Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Xmass Special - Dzień 2

Jeśli wszystkie nadchodzące imprezy miały tak wyglądać, to Taehyung musiał przyznać, że wolałby już od tego ciągłe skradanie się i uciekanie przed Federacją. Wszystko było lepsze od tego, na co właśnie patrzył i przez co przechodził.

- Zabiję się - mruknął pod nosem.

- Tae...- syknął ostrzegawczo, stojący obok Hoseok. - Uspokój się - dodał ciszej, bo Namjoon odwrócił się w ich stronę.

Mężczyzna od dobrych dwudziestu minut czytał na głos z mocno zniszczonej i poszarpanej książki, chodząc przy tym wzdłuż korytarza, gdzie znajdowały się ich kwatery sypialne. Nie miał za dużo miejsca, żeby zawracać i dramatycznie wymachiwać przy tym ręką, ale jakoś dawał sobie radę.

Taehyung podejrzewał, że chodziło też o załogę, która posłusznie usuwała mu się z drogi i robiła miejsce, gdy po raz kolejny zataczał wielkie kółko i była to głównie ich zasługa, a nie Namjoona, który nie miał ani krztyny gracji i nie panował nad swoim ciałem. Gdy jego ręka machnęła mu przed nosem po raz kolejny, Taehyung zdusił w ustach przekleństwo.

- To jest głupie i nudne - syknął do Hoseoka, który złapał go pod ramię i wcisnął ich obu w zagłębienie obok windy.

- To jest tradycyjna, Epsiljańska ceremonia - odparł cicho chłopak. - Trochę szacunku.

- Szacunku? - powtórzył za nim Taehyung. - On od dwudziestu minut pierdoli na temat przedzierania się przez jakąś dżunglę i o spotykaniu swoich przodków. To on nie ma szacunku. Do naszego cennego czasu! Wiesz ile rzeczy zrobiłbym w tym...

- Panowie - głęboki głos Yoongiego był zaskoczeniem. Obaj aż podskoczyli przestraszeni. - Czy jest jakiś problem?

- N... nie - wydukał Hoseok prostując się. - Wszystko ok - dodał i uśmiechnął się przepraszająco.

- Nudzi wam się? - pytał dalej kapitan. Nawet na moment nie oderwał wzroku od Namjoona, który właśnie klęknął po środku korytarza i uniósł nad sobą książkę, która co chwila wyślizgiwała mu się z dłoni. Może dlatego, że w tej samej ręce trzymał coś, co przypominało sznurek z kwiatów, które wyglądały dokładnie tak samo jak róże Jina i jakieś paciorki, które Taehyung mógł przysiąc, były robotą Yoongiego.

Kapitan, odkąd zaczął mieć problemy z obrożą i zaczęły się u niego zawroty głowy, często przesiadywał nad podobnymi konstrukcjami. Co prawda nie były to bransoletki z prawdziwych diamentów ani innych szlachetnych kamieni, tylko ze starych części, które wygrzebał w składziku Jimina, ale i tak robiły wrażenie. Były estetyczne, czyste w swoim projekcie i ładnie prezentowały się kolorystycznie. - Wasz pierwszy oficer przeprowadza właśnie Espiljańskie błogosławieństwo - dodał Yoongi, a Taehyung skrzywił się nieznacznie. No dobra, może jednak nie zachowywał się odpowiednio i powinien zachować więcej powagi.

- Nie nudzi - wymamrotał pod nosem i wyszedł przed szereg. Stanął przed Hoseokiem i Yoongim, starając się wyprostować jakoś i za bardzo nie garbić, chociaż nie wychodziło mu to do końca. Namjoon znów zaczął powtarzać fragment książki, który przeczytał na samym początku i naprawdę nie był w stanie opanować swojego znudzenia i zapanować nad swoim ciałem. Ziewnął, głęboko i przeciągle, nie zasłaniając buzi.

- O nie - usłyszał jeszcze za sobą cichy głos Hoseoka, a potem ziewnięcie, które wydobyło się z jego ust. Potem przyszła pora na kapitana, który aż zachwiał się.

- Zabijcie mnie...- wymamrotał pod nosem, ale nie uszło to uwadze Taehyunga.

Chłopak odwrócił się błyskawicznie, nawet nie starając się zachować żadnych pozorów, żeby nie zranić uczuć Namjoona, który właśnie zapalał jakieś świeczki, co łamało dokładnie wszystkie zasady bezpieczeństwa na statku. Jeśli Jiminowi to nie przeszkadzało, to tym bardziej on sam nie zamierzał się tym przejmować. Jeśli coś się zapali, będzie to jego wina.

- Aha - powiedział zadowolony z siebie. - Tobie też się nudzi! - dodał ciszej, bo Hoseok uderzył go lekko w przedramię. Yoongi spojrzał na niego pozbawionym emocji wzrokiem. Ledwo było go widać spod warstwy ubrań i szarfy, którą Namjoon nałożył każdemu przed rozpoczęciem ceremonii, ale i tak widział jego nieszczęśliwą minę.

- Nie mówiłem również, że świetnie się bawię. - odpał. Jego głos wciąż był tak samo niski. Dopiero teraz, widząc jego twarz i słysząc jego słowa, Taehyung zdał sobie sprawę, że kapitan jest po prostu śpiący. Aż uśmiechnął się szeroko na ten widok. - Nie karciłem was, po prostu zadałem pytanie.

- A jednak...- wyszeptał Taehyung, zadowolony ze swojego odkrycia. Yoongi wzruszył ramionami.

- Jak tam? - pytanie Jina przerwało ich konwersację. Taehyung od razu stanął na baczność. - Niesamowici ci ludzie, Epsiljanie - zaczął wolno.

- Nudzi ci się - powiedział pewnym siebie tonem kapitan.

Jin nic nie odpowiedział. Podobnie jak Hoseok wpatrywał się teraz w półnagie plecy Namjoona. Ten widok był dla Taehyunga zaskoczeniem. Nawet nie zauważył, kiedy chłopak zdążył się rozebrać ze wszystkich warstw swetrów, a musiał to zrobić naprawdę bardzo szybko.

Jeszcze chwilę temu z namaszczeniem rozkładał wokół siebie jakieś świeczki i inne przedmioty, a teraz paradował po korytarzu w przepasce biodrowej i jeśli Taehyung miałby być szczery to była jedna z tych chwil, które na pewno skończą w jego pierwszej dziesiątce najbardziej traumatycznych przeżyć tej dekady.

Namjoon był potężny i sam widok jego umięśnionego karku powodował u niego dreszcze. O jego bicepsach nie mógł nawet myśleć. Były chyba większe od jego własnej głowy, a mięśnie brzucha chłopaka, nawet z tej odległości wyglądały, jakby były wyrzeźbione w kamieniu. Espiljanin robił piorunujące wrażenie i Taehyung wiedział, że nie tylko on ma takie przemyślenia. Hoseok i Yoongi, wydawali się podzielać jego zdanie i obaj wydymali usta w zamyśleniu.

- Tego się nie spodziewałem - przyznał szczerze Jin. Jako jedyny nie wyglądał, jakby pokaz Namjoona zrobił na nim wrażenie. Dopiero, gdy chłopak podszedł bliżej, uniósł jedną, starannie wyczesaną brew do góry w pytającym geście, ale to była jedyna emocja jaka majaczyła na jego twarzy.

- Zgodnie z tradycją, najstarszy członek rodu...- zaczął nieśmiało Namjoon, widząc minę Jina. - Powinien poświęcić wodę, którą wszyscy będą pić podczas ceremonii i którą będziemy oczyszczać domy.

- Ja? - spytał Jin, chociaż widać było, że doskonale zna odpowiedź. Z lekkim prychnięciem odbił się od ściany, o którą się opierał i podszedł do chłopaka. - Niech ci będzie - mruknął i na chwilę odwrócił się w stronę pozostałej trójki. - Dlatego właśnie nie znoszę świąt związanych z naturą - wyjaśnił, chociaż nikt go o to nie pytał. - Zawsze kończy się na chlaniu i paradowaniu nago - mruknął pod nosem i zaczął iść za chłopakiem w stronę drzwi prowadzących do pokoi.

JK i Jimin czekali już na niego, ze świeczkami w dłoniach. Obaj wyglądali na przejętych całą sytuacją i nie wydawali się sfrustrowani jak pozostała przy windzie trójka. Wyglądali raczej na zadowolonych i nie widać było po nich zmęczenia ani znudzenia.

- Co teraz?

- Musi pan... znaczy musisz - poprawił się Namjoon i podał mu naczynie, które do tej pory stało w kącie korytarza. - Zamoczyć w misce to...- podał mu girlandę z kwiatów. - I to...- sznurki bransoletek znalazły się zaraz w jego drugiej dłoni. - Nie musisz nic mówić na głos. Tylko pomyśleć o oczyszczającej mocy...

- Mmmm...- Jin mruknął pod nosem. - No dobra - dodał i wrzucił zarówno girlandę jak i bransoletki Yoongiego do wody. Wyjął je równie szybko i rzucił w stronę JK'a który złapał je jedną ręką. - Zrobione - powiedział zadowolony.

- Teraz musisz dać każdemu łyk wody - tłumaczył dalej Namjoon. Jin nie wyglądał na zachwyconego.

- Czy naprawdę muszę przypominać ci o tym, jakie to jest niehigieniczne? - spytał, ale Epsiljanin nie wyglądał, jakby szykował się do odpowiedzi. Lekarz pokręcił tylko głową z dezaprobatą, co równie dobrze mogło oznaczać coś w rodzaju: Niech ci będzie. Wziął w obie dłonie naczynie i podał je Jiminowi. - Do dna... albo nie do dna. Jak wolisz - mruknął cicho.

- Musi wystarczyć dla innych - powiedział Namjoon.

Taehyung potrafił sobie tylko wyobrazić, jak mocno lekarz przewraca teraz oczami. Nie widział go najlepiej ze swojego kąta. Tak naprawdę to przez plecy Namjoona trudno było cokolwiek zobaczyć. Widać było tylko nie i kawałek JK'a, który z przerażeniem i fascynacją patrzył się na mężczyzn przed sobą.

- Mam nadzieję, że jedzenie będzie chociaż dobre - mruknął pod nosem Taehyung. Zrobił to bardzo cicho i bezmyślnie, co musiał przyznać, bo Hoseok, stojący po jego prawej stronie od razu się ożywił.

- Czy coś ci nie pasowało podczas Niflheimskiego nowego roku? - spytał oburzony. - Tae! - jego podniesiony głos aż przykuł uwagę pozostałych. Taehyung czuł na sobie ich wzrok. Poza tym światło się zmieniło co oznaczało tylko to, że Namjoon odwrócił się w ich stronę i jego wielka klatka piersiowa nie przesłania już świeczek trzymanych przez Jimina i JK'a. Aż syknął cicho przez zęby. Miał nie zwracać na siebie niczyjej uwagi przez całą ceremonię. Nie tak to miało wyglądać. - Nie mów, że nie smakował ci skör!

- Nie mówię, że był zły... nic nawet takiego nie powiedziałem - zaczął się bronić. - A nawet jeśli to nie każdy lubi grylaż, który jest jak słodki, że aż zatyka. Tylko tak mówię. Nie jest to żadna, absolutnie żadna krytyka.

- To jest tradycyjny Niflheimski drink! I jak dałem ci ciastka o smaku sköru to nawet nie narzekałeś. Ani razu!

- Nie narzekałem, bo nie były złe. Daj mi już spokój, Hobi - odparł szybko Taehyung. - Po prostu zastanawiałem się, czy będziemy coś jeść dzisiaj w ogóle. Namjoon zablokował rano replikator i jeszcze dzisiaj nic nie jadłem.

- I nie będziesz jeść - odparł Epsiljanin oburzonym tonem. Nawet Yoongi, który trochę przysypiał do tej pory, obudził się.- Podczas Święta Przejścia nie wolno jeść.

- Że co, proszę? - spytał Hoseok. - Tylko wodę możemy pić?

- Tak, i tylko tą, którą otrzymacie od Jina. On będzie decydował, kiedy będziemy mogli coś pić. Jedzenie jest absolutnie zabronione aż do jutra rana - wyjaśnił z przejęciem Namjoon. JK stojący w rogu wydał z siebie przeciągły, niezadowolony dźwięk.

- Ej, tego mi nie powiedziałeś - zaprotestował Jin. Wciąż trzymał w dłoniach miskę, na której powierzchni pływał jeden girlandowych liści. - Namjoon, nie taka była umowa - mówił dalej, ale młodszy chłopak nie wydawał się wzruszony. Wręcz przeciwnie. Im bardziej lekarz protestował, tym spokojniejszy się wydawał.

- Teraz Hoseok - powiedział do Jina i pokazał na miskę. - On jest następny w kolejce - Jin nie zareagował. Wciąż stał w tym samym miejscu, patrząc się na profil chłopaka. - Hoseok - powtórzył Namjoon. Jin zacisnął mocniej szczękę, ale nic nie powiedział. Podszedł do wciąż zszokowanego chłopaka i dał mu napić się trochę wody. Potem przyszła kolej na Taehyunga, który nie zrobił tego bez protestów i wreszcie na Yoongiego.

- Ok - mruknął kapitan. Jin przesunął miskę i pokazał mu na jej brzeg palcem.

- Tu pij - rozkazał i przysunął się bliżej. Przez cały czas uważnie obserwował mężczyznę i to z taką intensywnością, że Taehyung pomyślał, że gdyby on był na miejscu Yoongiego to dawno by się zakrztusił. Gdy skończył, Jin jeszcze przez chwilę patrzył się na niego, ale zaraz spuścił wzrok i oddał miskę Jiminowi, który zaszedł go od drugiej strony. - Co dalej? - spytał, podnosząc wzrok na Namjoona, który uśmiechał się już szeroko.

- Teraz będziemy oczyszczać nasze pokoje, ale zanim to zrobimy... - zaczął wolno. Z jakiegoś powodu Taehyung nie potrafił opanować dreszczu, który przeszedł po jego karku. Coś było nie tak. Namjoon znów im czegoś nie mówił. - Musimy pomedytować - ciche jęknięcie wydarło się z gardła chyba każdego załogantów, co Taehyung uznał nawet za zabawne. Namjoon za to wydawał się nie zauważać tego i dalej tłumaczył zawiłości Święta Przejścia.

- Jeszcze mi powiedz, że będziemy to robić nago - mruknął Hoseok. Widać było, że nie uśmiecha mu się siedzenie po ciemku na korytarzu, w dodatku na zimnej posadzce. Namjoon nic nie odpowiedział.

- Tradycyjnie podobno tak się robiło, więc jeśli naprawdę bardzo chcesz to możemy coś zorganizować dla ciebie - zaczął wolno Namjoon. W tym momencie Yoongi ożywił się.

- Nic z tego - powiedział. - Nie i jeszcze raz nie - dodał głośniej. - Żadnego medytowania nago, żadnego medytowania w ogóle - protestował dalej.

- Ale kapitanie, to część obrzędów - zaczął się bronić Namjoon. - Tak się robi na mojej planecie.

- Nie - powtórzył Yoongi. - Już zgodziłem się na ogień na statku - pokazał ruchem głowy na JK'a i Jimina. - Tyle wystarczy.

- A oczyszczanie? - pytał dalej Namjoon.

- Jeśli reszta się na to zgodzi to możesz robić w ich pokojach, co ci się tylko podoba. Masz zostawić kajutę kapitańską w spokoju - rozkazał.

- A jeśli ja chcę pozbyć się twojej negatywnej energii, Yoongs? Pomyślałeś w ogóle o tym? - wtrącił się Jin. Taehyung wiedział, że jest to tylko żart, ale kapitan wydawał się go w ogóle nie łapać.

- Nic z tego - powiedział. - To wciąż mój pokój.

- Ale ja też tam mieszkam - przerwał mu Jin. - Mam prawo do... - zaczął mówić, ale jego słowa zginęły w szumie rozmów. Taehyung patrzył na dyskutujący zawzięcie tłumek, a potem przeniósł wzrok na Hoseoka, który wciąż wydawał się lekko obrażony.

- Wcale nie powiedziałem, że skör jest niedobry - odezwał się po chwili. Hoseok zmarszczył śmiesznie nos.

- Już nieważne - mruknął w odpowiedzi. Taehyung uderzył go lekko w ramię. - Co? - spytał, odwracając się w jego stronę. Młodszy chłopak uśmiechnął się do niego słabo. - No co?

- Chcesz herbaty? - spytał. Hoseok parsknął pod nosem. - No to chodź - dodał i wcisnął guzik od windy nie zwracając uwagi na pozostałą piątkę.

a/n: byłam na SW i... no hej trochę odbili się od dna żenady 2 filmu, ale nadal lame. Ładne efekty specjalne.

Jak przygotowania do świąt dzieciaczki? Makowce zrobione? Choinka odkurwiona?

Jutro update będzie zabawny, ale trochę późno, bo czeka mnie lot i 8h jazdy XD lol

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro