Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Rozdział 12

Noah 

━━━

Stiles podążał za Parrishem, który wydawał się być w transie. Śledził go aż od posterunku, z którego wybiegł. Chłopak szybko schował się za samochodem, obserwując, jak Parrish otwiera tył furgonetki. Już był pewien, że to właśnie tam trzyma zwłoki, które następnie zabierze do Nemetonu.

Szybko wyciągnął telefon i wysłał wiadomość do jedynej osoby, która mogła mu w tej chwili pomóc. A tą osobą był Theo.

Zaczął się niecierpliwić i martwić, gdy zauważył, że Parrish zaczyna wsiadać do furgonetki.

— No dalej... — powiedział, znów sprawdzając swój telefon.

Opony zapiszczały i poczuł ulgę, widząc Theo, który wysiadł z samochodu.

— Przepraszam. Przyjechałem tak szybko, jak mogłem. — Theo powiedział, zachowując się, jakby wciąż był tym dobrym.

— Musimy iść. — Stiles spojrzał na chłopaka. — Teraz. Parrish ma ciała.

— Dobra, czekaj... Stiles, zaczekaj. — powiedział, obserwując, jak człowiek przygotowuje się do wejścia do jego samochodu.

— Parrish ma ciała. — Stiles spojrzał na niego z niedowierzaniem. — Musimy znaleźć Scotta i mu powiedzieć...

— Stiles! — wykrzyknął Theo, wiedząc, że zamiary chłopaka mogą zniszczyć jego plan. Wiedział, że jako jedyny mógłby przełamać barierę popiołu górskiego. — Nie sądzę, że Scott chce teraz z tobą rozmawiać.

— Dziękuję za troskę. Też jestem tego świadom. — zadrwił i potrząsnął głową. — Ale w obecnej sytuacji to nie ma znaczenia. Musi o tym wiedzieć.

— Stiles... Scott nie chce z tobą rozmawiać. Ale myślę, że twój tata owszem. — Theo podniósł kartę dostępu do biblioteki chłopaka, na co zbladł. — Twój tata cię szukał, Stiles. Ale znalazł mnie.

— Gdzie on jest? — zażądał, zapominając o Parrishu i swoim przyjacielu. Myślał tylko o tym, że jego ojcu coś się mogło stać.

— Obroniłem cię. Gdyby Melissa nie znalazła tego w szpitalu... Chyba nawet syn policjanta może popełnić błędy.

— Zraniłeś go? — Stiles spojrzał na niego gniewnie.

— Nigdy nie kłamałem, dlaczego wróciłem do Beacon Hills. Jestem tu po stado. Przybyłem po wampirzycę czystej krwi, pochłoniętą przez żądzę krwi. Przyszedłem po Banshee - dziewczynę otoczoną śmiercią. Przyszedłem po mroczną Kitsune, po betę z problemami z agresją. Aż wreszcie przybyłem po Mrocznego Stilesa. To jest stado, którego chcę. — Theo wyznał, a mroczne spojrzenie przeszło przez jego oczy. — Niestety, nie obejmuje to Scotta. Twoje tętno rośnie, Stiles, ale nie dlatego, że się boisz. Nogitsune już nie ma, ale wciąż masz więcej krwi na rękach niż my wszyscy razem wzięci. — przerwał, uśmiechając się złośliwie. — A może jednak nie? W końcu umawiasz się z urodzoną maszyną do zabijania. A może już nie jesteście razem?

— Zamknij się. — Stiles warknął, kipiąc gniewem.

— Powiem ci, gdzie jest twój tata, jeśli obiecasz nie pomagać Scottowi. — Theo zachichotał po otrzymaniu ciosu w twarz. — Oto on! To Mroczny Stiles! Dobrze się poczułeś, prawda? — został uderzony ponownie i upadł na ziemię. Wypluł krew, wyglądając na rozbawionego. — Nie chcesz stracić przyjaciela? Daj spokój, oboje wiemy, że nigdy go nie potrzebowałeś. — Stiles usiadł na Theo okrakiem, chwytając go za kołnierz koszulki. — Teraz mnie nienawidzisz, ale w końcu to zrozumiesz. To trudna decyzja. Nie możesz pomóc Scottowi i jednocześnie uratować życie ojca. Nadal masz wybór, Stiles. Tylko zdecyduj, kto jest dla ciebie ważniejszy.

— Gdzie jest mój tata? — Uchwyt Stilesa osłabł, gdy zszedł z Chimery.

Theo uśmiechnął się złośliwie i wstał. Następnie powiedział chłopakowi, gdzie znajdzie ojca.

Szeryf żył i miał się dobrze. To był kolejny plan Theo, aby zdenerwować chłopaka i odzyskać kartę.

─────

— Stilinski, prawda? — zapytała pielęgniarka, patrząc na nastoletniego chłopaka, który wyglądał na zrozpaczonego. — Powiedziałeś, że jego ubezpieczenie jest od hrabstwa. Jest zastępcą?

— Nie, jest szeryfem hrabstwa i ma ubezpieczenie. — wyjąkał przytłoczony Stiles. — Powinno pokryć wszystkie koszta.

Melissa pojawiła się nagle, uśmiechając się do drugiej pielęgniarki, gdy wzięła papiery.

— Zajmę się tym. — odciągnęła Stilesa, mówiąc do niego cicho. — Wysłałam SMS-a do Scotta, przyjedzie jak najszybciej. Mogę zadzwonić do Emily.

— Nie, nie dzwoń do nikogo. — Stiles pokręcił głową.

Naprawdę nie chciał widzieć Scotta. Nie wierzył Theo, gdy mówił, że Scott jest w niebezpieczeństwie, dlatego właśnie wybrał ojca. Alfa mógł się uleczyć, w przeciwieństwie do Noah. Stiles nawet nie pomyślał o zadzwonieniu do Emily, biorąc pod uwagę, że nie odebrała jego ostatnich połączeń.

— Czy jest jeszcze ktoś, kogo musimy powiadomić? — Pielęgniarka zapytała go. — Inny krewny?

— Nie. Ma tylko mnie. — wyszeptał Stiles, zanim usiadł i czekał na jakiekolwiek wieści.

─────

Mijały minuty, a chłopak zasnął w poczekalni z wyczerpania. 

— Stiles, musisz wstać. — Znajomy głos rozbrzmiał w jego głowie. 

Chłopak z trudem otworzył oczy. Gdy przyzwyczaił się do oślepiającego światła, ujrzał Melissę, która położyła pocieszająco dłoń na jego ramieniu.

— Wszystko w porządku. — powiedziała. — Doktor go teraz szyje.

— Okej, chcę go zobaczyć. — odparł młody Stilinski, gwałtownie wstając, ale Melissa zatrzymała go.

— Poczekaj. Narkoza musi przestać działać. To potrwa co najmniej dwie godziny. — poinformowała go.

— Okej, ale wszystko będzie dobrze? — spojrzał na nią, a jego szeroko otwarte oczy wyrażały desperację. Chciał wiedzieć, że jego ojciec będzie żył. Nie mógł stracić jedynego rodzica.

Melissa zobaczyła desperację w jego spojrzeniu i uśmiechnęła się uspokajająco.

— Nic mu nie będzie.

— Dzięki Bogu. — wyszeptał drżącym głosem, a napięcie opuściło go, gdy zrelaksował się na krześle.

Stiles papatrzył, jak Melissa odchodzi, a jego oczy spoczęły na nadgarstku - konkretnie na bransoletce, którą dostał od Emily. Przez chwilę bawił się nią, zastanawiając się, czy powinien do niej zadzwonić. Pomimo sporego prawdopodobieństwa, że była na niego zła, miał nadzieję, że przyjedzie, by go wesprzeć.  

Naprawdę kogoś potrzebował.

─────

Stiles zaczynał tracić nadzieję. Jego ojciec znów umierał i nie mógł nic zrobić. Teraz wydawało się, że nawet lekarze byli bezsilni.

— Jak możesz nie wiedzieć?! — Stiles warknął, wpatrując się w lekarza. — Dwie godziny temu czuł się dobrze! Teraz wygląda, jakby ktoś na nowo go pobił!

— Mogły wystąpić powikłania, takie jak  niewielki krwotok wewnętrzny. — Lekarz powiedział bez emocji.

— Niewielki krwotok wewnętrzny? — zadrwił chłopak — Od kiedy jest coś niewielkiego w krwotoku wewnętrznym?!

— Stiles... — zaczęła uspokajająco Melissa.

— Nie! Muszę wiedzieć, co się z nim dzieje! — wykrzyczał ponownie, mając dość niejasności. — Ktoś musi wiedzieć, co się dzieje!

— Nie wiemy... — Pielęgniarka wyszeptała z poczuciem winy, wiedząc, że nie to chciał usłyszeć.

Stiles poczuł, jak wzbiera się w nim gniew, gdy zobaczył Scotta stojącego przed pokojem jego taty. Minął dwóch lekarzy, z którymi rozmawiał i ruszył w stronę alfy. Nie marnując ani chwili uderzył chłopaka, tak że wylądował na ziemi. Alfa nie odpierał się, gdy człowiek zaczął go bić.

— Gdzie byłeś?! Zaufałeś mu! Gdzie, do kurwy byłeś?

— Hej! — Kilku lekarzy i Melissa szybko rozdzielili ich.

— Gdzie do cholery byłeś? — Stiles krzyknął ponownie.

— Przestań! — Melissa warknęła.

— W porządku. Już dobrze. — Stiles wydyszał, będąc wciąż przytrzymywanym przez lekarzy.

— Twój tata nie jest jedynym, który został ranny. — powiedział Scott.

— Och, uleczysz się. — mruknął gorzko Stiles, gdy zauważył krew na piersi Scotta.

— Nie mówię o sobie. — Wilkołak powiedział, kiwając głową lekarzom, że sytuacja jest opanowana.

Stiles spojrzał na niego z zaciekawieniem, ale w oczach wciąż było widoczne głębokie uczucie zdrady i gniewu.

Oboje przeszli na bok, podczas gdy Melissa spojrzała na nich.

— Parrish znalazł Lydię przy Nemetonie. Theo użył swoich szponów, by zajrzeć w jej wspomnienia.

Człowiek potarł twarz dłonią, zdając sobie sprawę, że Theo nauczył się tej metody, gdy Scott użył jej na Coreyu, aby znaleźć Liama.

— Wszystko z nią w porządku? — Niechętnie zapytał, ale musiał wiedzieć, czy Lydia żyje, biorąc pod uwagę, że była jego przyjaciółką. Pomimo tego, że był zły na Scotta, chciał się upewnić, że wszystko z dziewczyną w porządku.

— Jest w stanie katatonii. Jej mama nie chce widzieć nikogo z nas w pobliżu Lydii. — Scott powiedział cicho.

Wiedział, że to jego wina, iż ​​Lydia została zraniona, a także szeryf. Dzisiejszego wieczoru na moment umarł, ponieważ zaufał niewłaściwej osobie, a teraz jego przyjaciel nie chciał mieć z nim nic wspólnego.

Stiles westchnął i wkrótce potem zjawił się Parrish, zabierając ich i Melissę, aby omówić wszystko, co wydarzyło się dzisiejszego wieczoru.

Choć jedyną rzeczą, o której myślał Stiles, było uratowanie ojca i to właśnie zamierzał zrobić, nawet jeśli miało to na celu rozmowę z Theo.

Wyszedł ze szpitala wraz ze Scottem i niechętnie zgodził się pojechać do domu, gdzie wiedział, że pojawi się Theo.

─────

Zanim plan miał się rozpocząć, Stiles odsunął się od Scotta, żeby zadzwonić.
Wyciągnął telefon, unosząc palec nad imieniem swojej dziewczyny i po chwili wybrał jej numer. Zamknął oczy z frustracją, gdy zamiast jej głosu usłyszał pocztę głosową.

— H-hej Em, um... Wiem, że jesteś wściekła, że cię nie obroniłem i masz do tego wszelkie prawo, ale błagam, wysłuchaj mnie. Potrzebuję cię... — westchnął drżąco, a jego oczy lśniły od łez. — M-mój tata umiera, a ja... Potrzebuję kogoś. Nie mogę go stracić, Em. Proszę, oddzwoń. — odetchnął niepewnie, kończąc rozmowę.

Chwilę zajęło mu przywrócenie normalnego głosu i odezwał się, ignorując zaniepokojone spojrzenie, które otrzymał od Scotta.

— Powinieneś iść na górę, zanim się pojawi. — ostrzegł, a jego oczy padły na linię popiołu górskiego, którą alfa stworzył w międzyczasie.

Scott wpatrywał się w niego przez chwilę, po czym poszedł na górę ze smutnym westchnieniem uciekającym z jego ust.

─────

Nad Noah Stilinskim wisiał cień, a ciemne linie wychodziły tej osobie spod oczu. Jej oczy przeniosły się na maszyny, z którymi mężczyzna był połączony, a zapach jego krwi utrzymywał się w jej nosie. Ale na dziwny zapach zmarszczyła nos.

Coś było nie tak.

Jej oczy skierowały się na mężczyznę, słuchając jego bijącego serca. Było o wiele wolniejsze niż normalnie i uświadomiła sobie, że umiera.

Młoda kobieta cicho wypuściła powietrze, po czym podeszła powoli do mężczyzny i uniosła skalpel, po czym rozcięła fragment jego ciała. Gdy znalazła to, czego szukał, wyciągnęła rękę i wyjęła mały kawałek kości z ciała szeryfa.

Zbliżające się kroki pielęgniarek z każdą chwilą były coraz głośniejsze. 
Młoda kobieta zdjęła maskę tlenową Noah, ignorując jego mamrotanie. Zagryzła nadgarstek, po czym wepchnęła go do jego ust.

Melissa poczuła się tak, jakby słyszała bicie swojego serca, gdy wbiegła do pokoju Noah i poczuła nieopisaną ulgę, kiedy zobaczyła, że było lepiej niż wcześniej. Podeszła do niego i zobaczyła, że kolory na jego twarzy powróciły, a ciemne ślady zniknęły.

Dosłownie chwilę temu odebrała telefon od Stilesa, który powiedział jej o kości w ciele ojca, którą należało usunąć. Była gotowa poszukać doktora, ale zamiast tego popędziła do pokoju Noah, gdy otrzymała alarm, że nagle jego czynności życiowe spadły.

Ale teraz wyglądał zupełnie dobrze. W rzeczywistości wyglądał, jakby został uzdrowiony.

Kiedy pielęgniarka usłyszała, jak zaczyna się dusić, szybko zdjęła maskę tlenową i dostrzegła plamę krwi na kąciku jego ust. Noah oddychał sam, ale wciąż był nieprzytomny. Szybko otarła krew, gdy doktor i inne pielęgniarki weszły do ​​środka.

Nikt nie zwrócił uwagi na tajemniczą młodą kobietę opuszczająca budynek szpitalny. Wszyscy byli poruszeni  szeryfem, który nagle poczuł się lepiej.

─────

Młoda kobieta spojrzała przez okno samochodu na Stilesa, Scotta, Malię i Chrisa Argenta, którzy pędzili do szpitala.

— Co zamierzasz z nim zrobić? — przeniosła wzrok na ludzkiego pasażera, którego krew ściekała mu po szyi.
Następnie spojrzała na nieprzytomne ciało Eli leżące na tylnym siedzeniu.

— Zamierzam go zamknąć w piwnicy, żeby nie zrujnował mi zabawy. — powiedziała bez emocji i zwróciła się do człowieka, którego oczy były przeszklone. — Teraz zamknij się, chcę zjeść w ciszy.

Człowiek nawet nie drgnął, kiedy brunetka zatopiła zęby w jego szyi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro