Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

FACE .

❝EUPHORIA❞
ROZDZIAŁ DRUGI
euphoria — bts
face — woosung

________________♡________________

Dwójka umazanych brokatem nastolatków biegła w środku nocy po pustej ulicy, krzycząc jak najgłośniej oraz trzymając się za ręce. Starszy z nich nadal był pod wpływem substancji odurzających, jednak z godziny na godzinę rozmowa z nim stawała się coraz łatwiejsza. Właściwie to zielonowłosy nie wiedział nawet, dokąd był ciągnięty, ale obiecał Tenowi, że tamtej jednej nocy ucieknie z nim nawet na koniec świata albo, jeszcze lepiej, do tego kompletnie innego, ich własnego.

   Do świata trwającego tylko jedną noc, w którym miejsce było tylko dla dwójki chłopców.

   — Jesteśmy w moim domu — oznajmił nastolatek o dwukolorowych włosach (ponownie rozpuszczonych), rozpiętej koszuli oraz górze brokatu pod błyszczącymi ślepiami, które dla wyższego wydały się być odbiciem nocnego nieba, w które się wpatrywali.

   Tamtej nocy wszystko, absolutnie wszystko, cała galaktyka były kompletnie inne, wyjątkowe w oczach zielonowłosego. I nie było to nawet spowodowane narkotykami, a samą obecnością niesamowitej osoby, na którą przypadkowo wpadł w klubie. Nigdy dotychczas nie uciekał z obcym na drugi koniec miasta o pierwszej w nocy, ale Ten wydawał się być tego wart, naprawdę. Poza tym, był bardzo wpływowy. Wystarczyło jedno, magiczne spojrzenie w zaczerwienione oczy Taeyonga, a pozwolił się on prowadzić, gdzie tylko niższy zapragnął. A chciał, by znaleźli się w innym świecie, by poczuli prawdziwą euforię.

   Ich euforię, z pewnością koloru fioletowego oraz zielonego.

   Czymkolwiek ona była, na samą myśl o niej, uśmiechali się i krzyczeli ile sił w płucach. Ponoć był to stan, który narkoman w zasadzie powinien znać; coś, czego już doświadczył na którejś ze swoich „jazd". Wszechogarniająca radość, dobre samopoczucie, śmiechy... Myśląc o tym, chłopakowi wydawało się, że czuł ją właśnie biegnąc ulicą z Tenem. Dokładnie tamtej nocy.

   Ich euforia...

   Właściciel fioletowych gwiazdek na policzkach ścisnął mocniej dłoń zielonowłosego, który w jednej chwili wydał się być nieobecny, jakby odpłynął, tak jak w klubie przed pocałunkiem. Cokolwiek wziął w domu, robiło to swoje: odpowiadało za jego emocje, odbierało kontrolę nad własnym ciałem, tworzyło dziwne wizje, podsuwało najróżniejsze teorie oraz pomysły, najczęściej nieprawdopodobne albo po prostu głupie. Takim oto sposobem jego myśli zaczęły krążyć wokół słów Tena. Mieli uciec, przenieść się do innego świata, poczuć euforię...

   — Oh — mruknął lekko zdezorientowany oraz nietrzeźwy chłopak, pewien, że właśnie rozgryzł tajemniczego nastolatka o zbyt trudnym do wymówienia nazwisku oraz zbyt pięknym do zapomnienia uśmiechu. — Chcesz się ze mną przespać?

   Słysząc to, niższy jedynie odwrócił się w jego stronę z szeroko otwartymi oczami, sprawiając przy tym, że okulary prawie spadły mu z nosa. Z początku jego wyraz twarzy wyrażał zaskoczenie oraz swego rodzaju powagę, jednak nie minęła chwila, a wybuchnął on śmiechem, kręcąc przy tym głową.

   — Może innym razem — mrugnął do zielonowłosego, następnie puszczając jego dłoń oraz znikając w progu domu. Gdy tylko wpadł do swojego pokoju, wyciągnął z wielkiej szafy pierwszą lepszą torbę, pakując kilka randomowych ubrań oraz ładowarkę. Po drodze zabrał też portfel z oszczędnościami oraz dokumentami, który znajdował się na komodzie pod niewielkim lustrem w kształcie gwiazdki. Ten spojrzał na chwilę na swoje odbicie, uśmiechając się przy tym mimowolnie oraz nie dowierzając w to, co miał zamiar zrobić. Chciał uciec i to nie sam... Uciec z losowym, naćpanym chłopakiem z klubu, który z każdą kolejną minutą wydawał się być coraz lepszym kompanem. Zaśmiał się cicho na samą myśl o nastolatku, kręcąc przy tym głową z niedowierzaniem. Znali się kilka godzin, ale można było powiedzieć, że Ten go lubił. Tak, lubił go całować, trzymać za rękę, śmiać się, gdy przewracał się albo specjalnie podstawiać mu nogę. Wydawało mu się, że gdyby Lee Taeyong był czysty, to polubiłby go jeszcze bardziej, ale stan chłopaka sprawiał, że tamta noc stawała się jeszcze bardziej wyjątkowa. Podczas gdy jego myśli krążyły wokół wyższego, zdjął okulary i sięgnął po fioletowe spinki z komody, spinając kosmyki swoich włosów, co wyglądało dość uroczo, szczególnie w połączeniu z brokatem oraz rumieńcami. Na koniec pozbył się soczewki i ostatni raz rzucił okiem na pokój, w którym bałagan był prawie tak duży, jak w ich sercach po kilku godzinach, które razem spędzili.

   Tamtej nocy Ten uciekał, za rękę ciągnąc za sobą Taeyonga.

   Nim właściciel zielonego brokatu na policzkach obejrzał się, ponownie ujrzał przed sobą niższego chłopaka z zarzuconą torbą na ramieniu oraz promiennym wyrazem twarzy oświetlającym nocne niebo.

   — Gotowy na ucieczkę?

   I nie minęła nawet godzina, a znaleźli się na starym dworcu, nucąc przy tym randomowe piosenki, które ostatnio puszczano w radiu oraz te trochę starsze, z lat 80'. Przytupywali do nich nogami, co jakiś czas wstając i przyklaskując do swoich wzajemnych wygłupów. Podczas czekania na pociąg, dużo śmiali się i rozmawiali, równocześnie odkrywając, że oboje kochali tańczyć, na trzeźwo czy też nie. W tamtym momencie nie mieli już żadnych wątpliwości; wiedzieli, że będzie to najbardziej wyjątkowa noc w ich życiu, pomalowana zielonym i fioletowym brokatem. Chociaż prawdopodobnie domyślali się tego już po chaotycznym pocałunku przy barze w klubie.

   Pociąg spóźnił się kilka minut, jednak oni nie mierzyli tamtej nocy czasu, całkowicie o nim zapominając. W końcu mieli przenieść się do ich własnego świata - tam zegarki nie istniały, tak samo jak problemy, łzy i konsekwencje, po prostu wszystko, co negatywne. Tam istnieli tylko oni, ich bezsensowne rozmowy, brokatowe policzki, spontaniczne pomysły oraz upadki Taeyonga na ulicy, z których młodszy śmiał się. Na dobrą sprawę, chłopak coraz bardziej odzyskiwał kontakt z rzeczywistością, która w zwyczaju miała go przerażać, obrzydzać. Doskonale to wiedział, jednak nie miał zamiaru sięgnąć po kolejną dawkę, gdyż tamtej wyjątkowej nocy nawet na trzeźwo potrafił być szczęśliwy. Ten miał wokół siebie tą dziwną, niezwykłą aurę, z pewnością fioletową. Nieważne czy kręcił piruety w pociągu, czy naśmiewał się ze starszego, czy też z nim flirtował, po prostu cały czas był jedyny w swoim rodzaju, jedyny na świecie - i w tym normalnym, i w tym ich. Był zbyt wyjątkowy, by znalazła się osoba, która mogłaby być do niego chociaż trochę podobna. Nawet jego nazwisko było niepowtarzalne i... nie do wymówienia. To był ulubiony żart Taeyonga, na który Ten odpowiadał niezwykle dojrzałym „Po prostu jesteś za głupi!".

   Nim oboje obejrzeli się, wyłoniła się przed nimi panorama nocnego Seulu oświetlonego przez tysiące światełek. Był to prawdopodobnie najpiękniejszy widok w ich nastoletnich życiach, chociaż, tak szczerze, bardziej niż miasto, uwagę zielonowłosego przyciągała ta jedna dłoń trzymająca tą jego. Nie był to pierwszy raz, gdy splecione mieli swoje palce, jednak im trzeźwiejszy był Taeyong, tym bardziej rumienił się na wszystkie te gesty, tym bardziej w nich tonął. Tonął dla Tena.

   — Chodź! — Chłopak o fioletowej aurze oraz gwiazdkach na policzkach pociągnął wyższego za rękę, ruszając przed siebie, chociaż kompletnie nie wiedzieli gdzie iść. Jego oczy świeciły niezwykle jasno, gdy podziwiał wysokie budynki, przechodniów na ulicach oraz życie, którego brakowało na ulicach w ich miasteczku.

   W jednej chwili w głowie niższego pojawił się pomysł, a na twarzy - uśmiech. Zaciągnął on nowo poznanego chłopaka na chodnik nieopodal taniej, koreańskiej restauracji oraz jakiegoś klubu, zrzucając niedbale torbę z ramienia na ziemię. Następnie wyciągnął telefon z kieszeni i odblokował, wybierając na szybko jedną z żywszych piosenkę z jego ulubionej playlisty na Spotify. „Woosung - Face".

   Muzyka zaczęła grać, natomiast właściciel urządzenia poruszać się w rytm piosenki, zachęcając zielonowłosego wzrokiem, by zrobił to samo. Taeyong jedynie wywrócił oczami z uśmiechem, dając się złapać za rękę oraz wciągnąć w zabawę. Ten co jakiś czas podśpiewywał, wykonując coraz to bardziej złożone elementy choreografii, którą na szybko wymyślał w głowie, słuchając melodii. Oboje dawali ponieść się rytmowi oraz wczuwali się w niezwykły klimat piosenki. Mogli znać się zaledwie kilka godzin, z czego przez ponad połowę z nich starszy ledwo kontaktował, jednak czuli się w swoim towarzystwie niezwykle dobrze, swobodnie. Po prostu byli wolni i szczęśliwi, na dodatek lekko zauroczeni sobą nawzajem oraz pięknem tamtej nocy. Wykonując obrót, chłopak o fioletowych gwiazdkach oraz brokacie na policzkach, stanął blisko Taeyonga, wręcz przylegając do niego klatką piersiową. Dłoń swą przeniósł na policzek pełen zielonych drobinek, następnie wplatając w skołtunione włosy tego samego koloru. Nastolatek cały czas patrzył w oczy Tena, oddychając głęboko oraz nierówno. Tym razem chłopak nie miał na sobie okularów ani fioletowej soczewki, sprawiając tym samym, że jego spojrzenie wydawało się jeszcze piękniejsze, delikatniejsze, lśniące jak brokat z policzków oraz pełne radości. Pełne euforii, ich euforii.

   Tonąc powoli w ciemnych oczach nastolatka o dwukolorowych, przydługich włosach, Taeyong ułożył dłonie na jego biodrach, uśmiechając się przy tym oraz przyciągając go do siebie bliżej. Ich oddechy mieszały się ze sobą, a nosy ocierały delikatnie, na ustach natomiast gościły uśmiechy. Trwając tak oraz śmiejąc się cicho, oboje czuli się najszczęśliwsi na świecie. Nie pozostało im więc nic innego, jak pocałować się, jednak tym razem trochę inaczej, gdyż to, co było między nimi, zmieniło się na przełomie kilku godzin. Czuli, jakby tamta jedna noc była swego rodzaju głupim przeznaczeniem, a oni - beznadziejnie żałosnymi bratnimi duszami, które znaleźli w durnym klubie, w przypadku Taeyonga - nie na trzeźwo. Dlatego też ich pocałunek na ulicy wydał się być nieco inny... Można byłoby rzec, że bardziej romantyczny, ale samo słowo „romantyczność" śmieszyło ich, mdliło i żenowało. Po prostu zbliżenie to było wyjątkowe; sprawiło, że czuli brokat na językach.

   Właściciel fioletowych gwiazdek na policzkach powoli przeniósł swoją dłoń z zielonej burzy włosów na policzek pełen szmaragdowych drobinek, dodając do tego także drugą oraz uśmiechając się przy tym czule. Następnie wspiął się delikatnie na palce, wpijając w wargi Taeyonga, który z każdą kolejną minutą był coraz trzeźwiejszy i bardziej zauroczony. Gdyby tylko wiedział, że trafi na tak cudownego, wyjątkowego chłopca jak Ten, codziennie siedziałby w tamtym klubie z brokatem na twarzy, oczekując jego przyjścia. Bo nikt inny dotychczas nie sprawiał, że zielonowłosy czuł się jak w najpiękniejszym śnie bez alkoholu czy też narkotyków. Nikt inny nie uszczęśliwiał go tak, jak robił to Ten tamtej nocy. I nikt inny nie całował go tak dobrze jak on.

   Nikt inny nie złapał go za rękę i nie zaprowadził do świata posypanego brokatem, w którym była tylko ich dwójka. Nikt inny nie wywoływał w jego sercu prawdziwej euforii.

   — Zgłodniałem — odezwał się cicho chłopak o dwukolorowych włosach, przerywając ich pocałunek, jednak nadal nie odsuwając się, przez co słowa te wypowiedział prosto w usta wyższego, uśmiechając się przy tym lekko oraz podnosząc na niego wzrok. — Ty też?

   Taeyong przytaknął, chociaż wcale nie był głodny. Dał się zaprowadzić do obcego domu, innego miasta, nowego świata, więc czemu miał nie dać się zawlec do najbliższej restauracji, prawda?

   Udali się do tej tuż obok, wydając pieniądze na jeden, stanowczo za ostry ramen, który ledwo byli w stanie przełknąć, chichocząc przy tym oraz rzucając się kluskami. Potem starszy miał je we włosach, jednak Ten mu tego nie powiedział, próbując stłumić śmiech, ilekroć spoglądał na głowę Taeyonga.

   Gdy już skończyli wypalać sobie gardła zupą, wygłupiać oraz beznadziejnie flirtować na oczach personelu, postanowili wynająć jakiś pokój, w którym mogliby posiedzieć do rana, całując się oraz żartując z infantylnych rzeczy. Poszli więc do hotelu nieopodal, wydając stanowczo za dużo pieniędzy na pokój dwuosobowy. I może nie było to mądrym pomysłem, gdyż nawet nie zmrużyli oka, cały czas leżąc na niewygodnym łóżku ze splecionymi palcami oraz wpatrując się raz to w sufit, raz w swoje oczy, jednak nie żałowali. Tamtej nocy nie żałowali niczego.

   Nie żałowali opuszczenia ich domów oraz skończenia w jakimś beznadziejnym klubie.

   Nie żałowali pierwszego pocałunku, który zakończył się napadem śmiechu Tena.

   Nie żałowali biegania nocą po ulicach, chociaż na kolanach Taeyonga znajdowało się już nie jedno zadrapanie.

   Nie żałowali wpakowania się w pierwszy lepszy pociąg do Seulu bez żadnego słowa wytłumaczenia dla rodziców.

   Nie żałowali tańczenia na ulicy, kiedy to ludzie mijali ich, kręcąc głowami albo nagrywając.

   Nie żałowali kupienia stanowczo za ostrego ramenu, którego nie dali rady zjeść w całości.

   Nie żałowali setki pocałunków, które złożyli na swoich ciałach w hotelowym pokoju.

   Nie żałowali przypadkowego zauroczenia się sobą.

   Nie żałowali nawet, gdy Taeyong obudził się bez Tena obok, jedynie z karteczką oraz biletem powrotnym na łóżku.

   „Nie żałuję spędzenia z Tobą najlepszej nocy w moim życiu."

   Nie żałowali przeniesienia się do całkiem nowego, lepszego świata.

   Nie żałowali żadnej sekundy swojej wspólnej Euforii.

________________♡________________

koniec!! to bylo dosc krotkie ff, ale mam nadzieje, ze wam sie podobalo i bawiliscie sie tak swietnie podczas czytania, jak ja piszac je<3

watch euphoria & stream BOOM!

☆ ★~~

PLAYLISTA:

https://open.spotify.com/user/zan3yn2u7ebwz5ur09rprmad8/playlist/3dRwg2IAAh4mtKdnnML8q0?si=_OruJrnVTLOWQwD6vuCz5Q

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro