Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.9. I nigdy więcej mnie nie skrzywdzisz. Wspomnienie Jenny.

Lauren

 Aż w końcu nadszedł dzień premiery mojej książki! Ten, na który czekałam od wielu miesięcy...

Noah zrobił zdjęcie, na którym wraz z Lil odpakowałyśmy karton pełen nowiutkich egzemplarzy mojej książki, chcąc je wykorzystać do wypromowania.

@noahweaver: Mam przyjemność poinformować, że ta oto piękna pani @laurennharrison właśnie wydała swoją pierwszą powieść! Jestem z niej naprawdę dumny i – rzecz jasna – zachęcam i Was do przeczytania. Link do książki jest w moim opisie, a także na instagramie Lauren oraz na stronie wydawnictwa Sunlight Publishing. Zapewniam Was, że warto do tej lektury zajrzeć. A uwierzcie, książki czytuję nałogowo, trochę ich mam za sobą, a ta zdecydowanie jest moim zdaniem warta uwagi. I wcale nie z tego powodu, że napisała ją moja Lauren. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że i Wam się spodoba.

Sam Noah niedawno wydał płytę. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak dużo zarabiał. Każdego dnia były to setki tysięcy!

Ja na swoje pierwsze pieniądze musiałam poczekać. Rozliczenie miało być co miesiąc.

Poza tym, Jenna napisała do Noah wiadomość, że zamierza nam dzisiaj przedstawić swojego partnera, Willa. Noah wydał się szczególnie tym zainteresowany. Sprawiał wrażenie, że coś go martwi, choć było widać, że jest ciekawy.

Lily, ładnie uczesana przez No w dwa warkoczyki, siedziała wraz ze swoim ukochanym tatusiem w sypialni, gdzie czochrała mu jego długie włosy. Wyglądała przy tym na bardzo zadowoloną z siebie. Noah zresztą też dobrze się bawił, a przynajmniej do czasu, kiedy przypadkiem wyrwała mu z ucha kolczyk.

– Ouch! – krzyknął, a jego dłoń powędrowała do ucha.

Podniosłam z ziemi kolczyk i odsłoniłam jego włosy. Na szczęście, obyło się bez krwi.

Założyłam mu kolczyk z powrotem.

– Będziesz żyć – uśmiechnęłam się. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

– Ciocia Jenna! – ucieszyła się Lil, doskonale wiedząc, że spodziewaliśmy się jej wizyty.

Wzięłam ją za rękę i zeszłam na dół, żeby otworzyć swojej przyjaciółce drzwi.

Za drzwiami, oprócz doskonale znanej mi młodej nauczycielki, stał wysoki, przystojny mężczyzna o nietutejszej urodzie. Miał śniadą cerę, czarne włosy i duże, ciemne oczy. Wiedziałam od Jenny, że był nieco starszy od niej i Noah, ale wyglądał na osobę w ich wieku. Trzymał Jen za rękę.

– Czeeeeeść! – pisnęła Lily, wbiegając w ramiona swojej ukochanej cioci.

– Cześć, słoneczko! Nawet nie wiesz, jak bardzo tęskniłam...

W tym czasie mężczyzna podał mi rękę.

– Will Torrés – przedstawił się. Mówił z lekkim latynoskim akcentem.

– Lauren Natalie Harrison – odpowiedziałam. – Miło mi cię poznać.

Do moich uszu dotarł dźwięk kroków Noah, który schodził po schodach.

– Nee! – Jenna niemal wpadła mu w ramiona, zanim ten zdążył się choćby obrócić.

– Hmm... Jeżeli przyszłaś tu z jakimś facetem, a mimo to przy pierwszej okazji rzucasz się na mnie, to chyba zły znak – stwierdził Noah, rzucając podejrzliwe spojrzenie w stronę Willa.

Za chwilę jednak, gdy Jen go puściła, podszedł do jej chłopaka i podał mu rękę.

– Noah Weaver. Przybywam w pokojowych zamiarach, ale jeżeli tylko dowiem się, że mojej siostrze jest z tobą źle, to porozmawiamy sobie nieco inaczej – zaśmiał się.

– To w takim razie możemy już podpisać traktat pokojowy, chyba, że sama Jen zgłosi sprzeciw – Latynos podchwycił żart Noah.

– Oczywiście, że nie, proszę o podpisanie porozumienia między Williamem Torrésem a Noah Weaverem o zachowanie pokojowych relacji – zaśmiała się Jenna.

– I drobnym drukiem należy dopisać, iż w wypadku choćby jednej skargi niejakiej Jenny Weaver, porozumienie traci ważność – dodał Noah.

Poszłam zrobić herbatę. Jenna poszła za mną. Małą Lil zostawiłyśmy z chłopakami.

– Will wydaje się być całkiem w porządku – zagaiłam rozmowę.

– Jest bardzo w porządku – przyznała Jen. – Noah zapewne zaraz go zweryfikuje po swojemu, ale myślę, że wyda swoją zgodę – zaśmiała się.

– Noah się bardzo o ciebie troszczy – zauważyłam.

– Pokutuje za swoją młodość – mruknęła Jennie. – Ale racja. Lepszego brata nie mogłam sobie wymarzyć – jej usta rozchyliły się w lekkim uśmiechu. – Zresztą. Nie tylko o mnie. Ty i Lil też jesteście całym jego malutkim światem, i to naprawdę widać. Bez wątpienia nie chciałby, żeby którejś z nas coś się stało, dlatego zapewne zaraz przeprowadzi wywiad z Willem, żeby mieć pewność, że nie stanie się to, co ostatnio.

Westchnęła. Chciałam wiedzieć, co dokładnie miała na myśli, ale Jen nie zamierzała mi nic powiedzieć. Musiało to być dla niej bolesne.

*****

Noah

Pierwsza rzecz, którą zauważyłem u nowego partnera mojej siostry, to ogromna rozmowność. Problem w tym, że mówił z silnym, latynoskim akcentem, co nieco mi przeszkadzało. Aczkolwiek ogólnie zdawał mi się naprawdę w porządku.

Lily jednak nie czuła przekonania do swojego nowego wujka. Sądziłem, że to z powodu jego nieco odmiennego wyglądu i specyficznego sposobu mówienia. Siedziała na moich kolanach i mocno się do mnie przytulała.

– Lils – szepnąłem do dziewczynki – w ostatnim czasie poznałaś naprawdę dużo nowych ludzi, byłaś taka śmiała i odważna, a teraz co? Gdzie jest tamta Lily? Nie jesteś już przecież taką małą dziewczynką – tłumaczyłem. – Przecież tak bardzo lubisz ciocię Jennę...

– Ale to nie jest ciocia Jenna – przerwała mi dziewczynka, na co ja i Will wybuchnęliśmy śmiechem.

– Ale to chłopak cioci Jenny. Wujek Will – wytłumaczyłem. – I z tego, co widzę, jest tak samo w porządku, jak ciocia Jennie.

Will przyklęknął przy dziewczynce.

– Nie bój się, Lily – powiedział, lekko głaszcząc moją córeczkę po policzku.

Lil niepewnie zeskoczyła z moich kolan i stanęła przy nowo poznanym mężczyźnie. Tylko na niego patrzyła, ale co jakiś czas jej wzrok przenosił się na mnie, jakby chciała upewnić się, że nadal tam jestem.

– Hmm... Cześć – powiedziała po chwili, wyciągając rączkę w stronę Willa. Jak na nią było to dość niecodzienne, zwykle przytulała się do innych.

Will uśmiechnął się do niej i również podał jej rękę. Lil jednak nie zdawała się być jakoś szczególnie zachwycona. Szybko odwróciła się do mnie.

– Tatusiu... Bo ja chcę obejrzeć jakąś bajkę – powiedziała.

– No dobrze – zgodziłem się, po czym wstałem i włączyłem telewizor. Odnalazłem kanał z bajkami, a Lily usiadła i poświęciła im całą swoją uwagę.

– Jednak mam powody, by być podejrzliwym w stosunku do ciebie – zaśmiałem się. – Moje dziecko cię nie lubi, a uwierz, że przekonała się absolutnie do wszystkich... Za wyjątkiem ciebie.

– Widzi mnie pierwszy raz. Przyzwyczai się.

– Jennie wpadła w ramiona, ledwo ją przedstawiliśmy. W jednej sekundzie była jej ukochaną ciocią. Ale ja nie o tym. Will... Nie postrzegam cię jak wroga, wręcz przeciwnie. Ale chcę, żebyś obiecał mi jedną rzecz – poprosiłem.

– Słucham?

– Jenna jest moją jedyną siostrą. Zrobiła dla mnie naprawdę wiele i wiem, że zasługuje na szczęście. Nie chciałbym, żeby znowu spotkała się z bólem i zawodem. Nie pozwolę jej więcej skrzywdzić. Więc proszę. Obiecaj mi, że Jennie będzie z tobą szczęśliwa.

Will przez chwilę na mnie popatrzył.

– Noah, kocham twoją siostrę nad życie. Nigdy jej nie skrzywdzę. Możesz być tego pewien.

*****

Jenna
Kiedyś

Zaraz po skończeniu studiów poznałam Oliviera. Przystojny, długowłosy blondyn o niebieskich oczach od razu skradł moje serce. Pracował w studio nagraniowym, w którym kiedyś nagrywał mój brat, ale nie mieli okazji współpracować. Nee pozostawał wierny Michaelowi Josephowi i Aaliyah Jackson. Znał mojego ówczesnego chłopaka, ale nigdy nie pałał do niego sympatią ani nie zdecydował się na współpracę z nim.

Bardzo szybko zostaliśmy parą. Zdawało mi się, że śnię. Zapraszał mnie na randki, kupował kwiaty, biżuterię... Był taki romantyczny, czułam, że jestem dla niego całym światem...

Po ledwie dwóch miesiącach związku zaproponował mi, żebym z nim zamieszkała. Zgodziłam się, i już tego samego dnia zaczęłam pakować swoje rzeczy.

– Jennie? Wyjeżdżasz gdzieś? – zdziwił się Noah, widząc, jak się pakuję.

– Będę mieszkać z Olivierem – odpowiedziałam rozanielona.

Noah wszedł do pokoju i usiadł na biurku.

Chyba sobie żartujesz. Dopiero zaczęliście chodzić. Nie wiadomo, co z tego wyniknie...

Kocham go.

Nie wątpię w to, ale moim zdaniem to o wiele za wcześnie...

Zazdrościsz mi, bo sam nigdy nikogo nie miałeś – stwierdziłam dosyć ostrym tonem, zamykając walizkę i się prostując.

Noah popatrzył na mnie z lekkim zdziwieniem. Wstał i podszedł do mnie.

Nie zazdroszczę ci, Jenny. Na mnie też przyjdzie pora. Tylko cię ostrzegam. W razie czego, pamiętaj, że możesz na mnie liczyć – ucałował mnie w czoło. – Kocham cię, siostrzyczko.

Wtedy byłam niemal obrażona jego słowami. Jakby nie dawał mojemu związkowi szans. A ja – ślepa i zakochana – z początku byłam naprawdę szczęśliwa.

Ale im dłużej to trwało, tym bardziej zmuszona byłam przyznać rację Noah.

Zaczęło się od tego, że wróciłam z pracy później, niż zwykle. Rodzice jednego dziecka nie mogli dojechać o czasie, więc zdecydowałam się zostać z nim i zająć mu czas zabawą.

Olivier niemal do mnie doskoczył. Aż się wystraszyłam.

Gdzie ty byłaś przez tyle czasu?!

W pracy – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Czekałam z jednym maluchem na jego rodziców.

Czekałaś na rodziców, mówisz... Trzy godziny?

No, tak. Nie wiem, może coś im wypadło, może jakiś korek... Ktoś musiał zostać z dzieckiem.

Popatrzył na mnie, ale jego wzrok nie był tak ciepły i miły jak zwykle. Wręcz przeciwnie. Groźny i podejrzliwy.

Masz kogoś – stwierdził.

Chyba sobie żartujesz. W życiu!

Nawet nie zdążyłam się uchylić. Uderzył mnie w policzek tak mocno, że niemal upadłam. Jęknęłam z bólu, a do moich oczu napłynęły łzy. Nie dowierzałam. Mężczyzna, którego tak kochałam...

– Nie wierzę ci – mruknął.

– Jak mogłeś? – wyszlochałam tylko. On już jednak odszedł dalej.

Chciałam napisać do Noah. Ale nie bezpośrednio o tym.

Nee? Jesteś?

Dla Ciebie? Zawsze. Coś się stało?

Stęskniłam się za Tobą. I, wiesz co? Miałeś rację. Nie powinnam się zgadzać na wspólne mieszkanie. Chcę wrócić do Ciebie.

Możesz to zrobić w każdej chwili, przecież dobrze o tym wiesz. Ale czy coś się stało?

Tak. Ale nie chcę cię niepotrzebnie niepokoić. To nic wielkiego.

Jennie, jesteś moją siostrą. Cokolwiek to było, chcę wiedzieć.

Nie zdążyłam mu odpisać. Olivier wyrwał mi z rąk telefon. Przejrzał moje wiadomości z Noah.

Co, już chciałaś się pożalić braciszkowi? Biedna mała Jennie nie umie sobie bez niego poradzić? Ojjj, stęskniła się – naśladował sposób mówienia małych dzieci.

Olivier, oddaj mi telefon – poprosiłam.

Żebyś mu wypaplała? W życiu! Mogłaś myśleć wcześniej, głupia dziewczyno. Nie wrócisz do niego. Zostaniesz tutaj, i ja już osobiście dopilnuję, żebyś w końcu przestała tak paplać o wszystkim Noah...

Olivier, na miłość boską! Noah to przecież mój brat! Logicznym jest, że mu o wszystkim mówię.

To może pora rozróżniać, o czym można pisać, a o czym nie?

Telefonu nie odzyskałam. Laptop również był przede mną schowany. Olivier zaczął mnie odbierać z pracy, jakby chciał mieć pewność, że z nikim się nie spotkam.

W ogóle było coraz gorzej. Po przystojnym romantyku nie było śladu. Potrafił mnie uderzyć ot, tak, z nudów, dla własnej satysfakcji. Pilnował jednak, żebym ukrywała wszelkie rany i siniaki makijażem lub ubraniami, żeby nikt nie widział. A ja? Nie mogłam nikogo poinformować. Trzymał mnie pod kluczem, byłam na każde jego zawołanie. Zmuszona byłam spełniać każde jego życzenie. Tak bardzo tęskniłam za Noah! Chciałam go przytulić, przeprosić... A nie miałam z nim żadnego kontaktu.

W pewnym momencie związku zaszłam w ciążę. Po zobaczeniu wyniku testu omal nie zemdlałam. Jasne, lubiłam dzieci i pragnęłam własnego... Ale na pewno nie z tym człowiekiem.

Byłam tak wystraszona, że nie umiałam mu o tym powiedzieć. Liczyłam na to, że wcześniej uda mi się jakoś wydostać, że wychowam dziecko sama... Wiedziałam, że w razie potrzeby na pewno pomogą mi rodzice i brat.

Niestety. Przy którejś z kolei mocniejszej wymianie zdań, z całej siły Olivier kopnął mnie w brzuch. Po trzech miesiącach, straciłam swoje maleństwo. To dodatkowo mnie przybiło.

W końcu nie wytrzymałam. Wzięłam dzień wolny, o którym nie powiedziałam Olivierowi. Zawiózł mnie do przedszkola. Poczekałam, aż odjedzie i wręcz pobiegłam w stronę ulicy, na której mieszkał Noah.

Pukałam do drzwi z nadzieją, że i on ma wolne.

Tak było. Po dłuższej chwili, otworzył mi drzwi.

Ledwie to zrobił, z całej siły go przytuliłam.

Jennie! Boże, jak ja się o ciebie martwiłem... Dlaczego mi nie odpisywałaś? Pisałem, dzwoniłem... – szeptał przez łzy, mocno mnie do siebie tuląc.

Olivier zabrał mi telefon, gdy zorientował się, o czym chcę ci napisać. Nee... Ja już nie mogę tak dłużej – wyznałam. – Podejrzewa mnie o zdrady, pilnuje na każdym kroku, bije...

Zdjęłam kurtkę, pod którą miałam tylko bluzkę na cienkich ramiączkach. Chciałam, żeby to zobaczył, jakbym się obawiała, że mi nie wierzy.

Noah spojrzał na moje nadgarstki, posiniaczone od mocnego uścisku Oliviera. Przesunął lekko palce po obojczyku, gdzie również widniały siniaki. Zaklął, gdy ocierając mi twarz z łez, zmył makijaż, spod którego wyłoniło się podbite oko. Bez wątpienia wyglądałam jak jedno wielkie nieszczęście.

Pieprzony sukinsyn – mruknął. – Nie mogę pozwolić, żebyś tam wróciła.

Nie chcę!

Spokojnie, Jennie. Załatwię to za ciebie – obiecał, całując mnie w czoło.

Uwielbiałam, gdy wykonywał ten gest. Czułam się dla niego ważna, kochana... Tak bardzo mi go brakowało!

Tęskniłam za tobą – szepnęłam.

Ja za tobą też, Jen. Chodź. Musisz ochłonąć.

Niemal wbiegłam do mojego pokoju, nawet nie czekając na Noah. Tęskniłam za tym miejscem.

Noah przyszedł w kilka minut później, z wielkim kubkiem gorącej czekolady z piankowymi cukierkami. Kochany. Doskonale wiedział, jak poprawić mi humor.

Poprosiłam, żeby postawił kubek na biurku. Chciałam tylko się do niego z całych sił przytulić, co zresztą zrobiłam, ledwie Noah usiadł obok mnie.

Przepraszam, że cię nie posłuchałam – szepnęłam, podnosząc na niego wzrok.

Nie przepraszaj, Jennie. Wcale ci się nie dziwię... Kurwa, niech ja go tylko dopadnę, a przysięgam, że go zajebię...

Musiał być naprawdę wściekły. Z reguły nie przeklinał lub robił to bardzo sporadycznie.

Mimo to jednak, czule obejmował mnie ramieniem. Czułam, jak mocno biło mu serce. Bez wątpienia bardzo się tym przejął...

Stwierdziłam, że muszę mu o czymś powiedzieć.

Wiesz, Nee... Gdyby było choć odrobinę lepiej, to teraz byłbyś wujkiem – wyznałam.

Nee popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.

Spodziewałam się dziecka. Wierzyłam, że jakoś się stamtąd wydostanę, urodzę, wychowam je... Ale nie zdążyłam – rozpłakałam się. Nie byłam w stanie mu dokończyć.

Noah też przez moment milczał. W pewnym momencie jednak chwycił mnie za rękę.

Nie płacz, Jennie. Twój mały aniołek bez wątpienia teraz jest bardzo szczęśliwy. A ty... Miej go tutaj – przyłożył dłoń do mojego serca.

Przez pewien czas tylko mnie przytulał, nic nie mówiąc. A ja modliłam się, dziękując Bogu za tak wspaniałego brata.

Po dłuższej chwili wstał.

Zaraz wrócę. Wybacz, ale nie mogę tu siedzieć bezczynnie, wiedząc, że jakiś facet przez ostatni rok krzywdził moją jedyną siostrę... – powiedział tylko i wyszedł z pokoju. Usłyszałam, jak bierze klucze od samochodu, a za chwilę trzask zamykanych drzwi.

Czekałam na niego w swoim pokoju. Modliłam się, żeby i jemu nic się nie stało.

Wrócił po prawie godzinie. Ku mej wielkiej rozpaczy, z podbitym okiem.

– Nee! – pisnęłam. – Nic ci nie jest?

– Nie przejmuj się mną. Wszystko w porządku. Żeby nie było, nie dał mi żadnej szansy na obronę, nawet nie zdążyłem podnieść ręki – odpowiedział Noah, po czym podał mi mój telefon. – Udało mi się go odzyskać.

Odblokowałam telefon. Setki wiadomości od Noah, setki nieodebranych połączeń...

– Dzięki.

Bądź ostrożna, Jennie – usłyszałam. – Nie pozwolę na to, żeby ktoś kiedykolwiek cię tak bardzo skrzywdził. Chcę, żebyś była w końcu szczęśliwa.

Po kilku dniach zgłosiliśmy to na policję. Noah bardzo mi pomógł. A Olivier? Musiał zapłacić mi wysokie odszkodowanie i trafił do więzienia, gdzie miał spędzić piętnaście lat. Prócz tego miał zakaz zbliżania się zarówno do mnie jak i do Noah.

Z biegiem lat przestało mnie to tak bardzo boleć. Jedyne, czego nie mogłam zapomnieć, to moje Maleństwo. Byłoby starsze od Lily, chodziłoby do przedszkola... Bez wątpienia uwielbiałoby wujka Noah i ciocię Lauren i chętnie bawiłoby się z Lil. Może lubiłoby rysować? A może miałoby talent po wujku i uczyłoby się pod jego okiem gry na jakimś instrumencie?

Cóż. Pozostało mi żyć dalej. Już bez wątpienia lepszym życiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro