Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02

– To pracownia stolarska, mamy jeszcze kilka łazienek... – Oikawa ciągle nawijał, opowiadając o każdej mijanej przez nich rzeczy, która według niego, mogłaby się okazać przydatna dla nowego ucznia. – Sala matematyczna pierwszorocznych – powiedział, wskazując na pomieszczenie po swojej lewej stronie. – Sala matematyczna drugorocznych – kontynuował, wskazując tym razem na prawo.

– O, a właśnie! – zawołał cicho szatyn. – Na jakim profilu jesteś? – zapytał, zwalniając tempo.

– Artystycznym – westchnął Takahiro, będący nie tyle co zirytowany, co zwyczajnie wyczerpany.

– Ooo~ – wymruczał nieco rozbawiony Tooru i zatrzymał się praktycznie w połowie całkiem opustoszałego korytarzu.

– O co ci chodzi z tym ,,ooo"? – mruknął Hanamaki, stając tuż obok swojego kolegi.

– Ooo nic~ – odrzekł niemalże śpiewnym tonem Tooru, a nowy uczeń wywrócił oczami słysząc taką odpowiedź.

– Serio? Masz dwanaście lat czy jak? – prychnął Takahiro, marszcząc brwi jednak jego wargi wygięły się w uśmiechu.

– W skali od jednego do dziesięciu – zadrwił szatyn, ruszając w stronę sali, o której jeszcze nie opowiadał. Jego towarzysz szedł tuż za nim, zgadując po jaskrawo pomalowanych ścianach oraz drzwiach, że mają przed sobą pracownię plastyczną. – O, a to pracownia plastyczna – oznajmił Oikawa takim tonem, jakby chłopak jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy.

– Domyśliłem się – mruknął Hanamaki,

– A tutaj mamy...

– Oikawa, nie musisz mi pokazywać wszystkiego – wtrącił Takahiro, wywracając oczami, chociaż zaraz parsknął śmiechem.

– Mattsuna – zakończył swój wywód Tooru, wskazując na coś (a raczej kogoś) za plecami swojego towarzysza. Hanamaki natychmiast się obrócił, po czym zobaczył rzeczonego Mattsuna. Wyglądał dokładnie tak jak na zdjęciu; czarne kędzierzawe włosy, cienkie, zadbane brwi i ten zadowolony z siebie wyraz twarzy, gdy zmierzył niewiele niższego od siebie chłopaka wzrokiem.

– O – bąknął Hanamaki, przygryzając wnętrze swojego policzka. ,,Cholera, naprawdę jest niezły. Jak teraz wyglądam? O czym on myśli? Czy on się właśnie na mnie gapi? Matko, powiedz coś, człowieku!".

– Cześć – przywitał się brunet, z typowym dla siebie uśmiechem na twarzy, unosząc lekko brwi.

– Heej – odpowiedział Takahiro nieco niepewnym tonem, którego Issei jednak nie zauważył. Oikawa zajął miejsce na końcu ławki i poklepał miejsce po swojej lewej stronie. Tym samym zwrócił na siebie uwagę Hanamakiego, który przez cały ten czas był skupiony na stojącym przed nim chłopaku.

Obrócił się w stronę Tooru i usiadł obok niego.

– Oikawa? – odezwał się nieco skonfundowany Mattsun, a nowy powiódł wzrokiem od niego do szatyna.

– No co? Jest nowy, weź sobie drugie krzesło czy coś – odpowiedział Oikawa niedbale.

– To twoje miejsce? – zapytał Takahiro, unosząc nieco brwi.

– Ta, ale spoko, siedź jak już siedzisz – odpowiedział brunet, sięgając po inne siedzisko.

– Właściwie to miałem powiedzieć, że to miejsce ssie – oznajmił mu beztrosko Makki, pochylając się trochę nad ławką i lekko przekrzywiając przy tym głowę na bok. Z chytrym uśmiechem obserwował jak Issei przysuwa się, siadając niedaleko niego.

– Och? – prychnął rozbawiony Mattsun, zaraz po tym wybuchając krótkim śmiechem i następnie z wręcz diabelskim uśmiechem dodał: – Ssie, co? W dobrym czy złym znaczeniu tego słowa? – Policzki Hanamakiego natychmiast poróżowiały, po raz kolejny rozśmieszając bruneta.

Oikawa uśmiechnął się, unosząc nieznacznie jedną brew.

– Wow, dobrze się dogadujecie, chyba już mnie dłużej nie potrzebujecie – stwierdził żartobliwym tonem.

– No, tak jakby – odpowiedział niedbale Mattsun, dłonią sięgając w stronę czupryny szatyna, który od razu nadymał policzki.

– Ale jesteś niemiły! – zawołał Tooru, krzyżując ramiona na piersi.

– Mam to po tatusiu – odpyskował brunet, a Oikawa natychmiast poczerwieniał, aż po koniuszki uszu.

– Zamknij się! Wiesz, że nienawidzę tego żartu i tylko ja mogę go tak nazywać...! – wymamrotał wyraźnie speszony chłopak.

– Woah woah, czekaj co? Kto jest twoim tatą? – spytał wyraźnie zdezorientowany Hanamaki.

– Nazywam Oikawę mamą, a Iwaizumiego tatą. Poznałeś go już? – wyjaśnił, opierając swój podbródek na dłoni.

– Yup.

– Cóż, mama – zaczął Mattsukawa, wskazując na szatyna. – Zawsze się strasznie rumieni, gdy nazywam Iwaizumiego tatusiem – powiedział, a na jego twarz wpłynął chytry uśmiech. – Ciekawe dlaczego~?

– Pewnie coś ciekawego się między nimi wydarzyło i dlatego~ – zasugerował Takahiro, uśmiechając się sugestywnie w stronę Tooru, którego policzki swym kolorem przypominały dojrzałego pomidora.

– No, no, nieźle, nowy – powiedział z uznaniem brunet, uśmiechając się z rozbawieniem. – Właśnie, jak w ogóle na ciebie mówią?
– Hanamaki Takahiro.

– Hanamaki... – zamyślił się przez chwilę. – Makki.

– Huh?

– Będę cię nazywał Makkim, okej? – Takahiro natychmiast poczuł ciepło na policzkach i powoli pokiwał głową.

– Ej, chłopaki, znowu mnie ignorujecie? – zawył Oikawa.

– Sorry, mamo – rzucił beztrosko Matsukawa.

– MATTSUN! – zawył Tooru, rzucając się w stronę przyjaciela i mocno go odpychając.

________________________

[notka od tłumaczki:]

*bije pokłony i błaga o wybaczenie, w szczególności pewne dwie niecierpliwe panny*

zawaliłam tak troszeczkę, przyznaję, ale w tym roku szkolnym szczególnie muszę przyłożyć się do nauki 

i może też troszeczkę nie chciało mi się tłumaczyć

ale tylko troszeczkę

rozdział betowała jak zwykle nieoceniona kirlej ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro