Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

Rozdział 20

Złamana Obietnica 

━━━

Emily i Stiles dotarli do kliniki weterynaryjnej, ale okazało się, że Deaton nie wiedział zbyt wiele o znikającym bliźniaku. Lecz, nim zdołali się dowiedzieć czegoś więcej, Scott i Liam pojawili się z jednym z Potwornych Doktorów. To był dokładnie ten, który zwykle miał przy sobie laskę, lecz ku zdziwieniu Emily, nie miał jej teraz przy sobie.

Emily zamarła w miejscu, kiedy wpatrywała się w swojego byłego oprawcę i nie była w stanie się poruszyć, dopóki Doktor nie wstał ze stołu i nie opuścił kliniki. Żadne z nich nie mogło za nim pójść, bo Doktor zablokował wyjście.

Stiles spojrzał na Emily, która była cała blada.

— Wszystko w porządku? Nie ma go... — powiedział cicho, gdy złapał ją za rękę i poczuł, jak cała drżała.

Emily szybko odsunęła się od jego uścisku i odchrząknęła.

— Wszystko w porządku. — mruknęła, słysząc, jak Doktor umiera przed kliniką.

Poruszyła się niespokojnie, gdy Stiles patrzyła się na nią uważnie. Scott widział, że dziewczyna nie chce skupiać na sobie uwagi, więc spojrzał na dokumenty, które przyniósł brunet.

— Może coś tu jest. W końcu Mason miał znikającego bliźniaka. — zaczął Scott.

— O ironio, teraz sam zanika. Co to ma wspólnego z tym że zmienił się w dwustu pięćdziesięcioletniego Francuza? — zaśmiał się gorzko Liam.

— Poczekaj, Scott. Bliźniak Masona nie zniknął całkowicie. To właśnie uczyniło go genetyczną Chimerą. — powiedział Deaton.

— DNA wciąż było... — Scott wpatrywał się w swojego szefa.

— Mówiąc metaforycznie, DNA Masona może nadal znajdować się w Sebastienie.

— W jaki sposób?

— Życie jest energią. — zaczął weterynarz. — Energia nie znika. Potworni Doktorzy mogli znaleźć sposób na złamanie zasad nadprzyrodzonego świata, ale istnieją pewne reguły, których  po prostu nie da się przeskoczyć. 

— Więc Mason nie może po prostu zniknąć? — Liam wyglądał na pełnego nadziei.

— Musi istnieć gdzieś w Sebastienie, jakaś iskra energii, błysk pamięci.

— Poczekaj. Liam, powiedziałeś, że Mason powiedział coś tuż przed tym, jak się przemienił. — Stiles spojrzał na betę, na co Liam zmarszczył brwi.

— Powiedział: "To nie jest moje imię". W końcu przypomniał sobie swoje imię.

— Damnatio Memoriae. — Stiles mruknął. — Właśnie tego chcieli. Chcieli, żeby Sebastien przypomniał sobie imię.

— Scott, znasz mit o tym, co dzieje się, gdy nazywasz wilkołaka jego imieniem? — zapytał Deaton.

— Wraca do postaci człowieka. — Alfa odpowiedział. — Co to oznacza? Ktoś może podejść do Bestii, wykrzyczeć imię Masona i go przywrócić?

— Nie byle ktoś... — Emily zdała sobie sprawę, kogo będą musieli do tego namówić.

— Lydia. — Scott wypuścił powietrze.

Nagle zadzwonił telefon Stilesa. Wyciągnął go z kieszeni spodni, by zobaczyć, że to jego tata.

— Hej, tato. Lydia wciąż... — Cokolwiek chciał powiedzieć, zostało przerwane przez jego ojca, który powiedział mu, że Lydia jest w szpitalu, bo została zraniona przez Sebastiena.

─────

Jak najszybciej dotarli do szpitala po telefonie od szeryfa. Najwyraźniej Sebastien pojawił się na posterunku szeryfa i szukał Argentów. Bestia ostatecznie zaatakowała komisariat, w tym Lydię.

Emily, Stiles i Liam mogli tylko patrzeć, jak Scott trzymał rękę Lydii, a Melissa leczyła ranną dziewczynę.

Wampirzyca nie mogła dać jej swojej krwi, ponieważ nic by to nie zrobiło. Bolało ją, gdy zobaczyła ranę najlepszej przyjaciółki, ale nie mogła zrobić nic, poza patrzeniem.

Kiedy Melissa opatrzyła Lydię, stado wyjaśniło plan Banshee i wyprowadzili ją z pokoju po tym, jak się ubrała. Emily i Stiles planowali udać się do Malii, a reszta poszła ratować Masona.

Podróż do domu McCallów była cicha i pełena niezręczności. Gdy byli już na miejscu, Emily wróciła się do człowieka:

— Zostań tutaj. — rozkazała, trzymając słoik z pazurami w środku.

— Co? Nie! — wykrzyknął, jąkając się lekko. — Idę z tobą.

— I co? Będziesz w stanie uniknąć postrzelenia przez zawodową zabójczynię? — warknęła. — Stiles, zostajesz tutaj, a ja dam Malii pazury.

— Ale...

— Corrine zagroziła ci i chociaż nie chcę tego przyznać, jest całkiem dobra w strzelaniu do ludzi. — Wampirzyca wypuściła powietrze, a jej głos złagodniał. — Proszę, zostań.

Stiles patrzył na nią przez chwilę i niechętnie skinął głową.

— W porządku. — mruknął, bo wiedział, że Emily miała rację. Byłby idiotą, gdyby poszedł na wojnę, która toczyła się obecnie w domu McCallów.

Emily westchnęła z ulgą, po czym ruszyła w stronę domu.

— Uważaj na siebie. — wyszeptał, wiedząc, że go usłyszy.

Dziewczyna usłyszała jego pełen troski głos, lecz zignorowała to. Dotarła do domu, w którym zastała Braeden krwawiącą po postrzeleniu.

Gdy Emily chciała coś powiedzieć, ranna kobieta uciszyła ją. Zrobiła gest ręką, że duet matka-córka jest blisko nich. Wampirzyca wzrokiem wskazała na barierę, aby Braeden przełamała ją, żeby mogła wejść do środka i pomóc Malii.

Starała się chodzić jak najciszej, gdy weszła do środka i zastała Corrine walczącą z Malią. Ponieważ była starsza i silniejsza, z łatwością odepchnęła zabójczynię na ścianę. Malia wstała, a Emily rzuciła słoik w jej stronę, zanim wypuściła Corrine.

— Pozwolisz mi z nią walczyć, wampirze? — Kobieta zapytała ze zdziwieniem. Wiedziała, że ​​dziewczyna mogłaby ją z łatwością obezwładnić i gdyby nie rozproszyły jej świecące oczy córki, zapytałaby się, dlaczego jeszcze tego nie zrobiła.

Corrine warknęła i rzuciła się na Malię. Ta wykorzystała pazury, aby zabrać ostatnią resztkę mocy, którą miała w sobie jej matka. Kobieta cofnęła się w szoku i gdy zniknęły jej moce oraz była gotowa uciec, Emily uderzyła ją w twarz, w efekcie czego upadła nieprzytomna na podłogę.

— Wszystko w porządku? — zapytała Emily kojotołaczkę.

— Będzie, kiedy ją zamkniemy. — powiedziała Malia, wzdychając.

Dziewczyny związały Corrine tylko dla dodatkowej ostrożności. Emily uleczyła Braeden swoją krwią, a Stiles poinformował ich, że resztą uratowała Masona.

─────

— Hej, wróciłam i przyniosłam więcej worków z krwią. — powiedziała Emily, wchodząc do domu z lodówką wypełnioną woreczkami. Musiała pojechać do pobliskiego miasta po worki z krwią, ponieważ w Beacon Hills brakowało jej z powodu szaleństwa Bestii.

Odłożyła lodówkę, gdy nie usłyszała odpowiedzi od Eli. Obracając głowę w stronę salonu, poczuła zapach znajomej wody kolońskiej i ciężko westchnęła.

Dopiero ostatniej nocy Bestia została opanowana. Miała nadzieję, że rozmowa odbędzie się nieco później, ale wyglądało na to, że nie miała wyboru, więc weszła do salonu.

Stiles patrzył się na ogień w kominku od wielu godzin. Wciąż kręcił się po rozmowie z Eli, który wychodził, gdy ten przyjechał. 

Wampir wspominał o podróży do Nowego Jorku. Następnie powiedział prawdziwy powód, dlaczego Emily skrzywdziła człowieka, gdy jej człowieczeństwo było wyłączone.

Emily położyła się na kanapie ze łzami w oczach.

Nie mogę uwierzyć, że prawie go zabiłam. — jęknęła.

Dlaczego? Eli spojrzał na nią kątem oka.

Dziewczyna czknęła delikatnie, zakrywając usta dłonią.

Bo to jedyny sposób, żeby ze mną zerwał. Nie wyłączyłam tego całkowicie. Wciąż wiedziałam, co robię. — wyznała. — Tak bardzo go kocham, ale nie mogę go przemienić. Nie może zostać wampirem. Oboje wiemy, jak ciężko jest być nowo narodzonym. Myśli, że chce tego życia, ale nie zdaje sobie sprawy z tego, jak trudno zapanować nad pragnieniem.

Więc chciałaś, żeby zrezygnował z ciebie tylko po to, byś nie musiała go przemienić? Wampir spojrzał na nią z całkowitym niedowierzaniem. Nie zdawał sobie sprawy, że wyłączyła swoje emocje tylko w połowie. Więc nie było tak źle, jak myślał.

Miałam z nim zerwać w dniu ukończenia szkoły i odejść. Ale potem Potworni Doktorzy torturowali mnie i wyłączyłam tę cholerną ludzkość. Znaczy, w pewnym sensie wyłączyłam. wytarła łzę, która spłynęła po jej policzku. Ale teraz muszę z nim zerwać, naprawdę. Myśli, że wyprowadzimy się i zamieszkamy razem, kiedy pójdzie do college'u, ale nie mogę tego zrobić. Wiem, że to samolubne, ale od początku wiedziałam, że nigdy go nie przemienię. Za bardzo go kocham.

Więc po prostu skończysz z nim to wszystko?

Nie mogę z nim być, gdy wiem, że nie mogę go przemienić. Nie zrobię tego. Nieważne, jak bardzo go kocham, nie mogę zmienić go w wampira.

Stiles usłyszał Emily, gdy weszła i szybko stanął przed nią.

— Nie rób tego  — powiedział drżącym, ale pewnym głosem. Wiedział, co planowała.

— Nie chcę już z tobą być. — powiedziała drżącym głosem.

— Nie wierzę ci. Eli powiedział mi, co planujesz robić w dniu ukończenia szkoły. — zignorował jej zdziwienie i kontynuował. — Nie ty decydujesz, czy chcę zostać wampirem, czy nie. To mój wybór.

— Czy ty...? — zaczęła.

— Czy ja...?

— Czy chcesz być wampirem? — Stilesa zaskoczyło jej pytanie. Emily kontynuowała pozbawionym emocji głosem. — Nie teraz, oczywiście, ale w przyszłości?

— Ja... — Stiles zawahał się.

Znał podstawy tego, co znaczyło zostać wampirem i był również świadomy, jak odmienne byłoby jego życie, gdyby się przemienił. Miałby Emily, mógłby mieć z nią dzieci, a zarazem rodzinę. Ale wciąż pragnąłby krwi i prawdopodobnie kogoś by zabił. Nadal myślał o ludziach, którzy zginęli, gdy był opętany. A jako wampir to on decydowałby kogo zabić, a nie Zły Duch.

— Nie przemienisz się. — powiedziała, na co chłopak spojrzał na nią zaskoczony. — Nie powinieneś rezygnować ze swojej śmiertelności... Nie dla mnie.

— Nie, Em, to... — zaczął chłopak, wiedząc, że nie chce żyć bez niej.

— Wiem, ale nie mogę czekać, aż rozważysz każdą opcję. Może będziesz tego chciał, ale po co, jeśli później będziesz żałował? Nie mogę też stać i patrzeć, jak się starzejesz. Nie mogę cię obserwować. Proszę, pokochaj kogoś innego i miej przy sobie ludzkie dzieci. Nie mówię tego, aby cię zranić, ale nie mogę cię przemienić. — powiedziała, patrząc mu głęboko w oczy. — Samolubna część mnie chce być przy tobie i to bardzo, ale nie mogę patrzeć, jak zmieniasz się w potwora. Bez względu na to, jak bardzo cię kocham i chcę być z tobą, nie mogę cię przemienić.

— Em... — Stiles już dawno wiedział, że chce być z nią na zawsze, ale z jakiegoś powodu zawahał się w odpowiedzi.

I z powodu tego wahania stracił miłość swojego życia.

— To koniec, Stiles. Musimy się rozstać. Nie mogę być z tobą, jeśli pozostaniesz człowiekiem. Kiedyś obiecałam, że nigdy nie odejdę i zawsze będę przy tobie, ale muszę złamać tę obietnicę. Odchodzę po ukończeniu szkoły. — Jej głos drżał. — Pójdziesz na studia i poznasz miłą, a co najważniejsze, ludzką dziewczynę, która cię pokocha i będziesz z nią szczęśliwy.

— Nigdy nie pokocham innej dziewczyny, ponieważ żadnej nie będzie. Kocham tylko ciebie, Em  — Stiles czuł, jak jego oczy płoną przez łez, gdy patrzył na stojącą przed nim dziewczynę, która dobrze ukrywała swoje własne łzy. — Wiem, że się wahałem, ale...

— To w porządku, że nie jesteś pewien, ale nie mogę z tobą być. Byłam wystarczająco samolubna, będąc z tobą, bo cię kocham, ale nie każ mi pozostać przy tobie, gdy ty nie jesteś do końca pewien, czego chcesz. Nie powinieneś rezygnować ze swojego człowieczeństwa.

Stiles nie mógł już tworzyć żadnych zdań. To było tak, jakby jego umysł stał się pusty, a język przestał z nim współpracować.

Wiedział, że miała rację. Wiedział, że głównym powodem, dla którego chciał się przemienić, było bycie z nią już na zawsze, ale choć ją kochał, nie powinien wyrzekać się swojego człowieczeństwa tylko dla niej. To byłoby zbyt niesprawiedliwe. Gdyby kogoś zabił, był pewien, że wina zżerałaby go do końca życia. A tego nie chciał.

Stiles zdał sobie sprawę, że nie mógł się z nią sprzeczać i zmusić do bycia jego dziewczyną, gdy nie dał jej odpowiedzi.
Potrzebował czasu, aby naprawdę się nad tym zastanowić.

Rzucił jej ostatnie spojrzenie, zanim minął ją. Stwierdził, że najlepszą opcją w tym momencie, to wyjście. Każdy krok stawał się coraz cięższy niż poprzedni.

Emily oparła się o kanapę z zamkniętymi oczami, ukrywając łzy spływające po jej policzkach. Jedną ręką dotknęła siedzenia kanapy, a kolejne wspomnienie pojawiło się w jej głowie.

— Nie sądziłam, że tak bardzo go kocham. — przyznała.

Eli jedynie spoglądał na dziewczynę, wyczekując, co ma do powiedzenia.

— Kiedy po raz pierwszy go spotkałam, nie myślałam, że mi się podoba. A może tak myślałam, tylko temu zaprzeczałam...? wymamrotała gorzko. Nie sądziłam, że mogłabym go pokochać do tego stopnia, aby go przemienić. Myślałam, że mogę być z nim tak długo, jak chcieliśmy i nie myśleć o konsekwencjach. Czasami zdarza mi się zapomnieć, że jestem wampirem, a on człowiekiem. Ale gdy sobie o tym przypomnę... Wiem, że nic nie trwa wiecznie. Wiem, że w końcu będziemy musieli o tym porozmawiać. Wiem, że będzie musiał dokonać wyboru, ale nie zdawałam sobie sprawy, ile to wywoła we mnie strachu.

Więc po prostu go nie przemienisz? zapytał Eli, spoglądając na jej łzawe policzki.

Chcę go przemienić. Chcę spędzić z nim resztę życia, ale nie chcę być jedynym powodem, dla którego podejmie tę decyzję. Powinien znaleźć inny powód, a nie robić to ze względu na mnie. Wiem, że jestem samolubna, ale nie mogę mu tego zrobić. Nie mogę pozwolić, by przemienił się tylko dla mnie. Musi zrozumieć, że jego życie będzie inne, gdy to zrobi.

A jeśli nie zdecyduje?

Emily wypuściła drżący oddech, wiedząc, co to będzie oznaczało.

Wtedy będę musiała pozwolić mu odejść.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro