Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

a/n; upewnijcie się, że przeczytaliście rozdział 5!

***

Nagrywanie szło im bardzo szybko i sprawnie, więc po czterech tygodniach pracy została im tylko jedna scena — wyznania uczuć, która była również zakończeniem.

Jeongin cieszył się z tego faktu. Chciał mieć już to za sobą... Jednak mimo wszystko reszta grupy (czyli wszyscy, oprócz Hyunjina) dogadywała się z nim dobrze i tak naprawdę, to gdyby nie Hwang, może i cieszyłby się z czasu spędzonego z nimi...

Szczerze powiedziawszy, było mu przykro za każdym razem, gdy znajdował się w pobliżu Hyunjina.

To było dziwne. Naprawdę dziwne. Skoro bolało go serce od samego przebywania w obecności chłopaka, to czy nie powinien chcieć go unikać? Dlaczego wciąż tak bardzo chciał znaleźć się blisko niego?

Nieważne, jak bardzo chciał się okłamać, dobrze znał odpowiedź. Odpowiedź, która dźwięczała mu w uszach od kilku miesięcy i nie pozwalała zmrużyć oka w nocy.

Chociaż wtedy jeszcze nie był pewien, co „Czujesz do Hyunjina coś więcej" oznacza, przez ostatnie tygodnie ta myśl rozwijała się coraz bardziej.

Kochasz go.

Doszedł do tego wniosku tydzień temu. Wtedy, zaraz po zakończeniu nagrań w piątek, w przypływie odwagi zapytał Hwanga, czy chciałby, żeby wrócili razem.

Tamtego dnia był naprawdę zdesperowany — po tym, jak zobaczył Hyunjina rozmawiającego z Sooyeon na trybunach, tylko we dwójkę, bardzo się przestraszył. Z jakiegoś powodu naprawdę pomyślał o tym, że właśnie w tamtym momencie traci swojego przyjaciela.

Gdy chłopak się zgodził, poczuł coś dziwnego w brzuchu, jakby zdenerwowanie pomieszane z ekscytacją; czy to były te słynne motyle w brzuchu?

Dziesięć minut później szli ulicami Seulu ramię w ramię. Szaroniebieskie niebo pokrywało zaledwie kilka chmur, a słońce malowało je na odcienie różu i szarości. W powietrzu unosił się zapach letniego popołudnia i Jeongin z lekkim uśmiechem na ustach stwierdził, że ta pogoda była zupełnie inna niż tamtego dnia, kiedy stali w deszczu i...

Przygryzł policzki od środka. Nie powinien myśleć o tamtym dniu. Nie, kiedy Hwang był obok niego.

Szli powoli, przez co na ustach Yanga błąkał się prawie niewidoczny uśmiech. Tak bardzo cieszył się z obecności Hyunjina...

Jednak wyraźnie czuł, że chłopak nie do końca cieszy się z jego obecności.

Wiedział, że to nie to samo, co kiedyś i bardzo tego żałował. Tęsknił za tymi czasami. Tęsknił za tym, jak potrafili się wygłupiać, wracając ze szkoły i żartobliwie się przekomarzać. Jak potem od czasu do czasu wstępowali do ich ulubionej knajpki i jedli razem tteokbokki, a później wracali do domu z uśmiechami na twarzach.

Gdzie był tamten Hyunjin? Gdzie był ten wiecznie roześmiany Hyunjin, który uwielbiał się przytulać, pić americano, bawić ze swoim pieskiem i grać w gry z przyjaciółmi? W którym momencie Jeongin zaczął go powoli tracić, gdy ten poczuł coś więcej do koleżanki z klasy?

Westchnął głośno, opierając się o ścianę. W tej scenie nawet się nie pojawiał, jednak Seungmin poprosił go, żeby przyszedł i pomógł Hyunjinowi z ujęciami. Miał dokładnie wytłumaczyć mu, gdzie powinien zrobić zbliżenia; wcześniej dostał dokładne instrukcje od Kima, który był perfekcjonistą, więc chciał, by wszystko było idealne.

Czekał, aż Hwang przyniesie kamerę i gdy już z nią przyszedł, podeszli do miejsca, z którego starszy miał zacząć nagrywać. Yang otworzył scenariusz i zaczął tłumaczyć wszystko po kolei...

Jednak w pewnym momencie zorientował się, że Hyunjin w ogóle go nie słucha. Spojrzał na niego i przez chwilę zapomniał o otaczającym go świecie. Po prostu cieszył się, mogąc z tak bliskiej odległości studiować twarz chłopaka, zatracając się w jej pięknie.

Kiedy przesunął wzrokiem na oczy Hwanga, podążył za jego wzrokiem i wtedy serce znowu go zabolało.

Hyunjin patrzył na Minho i Sooyeon, którzy powtarzali swoje kwestie i śmiali się. Jeongin przygryzł policzki od środka, czując, jak rośnie mu gula w gardle.

Dlaczego nie możesz spojrzeć na mnie tak, jak patrzysz na nią?

Felix krzyknął, że powinni już zacząć nagrywać, więc młodszy odsunął się na bok bez słowa. Stanął w odpowiedniej odległości, by nie pojawić się w kadrze, mocno ściskając scenariusz w dłoni.

Bolało go serce. Tak bardzo bolało.

Starał się jednak zignorować ten ból ze wszystkich sił. Chociaż miał wrażenie, że jego płuca płoną, a on zaraz się udusi, chciał wytrzymać. Chociaż chwilę.

Sooyeon i Minho recytowali swoje kwestie i naprawdę wszystko szło bardzo dobrze, dopóki Hyunjin nie zrobił czegoś, czego nikt się nie spodziewał.

Kiedy Lee miał złapać dziewczynę za rękę, Hwang opuścił kamerę i zrobił to sekundę przed nim.

Zapanowała przeraźliwa cisza. Yang słyszał nawet oddech Seungmina, który stał obok.

— Co ty wyprawiasz? — zapytał zdenerwowany Minho.

Chłopak nie odpowiedział.

— Hyunjin...? — odezwała się zmartwiona Sooyeon.

Wciąż milczał.

Młodszy wyprostował się i chciał już podejść, odezwać się, zrobić cokolwiek. Wtedy jednak chłopak puścił rękę dziewczyny i pobiegł w stronę budynku.

Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, Hyunjina już nie było na dachu. Słyszeli tylko jego kroki, gdy schodził na niższe piętro po tym, jak trzasnął drzwiami.

Nikt nie wiedział, co zrobić. Wszyscy po prostu stali, jakby zamienili się w słupy soli. Byli w zbyt dużym szoku, by tak szybko się z niego otrząsnąć.

Jeongin ocknął się jako pierwszy. Upuścił scenariusz i pobiegł za chłopakiem, czując, jak jego serce chce wyskoczyć z piersi. W tamtym momencie bał się o Hyunjina. Chciał znaleźć się przy nim jak najszybciej, przytulić go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Chciał mieć pewność, że z nim wszystko w porządku.

Wpadł do szkoły jak burza. Zbiegł po schodach, omijając co jakiś czas kilka stopni i o mało się nie przewracając. Wiedział, że powinien zwolnić, ale nie mógł. Chciał znaleźć się przy swoim przyjacielu teraz.

Zwolnił dopiero, gdy zobaczył go siedzącego na schodach piętro niżej. Wtedy zatrzymał się na chwilę. Przymknął oczy i nabrał kilka głębokich oddechów, by uspokoić bijące szybko serce. Nie mógł w takim stanie uspokoić Hyunjina, który najpewniej potrzebował teraz kogoś bardziej, niż kiedykolwiek.

Kiedy schodził powoli stopień za stopniem, był spokojny tylko z zewnątrz. W środku drżał tak samo, jak jego przyjaciel, którym wstrząsał szloch. Bez słowa usiadł obok niego i objął go ramieniem. Przyciągnął chłopaka do siebie, przez co jego głowa znalazła się teraz pod brodą młodszego. Jeonginowi wydawało się, że starszy zmalał. Był taki kruchy i delikatny...

Przygryzł wargę, gładząc chłopaka po plecach. Tak bardzo chciał, żeby nie cierpiał...

— To boli — wychrypiał Hwang, kuląc się jeszcze bardziej w objęciach przyjaciela.

— Wiem — szepnął młodszy, wzdychając głęboko.

— Skąd możesz to wiedzieć? Nie masz pojęcia, jakie to okropne uczucie — głos mu się załamał i w tym samym momencie uderzył pięścią w żebra Jeongina. Zrobił to delikatnie, wręcz żałośnie słabo. Był tak bardzo słaby. — Nie masz pojęcia...

Miał. Naprawdę wiedział, jak to jest nie móc być z osobą, którą się kocha.

— Mam, hyung — wyznał, zanim zdążył przemyśleć swoje słowa.

Hyunjin pociągnął nosem i wyplątał się z objęć przyjaciela. Spojrzał na niego zapłakanymi oczami, wciąż będąc w bliskiej odległości. Zbyt bliskiej, by serce Yanga mogło bić spokojnym rytmem.

— Skąd? — zapytał z ciekawością, ocierając łzy rękawem swetra. Wydawało się, że złapał się tego tematu, by nie myśleć o tym, co wydarzyło się kilka minut temu, a nie ze szczerej ciekawości. Jeongin nie miał zamiaru go za to winić; jak mógłby?

— Ja... — zawahał się. — Ja też lubię kogoś, kogo chyba nie powinienem lubić.

Hwang odsunął się, a na jego twarzy pojawiła się mieszanka złości i zdziwienia.

— Sugerujesz, że nie powinienem lubić Sooyeon? — spytał lekko oburzony.

Jeonginowi przemknęło przez myśl, że wygląda śmiesznie uroczo ze zmarszczonymi brwiami, oczami zaczerwienionymi od płaczu i nie do końca poważną złością. Chciał się nawet uśmiechnąć, ale nie zrobił tego; wiedział, że to nie był odpowiedni moment.

— A powinieneś? Nie cierpisz przez to? Bo wydaje mi się, że tak — mruknął, może trochę zbyt ostro; nie chciał tak zareagować, ale miał już naprawdę dość patrzenia na to, jak ta miłość rani Hyunjina.

— A ty powinieneś lubić tę dziewczynę, która ci się podoba, skoro też cię rani? — prychnął starszy.

— Chłopaka — poprawił go bardziej odruchowo, niż świadomie i natychmiast tego pożałował.

— C-co? — wydukał zdezorientowany Hwang.

— To on. Nie ona. — Jeongin wbił wzrok w swoje palce.

Hyunjin milczał przez chwilę. Serce młodszego w tym czasie wybijało niespokojny rytm, a on sam bał się, że właśnie stracił przyjaciela.

— Znam go? — zapytał w końcu nieśmiało starszy, zerkając na swojego towarzysza.

— Po co ci to do wiadomości? — odgryzł się Yang, nie kontrolując już tego, jak ostro brzmią jego odpowiedzi. Naprawdę nie chciał mówić chłopakowi, kto mu się podoba. Nie chciał zaczynać tego tematu, nie chciał nawet o nim myśleć i koniec.

— Po prostu... — Hwang przekręcił głowę na bok, starając się znaleźć powód. — Chciałbym wiedzieć. Ty wiesz, że podoba mi się Sooyeon, więc...

Jeongin nie odzywał się przez minutę albo dwie.

— Znasz go — westchnął, po czym wstał i zaczął iść w stronę schodów prowadzących na niższe piętro.

— Zaczekaj! — zawołał za nim Hyunjin, który również poderwał się na równe nogi. Młodszy zatrzymał się i odwrócił. — Gdzie idziesz? Nie wracasz na plan?

— A ty? Chcesz tam po tym wszystkim wracać?

Starszy pokręcił nieśmiało głową.

— Chodź — mruknął Jeongin, podszedł do przyjaciela i pociągnął go za rękę w stronę schodów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro