06
Sposób, w jaki opisano przekłuwanie języka jest bzdurą. Absolutnie się go tak nie wykonuje i bardzo proszę tego nie próbować robić - poważnie uszkodzicie sobie język.
~Beta
Jakiś czas później, Makki i Mattsun wrócili do pokoju, w którym była reszta towarzystwa.
– Witamy z powrotem, co wam tak długo zajęło? – zapytał niewinnie Oikawa.
– Suwak w spodniach Makkiego się zaciął – odparł krótko Issei.
– I dlatego masz takie czerwone policzki, co? – powiedział z ironią, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
– Zamknij się. Makki, teraz ty kręcisz – mruknął brunet, prostując się, gdy razem z przyjacielem zajęli swoje stare miejsca.
– Okej. – Różowowłosy chłopak zakręcił butelką, która sprawiała wrażenie, jakby miała nigdy na nikim nie wylądować. Ale koniec końców, wskazała chłopaka o białych włosach z farbowanymi, ciemnymi końcówkami, siedzącego obok Takahiro.
– No w końcu, ciebie zawsze omija – powiedział z zadowoleniem Tendou, szturchając ,,wybrańca".
– Pocałunek czy wyzwanie? – zapytał Iwaizumi.
– Umm... – Jakby nie było, Makki pierwszy raz widział tego chłopaka w swoim życiu i nawet jeśli był przystojny, nie zmieniało to faktu, że go nie znał. – Wyzwanie.
– Hmm, no dobra.
– Pff, twoim wyzwaniem powinno być noszenie tej żenującej kurtki przez resztę dnia – parsknął Satori, spoglądając na Takahiro i ciągnąc za niebiesko-fioletową kurtkę wyjętą rodem z lat dziewięćdziesiątych, należącą do białowłosego.
– Tendou, to ty kazałeś mi ją założyć – odezwał się wylosowany chłopak, marszcząc brwi.
– Bo wiem w jakich ubraniach chodzisz, Semi – odpowiedział beztrosko Tendou, spoglądając. – Nie, żeby mi się to nie podobała.
– Całe szczęście, że gówno obchodzi mnie twoje zdanie.
– O nie, jesteś zły? – zapytał, gdy białowłosy odwrócił głowę w innym kierunku, unosząc twarz ku górze. – Semiiii – zawył zrozpaczony rudzielec.
– Dobra, dobra, po grze znajdziecie sobie pokój i jakoś to załatwicie, ale teraz wymyślaj wyzwanie, Semi – powiedział Hajime, wywracając oczami, jednak nie mógł powstrzymać cichego śmiechu.
Satori ulokował swój podbródek na ramieniu białowłosego, jednak ten natychmiast go strącił.
– Okej, skoro już zamieniałeś się ubraniami to może... – Zamyślił się przez chwilę, po czym cicho sapnął i szepnął coś na ucho swojemu czerwonowłosemu towarzyszowi. Ten tylko pokiwał głową, spoglądając w stronę Hanamakiego. – Chciałbyś zrobić sobie piercing? – zapytał rozbawiony Semi, uśmiechając się podstępnie.
– Co? – odpowiedział chłopak, unosząc brew. – Niby gdzie?
– Gdzie tylko chcesz.
– Zrób sobie na języku – zaproponował Mattsun, spoglądając na Takahiro.
– Hmm... – pomyślał przez chwilę. – Dobra, zrobię.
– To piercing języka? – zapytał Semi, wstając ze swojego miejsca i idąc w stronę sterty plecaków leżących na (przynajmniej jak Makki przypuszczał) łóżku Oikawy. Wyciągnął z kieszeni dwie wsuwki i przypiął nimi swoją grzywkę, żeby włosy nie leciały mu na oczy. Zaraz po tym zaczął przetrząsać plecak Tendou, podpisany przez właściciela jego własnym imieniem, dużymi czerwonymi literami. Wreszcie wyciągnął czarną walizkę.
– Okej, chodź tu – powiedział białowłosy chłopak, wskazując dłonią, żeby usiadł, co Takahiro zrobił.
– Będzie boleć?
– Nie zbyt, tylko trochę kłuje – odezwał się Terushima, obserwując ich, podobnie jak reszta ludzi.
– Szybko się goisz?
– Jak miałem przekuwane uszy, całkiem szybko się zagoiły.
– No to przeżyjesz – odpowiedział Semi, po czym otworzył czarną skrzynkę, zawierającą zestaw do piercingu.
– Wszędzie to ze sobą targasz? – parsknął rozbawiony Hanamaki.
– Praktycznie zawsze jak idziemy na jakąś imprezę – wtrącił Satori.
Semi chwycił za podbródek swojego różowowłosego ,,klienta", każąc mu otworzyć usta, co Takahiro oczywiście zrobił. Piercier na chwilę puścił jego podbródek, naciągając ciemne rękawice chirurgiczne, zaraz po tym znów go chwytając.
– Ale się stresuję – zaśmiał się Tooru.
– Rip Makki – skomentował Tendou.
– Rip mój skarb – dodał Issei.
Semi wziął wacik, osuszając choć trochę język i jeszcze inny wacik, tym razem z jakimś kremem.
– To tak jakby krem znieczulający, znieczuli tylko górę, więc mimo wszystko trochę poczujesz ukłucie, ale nie jakoś przesadnie boleśnie – wyjaśnił, przejeżdżając gazą z maścią po języku Hanamakiego. – Doooobra – powiedział powoli, odkładając jeden wacik, a drugi umieszczając pod językiem chłopaka. Potem wziął igłę, trzymając ją niemalże milimetr nad czubkiem języka. – Chcesz go tutaj?
Takahiro pokiwał ostrożnie głową, mamrocząc szybkie: ,,mhm", a po chwili poczuł jak piercer przyciska igłę, na co się trochę skrzywił. Nie bolało tak bardzo jak myślał, ale ukłucie było dosyć niekomfortowe. Semi nie wyciągnął igły, spoglądając na Satoriego.
– Tendou, przynieś jakąś chusteczkę czy coś.
– Okej – odpowiedział, wstając i niemalże wyskakując z pomieszczenia. Po chwili wrócił z dłońmi wypełnionymi papierem toaletowym.
– Idiota, przecież nie potrzebuję tego, aż tyle.
– Hej, ale przyniosłem go, tak?
– Dobra, przepraszam – zaśmiał się białowłosy chłopak, zabierając papier od Tendou i kładąc go na swoim zestawie do piercingu. Urwał kawałek, zgniótł, po czym wyciągnął igłę, szybko wycierając krew. – Nawet nie krwawisz za bardzo – zauważył, zabierając gazę i ponownie odkażając nią język Hanamakiego, który czując kolejne pieczenie, skrzywił się. – Sorry, zapomniałem cię ostrzec, że ta gaza była nasączona spirytusem – powiedział, zabierając wacik.
– Skończyłeś? – spytał różowowłosy student, próbując nie zamykać ust.
– Tak, trzymaj – odpowiedział Semi, dając mu mały woreczek. – Jest tam parę kolczyków, wybierz sobie jakiś. – Następnie złożył starannie papier toaletowy i włożył go do swojej czarnej skrzynki, zamykając ją.
Takahiro otworzył sakiewkę, przyglądając się kolczykom, każdemu w innym kolorze, rozmiarze oraz kształcie.
– Hmm – mruknął, zastanawiając się nad wyborem. – Nie wiem.
– Pokaż mi je – zawołał Mattsun, wstając i podchodząc do przyjaciela, siadając obok niego na łóżku. Wziął woreczek, po czym zaczął szukać odpowiedniej ozdoby. W końcu wyjął jasnoróżowy, okrągły kolczyk średniej wielkości. – Ten, zdecydowanie.
– Hmm, no dobra. – Issei wstał, chwytając podbródek swojego różowowłosego towarzysza w dłoń.
– Mattsun, chcesz, żebym to zrobił? – zapytał Semi.
– Nah, sam zrobiłem sobie wszystkie moje kolczyki, więc nie ma problemu – odpowiedział, wskazując na piercing swoich ust i uszu. Takahiro otworzył usta, wystawiając język. Brunet odstawił sakiewkę i chwycił jasnoróżowy kolczyk, przymierzając się do włożenia go. – Jesteś pewny, że chcesz, żebym ci go włożył? – mruknął lubieżnie.
– Tak, jestem pewien.
– W porządku, powiedz mi jak zaboli, okej?
– Mattsun, zamknij się i włóż go w końcu – warknął Hanamaki, rumieniąc się nieznacznie.
– Ktoś tu jest wyjątkowo chętny – skomentował z uśmiechem Matsukawa, umieszczając kolczyk w dziurze. Różowowłosy chłopak poczuł się trochę niekomfortowo, ale nie narzekał. – Prawie skończyliśmy. – Brunet spojrzał na resztę ludzi, w tym Satoriego. – Grajcie dalej.
– Okej – zaszczebiotał rudzielec, siadając na swoim miejscu i kręcąc butelką, która wskazała na białowłosego chłopaka, aktualnie śpiącego na podłodze.
– Bokuto – mruknął Iwaizumi, szturchając wylosowanego. – Bokuto, wstawaj.
– Nghh...
– Bokuto! – krzyknął w końcu Hajime, mocno go popychając, na co ten lekko podskoczył.
– Hm?! Co?! – Niemalże zaskomlał, spoglądając na swoją ,,pobudkę", a zaraz potem na butelkę. – Aaa... Czekaj, kto teraz kręcił?
– Tendou, Bokuto-san – odpowiedział spokojnie Akaashi.
– Tendou? O, cześć, Tendou! – Praktycznie zahukał radośnie Bokuto, machając energicznie dłonią w stronę czerwonowłosego piercera.
– Cześć, Bokuto! – zaświergotał Satori, odmachując mu, a Keji i Semi niemalże w tym samym czasie wywrócili oczami.
– Pocałunek czy wyzwanie? – zapytał Semi.
– Hmm, pocałunek! – zawołał Tendou, czołgając się ku swojemu sowiemu towarzyszowi, który był po drugiej stronie koła. Kiedy już do niego dotarł, ujął jego twarz w dłonie i obdarował gorącym pocałunkiem.
A Takahiro nie zwracając uwagi na resztę, bawił się swoim kolczykiem.
– Makki, przestań, nabawisz się infekcji – ostrzegł go Matsukawa.
– O – odpowiedział jedynie różowowłosy chłopak, natychmiast zaprzestając zabaw ze swoim językiem, spoglądając na bruneta, który kręcił głową.
– Smh*.
– Cicho bąąądź – szturchnął go Hanamaki.
– Naprawdę tego chcesz? – zapytał, a na jego twarzy pojawił się przebiegły uśmiech.
– Nie – Makki uśmiechnął się w stronę przyjaciela, kiedy Tendou wrócił na swoje miejsce.
____________________________
*Smh – so much hate lub shaking my head
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro