Noxiańskie przyjemności
*Yasuo*
A więc zaprowadzono mnie do komnaty. Była urządzona dość dostojnie, czerwona pościel wyróżniała wielkie małżeńskie łoże. Sługa wskazał bym usiadł na krześle i czekał. Nie chciałem tu być. Czułem, że jestem tu tylko po to żeby generał mógł się że mną zabawiać... Jeśli odmówię... Zrobi krzywdę tym, których kocham... Czy powinienem się poświęcić w imię dobra ukochanych?
Siedziałem tak na krześle, wpatrując w podłogę, aż w końcu drzwi uchyliły się. Do pomieszczenia wszedł generał. Nadal w zbroi, więc może nie będzie chciał uprawiać seksu... Może...
- Ah. Czekasz tu ładnie... Cieszę się. Jak podobała ci się kolacja? - Zapytał siadając przy mnie.
- Świetna. Jedzenie było przepyszne, ale ta egzekucja... Odbyła się? Zabiliście tych ludzi? - Spojrzałem w oczy generała.
- Taki był obowiązek Noxianina. Musiałem ich ukarać. - Odparł po chwili.
- Rozumiem. - westchnąłem, spuszczając wzrok. Na co się łudziłem? Że ich ocali?
Generał zerknął na mnie, po czym zdjął naramiennik.
- Sądzę, że powinniśmy się umyć. Po całym dniu...
- Brałem już kąpiel. Podczas egzekucji.
- Hm. Świetnie. Więc pozwól... - odparł, znikając w pokoju obok. Co zaraz będzie mnie czekało? Uciec nie miałem jak, więc jedynie siedziałem. Czekałem. Generał uwijał się szybko, bo wrócił dość szybko. Podszedł do mnie, ubrany wyłącznie w wiązane spodnie. Mogłem poczuć jak łapie mnie za brodę, zmuszając bym nań spojrzał. - Mam nadzieję, że nie jesteś zmęczony. - Uśmiechnął się na swój dziwny sposób.
- Może jestem... - mruknąłem.
- To nieistotne. Pamiętaj, że mam władzę nad wszystkimi garnizonami w Ionii. - Zaśmiał się, ściskając moją twarz. - Wstawaj. - Pociągnął głowę do góry, aż poczułem niemiły chrzęst w szyi. Musiałem zrobić co każe. - Wspaniale.
Generał przyglądał mi się przez moment, aż w końcu podszedł jeszcze bliżej i złapał mnie za kark. Pocałował. Nie spodziewałem się... Pocałował tak szybko, że ugryzłem się mocno w język. Metaliczny posmak rozlał się po ustach... Potem nastąpiło szybkie pchnięcie na łóżko. A więc... Zaczyna się... Czarnowłosy oderwał się od moich skołowanych ust, po czym przeszedł do świdrowania mojego ubrania. Szybko przeszedł do prób rozebrania mnie. Widocznie temu człowiekowi brakowało dużej dozy romantyzmu. Kobiety tego nie lubią. Może dlatego nie ma partnerki?
Generał przycisnął mnie do łóżka, aby na moment przestać oglądanie mojego ubrania i spojrzał mi w oczy. Wpatrywał się w nie przez moment, po czym docisnął usta do mojej szyi i począł powoli się w nią wgryzać. Nie chciałem tego, ponieważ sprawiało mi to ból, ale musiałem wytrzymać. Myślałem o Yi. Czy jest bezpieczny? Czy nie próbuje szukać mnie na siłę? Nie był on okazem zaradności w bitwie i po prostu coś mogło mu się po prostu stać, gdyby zaczął mnie szukać. Generał jednak nie dawał mi spokoju. Przynajmniej nie zamierzał. Zaczął powoli zdejmować z mojej szyi ubranie, odsłaniając coraz więcej ciała.
- Co gdybym spróbował Pana zabić, Generale? - Spojrzałem mężczyźnie w oczy, a ten nagle przestał mnie rozbierać. Po chwili milczenia zdecydował się mówić.
- Gdybyś podjął taką próbę, najpewniej zostałbyś zakatowany w lochach za zabójstwo generała Noxusu, a twoi najbliżsi uznani zdrady stanu i także straceni w okrutnych męczarniach. Widzisz. To nie ma sensu. Musisz być grzeczny dla dobra ogółu. - Uśmiechnął się szeroko, przyciskając moje ramiona do łóżka.
- Pewnie tak. Dlatego nie zamierzam. To była tylko czysta ciekawość. - Mruknąłem, unikając wzroku mężczyzny.
- Jesteś zbyt ciekawy. - Odpowiedział mi z rozbawieniem. - To Cię kiedyś zgubi.
Noxianin przystąpił do zdjęcia górnej części mojego ubrania. Oczywiście, że mi się to nie podobało ale co mogłem zrobić? Nie było opcji walki. Pod drzwiami pewnie są żołnierze, więc nawet gdybym spróbował ogłuszyć Dariusa, to ktoś inny z pewnością nie pozwoliłby mi sforsować drzwi sypialni. Moment zastanawiania sprawił, że nie myślałem tak bardzo o tym co mnie czeka. Już wiem jak czują się kobiety w aranżowanych małżeństwach... Kiepska sytuacja. Generał przestał mnie dotykać i ponownie gapił się na moje ciało, przynajmniej tą część która pozostała odkryta. Co teraz zrobi? Po chwili bezruchu, położył dłoń na środku mojej klatki piersiowej. Jego ruchy były dziwne i trochę spontaniczne. Jakby starał się zobaczyć czym jestem. No tak, nie każdy może mieć demona tak blisko ale demony przecież nie różnią się tak bardzo od ludzi, prawda?
- Ile komór ma Twoje serce?- spytał.
Zamurowało mnie.
- Co to ma do rzeczy, jest takie samo jak serca ludzi, tylko bardziej pojemne. - wytłumaczyłem mężczyźnie, który tylko patrzył.
Po chwili jego dłonie zaczęły się zniżać. Jednak zamierzał mnie całkowicie rozbierać. Oparł jedno kolano na łożu i przesuwając coraz niżej dłonie, dotarł do spodni znajdujących się pod uwagi.
- Po prostu mnie to ciekawi. Jak bardzo demony różnią się od ludzi? - sztylety w oczach Generała znowu się na mnie zacisnęły, podczas powolnego odwiązywania spodni i zdejmowania że mnie resztek górnej odzieży.
- Nie aż tak bardzo, by powiedzieć że demony i ludzie mogą mieć dzieci. Jednak to zawsze stanowi ryzyko. - Z niepokojem patrzyłem jak mężczyzna zaczyna w tak szybkim stopniu pozbawiać mnie ubrań.
- Dzieci? Mów dalej. - nalegał, rozwiązując moje spodnie do końca, by po chwili zsunąć ostatni bastion mojej intymności.
- Po prostu. Demony mogą mieć dzieci z ludzkimi kobietami, tak jak demonice mogą zostać zapłodnione przez zwykłych mężczyzn. - Nie chciałem mu mówić, że moja matka była człowiekiem. Mógłby zacząć mnie inaczej traktować. Nie wiem co siedzi mu w głowie.
- Rozumiem. To interesujące. - odpowiedział, zaciskając chłodną dłoń na moim członku. Najwyraźniej przeszedł teraz do badania tego miejsca. Zupełnie jakby myślał, że zamiast penisa mam mackę czy coś. - I nic się przy tym nie dzieje? Żadnych kłopotów?
- Nie do końca... - mruknąłem, starając się trzymać beznamiętny ton głosu. - Sama ciąża jest bardzo ryzykowna w przypadku ludzkiej kobiety i może ona umrzeć przy porodzie.
Generał uważnie badał moje przyrodzenie, przesuwając wielką dłonią po całej jego długości.
- Ach tak. A podoba ci się to co robię? - Przyspieszył ruchy dłoni.
- Wolałbym robić to z kimś innym...
Ścisnął moją męskość w dłoniach, aż wydałem z siebie stłumione westchnienie.
- Rozumiem. - odsunął rękę od mojego członka, po czym ułożył się oczekująco. Wyglądało na to że liczył na to iż także zdejmę mu spodnie. Miałem wyjście? Średnio, patrząc na to iż aktualnie byłem jego niewolnikiem. Podniosłem się zatem i niechętnie zacząłem rozwiązywać spodnie Generała. Mężczyzna oparł głowę na poduszkę, czekając na to co zrobię. Gdy rozwiązałem odzienie ukazał mi się już lekko nabrzmiały członek. Noxianin Zerknął na mnie oczekująco, więc byłem zmuszony do chwycenia męskości w dłonie. Jedną ręką zacząłem wykonywać ruchy w górę i dół, nie patrząc na twarz Generała. Jakoś nie mogłem się zdobyć. Słyszałem jednak jak łapie powietrze w usta, więc może mu się podobało... Gdy będzie zadowolony, to nie powinien mnie skrzywdzić prawda? Po chwili dłoń mężczyzny powędrowała gdzieś z tyłu i nagle mogłem poczuć ogromne przyrodzenie w swoich ustach. A więc to o to chodziło. Trzymał mój kark, więc nawet nie miałem jak się wyrwać. Byłem zmuszony robić to co mi każe. Ssałem więc penis generała, co prawda niechętnie ale była inna wizja? Niezbyt... Gdy trwałem w poleceniu, mężczyzna dźwignął mnie za ramiona, po czym przycisnął do poduszki i brutalnie we mnie wszedł. To było... To było zbyt szybko. Nie chciałem takiego obiegu zdarzeń, ale nie mogłem się przeciwstawić. Mogłem jedynie przycisnąć twarz do poduszki, aby nie dać mu satysfakcji z jęku... Ja demon... Tak się z użyłem... Generał docisnął swoje ciało do mojego, ruszając biodrami. Dłonie mężczyzny powędrowały ku mojej twarzy. Dotknął policzka, po czym wsadził mi palce w usta. Grube palce Generała uciskały moje podniebienie, gdy Darius oparł na nim cały ciężar dłoni.
- Zajęcz. - polecił, uderzając biodrami o mój pośladek.
Zrobiłem to, jednak niechętnie.
- Dalej. - Polecił, ponownie uderzając biodrami o mnie. Ruchy członka generała przyspieszyły, a ja docisnąłem dłonie i głowę o poduszkę.
Trwaliśmy tak przez dłuższy moment, aż w końcu mężczyzna doszedł we mnie, dociskając moje ciało do pościeli. Dobrze, ze nie trwało to tak długo. Ja także doszedłem... Gorzej że na pościel... Oby mnie za to nie ukarał.
Oby...
*Yi*
- Zatem? Jak uratujemy Yasuo? - Spojrzałem na jego ojca, Naservę i Arisu. Wstępnym planem był smok, ale czy to wypali? Co jak Noxianie go skrzywdzą? Złożył jaja, nie można odebrać im matki.
- Możemy przecież zabrać kilku zbrojnych i smoka. Myślę, że dobrym sposobem będzie układanie się z Noxianami. Nie damy rady ich armii. - Naserva spójrzał na mapę.
- Zbrojnych? Ludzie za nami pójdą?
- Jestem księciem. Powinni. Chociaż część. - Spojrzałem na pozostałych w pomieszczeniu. - Także nie możemy wywołać kolejnej wojny.
- Racja. Nie możemy wywołać wojny. Musimy zrobić to e sposób nardziej dyplomatyczny. - Ojciec Yasa przyznał, chodząc po pomieszczeniu.
- Wywiad twierdzi, że Yasuo został porwany przez generała. Jak się do niego dostaniemy?
- Myślę, że dobrym rozwiązaniem będzie intryga. Trzeba będzie uknuć coś dobrego...
- Racja. Spytam zamkowych doradców. - Zaproponowałem.
- W takim razie wprowadzamy niedługo nasz plan w życie... Tak?
- Owszem. Najpierw potrzebujemy dobrej strategii. - Naserva pokiwał głową. - Spytaj doradców. Zobaczymy co dalej. Zobaczymy jeszcze co powie wywiad...
- Zobaczymy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro