Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.15. Intro

Lauren

 Weszłam na scenę bocznym wejściem, razem z Michaelem. Moim jedynym zadaniem było siedzieć z boku i nie rzucać się w oczy, chyba, że ktoś poleci mi inaczej. Z mojego miejsca miałam jednak bardzo dobry widok na zespół.

Gdzieś z tyłu grał nieznany mi perkusista. Jak wytłumaczył mi Michael, nie był on częścią zespołu, ale musiał zastąpić nieobecną na koncercie Kate.

Zanim jednak się ustawili, podeszłam do Noah. Mocno go przytuliłam.

– Chciałam ci tylko życzyć powodzenia – powiedziałam, lekko całując go w policzek.

– Dzięki, Laurie. Zapewniam cię, że dam z siebie wszystko. Już. Zmykaj i pilnuj, żeby Michael mi tych planów nie zepsuł – roześmiał się. Na odchodne jeszcze pocałował mnie w czoło.

Zespół się ustawił. Na środku, przy mikrofonie, stał Noah ze swoją gitarą. Po jego bokach stali Nathan, również z gitarą oraz Rebecca grająca na basie. Za nimi stał też fortepian, spodziewałam się, że Nee będzie chciał zaprezentować swoje umiejętności również w tej dziedzinie.

Usiadłam na swoim miejscu, upewniając się wcześniej, że nie będę przeszkadzać Michaelowi. Uśmiechnął się do mnie.

– Nie wiem, na ile jesteś świadoma sposobu, w jaki twój luby śpiewa swoje piosenki, ale bądź przygotowana na to, że może być ostro – zastrzegł, coś przesuwając na mikserze.

– Też tego do końca nie wiem, screamo w domu skończyło się wraz z pojawieniem się Lily – odwzajemniłam jego uśmiech.

– Zrozumiałe. Cóż. Zaraz posłuchasz, jak Nee mistrzowsko zawodzi.

– Przecież ma ładny głos...

– Oj, mała, wiesz jednak mniej, niż się spodziewałem...

– Michael, czy mógłbyś w końcu przestać zarywać do mojej dziewczyny i skupić się na koncercie? – usłyszeliśmy przez mikrofon głos Noah, ale wiedzieliśmy, że żartował. – Byłbym wdzięczny. Cóż. Chyba możemy zaczynać. Nie będę się bawił w jakieś tkliwe mowy, po prostu cieszę się, że jest tutaj was aż tyle i zrobię wszystko, żebyście nie byli zawiedzeni. W każdym razie, mamy pewne braki, z powodu rezygnacji mojej menadżerki i perkusistki, ale widzę, że dźwiękowcom udało się znaleźć zastępstwo. Poza tym, jak zwykle mam przyjemność poinformować, że za gitarę prowadzącą jak zwykle odpowiedzialny jest mistrzowski Nathan Haywood – podszedł do Nate'a i położył mu dłoń na ramieniu, po czym przespacerował się do Becci – Z kolei ta piękna pani, a wybranka jego serca, Becca Hale dziś zaprezentuje swoje umiejętności w zakresie gry na basie. Za dźwięk oczywiście odpowiedzialny jest niedościgniony Michael Joseph – podszedł bliżej i wskazał na producenta ręką. – Jak już mieliście okazję usłyszeć, mamy tu również piękną dekorację w postaci mojej ukochanej dziewczyny, Lauren Natalie Harrison – również wskazał jedynie ruchem ręki. – No dobrze. Koniec tego cyrku, zacznijmy to, na co wszyscy przyszli!

Skinął do Rebeki i Nathana, a potem zaczęli grać. Michael tylko na początku coś ustawił, później już zupełnie nic nie robił przy sprzęcie.

Michael miał rację. Nie wiedziałam do końca, czym jest metalcore. Była to ciężka muzyka, w której najważniejszą funkcję miały gitara prowadząca i ciężki, zachrypnięty wokal, często przechodzący w screamo. Becca zdawała się być tam tylko dla wypełnienia jakiejś luki. To właśnie nasi panowie byli tam najważniejsi.

Znałam zachrypnięty głos Noah, bo takim często nucił w domu i poniekąd taka była jego naturalna barwa. Screamo kojarzyłam tylko z jego ćwiczeń, nie przypominałam sobie, żeby kiedykolwiek pracował głównie na krzyku podczas śpiewania w domu. Ale to nie zmieniało faktu, że zastanawiał mnie sposób, w jaki wydobywał z siebie to odczucie. Wcale nie śpiewał głośno, wręcz przeciwnie. Jego ton był zupełnie normalny, tylko brzmiał inaczej. Muszę go kiedyś zapytać, jak to robi.

Wydawał mi się spełniony i szczęśliwy. Biegał po scenie z mikrofonem, przybijał piątki z fanami w pierwszym rzędzie, żartował z Nathanem, który, grając na gitarze, zdawał się być w swoim malutkim świecie... Zdawało się, że brakowało im muzyki na żywo.

Michael spojrzał na mnie, jakby chciał się upewnić, że się nie rozmyśliłam i dalej słucham.

– Są świetni – oceniłam.

– Gdyby tacy nie byli, nie pracowałbym z nimi. Dobrze widzieć ich tak szczęśliwych, ale mam pewne wrażenie, że ty nie masz tylu powodów do radości...

– Wydaje ci się. Tylko brakuje mi Lily. Ty chyba też teraz tęsknisz za swoją żoną, dziećmi...?

– Rozumiem cię. Też się martwię, czy Ally daje sobie radę. Wprawdzie moja mama jest cały czas z nią, żeby jej pomóc, ale i tak wolałbym być z nimi.

– Lils została z Jenną. Wiem, że na pewno świetnie się razem bawią... Chyba, że mała wzięła sobie do serca słowa Noah i robi wszystko, żeby wyprowadzić Jen z równowagi – roześmiałam się.

– LAUREN, ZA MOMENT STANIESZ PRZY MNIE I BĘDZIESZ TAK STAĆ DO KOŃCA KONCERTU – znowu przerwał nam Noah, ale puścił do nas oczko, żeby przekazać, że to żart.

– To, że ze sobą rozmawiamy, nie znaczy, że chcę ją przelecieć – powtórzył Michael. Wcześniej może i mnie to rozśmieszyło, ale przy setkach ludzi? Dość krępujące...

Dla nich jednak wcale to takie nie było, jakby takie żarty na koncertach były na początku dziennym. Faktycznie, byli jakby innymi osobami.

Tak czy inaczej, koncertu słuchałam z zaciekawieniem i przyjemnością. Spodobała mi się ich muzyka.

Po dwóch godzinach naprawdę dobrego show, wszyscy zeszliśmy ze sceny. Nathan otworzył szampana stojącego na stoliku z różnymi napojami.

– Należy nam się – stwierdził, rozlewając po równo do każdego kieliszka.

Znaczy, no. W jednym zostawił mniej i właśnie ten kieliszek wręczył mi.

– Dzieciom nie wolno pić alkoholu, ciesz się, że w ogóle dostałaś – roześmiał się.

– Bo ty oczywiście przed dwudziestym pierwszym rokiem życia nie wiedziałeś, czym jest alkohol – poszłam w jego ślady.

– Oczywiście, że nie – oburzył się Nath. – Alkohol tylko po dwudziestym pierwszym roku życia i tylko okazjonalnie.

– A okazja jest zawsze, bo codziennie gdzieś na świecie ktoś obchodzi urodziny i można się napić za jego zdrowie – dokończył Michael. – Tak czy inaczej, świetny koncert i liczę na to, że i na kolejnych poradzicie sobie tak samo dobrze. Wasze zdrowie!

Wypiliśmy po lampce szampana i wróciliśmy do hotelu, gdzie nadal rozpierała nas energia. Wszyscy weszliśmy do pokoju mojego i Noah, gdzie relacjonowaliśmy sobie koncert, żartowaliśmy, też zresztą trochę popiliśmy, zapaliliśmy... Nagle poczułam się jak część tego zespołu, którą przecież nie byłam. Nie byłam i nie zamierzałam być muzykiem. Byłam jedynie partnerką wokalisty.

Nathan realizował swoją obietnicę i faktycznie niemal nie odkładał telefonu. Nagrań nigdzie nie upubliczniał. O zdjęcia z koncertu i backstage'u zadbał Noah. Zrobił nawet nam zdjęcie w chwili, gdy siedzieliśmy już w hotelu.

@noahweaver: I pierwszy koncert już za nami! Nie wyobrażacie sobie nawet, jak bardzo się cieszę, mogąc znowu grać na żywo i spędzać czas z przyjaciółmi. @nath_haywood jak zwykle okazał się wirtuozem gitary elektrycznej. @beccahale dzielnie wspierała nas ze swoją basówką. @michaeljoseph świetnie sprawdził się w roli technika, a moja ukochana @laurennharrison wprawdzie jedynie nas słuchała, ale dziękuję jej za samą obecność. Szaleństwo właśnie się zaczęło. Idziemy dalej!

– Będzie już tylko lepiej – stwierdziła Becca, opierając głowę o kolana swojego chłopaka i zaciągając się papierosem.

– Bez wątpienia, chyba, że moja Lauren zdecyduje się nas opuścić – Noah na mnie popatrzył.

– Lauren! Lily jest w dobrych rękach, zostań do końca. Nie będziesz mieć już wielu okazji, żeby zostać sama z Nee, tylko dziecko, dziecko, dziecko... Jesteś jeszcze młoda, pozwól sobie chociaż na tyle – powiedział Nathan. – Nie chcę się wam pakować z butami w życie, nie wiem, czy to na miejscu, ale przy takim dziecku, jak Lil, to wy chyba od początku jej pojawienia się z wami macie restrykcyjny celibat.

Noah i ja popatrzeliśmy na siebie z rozbawieniem.

– Cóż. Nie możemy zaprzeczyć – stwierdziliśmy zgodnie. – Lil wydaje z siebie jęki obrzydzenia, jak tylko próbujemy się pocałować, a biorąc pod uwagę, że to dziecko jest w stanie wbić nam do sypialni o każdej porze dnia i nocy, a długi czas nawet z nami spała, to tak, masz rację.

– Oj, moi drodzy, to chyba wypadałoby dać tym dwojgu chwilę prywatności – roześmiał się Nathan, a dwoje pozostałych zrobiło to samo.

Nie wyszli jednak. I bardzo dobrze. Świetnie czułam się w ich towarzystwie. Dziwnie było też widzieć Michaela pod wpływem alkoholu, w końcu przy tylu dzieciakach nie mógł sobie na to pozwolić. Co innego, gdy był teraz sam. Żartował z nami, czasem rzucając dość nieprzyzwoite dowcipy, mniej więcej na poziomie Nathana... Dotychczas zdawał mi się bardzo ułożony i spokojny.

Dopiero nad ranem wszyscy poszli do siebie, zostawiając mnie i Noah samych.

Popatrzyłam na Noah, on na mnie, po czym wręcz się na mnie rzucił i zaczął całować. Och. Czekałam na to.

– Byłeś świetny – wyszeptałam między pocałunkami.

– Mówiłem, że się nie zawiedziesz – odpowiedział mężczyzna, zsuwając z moich ramion cienkie ramiączka sukienki.

Powrócił do całowania mnie, jednocześnie podnosząc mnie lekko do góry, żeby rozpiąć sukienkę, którą zresztą od razu mi ściągnął. Zaczął obdarowywać pocałunkami moją szyję, mój obojczyk... Cicho jęknęłam.

– Noah – pisnęłam, mocniej akcentując drugą sylabę imienia. On nadal kontynuował.

– Ciii – wyszeptał tuż przy moim uchu. – Jestem tutaj.

Podniosłam się do góry i usiadłam mu na kolanach. Zsunęłam z jego ramion kurtkę, ukazując tatuaże-rękawy na ramionach. Objęłam go czule za szyję i pocałowałam, wdychając przyjemny zapach jego perfum. Jejku, jak mi tego brakowało... Czułam narastające podniecenie na samą myśl o tym, co miało zaraz się stać.

Zdjął swoje dżinsy, pozbył się mojej bielizny i znów się nade mną nachylił, wcześniej rozchylając moje uda.

W chwili, gdy poczułam go w sobie, poczułam też jak robi mi malinkę na szyi. Jęknęłam. Cholera. Już zapomniałam, jakie to uczucie.

Fuck – zaklęłam, czując, że wszystkie mięśnie w moim ciele się spinają, że zaraz będzie koniec...

Gdy skończyliśmy, padłam mu zmęczona w ramiona. Wystarczyło jedno spojrzenie, a znów zaczęliśmy się śmiać i całować jednocześnie. No dobrze. Jednak dla odrobiny samotności warto było z nim pojechać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro