05
– Mam nadzieję, że nie zleciało się tam nie wiadomo ile ludzi – mruknął Hanamaki, gdy Matsukawa zapukał kilkakrotnie w drzwi domu Oikawy.
– Nie no, pewnie jest ich tylko kilku – odparł uspokajająco brunet, a zaraz po tym drzwi się otworzyły, ukazując zmęczonego Tooru. Ale gdy tylko zobaczył swoich nowych gości, jego twarz od razu nabrała kolorów.
– Mattsun, Makki! – zawołał. – Dobrze, że już przyszliście, reszta gra na górze w butelkę czy coś. Mam to gdzieś w sumie – odparł niedbale, gestem dłoni zapraszając ich do środka.
– W butelkę, hmm? – Niemalże zamruczał Issei, unosząc jedną brew. – Brzmi ciekawie – powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
– Nie będziemy w to grali, prawda? – wymamrotał Takahiro, spoglądając na Mattsuna. Zmarszczył brwi, widząc uśmiech przyjaciela. – Gramy? – jęknął zbolałym głosem.
– Jeśli nie chcesz kogoś pocałować, bierzesz wyzwanie, więc nie będziesz musiał z nikim lecieć w ślinę – poinformował go Oikawa, wieszając się na ramieniu swojego różowowłosego kompana. – Przeżyjesz to, dzieciaku.
– Ok, ale lepiej już zabierz ręce z mojego misiaczka – wtrącił Issei, chwytając za ramię Tooru i zdejmując je z barków Hanamakiego, który natychmiast poczerwieniał, próbując jednak udawać niewzruszonego. Spojrzał na uśmiechającego się w ten swój charakterystyczny sposób Matsukawę, a ten położył swoją dłoń tam, gdzie jeszcze chwilę temu była ta należąca do Oikawy.
,,Pogrywa sobie ze mną, pogrywa jak nic", pomyślał różowowłosy chłopak. ,,Błagam, pokochaj mnie w końcu no", patrzył jak brunet odwraca od niego wzrok, spoglądając na gospodarza.
– Pff, no dalej, chodźcie – parsknął Tooru, prowadząc swoich kolegów do pokoju na górze. Gdy doszli, Oikawa otwarł drzwi, ukazując resztę zaproszonych gości, siedzących w kole i wpatrujących się w nowo przybyłych.
W pomieszczeniu było łącznie dwanaście ludzi, z czego ośmiu na podłodze.
– Siema Mattsun – powitał ich Iwaizumi, unosząc dłoń. – Makki.
– Ooo, to ty jesteś tym nowym? Chyba mamy razem historię – odezwał się z zaciekawieniem chłopak o czerwonych, spiczastych włosach.
– Yup, to ja.
– No to chodźcie do kółeczka, dopiero zaczęliśmy grać – powiedział, gestem dłoni prosząc siedzącą obok osobę, żeby zrobiła miejsce dla nowych. Dzięki temu już po chwili było wystarczająco dużo miejsce dla Hanamakiego, Oikawy i Mattsuna. Takahiro usiadł po prawej od czerwonowłosego chłopaka, Issei po jego lewej, a Tooru tuż przy nim, obok jakiejś szatynki.
– Okej, czyli gramy jak zawsze. Jak wyląduje na tobie, to osoba, która kręciła, musi cię pocałować albo ty dajesz jej jakieś wyzwanie – wyjaśnił. – Nic skomplikowanego. O, i jestem Tendou Satori, tak swoją drogą – dodał z szerokim uśmiechem.
– O, to fajnie – odpowiedział Hanamaki.
– O, to fajnie, bla bla – przedrzeźnił go Mattsun piskliwie damskim głosem, na co różowowłosy od razu odwrócił głowę w jego kierunku.
– Mattsun, słowo daję, jak ja ci zaraz...
– No co? Zabrzmiałeś jak mała dziewczynka, gdy to powiedziałeś. – Issei wyszczerzył zęby rozbawiony. Hanamaki zmarszczył brwi, spoglądając na swojego przyjaciela, a zaraz po tym na resztę ludzi w kole. Wszyscy praktycznie prześwietlali ich wzrokiem, ale rozpoznał tylko dwójkę osób, w tym bruneta o ciemnych oczach i poważnym spojrzeniu. ,,Aa, kojarzę go", to był ten chłopak, którego Oikawa pokazał mu, gdy po raz pierwszy się poznali. ,,Jak miał na nazwisko? Akechi? Akaashi?". Poznawał również dziewczynę, która chodziła z nim na większość lekcji. Wiedział, że jej imię brzmiało Hana, miała gęste brwi oraz brązowe włosy układające się w boba. Nogi szatynki spoczywały na kolanach siedzącego obok chłopaka; nie wyglądał, żeby mu to przeszkadzało.
– Dobra, Oikawa, zaczynaj – powiedział Iwaizumi.
– Oczywiście. – Tooru wywrócił oczami, po czym zakręcił butelką. Wylądowała na podpórce dla nóg Hany.
– Więc... Pocałunek czy wyzwanie? – zapytał Hajime, kładąc nacisk na ,,wyzwanie".
– Pocałunek – odpowiedział Oikawa złośliwie, uśmiechając się chytrze i czołgając na czworaka w stronę wylosowanego blondyna. – Zawsze mnie ciekawiło jak to jest z piercingiem – stwierdził beztrosko, spoglądając na Hanę.
Twarz blondyna przyozdobił uśmieszek, gdy Tooru położył dłonie na tyle jego głowy, gdzie były ciemniejsze włosy i ciągnąc za nie, pocałował go z pasją. Takahiro bez trudu zobaczył irytację Iwaizumiego.
– Ekstra, nie? – zaśmiała się Hana, zaskakująco wyluzowana. Jednak jedno szybkie spojrzenie wystarczyło, żeby zauważyć, że dziewczyna była nawet bardziej zirytowana niż Hajime. – Ale w niektórych miejscach doznania są nawet bardziej intensywne... – Słysząc jej słowa, blondyn się zarumienił, co Oikawa skomentował głośnym śmiechem.
– Wierzę na słowo – odpowiedział ugodowo, spoglądając na chłopaka obok. – Awww, Terushima się rumieeeeni~! – zawył z uciechy, kuksając kumpla palcem, zanim powrócił na swoje miejsce.
– Hm, chyba też sobie zrobię piercing języka – zastanowił się Mattsun, lekko uderzając Hanamakiego.
– O tak, rób go.
– Mattsun, kręcisz – powiedział Iwaizumi. – Jestem pewny, że wiesz jak w to grać.
– Hoo? A co to niby miało znaczyć? – parsknął śmiechem Issei, przybliżając się i kręcąc butelką.
Prooooszę.
Wylądowało na chłopaku o czarnych włosach, które wyglądały jakby dopiero wstał z łóżka, siedzącym obok Hajime.
Nie no, serio?
– Hmmm, chyba wybiorę...
– Wyzwanie – wtrącił się Akaashi, patrząc na Matsukawę. Jego oczy były tak martwe, że potrafiły przyprawić o gęsią skórkę.
– Akaashi – zaczął wylosowany brunet, śmiejąc się trochę nerwowo, kładąc dłoń na udzie Keijiego. – To tylko pocałunek – powiedział z uspokajającym uśmiechem. Morderczy wyraz twarzy Akaashiego jakby nieco złagodniał, jednak teraz chłopak wydawał się bardziej nadąsany.
– Dobra, Kuroo, wyzwanie – odpowiedział rozbawiony Mattsun, jednak w taki sposób, żeby pokazać, że chciał wcześniej wybrać coś innego.
– Hmm, w takim razie... – Tetsurou zamyślił się przez chwilę. – Dobra, skoro wcześniej byłeś taki zadziorny i zmusiłeś go do wzięcia wyzwania, ty je wymyślasz – powiedział z diabelskim uśmiechem.
– Hm – mruknął Akaashi, uciekając wzrokiem od reszty i wzruszył ramionami. – Zamień się ubraniami z tym kolesiem – zasugerował, wskazując na Makkiego.
– Z Makkim?
– Jasne – odpowiedział beznamiętnie, kładąc swoją dłoń na odpowiedniczce Kuroo.
– Tutaj? – zapytał bez skrępowania.
– Jasne – powtórzył Keiji, wzruszając ramionami.
A serce Takahiro nagle zaczęło szybciej bić.
Miał się zamienić ubraniami z Mattsunem, ale najgorsze jest to, że przed ludźmi, których nawet nie znał. Issei natomiast po prostu wstał i zaczął rozpinać swoją czarną bluzę. Pod nią miał jeszcze ciemnozieloną koszulkę, a gdy ją zdjął, wszyscy mogli zobaczyć jego opalony, płaski brzuch.
,,oN MA ABS", serce Hanamakiego zaczęło bić nawet szybciej niż wcześniej, ,,DLACZEGO JA NIE MAM ABS??".
– Makki? Wszystko okej? – spytał rozbawiony Matsukawa. Takahiro potrząsnął głową, chcąc pozbyć się niepotrzebnego natłoku myśli.
– Tak, tak – wymamrotał, wstając. Z wahaniem zaczął odpinać swoją kwiecistą koszulę, guzik po guziku, nieco nabierając pewności siebie.
Spojrzał w stronę swojego czarnowłosego przyjaciela, który przyglądał mu się, jak zdejmuje niepotrzebne warstwy ubrań. Wzrok chłopaka przesunął się z bladej klatki piersiowej Hanamakiego na jego oczy, po czym posłał mu uśmiech, przyprawiający różowowłosego o rumieńce.
Gdy Takahiro całkowicie zdjął koszulę, oddał ją Isseiowi, który w zamian podał mu swoją bluzę z koszulką.
– Spodnie też? – Matsukawa skierował swoje pytanie do Akaashiego.
– Tak.
Makki już miał ściągać spodnie, gdy nagle zastygł w bezruchu. ,,Ja pierdzielę, serio?", pomyślał. Przypomniał sobie, że musiał zrobić pranie, więc miał na sobie swoją specjalną bieliznę. A przez specjalną, miał na myśli majtki.
Spojrzał na Mattsuna, który właśnie pozbywał się swojej niepotrzebnej części ubioru. ,,Ugh, naprawdę jest gorący... STÓJ, SKUP SIĘ".
– Uh, mógłbym się przebrać w łazience? – zapytał.
– Niby dlaczego? – odpowiedział mu wyraźnie rozbawiony Akaashi. – Masz na sobie coś, czego nie powinniśmy oglądać~?
– Skarbie, przestań szkalować innych ludzi – wtrącił Kuroo.
– Okej, okej – westchnął chłopak, machając lekko dłonią. – Ta, możesz się tam przebrać.
– Pierwsze drzwi po lewej – dodał Iwaizumi.
Takahiro mentalnie wył z radości, szybko opuszczając pokój oraz zmierzając w stronę drzwi o jakich powiedział mu Hajime. Chciał przebrać się jak najszybciej, ale zdejmując spodnie, przypomniał sobie, że potrzebuje tych należących do Isseia. W tej samej chwili usłyszał pukanie.
– Makki, nie zapomniałeś czegoś? – zaśmiał się Matsukawa po drugiej stronie drzwi. – No co za fujara, słowo daję.
– Ej, nie czepiaj się – wymamrotał różowowłosy chłopak. Uchylił nieco drzwi i wystawiając przez nie głowę, wystawił dłoń po dżinsy przyjaciela. Ten od razu mu je podał, a Hanamaki zamknął drzwi po czym zaczął wkładać spodnie. – Masz jakiekolwiek spodnie bez dziur? – zapytał, wciąż będąc po drugiej stronie ściany.
– Wątpię – odpowiedział rozbawiony brunet, również się przebierając. – A dlaczego nie chciałeś zmienić się ubraniami przed wszystkimi? – dodał wyraźnie zaciekawiony. – Czyżby Akaashi miał rację? – W jego głosie trudno było nie zauważyć tego flirciarskiego tonu.
Serce Takahiro znowu zaczęło szybciej bić. Był akurat w trakcie zasuwania suwaka, który jednak zaczepił się o jego różowe majtki.
,,Cholera". Próbował go odsunąć, ale ten jak na złość nie chciał ruszyć.
– Nie no, tylko nie to – wymamrotał, dalej starając się naprawić to co zrobił. – Ugh, niech już wejdzie. – I nawet jeśli nie widział teraz Isseia, był pewien, że ten się uśmiechał. – Mattsun, zaciął się.
– O co chodzi?
– Zamek w spodniach.
– Wpuść mnie. – Różowowłosy chłopak z lekkim wahaniem wpuścił przyjaciela.
Ten wszedł, po czym zamknął za sobą drzwi i spojrzał na Takahiro, który podciągnął bluzę, ukazując w połowie zasunięty zamek oraz swoje różowe majtki.
Makki miał wrażenie jakby zaczął się kurczyć pod spojrzeniem bruneta, gdy chłopak do niego podszedł, próbując naprawić zamek.
– To dlatego nie chciałeś się przy nich przebrać, huh? – zapytał wyraźnie rozbawiony Mattsun. – Gdybym wiedział, że nosisz coś takiego, nie nalegałbym – dodał łagodnie, a jego słowa wywołały przyjemne ciarki u Takahiro, którego znowu ogarnęło uczucie, jakiego nie potrafił nawet nazwać.
To samo czuł, gdy widział Isseia bez koszulki albo słuchał jego kawałów z seksualnymi podtekstami.
Teraz jednak ,,to" dawało o sobie znać zdecydowanie intensywniej niż wcześniej.
Matsukawa kucnął, żeby lepiej przyjrzeć się temu problemowi w spodniach kolegi.
– Nieźle utkwiło, jak ty to w ogóle zrobiłeś? – mruknął z niedowierzaniem gęstobrewny chłopak.
Hanamaki jednak unikał jego wzroku i wymamrotał tylko:
– Nie wiem, napraw to po prostu.
– Próbuję. – Brunet położył jedną dłoń na udzie Takahiro, a drugą dalej mocował się z zamkiem. – Najwyżej użyję moich zębów – parsknął nieco nerwowym śmiechem.
– Co? Serio? – jęknął różowowłosy, przygryzając wewnętrzną część policzka.
– Ta, po prostu nie zwracaj na mnie uwagi – zaśmiał się, zmniejszając dystans i chwytając suwak w usta, pociągnął nim. Jego wargi muskały skórę przy bieliźnie Makkiego, który próbował jednak przekierować swoje myśli na inny tor, żeby nie spowodować większego problemu w spodniach.
Ale było już za późno, erekcji nie oszukasz.
,,Kurwa, błagam, tylko nie teraz! Matko, byle nie teraz!", myślał gorączkowo, starając się nie patrzeć na Isseia, co mu oczywiście nie wyszło.
Widok twarzy chłopaka w tych rejonach oraz suwaka między zębami, tylko pogorszyły sytuację. Jednak w tym samym momencie zamek ustąpił, a brunet się odsunął.
Makki dziękował Bogu, że Mattsun nic nie zauważyć.
Jednak czerwone policzki bruneta wskazywały na coś zupełnie innego.
– Makki, czy ty...
– Makki, Mattsun, skończyliście w końcu?! Wychodźcie już, no! – zawołał Iwaizumi, pukając w drzwi.
– Hm? A, tak! – odkrzyknął Issei, wstając z kucek. – Makki po prostu potrzebował trochę pomocy.
– Dobra, dobra, pośpieszcie się tylko – westchnął Hajime, po czym odszedł w stronę swojego pokoju.
Cholera.
________________________
[notka od tłumaczki]:
nie pytajcie się jakim cudem przetłumaczyłam i wstawiłam (w końcu) (nareszcie) (po wielu latach) nowy rozdział, bo sama nie wiem
nie no, żartuję, wszystko dzięki @SmoczycaMleczna, happy birthday, mój precious czytelniku,~! częstych aktualizacji nowych opek na wattpadzie, bro, który będzie przy tobie trwał owlways tak jak bokuto czy kuroo, dużo żarcia (mięsa najwięcej, bo mięsko zdrowe i pożywne), trzeciego sezonu haikyuu, zdrowia i tego no, najlepszego! ♥
*fajerwerki w tle*
anyway, rozdział może zawierać błędy, bo dodaję go bez uprzedniego sprawdzenia przez moją cudowną betę, z góry przepraszam wszystkim nazi-humanów!
*kaja się w kącie*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro