Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Rozdział 14

Nicość 

━━━

Eli, słysząc otwierające się drzwi na górze, uznał to za swoją szansę i zaczął krzyczeć.

— Hej! Pomocy! — krzyknął, wiedząc doskonale, że to nie Emily.

Kiedy ktoś dotarł do drzwi jego celi, stanął twarzą w twarz z zaskoczonym Stilesem i obaj zawołali:

— Co ty tam robisz?!

— Co ty tutaj robisz?! Zresztą, to nie ma znaczenia. — Eli wiedział, że przy wyłączonym człowieczeństwie Emily zabije każdego, w tym ukochanego człowieka. — Po prostu weź ten klucz ze ściany i otwórz te pieprzone drzwi. Potem musisz stąd wyjść w trybie nagłym.

Stiles nie mógł zapomnieć o tym, co wydarzyło się zeszłej nocy, gdy spotkał się z dziewczyną.

— Muszę porozmawiać z Emily. — nalegał, ale chwycił klucz wiszący na ścianie i otworzył stalowe drzwi.

Eli wyszedł, wzdychając z ulgą. Nie odzywając się słowem, skierował się do następnego pomieszczenia, w którym była lodówka i wyciągnął torebkę krwi.

— Gdzie ona jest? Wiesz, co się z nią dzieje? — zapytał przejęty Stiles, a Eli spojrzał na człowieka z kamienną miną.

— Nie martw się. Powinieneś skupić się na powstrzymaniu tych psychopatycznych doktorków. — odparł Eli i podniósł kolejną torbę z krwią, próbując odzyskać siły.

— Razem ze Scottem jadę jutro do Nowego Meksyku, żeby sprowadzić Kirę, ale naprawdę chcę porozmawiać z Emily. Potworni Doktorzy coś jej zrobili? — zapytał, przypominając wzmiankę Theo. — Skrzywdzili ją?

— Porwali ją. Nie wiem dokładnie, co jej zrobili, ale wystarczyło, żeby to wyłączyła. — wyznał, decydując, że lepiej będzie teraz poinformować człowieka. Naprawdę nie chciał, aby Emily manipulowała Stilesem. — Dlatego musisz wyjść.

— Wyłączyła to? — powtórzył Stiles, patrząc na niego z niedowierzaniem, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał. — Co "to" w ogóle oznacza? Czy nie może tego z powrotem włączyć?

— Naprawdę nic ci o tym nie powiedziała? — Eli mruknął i westchnął. — Kiedy czystokrwisty wampir wyłącza "to", czyli człowieczeństwo, nie ma nic. Nie czuje nic. Staje się bezuczuciową maszyną do zabijania. Nie obchodzi jej życie twoje, moje, czy kogokolwiek innego. Myślę, że to, przez to, co zrobili jej ci psychiczni Doktorzy.

— Ale uratowała mojego ojca... — wyszeptał Stiles, nie chcąc wierzyć, że miłość jego życia została tak bardzo zraniona przez Potwornych Doktorów, że czuła, że ​​nie ma innego wyboru, jak tylko wyłączyć człowieczeństwo. — Nie zrobiłaby tego, gdyby jej to nie obchodziło.

— Widzisz, co robi? Sprawia, że ​​myślisz, jakby jej na czymś zależało. Ale wierz mi, że wykorzysta to później przeciwko tobie. — powiedział surowo wampir. — Dlatego powinieneś zostawić ją mi. Zrani cię tylko, jeśli spróbujesz ją zmusić, żeby włączyła człowieczeństwo z powrotem.

— Nie zamierzam zostawić mojej dziewczyny, tylko dlatego, że nic nie czuje. Chcę pomóc. — Stiles wpatrywał się w mężczyznę czystej krwi, a jego usta ściągnęły się.

— Powiedziałeś, że ty i ten alfa zamierzacie odzyskać Kirę, prawda? To jedźcie i zostawcie Emily mnie. Nie będę jej torturować, więc nie martw się. Przynajmniej jeszcze nie. — mruknął i przewrócił oczami na spojrzenie, które mu rzucił ludzki chłopak. — Powiedziałem, że nie zamierzam jej jeszcze torturować. Muszę sprawić, żeby znów mi zaufała. Myślę, że wspomnienia zadziałają. Przynajmniej tak było ostatnim razem.

— Doprawdy? — Stiles spojrzał na niego z powątpiewaniem.

— Cóż, bardziej przekonałem ją, że zabicie ojca przyniesie jej ogromną radość i nie poczuje tego, dopóki ponownie nie włączy człowieczeństwa. — powiedział, odkładając worek z krwią. — Posłuchaj, pozwól mi spróbować jej pomóc. Jeśli nie będę w stanie, wtedy wkroczysz ty, ale na moich warunkach.

— W porządku. — Człowiek westchnął ciężko, niechętnie poddając się. — Jadę do Nowego Meksyku, ale oczekuję wiadomości, co się dzieje.

— W porządku. — odparł z prychnięciem Eli.

─────

Gdy tylko Emily weszła do domu, przeszła obok Eli jak gdyby nigdy nic i nalała sobie alkoholu do szklanki.

— Oświecisz mnie, kto cię wypuścił? — zapytała, zerkając na niego. Oczywiście zorientowała się, że mężczyzna zdążył się nakarmić, biorąc pod uwagę, że nie był blady i wychudzony.

— To nie jest ważne. Po prostu wiedz, że nie jestem zły. — powiedział mężczyzna, odkładając książkę, którą czytał. Cierpliwie czekał na jej powrót, odkąd Stiles wyszedł kilka godzin temu.

— Tak? — Brunetka uniosła brew. — A już myślałam, że będziesz wkurzony, że byłeś zamknięty i nie dostawałeś krwi dłużej niż jeden dzień.

— Cóż, nie jestem zły. — Eli posłał jej fałszywy uśmiech. — Jestem wolny, wziąłem prysznic i posiliłem się, więc wszystko dobrze. — powiedział, podchodząc do niej i również nalewając sobie alkoholu. — W każdym razie zastanawiałem się, czy chcesz wyjść i może nakarmić się w miejscowym klubie? Minęło trochę czasu, odkąd zatopiłem zęby w prawdziwym człowieku.

Emily przyglądała mu się przez chwilę, a mężczyzna starał się zachować spokój. Nie mając nic do stracenia, wzruszyła ramionami.

— W porządku. Daj mi się przebrać i potem możemy iść.

Eli uśmiechnął się szeroko. Jego plan miał szansę się udać. Może porozmawia z nią o Mateo lub Stilesie i to sprawi, że coś poczuje. Nie miała powodu, by powstrzymywać ludzkość.

— Świetnie. Będę czekać.

Wampirzyca uśmiechnęła się fałszywie, a gdy tylko wyszła z pokoju, jej uśmiech zmienił się w stoicki spokój.

─────

Stiles i Scott w końcu odzyskali Kirę i teraz wracali do Beacon Hills. Nadal musieli znaleźć Malię, Liama, Lydię i Emily.

Brunet spojrzał na śpiące kobiety na tylnym siedzeniu, po czym rzucił okiem na przyjaciela. W końcu porozmawiali o Donovanie i poczuł, jakby ciężar został zdjęty z jego ramion. Oboje czuli się winni za swoje wybory, ale przeszli przez to, rozmawiając ze sobą.

Stiles spojrzał na telefon, widząc wiadomość od Eli, który napisał mu, że wróciła Emily, ale nie powiedział, co zamierza. Młody Stilinski ekspresem do niego napisał, kwestionując ich miejsce pobytu i postępy.

— Czy to Eli? — zapytał Scott, ziewając. Był świadomy, że Emily wyłączyła emocje i martwił się o przyjaciela, który wydawał się niespokojny. — Nadal nie włączyła ludzkości?

— Debil zabrał ją do klubu, zamiast działać. — Stiles spojrzał na swój telefon. — Sądzi, że przez upijanie się i żerowaniu na ludziach, zmusi ją, aby się ogarnęła.

— Nie, żeby coś, Stiles, ale on wie więcej niż my. — Scott zdawał sobie sprawę z faktu, że Emily zabija ludzi bez przerwy, ale starał się tego nie oceniać, biorąc pod uwagę, że nic nie czuła  — To znaczy, mówiłeś, że stała się taka po śmierci Mateo, a wtedy Eli przekonał ją, by to włączyła.

— Wiem, że powinienem ufać Eli, ale... — Stiles westchnął. — Czuję, że to ja powinienem jej pomóc. Nie było mnie przy niej, gdy została zabrana przez Potwornych Doktorów. Kiedy była przez nich torturowana, ja byłem zajęty ukrywaniem faktu, że zabiłem Donovana.

— To nie twoja wina, nie wiedziałeś, że ją zabiorą. Słuchaj, pomogę ci z Emily, ale najpierw musimy wyciągnąć Lydię z Eichen House. — Stiles spojrzał na niego z niedowierzaniem, ale Scott potrząsnął głową — Nie. To nie kwestia moich uczuć do niej. Lydia i Emily od dawna są przyjaciółkami. Myślę, że jeśli chcemy przekonać Emily do przywrócenia człowieczeństwa, potrzebujemy Lydii.

Stiles opadł na swoje miejsce, cicho zgadzając się z przyjacielem. Wiedział, że choć go kocha, to traktuje Lydię jak siostrę. W ten sam sposób, w jaki on kochał Scotta, jak brata. Tylko ich dwójka miała szansę pomóc wampirzycy.

Ale najpierw musieli wyciągnąć Lydię z Eichen House.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro