Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Kilka dni wcześniej

- ...więc chcesz, żebyśmy co zrobili? - zapytał Yoongi z niedowierzaniem.

- Nie to, że chcę. To była luźna propozycja, gdybyśmy na przykład znaleźli się w pobliżu 2M1207b, po drodze na Keplera.

- To w ogóle nie jest 'po drodze' - zaprotestował Taehyung, wrzucając na główny monitor mapę z odpowiednim fragmentem galaktyki. Podrapał się nerwowo po głowie, zanim nakreślił na ekranie prawdopodobną trasę, jaką miała pokonać Horizon w drodze na rodzinną planetę Jina. Linia zaznaczona przez chłopaka dość mocnym łukiem omijała planetę, o której mówił przed chwilą lekarz.

- Moim zdaniem... - zaczął Yoongi, chcąc chociaż raz zachować się w miarę dyplomatycznie. - To zbytnio odbiega od wytyczonej trasy, musielibyśmy mocno zmienić plany.

- To nie jest znowu tak daleko... trzeba tylko trochę nadłożyć drogi - Jin machnął nonszalancko ręką, nawet nie patrząc na dane, które Taehyung właśnie zaprezentował na monitorze. Być może, gdyby to zrobił, cała ta dyskusja nie miałaby sensu, a Jin zorientowałby się, że robi z siebie idiotę, upierając się przy swoim.

- Chyba mamy inną definicję słowa 'trochę' - mruknął Yoongi, próbując zrozumieć, czemu Jin, który jeszcze jakiś czas temu twierdził, że Kepler to najlogiczniejszy cel ich następnej podróży, nagle proponuje jakiś zupełnie idiotyczny objazd przez połowę kosmosu.

- Dlaczego aż tak ci na tym zależy? - zapytał całkiem sensownie Jungkook. Jin spojrzał na niego, jakby zobaczył go pierwszy raz w życiu.

Do tej pory JK dość rzadko włączał się w dyskusje dotyczące ich następnych kroków. Yoongi zawsze myślał, że dzieciak zupełnie nie interesuje się ich planami albo jest zbyt tępy, by się nimi przejmować. Może jednak chodziło o to, że Jungkook nie czuł się wtedy częścią załogi i wolał nie zwracać na siebie uwagi. Może o to chodziło.

- Aningan miało tam wysłać misję badawczą. Tak naprawdę to już od bardzo dawna mieli 2M1207b w swoich planach eksploracyjnych - Jin był wyraźnie zły o to pytanie, Yoongi czuł to, nawet jeśli ton głosu starszego chłopaka był równie spokojny i znudzony jak dziesięć minut temu. - Załoga Hairen miała tam lecieć, ale musieli zmienić swój grafik przez naszą sytuację. Eksploracja nie jest ich głównym zadaniem, a skoro spędzili sporo czasu na nieplanowanym postoju, to coś będą musieli ominąć. 2M1207b jest właśnie tym czymś.

Yoongi pokiwał głową, właściwie nie zastanawiał się nad tym, jak bardzo załogi Hairan i Taokang musiały zmienić swoje plany, by spędzić z nimi tyle czasu. Nikt z nich nie wydawał się tym szczególnie zestresowany, dlatego Yoongi nie miał pojęcia, że taki na przykład Jisung, musiał pewnie spędzić trochę czasu, zmieniając wytyczne swojej misji.

Teraz, kiedy Jin wzbudził w nim poczucie winy, nie mógł się nie zgodzić.

- OK... - spojrzał w stronę Taehyunga, który zaczął ze skupieniem obserwować mapy gwiezdne. - To możemy chyba zahaczyć o 2M1207b? - zapytał go Yoongi.

Chłopak spojrzał na niego szybko, robiąc taką minę, jakby miał się zaraz popłakać i znowu pochylił się nad swoim tabletem.

Taehyung nie miał lekko, od kiedy Namjoon postanowił ich opuścić. Nie dość, że nadal musiał wykonywać swoje obowiązki pilota, nawigatora, pomagać trochę Jiminowi, to jeszcze został odpowiedzialny za planowanie trasy, co było dość skomplikowanym zajęciem.

Yoongi naprawdę miał nadzieję, że chłopak jest tak inteligentny, jak o nim mówią, bo inaczej mogą mieć problemy. On sam nigdy specjalnie nie interesował się mapami gwiezdnymi. Oczywiście, gdyby się uparł, to pewnie udałoby mu się wytyczyć trasę lotu, ale to było jego najmniej lubiane zajęcie, więc wolał przekazać je komuś innemu.

Nie był jednak hipokrytą i wziął na siebie obowiązek rozpisywania grafików. Tego nienawidził prawie tak bardzo, jak planowania trasy lotu. A może nawet bardziej i w dodatku nie był w tym najlepszy.

- Taehyung? - powtórzył, kiedy po dłuższej chwili nie uzyskał odpowiedzi. Oczywiście samo pytanie było formalnością, bo chociaż wszyscy i tak wiedzieli, że polecą na tę nieznaną planetę, Yoongiemu nie wypadało nie zapytać.

- 2M1207... - Taehyung mruknął pod nosem.

- 2M1207b - skorygował go Yoongi, tak na wszelki wypadek, chociaż nie miał pewności, czy ostatnia litera w nazwie faktycznie ma jakieś znaczenie lokacyjne.

- No tak... możemy, tylko, że później trasa na Keplera będzie o jakieś 35% dłuższa i będziemy musieli jakoś  ominąć kilka rzeczy.

- Jakich rzeczy?

- Nie do końca przyjemnych - westchnął Taehyung, opierając rękę na brodzie, jakby opowiadał o swoich wspomnieniach z wakacji. - Jest tam jakaś mgławica na przykład, ale w sumie... nie no... chyba będzie ok - powiedział w końcu podnosząc głowę. Kiedy napotkał spojrzenie Yoongiego, z powrotem schylił się nad swoim tabletem.

- Zajmij się tym, Taehyung - powiedział tylko Yoongi. - I przygotuj się do misji zewnętrznej - dodał.

- Nie mam mowy - odparł stanowczo młodszy chłopak. - Mogę przygotować trasę, mogę tam polecieć, ale nie wyjdę na zewnątrz. Nawet gdybym miał zamiatać podłogę na całym statku przez najbliższy rok. Albo do końca życia - skrzyżował ręce na piersiach i spojrzał na Yoongiego wyzywająco spod przydługiej grzywki. - Jeśli chcesz, żebym wyszedł ze statku, to równie dobrze mogę to zrobić bez skafandra. I nie kop mnie Jimin, bo ci zaraz oddam! - nie wytrzymał w końcu.

- Ja mogę polecieć - Jin nie wydawał się poruszony wybuchem młodszego. - Zbiorę kilka jakiś tam kamulców, jakiejś ziemi i tyle - wzruszył ramionami, jakby nagle eksploracja nowej i zagadkowej planety była dla niego czymś codziennym.

- Ja mogę z Jinem! - wyrwał się JK, prawie nie zgniatając przy tym trzymanego na kolanach kotka. I ku zgrozie Yoongiego był to jego ulubiony kotek Holly, chociaż nigdy nie przyznałby się do tego, że któregoś faworyzuje. - Nigdy nie byłem na żadnej planecie.

- I nie będziesz - odparł Yoongi, ostrzej niż zamierzał, ale nadal był zły o tego kotka.

- Ale... dlaczego nie?

- Bo się nie słuchasz, trzeba było się zachowywać na Orvandilu, to może byłbyś brany pod uwagę.

- No ciekawe, co ty byś zrobił na moim miejscu? - odpysknął Jungkook, mocniej ściskając Holly, więc Yoongi po prostu mu go odebrał.

- Nie musiałeś wszystkich zabijać jak... - Yoongi urwał nagle, przypominając sobie, co sam zrobił z robotami. - ...jak jakiś psychopata.

- To był jedyny sposób, żeby odciągnąć ich od statku! Dobrze zrobiłem! - krzyknął, a wszyscy trochę odsunęli się od stołu. - Prawda? - JK odwrócił się do Jina, szukając choćby jednego sojusznika. Jednak nie wyglądało na to, żeby Jin miał zamiar dołączyć się do ich kłótni. - Po prostu, nie chcesz, żebym pozwiedzał - warknął w końcu, wracając do pierwotnego tematu.

- Tak, masz rację... nie chcę dać ci pozwiedzać, dlatego sam polecę, żeby odkryć coś fascynującego i zapisać się na kartach międzygalaktycznej historii, ok? - Yoongi nie mógł powstrzymać się od sarkazmu.

Z drugiej strony to mógł być niegłupi pomysł. Nieszczególnie zależało mu na odkrywaniu czegokolwiek, ale pobycie z Jinem sam na sam mogłoby trochę pomóc w przełamaniu lodów, czy coś.

- Mówisz teraz serio, Yoongi? - spytał Jin, przerywając go do rzeczywistości.

- Tylko w zakresie lotu, nie mam zamiaru nic odkrywać - odparł, bawiąc się z Holly. Kotek dopiero co zaczął widzieć i nieporadnie próbował złapać go za palca.

- Nie możesz lecieć - zaprotestował lekarz, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Ale...

- To akurat w ogóle nie podlega dyskusji - stwierdził Jin stanowczo. Jungkook miał minę, jakby ktoś właśnie podarował mu statek na własność.

- Dlaczego nie? - oburzył się Yoongi. Z jednej strony nie miał ochoty ruszać się z Horizon, bo to nigdy nie kończyło się dobrze, ale z drugiej... zawsze chciał zobaczyć jakąś obcą planetę. Nie Ziemię, która była po prostu paskudna, ale coś nowego, innego. No i byłaby to misja z Jinem. Mogliby spokojnie porozmawiać. Prawdopodobnie.

- Planeta ma inne pole grawitacyjne, które będzie oddziaływało na poziomie przeciążenia 3g, w dodatku to za duża wysokość. Nie będziesz w stanie zbyt długo normalnie funkcjonować w takich warunkach - wyjaśnił.

Yoongi znowu miał ochotę zaprotestować. Miał wrażenie, że Jin po prostu nie chce zostać z nim sam na sam, ale nie miał na to dowodów. To się działo już od jakiegoś czasu; starszy chłopak niby nie zmienił się w stosunku do niego, ale wszystko w ich relacji zrobiło się jakieś dziwne.

Prawdopodobnie powinni po prostu porozmawiać o tym, że się całowali, bo przecież tylko się całowali, są dorośli i to nie koniec świata. Z drugiej strony, okazało się, że nie tylko Yoongi uparcie potrafi unikać niewygodnych, kłopotliwych tematów. Jin był w tym chyba nawet lepszy, a przynajmniej trudniej mu było zarzucić ignorancję. Nie mógł tego jednak użyć jako argumentu. Nie był to temat, który chciał poruszać przy reszcie załogi.

W dodatku nie mógł nie zgodzić się z Jinem w kwestii swoich fizycznych możliwości; treningi przeciążeniowe i niedociążeniowe w Akademii, które musiał przejść, były dla niego koszmarem. Przystosowanie się do innej grawitacji, składu powietrza, czy jakiegokolwiek innego czynnika zawsze zajmowało jego organizmowi najwięcej czasu i było, delikatnie mówiąc, nieprzyjemne.

Teraz mogło być tak samo, a on nieszczególnie chciał sobie przypomnieć, jak to jest narzygać sobie do hełmu, ale przecież mogło być też zupełnie inaczej, bo Yoongi już dawno nie czuł się tak dobrze. Od kiedy wrócili z Aningan był po prostu zdrowy i to mógłby być całkiem niezły kontrargument.

- Mamy nowe kombinezony, które podobno są lepsze - to był drugi, całkiem przyzwoity argument. - Z Kelpera - nie mógł się powstrzymać przed dodaniem tej informacji.

- Kombinezony mogą być z Keplera, ale ty nadal jesteś ze stacji - powiedział Jin ze spokojem, a Yoongi aż wstrzymał oddech.

Oczywiście, zdawał sobie sprawę z tego, skąd pochodzi i z jakimi ograniczeniami się to wiąże, ale dawno tego nie słyszał, a już na pewno nie słyszał tego od Jina. Przynajmniej nie w trakcie ich wspólnej misji.

- Skoro mamy być tam kilka godzin, a nie kilka tygodni to nie da rady stopniowo przystosować cię do nowych warunków - wyjaśnił Jin już trochę łagodniej, jakby zorientował się, że swoim wcześniejszym stwierdzeniem mógł sprawić Yoongiemu przykrość.

Mimo tego Yoongi postanowił go na razie zignorować, niech właśnie myśli, że jest mu przykro i się obraził. Pochylił się nad Holly, który zasnął wtulony w jego bluzę.

- OK - powiedział tylko, wiedząc, że Jin teraz tym bardziej będzie uważać, że nie jest ok.

- Ja pojadę z tobą - zaproponował jeszcze raz nieśmiało JK, jakby wyczuwając swoją szansę.

- Ty akurat jesteś w dokładnie takiej sytuacji jak Yoongi, więc nie - odparł Jin ze spokojem. Yoongi miał ochotę zaśmiać się dzieciakowi w twarz, ale mu nie wypadało, bo był kapitanem. No i był przede wszystkim dorosły.

- Jeszcze nie skończyliście? - zapytał zdziwiony Hoseok, wchodząc na stołówkę. Widocznie siedzieli nad kwestią eksploracji 2M1207b zdecydowanie dłużej niż się Yoongiemu wydawało.

- Mamy impas - poinformował pilota Taehyung.

- Chcemy zorganizować krótką misję zewnętrzną, żeby pobrać próbki z 2M1207b i zastanawiamy się, kto mógłby się podjąć tego zadania - wyjaśnił Yoongi, przenosząc wzrok z kota na swój tablet, żeby wyglądać bardziej profesjonalnie.

- Yoongi nie może lecieć - oznajmił z satysfakcją Jungkook.

- Ja chętnie pojadę - Hoseok uśmiechnął się do zebranych w stołówce. - Jeszcze nigdy nie byłem na żadnej misji zewnętrznej, więc zmienię lokalizację, przynajmniej na kilka godzin... byłoby, no wiesz, miło - dodał, a Yoongi poczuł, że to w wypowiedzi Hoseoka może czaić się jakiś podtekst, o którym wolał nie myśleć.

- Serio... chciałbyś? - zaczął niepewnie Taehyung.

- Dlaczego nie? - Hobi pokiwał głową i wzruszył ramionami. - Myślisz, że się do tego nie nadaję?

- Nie... nie to - Taehyung urwał, nerwowo wciągając powietrze. Yoongi doskonale wiedział, co miał na myśli. Każdy pewnie teraz zastanawiał się nad tym samym. On sam był prawie przekonany o tym, że to nie jest dobry pomysł.

Hoseok i Jin nie przepadali za sobą, mówiąc delikatnie. Oczywiście, sami nigdy by się do tego nie przyznali, jednak niewchodzenie sobie w drogę opracowali do perfekcji i nawet podczas wspólnych spotkań, Yoongi nigdy nie widział, żeby ze sobą rozmawiali.

W tej wzajemnej niechęci było trochę winy Hoseoka, który zachował się jak ostatni histeryk podczas misji na Ulyssesie. Yoongi oglądał nagrania z przebiegu tych wydarzeń na statku i za każdym razem miał ochotę znowu zdegradować Hoseoka. Więc ok, Jin miał prawo go nie lubić, ale w zasadzie to oni nigdy za sobą nie przepadali i ich ukryta niechęć po prostu ewoluowała we wzajemne ignorowanie się i pozory przyjaźni, co akurat sprawdzało się lepiej niż szczera nienawiść. Przynajmniej w ich sytuacji i na małej powierzchni. Tak długo, jak nie powodowali żadnych konfliktów i nienawidzili się dyskretnie, tak długo Yoongi planował ignorować ich wzajemne stosunki.

Teraz jednak wyglądało na to, że sam musi zdecydować o relacji Hoseoka i Jina, co nie do końca mu się podobało. Nie miał żadnego logicznego argumentu za tym, żeby nie lecieli razem i gdyby się nie zgodził, to zarówno Jin, jak i Hoseok mieliby do niego pretensje. Znalazłby się w centrum konfliktu, a Yoongi nienawidził znajdować się w centrum czegokolwiek, więc wzruszył tylko ramionami.

- Jasne, czemu nie - powiedział ledwo słyszalnie, głośno wydychając powietrze. Spojrzał szybko na Jina, ale chłopak akurat z wielką uwagą przeglądał coś na swoim tablecie i nawet nie podniósł głowy, jakby cała ta sytuacja w ogóle go nie dotyczyła.

- Serio?! - Hoseok naprawdę się ucieszył i to tak szczerze, jakby pierwszy raz od dawna, spotkało go coś miłego. W gruncie rzeczy, to mogła być prawda. Yoongi nie przypominał sobie, żeby w ostatnim czasie spotkało ich dużo miłych rzeczy. Szczególnie Hoseoka. Szczególnie, że z nim tak jakby zerwał, co chyba nie było konieczne. - Kto jeszcze leci? - Hobi rozejrzał się po załodze, szukając swojego towarzysza wyprawy.

- Ja - odparł Jin, kiedy Yoongi już zbierał się w sobie, by odpowiedzieć Hoseokowi.

Po tych słowach wszyscy spodziewali się długiej i niezręcznej ciszy, bo mało kto wyobrażał sobie gorsze rozwiązanie.

- Fajnie - powiedział szybko Hoseok, może trochę za szybko, by zabrzmiało to naprawdę szczerze, ale przynajmniej trochę uratowało to nastrój. Chłopak odwrócił w się w stronę replikatora i podejrzanie długo zastanawiał się nad wybraniem czegokolwiek z menu.

- Kiedy będziemy w pobliżu 2M1207b? - Jin zwrócił się w kierunku Taehyunga.

- Około... 30 godzin, tak mniej więcej - odparł chłopak niepewnie. - Można będzie użyć teleportera - dodał, bo przypomniało mu się, jak kiedyś Hoseok opowiadał, że nie przepadał za lataniem małymi statkami. I lądowaniem. Hoseok z jakiegoś powodu nienawidził lądować i zawsze, kiedy dokowali Horizon, Taehyung musiał to robić.

Bezpieczniej będzie dla wszystkich, jeśli Selene zostanie w domu, na Horizon.

Każdy konflikt musi kiedyś wybuchnąć. Dlatego Yoongiego martwiło już tylko jedno; jeśli Hoseok i Jin pozabijają się na tej planecie, to zostanie bez lekarza i pierwszego pilota, a to nie wróżyło by im najlepiej na przyszłość.

A/n: imagine że w piątek miałam lecieć do Korei...
....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro