Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.10. Noah, uważaj...

Lauren

 Aaliyah Joseph okazała się być przesympatyczną osobą i niesamowicie oddaną matką. Wprawdzie jej dzieciaki były już całkiem duże, w dodatku dwoje przebywało u rodziców Michaela, ale i tak jej postawa była wręcz godna podziwu.

– Nie rozumiem, co w tym takiego dziwnego. Narobiliśmy sobie dzieciaków, to teraz musimy ponieść tego konsekwencje – roześmiała się. – Nawet ostatnio zastanawialiśmy się z Michaelem nad kolejnym, skoro te są już duże...

– Byłaś niewiele starsza ode mnie, gdy urodziłaś trojaczki – zauważyłam.

– Kochana, w twoim wieku to ja uganiałam się za dziewczynami, bo bałam się wejść w związek z Michaelem, mimo że z nim mieszkałam. A trojaczki tak właściwie były wpadką, chcieliśmy mieć dziecko, ale nie tak wcześnie. Ty masz już Noah, jako chłopaka, a jesteś młodziutka. To już dużo.

– Gdyby nie on, mieszkałabym na ulicy.

Ally spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

– Jak to?

– Cztery lata temu pewne zdarzenie między mną a moim – przez moment szukałam odpowiedniego słowa – znaczy, może inaczej. Facetem, po którym noszę nazwisko, zmusiło mnie do opuszczenia domu. I dopiero od pół roku mieszkam z Noah, poprzednie lata musiałam sobie radzić inaczej.

– Moja biedna – Aaliyah mocno mnie przytuliła. – Nawet sobie nie wyobrażam, przez co musiałaś przejść...

– Nie chcę tego wspominać. Gdy zamieszkałam z Noah, byłam w ogromnym szoku, bo nagle, po tylu latach, nie mając niczego, miałam wszystko. Teraz już się przyzwyczaiłam.

– Noah to złoty człowiek i wspaniały przyjaciel – przyznała kobieta, sięgając po kubek z kawą. – To jedyna osoba spoza mojej rodziny, której jestem w stanie powierzyć dziecko, będąc spokojną o to, że będzie bezpieczne.

– Uwielbia dzieci i marzy o własnym – zauważyłam.

– Wiem o tym. I jestem pewna, że gdybyście się na nie zdecydowali, byłby wspaniałym ojcem. Ale jesteś jeszcze młodziutka. Bez wątpienia to zrozumie i da ci trochę czasu do namysłu, chociaż raczej będzie chciał, żeby stało się to jak najszybciej.

– MAMOOO PIĆ – usłyszałyśmy głos Jean, która do nas biegła. Aaliyah podała jej szklankę z sokiem i usadziła sobie dziewczynkę na kolanach.

Jean patrzyła na mnie z zaciekawieniem.

– To jakaś nowa ciocia? – zapytała, wskazując mnie paluszkiem.

– Nie wolno pokazywać palcem – skarciła ją Ally. – Tak, kochanie, to ciocia Lauren.

Pomachałam do dziewczynki. Odstawiła szklankę i przeniosła się z kolan swojej mamy do mnie. Pogłaskałam ją.

– Będziesz teraz tutaj przychodzić? – zapytała. – Nie było cię nigdy tutaj.

– Będę – obiecałam. – Tak często, jak poprosi mnie o to wujek Noah.

*****

Noah

Nigdy nie lubiłem stawiać się w studio całym zespołem. Więcej czasu schodziło na dyskusjach, niż na właściwej pracy.

– Przecież to tutaj nie pasuje...

– Jakie solo gitarowe, dajmy pianino...

– A może zaśpiewałbym tutaj jakiś drugi głos?

– To było w G?

– Cholera, ma ktoś pożyczyć tuner?

– Ale ten tekst nie trzyma się kupy...

– NAGRAMY TO DZISIAJ CZY NIE? – usłyszeliśmy nienaturalnie zdenerwowanego Michaela.

Wszyscy na niego popatrzyli. Z reguły był bardzo spokojnym i opanowanym człowiekiem.

– Nie jesteście jedynymi ludźmi, których muszę w tej chwili ogarnąć. Mam kupę roboty, zarówno z albumem Noah, jak i z innymi artystami. Im dłużej tu jesteście, tym ja mam mniej czasu na dopracowanie utworów, a nie chcę siedzieć z tym całymi nocami.

– Michael, ale... – zacząłem, ale on mi przerwał.

– Nagrywamy. Każdy z was ma nuty, niech każdy się na nich skupi, niezależnie od tego, czy się podobają, czy nie. Tam już macie wyraźnie napisane, czy to jest w F, G czy w czym tam ma być. Nie możemy spędzić całego czasu na narzekaniu, skoro jeszcze nawet nie ma na co narzekać.

Nie wyglądało na to, żeby był w dobrym humorze, więc każdy bez gadania założył słuchawki i wziął swój instrument. W sumie miał rację. Żeby cokolwiek zmieniać, trzeba było najpierw coś nagrać.

Dał nam znak, żeby zaczynać. Zagraliśmy utwór dwa razy, wybraliśmy lepszą wersję i wstępnie nagrałem do tego wokal.

Michael puścił nagranie.

– Jest okej – stwierdził. – Co nie tak, postaram się naprawić, ale raczej nie będzie tego problemu. Noah mógłby nagrać jeszcze ze dwie wersje głównego wokalu, ja mam pomysł na chórki, więc je nagram sam.

– Nagrajmy ten wokal od razu – poprosiłem. – Nie mam ochoty spędzać tu dużo czasu, chcę mieć to z głowy...

– Sugerujesz, że mnie nie lubisz? – zaśmiał się Michael. – Dobra. Zapamiętam.

– Tego nie powiedziałem – zauważyłem. – Po prostu... Nie mam ochoty się nad tym rozczulać. Straciłem wenę do nagrywania piosenek.

– Jesteś chory, czy co? – Nathan popatrzył na mnie, jak na debila.

– Oj tam, od razu, że chory – zaśmiała się Becca. – Zakochał się pewnie, a nie... Przecież widać, że jemu tylko Lauren w głowie, a nie nagrywanie piosenek...

– Rebeko – skarciłem ją. – Mogłabyś być nieco... ciszej?

– Ale przecież to widać, patrzysz na nią, jak na jakieś bóstwo... I nawet ją pocałowałeś przed wyjściem... Na pewno jesteście razem, ha! Mam rację?

– REBECCA, DO CHOLERY, ZAMKNIJ SIĘ!

Irytowało mnie, z jaką łatwością przychodziło jej mówić o moim życiu miłosnym. Przecież wszyscy wiedzieli, że Lauren mi się podoba. Nie musiała jeszcze tego rozgłaszać pod niebiosa.

– Dobra, dobra, już, siedzę cicho – mruknęła dziewczyna, krzyżując ręce na piersi.

Zanim zdążyła zadać jakieś pytanie, skierowałem się do pokoju nagrań. Nie przedłużając, Michael włączył podkład. Starałem się maksymalnie skupić na śpiewie, patrzyłem w nuty, żeby nic nie zepsuć. Nagraliśmy trzy wersje.

– No dobrze – skwitował Michael. – Na dzisiaj to wszystko. Będę rozmawiać z Kate odnośnie innych utworów – tu spojrzał na moją menadżerkę. – Mam nadzieję, że pójdzie łatwo.

– Nagranie to żaden problem. Gorzej z teledyskami – odparłem. Nienawidziłem tego. Wygłupianie się przed kamerą, zachowanie często nieadekwatne do tekstu utworu... Tylko po to, żeby wypromować piosenkę... Albo właściwie, modlić się, żeby się zwróciło.

– Damy radę – powiedziała Kate. – W takim razie, na dzisiaj koniec. Poinformuję cię, kiedy nagrywamy kolejny utwór.

– W porządku – powiedziałem. Kate znowu zaczynała się dobrze czuć w roli menadżerki, co mogło mi wyjść jedynie na złe. Wszystko szło lajtowo, dopóki pozwalała mi pracować w swoim tempie. Gdy tylko pierwszy raz pojawiała się w studio, to od niej zależało niemal wszystko. Mi pozostawało jedynie gonić za terminami. Niby lubiłem bycie muzykiem, ale im dłużej się tym zajmowałem, tym bardziej przeszkadzało mi bycie zależnym od Kate. Ale nie mogłem narzekać – organizowała koncerty, pisała utwory... Mogłem to przeżyć.

Zeszliśmy na dół. Lauren rozmawiała z Ally. Wyglądało na to, że dziewczyny się polubiły.

Gdy mnie zobaczyła, podeszła się przytulić. Pogłaskałem ją po włosach i odsunąłem od siebie, chcąc uniknąć kolejnych komentarzy ze strony Rebeki. Złapałem ją jedynie za rękę.

Jean, gdy zauważyła, że wróciłem i że zamierzam zaraz wyjść, podbiegła się przytulić na do widzenia. Pożegnałem się nią, później z Aaliyah i z zespołem i wraz z Lauren pokierowaliśmy się do samochodu.

– Kiedy znowu będziesz coś nagrywać? – zapytała Laurie.

– Nie wiem. Zajęła się tym Kate, więc czekam, aż ona coś ustali.

– Kate? – zdziwiła się dziewczyna. – Czemu akurat ona?

– Jest moją menadżerką. Chyba doszła do wniosku, że nie wyrobię się w terminach, dlatego ustali je za mnie... Ale nie będę narzekać. Później będzie mi potrzebna w wielu poważniejszych rzeczach. Na pewno znowu nie obędzie się bez koncertów, jakichś teledysków...

– Noah, uważaj! – usłyszałem przerażony głos Lauren.

Centralnie przed nas wyjechał inny samochód. Chciałem zjechać na bok, ale nie było to dobrym pomysłem. W wyniku zderzenia mój samochód wylądował w rowie.

Usłyszałem tylko trzask wgniatającej się blachy i krzyk siedzącej obok mnie dziewczyny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro