Rozdział 1
Rozdział 1
Zmiana
━━━
— Minęły trzy miesiące, stary. Nie możesz mnie ciągle wykorzystywać jako rozrywki. — Scott jęknął ze zmęczeniem, ale mimo to poszedł za najlepszym przyjacielem.
Stiles wsiadł do swojego jeepa, uruchomił go i spojrzał z oburzeniem na przyjaciela.
— Naprawdę muszę ci przypominać o lecie przed drugim rokiem? — odparł, powodując, że Scott skrzywił się na wspomnienie tego, jak sobie nie radził z zerwaniem z Allison. — I nie używam cię jako rozrywki. Mamy obowiązek chronić to miasto.
Alfa mruknął coś pod nosem, będąc przekonanym, że to nieprawda. Wiedział jednak, że jego przyjaciel po prostu - jak zawsze - unikał tematu, gdy pytał go o zerwanie z dziewczyną.
— Więc jaki mamy dziś problem do rozwiązania, kapitanie Stilinski? — zapytał sarkastycznie Scott.
— Wypadek.
─────
— Ile jeszcze sukienek musi przymierzyć? — Malia jęknęła, kładąc głowę na ramieniu Emily, czekając na krzesłach, aż truskawkowa blondynka wyjdzie z przebieralni.
— Mam randkę ze Scottem za kilka dni. Potrzebuję czegoś ładnego. — Lydia powiedziała przez kotarę.
— Jesteście tacy obrzydliwi. — Emily mruknęła.
Para nie była dyskretna w okazywaniu sobie miłości. Wraz z odejściem Kiry, poziom niezręczności bardzo szybko spadł.
Już po chwili Lydia wyszła w czerwonej sukience, kręcąc się delikatnie dookoła.
— Cóż, ty i St... — Lydia zatrzymała się i rzuciła Emily przepraszające spojrzenie.
— Możesz wymówić jego imię. — powiedziała wampirzyca, nie wyglądając na zdenerwowaną. — Widzę go codziennie w szkole i na lekcjach. Nie załamię się, jeśli powiesz to imię.
— Ale nadal... To twój pierwszy chłopak i pierwsze zerwanie. Zaskakująco dobrze sobie z tym radzisz. — odparła Lydia, ukrywając swoją niespodziankę.
— Upijałam się przez kilka pierwszych dni jak rasowy alkoholik, a potem wyjechałam na weekend, pamiętasz? — Wampirzyca zamrugała z niedowierzaniem. Faktycznie, przez pierwsze dni unikała Stilesa, jak tylko mogła. Do dziś nie rozumiała jakim cudem zmusiła się aby pójść do szkoły.
— Tak, ale nie zrobiłaś tego, co ja zrobiłam po odejściu Jacksona. Przeszłam przez to, zaliczając innych facetów. — mruknęła Lydia. Była zaskoczona, że Emily nie zrobiła tego samego, biorąc pod uwagę, że wcześniej przespała z Derekiem.
— Czy to źle? — zapytała nagle Malia, unosząc głowę z ramienia Emily. — Spanie z innymi facetami, żeby zapomnieć o konkretnym facecie?
Dwie przyjaciółki obróciły się do niej z zaciekawieniem. Wszyscy byli świadomi, że coś się stało między nią i Theo, ale nigdy nie dowiedzieli się, co konkretnie.
Emily nie chciała stracić jej zaufania, więc nie wykorzystała swojego daru, aby spojrzeć w wspomnienia Malii. Nie ważne jak ciekawa była. Chociaż była pewna, że uprawiali seks, biorąc pod uwagę, że Malia nie pachniała już jak dziewica.
Wampirzyca wymieniła z Lydią krótkie spojrzenia, zastanawiając się, czy dziewczyna była gotowa o tym porozmawiać. Ale nagle zadzwonił telefon Lydii. Banshee nie mogła stłumić uśmiechu, kiedy zobaczyła, że dzwonił jej chłopak.
— Hej...
Jej uśmiech przygasł, gdy Scott powiedział, że potrzebuje ich, aby przyjechały do niego i Stilesa.
━━━
Lydia przesunęła ręką po pękniętej szybie, po czym wsiadła do samochodu.
Telefon, który otrzymała od Scotta, dotyczył chłopca o imieniu Alex, którego rodzice zaginęli. Podobno jakiś facet na koniu strzelił kulą w samochód, w którym był z rodzicami.
— Nic nie widzę. — powiedziała Banshee. — Nie sądzę, że są martwi.
Nagle usłyszeli wycie kojota i zobaczyli zbliżającą się do nich Malię w postaci kojota. Lydia wysiadła z samochodu, a chłopaki odwrócili wzrok od kojotołaczki, która wstała nago po przemianie. Kradzież mocy matki dała jej możliwość pełnego przekształcenia się w kojota.
— Zakładam, że już nie żyją. Zapewne dorwały ich wilki czy coś. — Malia stwierdziła, biorąc ubrania, które podała jej Emily. — Nie rozumiem tylko, dlaczego nie ma zapachu krwi.
— Nie są martwi. Gdyby byli, wyczułabym to. — Lydia zmarszczyła brwi.
— Gdyby żyli, wyczułabym to. — powtórzyła Malia, zerkając na Emily, która w odpowiedzi wzruszyła ramionami.
— Ja też nic nie czuję. — powiedział Scott.
— Scott, byłeś w jego głowie przez cztery minuty. Wiem, bo mierzyłem czas. — Stiles zadrwił.
— Cóż, różnie z tym bywa. — przypomniał Scott. — Jest dzieckiem. Może był zbyt przerażony, aby cokolwiek pamiętać.
— Jakie to ma znaczenie, jeśli są martwi? Umarli, więc nie żyją. Sprawa zamknięta. — Malia słusznie zauważyła.
— Okej, jeśli to zwyczajny wypadek, to nie możemy pomóc. — powiedział Stiles, zerkając na Emily, która przyglądała się z zaciekawieniem przedniej szybie. Niewiele widziała, tak samo, jak Scott. — A jeśli to coś nadprzyrodzonego? Mój tata wtedy nie może pomóc.
— Wygląda na to, że na siłę chcesz, aby było to coś nadprzyrodzonego. — Emily wymamrotała, na co chłopak niepewnie na nią spojrzał.
— Minęły jakieś trzy miesiące, odkąd coś się wydarzyło.
Pozostali niezręcznie odwrócili wzrok, wiedząc że ich wymiana zdań nie zakończy się dobrze.
— Tak i dlatego raz w tygodniu wyciągasz Lydię z łóżka, jakby była jakimś wykrywaczem sił nadprzyrodzonych. — odparła Emily krzyżując raniona.
— Okej, może jest to trochę za często... — Stiles westchnął, rzucając jej błagalne spojrzenie, by mu uwierzyła. Mimo że zerwali, miał nadzieję, że poprze jego pomysł. — No nie mów, że uważasz, iż to tylko seria niemożliwych zbiegów okoliczności?
— Mówię tylko, że nie byłoby to takie złe. — odparła wampirzyca z łagodnym spojrzeniem.
Zanim chłopak zdążył się odezwać, Emily odwróciła się i odeszła wraz z dwiema przyjaciółkami.
─────
— Więc naprawdę uważasz, że to nic nadprzyrodzonego? — Stiles zerknął na swoją byłą dziewczynę, gdy kierowali się na spotkanie z przyjaciółmi, którzy byli na zewnątrz szkoły.
— To był facet z bronią. Nic w tym nie ma nadprzyrodzonego. — zauważyła, wzdychając ciężko. — To ty zwykle narzekasz, że chcesz, żeby wreszcie coś było normalne.
— W tym mieście nic nie jest normalne! — powiedział i pożałował, gdy dziewczyna się wzdrygnęła. — Nie to miałem na myśli.
Emily zatrzymała się i odwróciła się do niego, czując, jak przyjaciele obserwują ich z daleka.
— Tak, ale to powiedziałeś. — odparła, przygrywając dolną wargę. — A wiesz, co jeszcze nie jest normalne? To, że nie jesteś pewien, czy chcesz spędzić ze mną wieczność. W każdym razie wkrótce i tak pójdziesz na studia, więc jestem pewna, że spotkasz jakąś dziewczynę i zapomnisz o mnie. Po co ja się produkuję? Po prostu już pójdę.
— Tak właśnie uważasz? Przez ostatnie trzy miesiące, codziennie myślałem o tym, co powiedziałaś tamtej nocy i masz rację. To nie jest decyzja, którą powinienem podjąć pochopnie!
Stiles wiedział, że są rzeczy, które musi wziąć pod uwagę. Jak nagłe pragnienie krwi, przez co przez jakiś czas nie będzie mógł chodzić na studia. Ale tak naprawdę przed podjęciem decyzji powstrzymywał go fakt, czy nie miał pewności, czy nie skrzywdziłby taty.
A co jeśli by się przemienił?
On będzie żył wiecznie, a jego ojciec? Będzie musiał patrzeć, jak każdy z jego przyjaciół umiera?
— Możesz myśleć o wadach ile chcesz, ale po ukończeniu szkoły pójdziemy różnymi ścieżkami. Zostałam tu tylko dlatego, że Lydia błagała mnie, abyśmy mogły razem ukończyć szkołę. Ale ty nie jesteś już moim chłopakiem. — powiedziała, wpatrując się w niego zranionym spojrzeniem.
Nienawidziła tego, że musiała mu przypomnieć, że nie będzie czekać na niego wiecznie. Szczególnie biorąc pod uwagę, że on nie miał wieczności.
Stiles spojrzał w dół, marszcząc brwi. Wiedział, że Emily planuje odejść po ukończeniu szkoły, ale sposób w jaki to powiedziała, sprawiał wrażenie jakby nigdy więcej miał jej nie zobaczyć.
Spojrzał w jej stronę, zastanawiając się, czy nie dokonała pochopnego wyboru, po to aby całkowicie znikąć z jego życia.
Serce go bolało na myśl, że już nigdy jej nie zobaczy.
Ale miała rację.
Nadal musiał wymyśleć właściwy powód, dla którego powinien zrezygnować z człowieczeństwa. Jednak za każdym razem, gdy pomyślał o tym, jego umysł po prostu był pusty. Zamiast tego starał się rozpraszać, próbując znaleźć coś nadprzyrodzonego w mieście.
Stiles nie mógł porozmawiać o tym ze Scottem, ponieważ nie był pewien, czy jego najlepszy przyjaciel mógłby to zrozumieć. Z Eli także nie mógł do końca o tym porozmawiać. Nie byli ze sobą blisko, nie wspominając już o tym, że opuścił miasto.
Młody człowiek westchnął i przypomniał sobie, że wciąż był chłopiec, który potrzebował ich pomocy. I to, póki co, był jego priorytet.
─────
Lydia spojrzała na przyjaciółkę, która siedziała między nią a Scottem, który z kolei odrabiał pracą domową.
— Wszystko w porządku? — zapytała.
— Tak, dlaczego pytasz? — Wampirzyca westchnęła ciężko.
— Ponieważ widziałam waszą wymianę zdań. Wyglądała na bardzo napiętą i niezbyt przyjemną. — Lydia wpatrywała się w przyjaciółkę ze zmartwieniem.
Emily spojrzała w dół.
— To nic. — Emily odparła, spoglądając w dół. — Ciągle słyszę te same argumenty. — Następnie spojrzała na Scotta. — Nie podsłuchiwałeś, prawda?
Alfa wzdrygnął się lekko na jej spojrzenie.
— Nie. Stiles dał jasno do zrozumienia, że nie był gotowy powiedzieć mi, dlaczego zerwaliście. I Lydia też mi nie powie. — spojrzał na Emily wyczekująco.
— No tobie to się nie wyspowiadam. — powiedziała oburzona, wzruszając ramionami.
— To niesprawiedliwe, wszyscy wiedzą oprócz mnie!
— Scrappy nie wie, ale to dlatego, że zawsze ma wbity język w gardło tej biednej dziewczyny. — Emily pokazała kciukiem w kierunku, w którym aktualnie siedział beta i praktycznie pożerał się ze swoją dziewczyną.
— Poważnie? — Scott westchnął i pokręcił głową, wracając do swojej pracy.
— Zrobiłeś to specjalnie. — Malia warknęła na Stilesa, gdy dosiadła się do reszty stada.
— Dlaczego miałbym celowo zepsuć twoje zdjęcie? — Stiles zmarszczył brwi.
— Może dlatego, że nie zapisałeś się na własne? — odparła.
— Zapisałem się. — wyciągnął papier, aby udowodnić im, że się nie myli.
— Jest pusty. — powiedziała Emily, udając, że wszystko między nimi jest w porządku.
Stiles zmarszczył brwi i spojrzał na kartkę.
— Uch... — zająkał się. Był pewien, że ją wypełnił.
— A może sublimujesz stres związany z ukończeniem studiów, unikając kluczowych etapów? — Scott powiedział leniwie i podniósł wzrok, aby zobaczyć dziwne spojrzenia, które otrzymał od nich przyjaciół. — Piszę esej na psychologię.
Wszyscy powoli kiwnęli głowami. Jednak Stiles znów się odezwał:
— Zastępca przeszukał samochód. Żadnych śladów, żadnych oznak włamania. Adres, który Alex podał to opuszczony dom. — Wszyscy tylko patrzyli na niego tępo, na co się zdenerwował. — No ej! Chłopak porzucony przez rodziców, podejrzany facet na koniu, magiczna kula. Kto w to wchodzi?
— Muszę ponownie zrobić zdjęcie. — powiedziała Malia, patrząc na niego wkurzona. Teraz będzie musiała wrócić do kolejki. Do długiej kolejki.
— Nie jestem zainteresowana. — powiedziała Lydia, wciąż zirytowana, że zadzwonił do niej i wyciągnął w środku nocy na poszukiwania ciała.
Stiles zwrócił się do Emily, z pełnym nadzieji spojrzeniem.
— Nie ma takiej opcji. — Wampirzyca nie patrząc na chłopaka, przeglądała wiadomości w telefonie.
Stiles zmarszczył brwi, próbując zignorować ból, który poczuł. Powinien już się do tego przyzwyczaić, biorąc pod uwagę, jak zawsze unika sytuacji, które mogłyby oznaczać, że byliby sami. Nie obwiniał jej, że czuła się niezręcznie, gdy byli sami. Chciał tylko ją pocałować i przytulić, ale nie mógł tego zrobić, dopóki nie podejmie decyzji.
Przez ostatnie kilka miesięcy ciężko było im się przystosować do nowej, odmiennej rzeczywistości.
— Nie mogę przegapić więcej zajęć. — Scott spojrzał na niego przepraszająco.
— Scotty... — Stiles spojrzał błagalnie na najlepszego przyjaciela.
— Opuściłem czterdzieści godzin w ostatnim semestrze. — przypomniał alfa. — Tylko dzięki Emily wciąż jestem w szkole. Mogę iść po lekcjach.
— Wiesz co? Zapomnij o tym. Zabiorę Liama. — odparł Stiles i spojrzał w kierunku bety, który wymieniał się śliną ze swoją dziewczyną. Westchnął, odpychając zazdrość, jaką poczuł na ich widok i ponownie spojrzał na przyjaciół. — Nie wezmę Liama.
— Hej, mogę wam zrobić zdjęcie? — Sydney podeszła bliżej z promiennym uśmiechem, trzymając parat.
Emily zaprotestowała, podobnie jak Stiles, ale Scott przyciągnął swojego najlepszego przyjaciela obok siebie. W dodatku zmusił byłą parę do siedzenia między sobą, a Lydią, podczas gdy Malia siedziała na stole z szerokim uśmiechem.
— Och, no dobrze... — Stiles westchnął, podając Scottowi kawałek szkła, który wziął z szyby samochodu rodziców Alexa. — Odpuszczę, jeśli mi wyjaśnisz, dlaczego jest niebieskie.
Emily wzdrygnęła się, gdy Lydia uszczypnęła ją, by dać do zrozumienia, aby się uśmiechnęła. Uspokoiła się, mimo że czuła się nieswojo zmuszona zrobić sobie zdjęcie z byłym chłopakiem.
— Wszyscy szeroki uśmiech! — Sydney uniosła aparat i zrobiła im zdjęcie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro