Kołysanka
Wyrwali cię synku siłą na ten świat
Ubierali na niebiesko od najmłodszych lat
Samochodzik i kolejkę do rączki wcisnęli
Przystojny będziesz i silny - z pewnością powiedzieli
Odchowali cię na sporcie od najmłodszych lat
Z piąstką zaciśniętą przyszedłeś na ten świat
Miałeś być mężczyzną, odkąd pamięć sięga
Uzbrojona w grzechotkę wspomnień strzeże ręka
Dorosłeś synku w ciemności braku zrozumienia
Przemykałeś przez życie kryjąc się w cieniach
Nie miałeś nikogo do szczerej rozmowy
Nikt wtedy nie wiedział, że ty byłeś chory
Godzinami klęczałeś przed zimnym ołtarzem
Krzyczałeś z wyrzuten - "dlaczego mnie każesz?"
Ścinał żeś swe włosy, marzenia kaleczył
Tak bardzo pragnąłeś by ktoś cię wyleczył
Aż w końcu choroba cię pokonała
Czystość ostatnia w płomieniach skonała
Kochałeś synku i byłeś kochany
To wiele ważniejsze nad smutki, nad rany
Nie widzisz, że wcale nie było w tym grzechu?
W każdym spojrzeniu, dotyku, oddechu?
Czy nie wiesz, że nie ma zbrodni w miłości?
Ni zła, ni szatana, brzydoty, nieczystości?
Synku spójrz na mnie - nie zrobiłeś nic złego
Będąc sobą, kochając człowieka drugiego
I kocham cię synku - tylko dla ciebie
Jest miejsce wciąż przy mnie wysoko w niebie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro