14. Nareszcie w domu...
Michael
Na powrót Aaliyah do domu poczekałem kolejny miesiąc, choć, rzecz jasna, każdego dnia spędzałem w szpitalu bardzo dużo czasu. Ally do tej pory nie poznała Matta, nie widziała się z Lauren ani z rodzeństwem Weaver... Proponowałem jej to wprawdzie, ale powiedziała, że przyjdzie na to czas.
Zrezygnowałem z pracy w studio, czego kierowniczka się spodziewała, a za co zebrał mi się opieprz od Matta, jako frontmana Bulletów oraz Noah, jako artysty solowego. Obaj rozumieli moją sytuację, ale nie spodziewali się, że zupełnie zrezygnuję z pracy. Dlatego też postanowiłem zacząć działać na własną rękę i byłem w trakcie przygotowywania własnego studio nagraniowego.
Właśnie wróciłem do domu. Po raz pierwszy towarzyszyła mi Aaliyah, która wręcz nie mogła się tego doczekać.
Przed domem wyciągnąłem z bagażnika wózek inwalidzki, podjechałem z nim do drzwi od strony pasażera, otworzyłem je i włożyłem Ally do wózka.
– Jejku, wieki mnie tutaj nie było... – zauważyła, ledwie otworzyłem drzwi.
W miarę moich skromnych, męskich możliwości, starałem się utrzymywać w domu porządek, więc raczej nie miała się do czego przyczepić.
Problem był inny i w sumie tylko jeden. Schody. I te właśnie schody prowadziły do sypialni. Dla mnie oznaczało to, że tak naprawdę będę musiał wnosić Ally na górę po kilka razy dziennie. Na szczęście, była wyjątkowo niska i drobna.
Z pewnym smutkiem w oczach patrzyła na fortepian. Wiedziała, że prawdopodobnie nigdy już na nim nie zagra. Nie mogła już pracować jako kompozytorka. Nie miała jak.
Ale popatrzyła na mnie...
– Przyuczę ciebie. Nie wiem, jak to zrobię, ale nie pozwolę, żeby moje dziecko stało tutaj takie samotne – oświadczyła.
– Żartujesz sobie. Dwadzieścia cztery lata życia unikałem tego instrumentu, jak tylko się dało, a ty mi każesz teraz na nim grać. A w życiu – odpowiedziałem, wyjmując ją z wózka, żeby móc przenieść ją po schodach. Po wózek wróciłem w chwilę później.
Położyłem Ally w mojej sypialni, żeby mieć na nią oko. Zresztą, w końcu mieliśmy okazję normalnie porozmawiać.
Usiadłem obok dziewczyny i delikatnie ją objąłem. Wydawała mi się wtedy wyjątkowo spokojna, dlatego właśnie w każdej możliwej wolnej chwili starałem się być przy niej.
Pamiętnego dnia, kiedy Aaliyah się obudziła i tego samego dnia wyznaliśmy sobie miłość, doszliśmy do wniosku, że i tak jesteśmy na siebie skazani, dlatego podjęliśmy decyzję, że nie ma na co czekać i zostaliśmy parą. W naszym zachowaniu i tak nic się nie zmieniło.
– To... Kim właściwie jest ten Matt, o którym mi tyle mówisz? – zapytała LeeLo, ledwie wygodnie się ułożyła.
– Muzyk. Wokalista metalowy. On i jego zespół od niedawna nagrywają ze mną swoją płytę. Od samego początku podchodził do tej znajomości z podejściem, że mam być dla niego kumplem, a nie współpracownikiem i jeżeli mam być szczery, nawet nie zauważyłem, w którym momencie zaczął przychodzić tutaj, jak do siebie i spędzać ze mną większość dnia – zaśmiałem się. – Lubię go, bo jest totalnie wyluzowany, ale gdy trzeba, zachowuje powagę. Można go trochę porównać do Lolly, już się znają i zresztą świetnie dogadują.
– Chętnie zobaczyłabym się kiedyś z Lolly. I z Jenną – powiedziała dziewczyna. – Ale może później. Chcę teraz zobaczyć, jak w ogóle od dziś będzie wyglądać moja egzystencja. Ale wiesz... Z tobą na pewno mimo wszystko będzie bardzo przyjemna – uśmiechnęła się, podnosząc brodę do góry.
– Postaram się o to – odpowiedziałem, obejmując swoimi wargami usta dziewczyny.
I znowu ten niesamowity moment, kiedy nie liczyło się nic innego. Ja i ona. Tym razem nie mogła mnie objąć za szyję, jak miało to miejsce ostatnio, ale trzymała mnie za rękę i wiedziałem, że robi to najmocniej jak potrafi. Podtrzymywałem ją, żeby nie osunęła się na łóżko.
Lekko odchyliła głowę do tyłu. Odsunąłem się od niej i poprawiłem włosy, które wpadały dziewczynie na twarz.
– Oj, tak. Będzie bardzo przyjemnie – powtórzyła Aaliyah.
– Zobaczysz, jeszcze będziesz sobie wyrzucać, że się wcześniej nie zgodziłaś, tylko całe życie „nieee, Michael, daj spokój, znajdź sobie kogoś lepszego” – powiedziałem prześmiewczym tonem.
– Poniekąd już sobie wyrzucam – odpowiedziała dziewczyna. – W końcu w porównaniu z tym, co jest teraz, wcześniej byłam zupełnie zdrowa i, że tak to ujmę, różne rzeczy bylibyśmy w stanie teraz robić, siedząc sobie w tym miejscu.
Wiedziałem, co miała na myśli, ale nie było to właściwie czymś bardzo ważnym. Jasne, fajnie by było, ale i bez tego mogliśmy się obejść.
– To fakt – przytaknąłem. – Ale nie sądzę, żeby było się czym przejmować, naprawdę. Teraz skupmy się na tym, żeby tobie się polepszyło. A myślę, że to możliwe – zapewniłem, całując kobietę w czoło.
Od czasu, gdy Ally się wybudziła, nie kontaktowałem się z nikim ze znajomych, tylko z Mattem i to też tylko wtedy, gdy był u mnie. Telefonu nie dotykałem już wieki. Doszedłem do wniosku, że teraz jest czas, który powinienem poświęcić LeeLo. To była dla niej kompletnie nowa sytuacja, dla mnie zresztą też... Musieliśmy się nauczyć w jej odnajdywać, może poczekać na poprawę... I nadrobić stracone dwa miesiące.
– Michael?
– Mmm?
– Zaraz zadam ci pytanie, którego wcześniej nigdy nie odważyłabym się ci zadać, a teraz zrobię to bez żadnego problemu – powiedziała Ally.
Spojrzałem na nią pytająco, a ona zrobiła maślane oczka...
– Zamówimy pizzę? – zapytała, uśmiechając się.
No tak. Z racji, iż zabieg się udał, a choroba, która ujawniła się u dziewczyny po wybudzeniu ze śpiączki nie była w zbyt zaawansowanym stadium (mogła normalnie mówić i jeść), mogła sobie pozwolić na jedzenie tego, na co tylko miała ochotę. Nie mogłem jej tego odmówić. Wieki nie jedliśmy razem pizzy.
Odwzajemniłem jej uśmiech.
– Nie mam serca ci teraz odmówić – odpowiedziałem, wstając z łóżka. Wziąłem z biurka swój telefon. – Ser, szynka i pieczarki będzie okej?
Aaliyah przytaknęła.
– Już zamawiam – obwieściłem, wybierając numer do pizzerii.
Zamówiłem nam pizzę, a LeeLo coraz szerzej uśmiechała się na samą myśl o czymś smacznym do jedzenia. Ostatnie cztery lata nie pozwalałem jej w mojej obecności zjeść nic, przez co mogłaby poczuć się gorzej.
– Pizza już się robi – położyłem się znów obok Ally i ją przytuliłem.
Świetnym uczuciem było móc to zrobić w każdej chwili, bo ona tu po prostu była. Brakowało mi tylko tego, żeby mogła odwzajemnić uścisk, ale wbrew obawom Aaliyah, nie uważałem tego za przeszkodę. Rozumiałem, że nie może tego zrobić, i trudno. Mimo to nie zamieniłbym jej na nikogo innego.
*****
Dawno nie widziałem Ally tak szczęśliwej, jak w momencie, gdy późnym wieczorem leżeliśmy razem w mojej (a teraz już właściwie naszej) sypialni, przy nas była pizza i słodkie napoje, a na telewizorze puściliśmy sobie serial. Prosta rzecz, a sprawiła jej tyle radości...
W pewnym momencie dziewczyna zaczęła przysypiać. Ostrożnie ją rozbudziłem.
– Nie mam ochoty dokończyć – powiedziała nieprzytomnie. – Chcę iść spać... Ale chyba musisz mnie wykąpać – zauważyła, a jej wzrok mówił mi, że czuje się z tą myślą dość niezręcznie.
Ja zresztą też poczułem się dziwnie na samą myśl o tym, że miałbym ją rozebrać, posadzić w wannie czy pod prysznicem i dokładnie umyć całe jej ciało... Po prostu nie. Ja – facet, ona – kobieta, w dodatku piękna... No nie.
– Nie patrz tak na mnie – dodała. – I tak będziesz musiał to robić, w dodatku codziennie. Przyzwyczaimy się. Zresztą. Teraz bezkarnie możesz sobie pooglądać mój biust – spróbowała zażartować.
– W tym momencie to marne pocieszenie – odparłem, biorąc dziewczynę na ręce. – Miejmy to już po prostu za sobą.
Włożyłem ją do wózka i odszukałem dla niej piżamę. Położyłem ją na kolanach dziewczyny, a sam podszedłem za wózek, żeby przewieźć Aaliyah do łazienki.
Żałowałem, że nie pomyślałem o żadnych udogodnieniach do łazienki, jak choćby podparcie do wanny czy stolik pod prysznic, żeby nie musieć jej cały czas trzymać. Będę musiał pomyśleć o tym w najbliższym czasie.
W czasie, gdy wanna wypełniała się wodą, walczyłem sam z sobą, żeby rozebrać Ally.
Ostrożnym ruchem ściągnąłem jej koszulkę, później nieco więcej wysiłku kosztowało mnie zdjąć jej dżinsy... Ale i tak to była ta prostsza część zadania. Bo przecież miała na sobie jeszcze bieliznę, i to też musiałem jakoś zdjąć.
Zrobiłem to niemal na oślep. Aaliyah się ze mnie śmiała.
– Proszę cię. Nie udawaj, że nigdy w życiu nie widziałeś nagiej kobiety. Zachowuj się normalnie.
– Muszę się przyzwyczaić – odpowiedziałem tylko i wyciągnąłem ją z wózka, żeby przełożyć ją do wanny.
Lewą ręką podtrzymywałem ją tak, żeby jej głowa była nad powierzchnią wody, a prawą starałem się dokładnie umyć całe jej ciało. Dziwne uczucie. Walczyłem z samym sobą, żeby nie patrzeć na nią częściej, niż było to konieczne. Minuty dłużyły się w nieskończoność.
W końcu jednak misja „umyć Ally” zakończyła się powodzeniem i mogłem ją wytrzeć ręcznikiem i ubrać w piżamę.
– Widzisz? Nie było tak źle – zauważyła dziewczyna.
– Mów za siebie – odparłem, rozczesując jej włosy. – Dobra. Teraz pójdę cię położyć, a jak zaczniesz sobie przysypiać i będę pewny, że mnie nie potrzebujesz, pójdę wziąć prysznic i do ciebie wrócę. Chyba, że mam cię jednak położyć w twoim pokoju...
– Nie! Chcę spać z tobą – oznajmiła Ally. – Raz, że bezpieczniej, a dwa, że wygodnie – roześmiała się. Ucałowałem ją w policzek i zawiozłem z powrotem do sypialni.
Ostrożnie ułożyłem ją w łóżku, dopytując w międzyczasie, czy jest jej w miarę wygodnie. Dokładnie przykryłem ją kołdrą i delikatnie przytuliłem.
– Teraz możesz sobie spać – złożyłem na ustach mojej ukochanej czuły pocałunek. – Śpij dobrze, LeeLo.
– Miłych snów, Michael – odpowiedziała, zamykając oczy. A ja przez dłuższą chwilę leżałem przy niej, głaszcząc ją po włosach i po prostu na nią patrząc.
Po raz pierwszy od dawna była w domu. Spała w moim łóżku, jak nigdy wcześniej. Bardziej moja, niż kiedykolwiek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro