, że zamknęła je, trzymając go na zewnątrz. — Em, musimy porozmawiać.
Emily opierała się o drzwi. Łzy spływały jej po policzkach. Jej hormony dawały z siebie wszystko, więc nie mogła kontrolować swoich emocji.
— Nie chcę. — wychrypiała, brzmiąc dziecinnie, ale nie obchodziło jej to. Nie była pewna, jak mogłaby wydać na świat dziecko.
A jeśli będzie okropną matką? A jeśli nie polubi własnego dziecka?
Przygryzła wargę, próbując zdusić szloch.
Spojrzenie Stilesa złagodniało, słysząc delikatność w jej głosie.
— Okej, nie musisz nic mówić. Po prostu mnie posłuchaj, dobrze? — pochylił się bliżej drzwi. — Em, bardzo cię kocham. I choć wiem, że nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy o dzieciach, to niczego nie zmienia. Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram. — Jego głos był chwiejny przy kolejnych słowach. — Wiem, że wciąż się uczę, jak być wampirem i myślisz, że dodanie dziecka do tej mieszanki to dla mnie za dużo... Ale tak nie jest. Jestem podekscytowany i szczęśliwy wizją dziecka. Wiem, że się boisz, ale wiem, że będziesz wspaniałą matką.
— Jak możesz być tego taki pewien? — zapytała. Miała tak dużo krwi na rękach, że myśl o trzymaniu kogoś tak niewinnego jak dziecko sprawiała, że czuła się niegodna.
Oczy Stilesa opadły na podłogę.
— Bo mój tata powiedział mi, że czuł to samo co ty. Bał się wychowania dziecka. Pomyślał, że może skończyć jak jego własny ojciec. Ale w chwili, gdy trzymał mnie w swoich ramionach, powiedział, że wtedy zdał sobie sprawę, że zrobi wszystko, aby zapewnić mi bezpieczeństwo i że kocha mnie najbardziej na świecie. — powiedział jej, przypominając sobie rozmowę, którą odbył z tatą, gdy był młodszy. — Próbuję powiedzieć, Em, że można się bać. To znaczy, ja też jestem przerażony, ale o to chodzi. Wiem, że popełnimy błędy, ale myślę... Nie... Wiem, że koniec końców liczy się tylko to, że oboje kochamy nasze dziecko. — westchnął, opierając czoło o drzwi. — Tak?
Emily oparła ręce na brzuchu i wiedziała, że w głębi duszy już kochała dziecko, które nosiła w swoim łonie. Myśl, że ona i Stiles stworzyli coś razem, sprawiła, że poczuła trzepotanie w piersi. Wstała i otworzyła drzwi.
— Tak. — szepnęła, stojąc z nim twarzą w twarz.
Stiles wziął ją w ramiona i złożył pocałunek na jej głowie.
Chociaż pojawienie się dziecka było nieoczekiwane, nadal było to coś, czego oboje nie mogli się doczekać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro