Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Arena Namiętności

*Yiś*

Z moich oczu leciała wielka gromada łez.Łzy szczęścia i jednocześnie bólu,strachu...

-Yi?Wszystko w porządku?-Demon objął mnie ramionami,gdy do niego przylgnąłem szukając bezpieczeństwa.

-Tak się bałem...-Szepnąłem,ściskając mocno ramiona Yasuo.-Bałem się,że ktoś mnie wykorzysta...

-Ciiii...Spokojnie.-Demon poklepał mnie po głowie.-Nic takiego się nie stanie.Wykorzystać to narazie ja Cię mogę.Nikt inny.-Zaśmiał się cicho.-Chidźmy już.Trzeba kupić coś na kolację.Ioniański statek przybędzie dopiero za kilka dni...

Czułem się taki bezpieczny w jego ramionach...Po chwili spojrzałem na postać stojącą obok i drgnąłem z przestrachem.

-Spokojnie.Zed nic Ci nie zrobi.-Yasuo poklepał mnie po ramieniu,żeby dodać mi otuchy bo byłem roztrzęsiony.Poszliśmy w kierunku straganów z jedzeniem.Było go tam niewiarygodnie dużo.Kramy pozastawiane świeżymi owocami i warzywami,chlebem prosto z pieca,apetycznie wyglądającym mięsem.

-Ale jestem głodny...-Szepnąłem do Yasa.

-Ja też.Zaraz kupi się coś do jedzenia.Poczekaj tutaj.

Patrzyłem jak dwa demony łażą po straganach i kupują kolację.Już nie mogłem się jej doczekać.W końcu wrócili z jedzeniem.Szybko im poszło.

-Właściwie...-Zacząłem.-Mamy gdzie mieszkać?

-Ta.Wszystko już załatwiliśmy.-Yas pokiwał głową.Okazało się,że mamy pokoik na piętrze w karczmie.Całkiem przyjemne miejsce.
Usiadłem w fotelu,patrząc w ciszy na demony.

-On zawsze taki nieśmiały?-Zed zmierzył Yasa,a Yas wzruszył tylko ramionami.

-Zwykle jest bardziej gadatliwy...

-Po prostu gorzej się czuję...-Odparłem,kładąc się na oparciu fotela.

-Jesteś chory?-Yas podszedł do mnie,a ja pokręciłem głową.

-N-nie.Po prostu głodny i trochę zmęczony...

-Ah.-Na twarzy demona pojawiła się ulga.-Moja kolacja na pewno postawi Cię na nogi.-Po chwili zwrócił się do kumpla.-No i jak ty obierasz tą cebulę,patałachu?!Zabijasz jej smak...

Demon zniknął w kuchni,a ja rozprostowałem nogi i westchnąłem zmęczony,wąchając powietrze.Zapach był taki piękny.To nie trwało długo,bo po chwili usłyszałem kroki.Yasuo niósł jedzenie w rękach.

-Mniam...-Odparłem,gapiąc się na posiłek z lekkim uśmiechem.

-To Cię trochę podkręci.-Rzucił,dając mi porcję.

Zjedliśmy kolację.Demony żywo dyskutowały o rodzajach mięsa,a ja jadłem powoli w zamyśleniu.Ten dzień naprawkę mnie już dobija.

-Chyba się już położę...-Odparłem,wstając od stołu.Yas pokiwał ze zrozumieniem głową i pokazał mi łóżko,w którym mam spać.Nawet nie brałem prysznica.Po prostu wbiłem się w pościel,szczelnie otulając.Po chwili zrozumiałem,że sam nie mogę tu leżeć...Muszę mieć obok mego demona...

************************************

-Yaaaaaas...-Zacząłem go cicho wołać i po chwili usłyszałem stukot kroków.

-Czegoś potrzebujesz?-Demon spojrzał na mnie ,a ja podniosłem się do siadu.

-Ciebie.Możesz ze mną zostać?

-Mhm.-Demon położył się obok,a ja natychmiast przylgnąłem do jego piersi,słuchając jak bije mu serce.-Nie możesz spać,co?

-Tak...-Westchnąłem,wtulając twarz w jego pierś.-Boję się tego miejsca...

-Spokojnie.-Poczochrał mnie po włosach.-Dopadnę każdego,kto będzie chciał Cię skrzywdzić.

Przysunąłem głowę do szyi demona i zwinąłem się w kłębek.

-Co robisz?-Yasuo zmierzył mnie,gdy dłońmi zacząłem dotykać jego twarzy.Coś wewnątrz mnie kazało mi to robić.
Uniosłem głowę i stykaliśmy się czołami,dysząc na siebie wzajemnie.
Pragnąłem,żeby czule objął mnie ramionami...-Czy ty...płaczesz?

Przełknąłem łzy i wpiłem swoje usta w usta demona,rozpoczynając długi pocałunek.Czułem to zaskoczenie emanujące z Yasuo.Po chwili jednak uspokoił się i chwycił mocno tył mojej głowy.Nadal nie przerywał pocałunku.Zrobił to dopiero,gdy kilka moich łez spadło mu na dłoń.

-Ja...chcę do domu...-Jęknąłem przez łzy,a demon złapał mnie za włosy i znów stykaliśmy się czołami.Czułem się dziwnie,tak siedząc na jego piersi.

-Już wkrótce.-Odparł cicho,a ja znów dostałem dziwnej śmiałości i skierowałem się do ust Yasuo.Na moment się zawahałem ale ten przejął inicjatywę i zaczął delikatnie wpychać mi język do ust.Chyba lubi się tak całować...
Przełknąłem z trudem resztki łez i starałem się odpowiadać na ruchy języka ale byłem tak spięty,że totalnie mi nie wychodziło.Fatalnie mi idzie...Brakowało mi już oddechu.

-Przepraszam...-Rzuciłem,ocierając kolejne łzy z oczu.-Jestem beznadziejny w takich sprawach.

Miałem już zamiar wstać ale demon złapał mnie za rękę,sprawiając że znów opadłem na jego pierś.

-Skoro już mnie nakręciłeś,to nie myśl że tak łatwo Ci odpuszczę...-Uśmiechnął się słabo,zupełnie jakby to go bawiło.

-Ale...Ja nie umiem się całować.-Speszyłem się,smutno patrząc na usta Yasuo.-Nie umiem Cię zadowolić.

-Kłamiesz.-Złapał mnie za głowę.-Dawaj buzi albo Cię ugryzę.I nie pierdol głupot.Gdyby mi się nie podobało,to mnie by tu nie było.

Nasze usta dzieliło kilka milimetrów...Nadal się wahałem.

-Wiesz,że lubię się ostro całować.-Demon szepnął,a ja niepewnie wystawiłem język jakbym chciał go polizać w nos.

Yasuo od razu przechwycił mój gest,bo już po chwili złapał moją twarz i wepchnął mi powoli swój język do ust,aż lekko wywróciłem oczami żeby nie stracić równowagi.
Starałem się poruszać w takt języka Yasuo ale co chwilę coś mnie rozpraszało.
Demon przycisnął mnie dłonią do swojego ciała i zaczął całować mnie jeszcze namiętniej,aż w pewnym momencie zadławiłem się powietrzem.Yasuo na moment przerwał,a po między nami pojawił się gęsty pasek śliny.

-Wybacz.-Demon uśmiechnął się lekko.-Trochę przesadziłem.

Wziąłem haust powietrza i kiwnąłem głową.Czekałem aż znów dotknie mnie swoimi ustami ale tak się nie stało.

-Nie wolisz czegoś innego?-Przejechał dłonią po moim policzku,a ja drgnąłem.

-Chcesz tutaj uprawiać seks?-Spojrzałem na demona,który wciąż wpatrywał we mnie wzrok.-A ten Twój kolega?

-On jest głuchy jak pień,kiedy śpi.-Yasuo machnął ręką,a po chwili zaczął łasić się do mojej twarzy.-Co mam szkodzi?

Speszyłem się mocno.Wiem,że robimy coś niewłaściwego...Że powinniśmy to robić w miękkim łóżku,okrytym futrem,tysiące kilometrów dalej.To miejsce było dla mnie takie obce...Jednak...
Nie chciałem mu się sprzeciwiać...
Patrzył na mnie oczekująco z lekko otwartymi ustami.Czułem twardość jego męskości przy mojej nodze.Pragnął tego...

-Racja...-Spuściłem wzrok,czując jak moje serce wali.Demon westchnął,ponownie dotykając mojego policzka.

-Wyglądasz na niezadowolonego...-Yasuo zaczął,a ja natychmiast pokręciłem głową.

-To po prostu tęsknota za domem...-Westchnąłem,dotykając włosów demona.

-Niedługo wrócimy,nie martw się.-Demon nachylił się nad moim uchem,a potem zniżył się do moich ust.Uchyliłem je i znów połączyłem nas w pocałunku.Tym razem było jeszcze namiętniej.Uspokoiłem się trochę i wychodziło mi to znacznie lepiej.Na moment odkleiliśmy się od siebie aby zaczerpnąć powietrza.Yasuo zmierzył mnie,po czym delikatnie położył nos na mojej szyi.To trochę łaskotało...
Czułem jego oddech tak blisko...Mógłbym dostać orgazmu tylko od tego.To byłoby żałosne...
Demon zaczął delikatnie muskać ustami,zbliżając dłoń do mojego krocza.Naprawdę mógłby obciąc te szpony...
Czułem jak liże moją szyję.Chciał się w nią wgryźć ale się powstrzymywał..
Spojrzałem na niego bardzo powoli unosząc powieki.Znów wynieniliśmy pocałunek.Szybki ale przyjemny...
Nagle szpony przejechały po moich spodniach,a ja zapiszczałem z zaskoczenia,lekko unosząc ciało do góry.

-Stoi Ci.-Demon zarechotał,przejeżdżając po tym miejscu po raz kolejny.Wiedziałem,że teraz czerwienią mi się policzki.-To dobrze.

-Mh...-Mruknąłem zupełnie zażenowany...

Demon zaczął powoli zdejmować ze mnie koszulę,odsłaniając moją bladą,lekko poobijaną pierś.

-Ktoś Cię bił?-Yasuo zmierzył mnie,dotykając jednego z siniaków.

-Trochę ucierpiałem w Noxiańskim transporcie...-Odparłem,dotykając jego rogu żeby trochę się uspokoił.

-Te kurwy...-Mruknął niezadowolony i pokazał kieł.Robi tak gdy coś mu się nie podoba.

-Spokojnie.Było i minęło.Już tak nie bolą...

Yasuo musnął ustami jeden z nich,a potem przejechał po całej długości mojej piersi,docierając do jednego z sutków.Drgnąłem,gdy poczułem tam jego chłodne usta.

-Nie gryź...-Odepchnąłem jego głowę,gdy zaczął mnie delikatnie podgryzać.To trochę bolało.Demon przestał,patrząc mi w oczy przez dłuższy moment ale po chwili zniżył się jeszcze odrobinę,a ja jęknąłem cicho.Yasuo musnął kolejną część mojego torsu i zaczął zdejmować do końca moją koszulę.
Jęknąłem po raz kolejny.Brzmiało to jak głośne "mhhhh",bo demon przycisnął swoją rękę na moim kroczu.Nagle zatopił dłoń w moich spodniach i zaczął pazurem delikatnie kłuć moją męskość.
Ponownie jęknąłem,tym razem całą gębą,odchylając głowę na bok.To bolało ale jednocześnie było przyjemne.Yasuo zaczął powoli sunąć dłonią po moim penisie.

-Twoje spodnie chyba trochę nam przeszkadzają...-Posadził mnie na kolanie,pozwolił mi oprzeć głowę na ramieniu i powoli zdejmował moje spodnie,rozbierając mnie zupełnie.
Uśmiechnął się lekko,gdy zobaczył że sprawia mi przyjemność i moje nagie ciało też to okazuje.
Złapał mocniej moją męskość i zaczął ją masować,a ja jęknąłem,tuląc twarz w jego ramieniu.Takiego dotyku nigdy nie czułem...

-Yaas...-Wyszeptałem,ściskając jego nadgarstek i patrząc w oczy.Demon nachylił głowę i uśmiechnął się nad moim uchem.

-Podoba Ci się prawda?-Ścisnął mocno moją męskość,a ja odchyliłem głowę do tyłu i głośno pisnąłem.Co jeśli Zed nas przyłapie?
Pokiwałem posłusznie głową.Rzeczywiście mi się podobało...
To było nowe,przyjemne doznanie...
Demon zaczął coraz intensywniej mnie dotykać.Bałem się,że dojdę...Dojść tak szybko...
Yasuo nie będzie zadowolony...
Demon jakby wyczuł moje myśli,bo na moment przestał i zaczął czule mnie całować.To było odstępstwo i mogłem na moment odpocząć od tych ciągłych uniesień...
Yasuo złapał mnie w pasie i posadził spowrotem na łóżku.Chce mi dać odpocząć?A może coś knuje.
Spojrzałem na demona ale nie wyczytałem nic.Probowałem być tym pierwszym i klepnąłem go w tyłek.
Mruknął zaskoczony,a ja uśmiechnąłem się słabo i wsadziłem dłonie pod jego spodnie,klepiąc go lekko po pośladkach.Demon podniósł brew ale chyba podobała mu się moja akcja.Uniósł moją głowę i spojrzał mi w oczy.
Patrzyliśmy na siebie przez moment,a ja sięgnąłem dłońmi do jego spodni.To było instynktowne.Znów spojrzałem mu w oczy.Pokiwał tylko głową.
Wiedziałem co chcę zrobić...
Złapałem za męskość demona i ostrożnie włożyłem ją do ust,gładząc czubek językiem.Yas złapał mnie szponami za włosy i zaczął je lekko tarmosić.Uspokajało mnie to i zacząłem ssać coraz mocniej.Sapnął cicho,wbijając mi szpony w skórę ale ja byłem zbyt zajęty żeby zareagować.
Uniosłem spojrzenie,trzepocząc zalotnie rzęsami,by przyjrzeć się demonowi.To słodkie,że zaczął się rumienić.
Wróciłem do starannego lizania jego męskości ale po chwili poczułem jak moja głowa jest unoszona do góry.

-Dość,bo dojdę.-Demon mruknął,po czym rzucił mnie na łóżko.-Nie chce Cię martwić ale mam ochotę na naprawdę ostry seks...

Zbladłem lekko.Dla mnie to już był ostry seks.Nie miałem pojęcia,co to znaczyło w jego słowniku.

-Uh?-Zamrugałem kilkukrotnie,patrząc na twarz Yasuo ale ponownie nie wyczytałem jego zamiarów.

-Spokojnie.-Odgarnął mi włosy z czoła i złapał w pasie.-Będę na Ciebie uważał.

Nadal nie miałem pomysłu na to co mi zrobi.Najpierw wepchnął mi język do gardła,jeszcze odrobinę masując moją męskość.Jęczałem mu w usta,ściskając w dłoni poduszkę którą miałem pod głową.
Nagle uśmiechnął się i delikatnie połaskotał mnie w uda,a ja zachichotałem cicho.Byłem trochę rozstrojony emocjonalnie.
W pewnym momencie poczułem jak demon przysuwa mnie do siebie.Ocierał się powoli o mnie swoim penisem.Miałem wrażenie,że zaraz dojdę.Leżałem na plecach,więc pewnie spuściłbym się mu na twarz.
Raczej nie byłby zadowolony...
Po chwili demon uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za nogi,a ja wiedziałem co zaraz nastąpi,więc osłoniłem czoło ramieniem.
Jęknąłem głośno,czując że jestem wypełniony czymś ciepłym.
Był duży,więc trochę bolało...
Demon zaczął się powoli poruszać,a ja jęknąłem,unosząc głowę do góry i patrząc na skupionego Yasuo.Moja klatka piersiowa drżała.Demon sapnął mi do ucha i podciągnął moje nogi do swojej piersi,że byliśmy ściśnięci ze sobą.Przyspieszył tempo,a ja wrzasnąłem,wbijając mu paznokcie w plecy.
Było mi tak gorąco...
Yasuo przyspieszył ruchy jeszcze bardziej,że aż uderzał o moje pośladki.Z moich oczu mimowolnie poleciały drobne łezki.Krzyczałem,prawie siebie zdzierając sobie gardło.Demon na chwile zbliżył się do mnie,by spleść nas w pocałunku i nadal się poruszał.Wolniej ale mocniej.Jęczałem mu cicho w usta,szukając miejsca którego mogę się złapać.Yasuo nachylił się i zaczął lizać mnie po uchu,a ja obróciłem głowę,trzepocząc rzęsami i czując się bardziej spełniony...
Trochę martwiłem się,że czuję krew pod palcami.Rozdrapałem plecy Yasuo albo mi się wydaje...
Jednak ten chyba to zignorował.
Wepchnął we mnie mocno swoją męskość,a ja poczułem zbliżającą się erekcję,której nie umiałem opanować.
Otworzyłem niepewnie oko i ujrzałem twarz demona z białym nalotem na policzku i nosie.
O cholera...Nie miałem zamiaru spuścić mu się na twarz.
Nastała chwila ciszy,a moje serce waliło w piersi tak mocno że było słyszalne...

-Przepraszam...-Szepnąłem,mając wrażenie że jest na mnie zły.Jednak uśmiechnął się tylko i machnął językiem zlizując to co miał ma twarzy.Zaczął to memłać w buzi.

-Hm...Ciekawy smak.

Zarumieniłem się z lekkim zażenowaniem.

-Błagam nie rób tak...

-Bo co?

-Bo sobie pójdę.-Skrzyżowałem ramiona.

-Nie pyskuj,bo spenetruję Cię językiem.-Demon uśmiechnął się szeroko,a ja pokiwałem głową.Nie chcę go prowokować...

-Wolę nie...

Demon uniósł mnie,muskając moją skórę.Chciałem żeby już doszedł,bo zaczął się dziwnie zachowywać.Sperma mu na łeb uderzyła...
Znowu delikatnie ssałem jego męskość,gładząc ją przy końcu.Gdy na moment przestałem,poczułem że mam coś niebieskiego na twarzy.Zapomniałem,że ma niebieską...
Kącik ust demona uniósł się lekko,mimo że słyszałem jak dyszy.
Zmierzyłem go i zacząłem łapać w usta,to co do nich wpadało.

-Przestań,bo znowu Cię wyrucham.-Yasuo podniósł brew,a ja kontynuowałem.

-Dajesz.

-Nie żartowałem z tym spenetrowaniem Cię językiem...

Uśmiechnąłem się i oblizałem.Nagle poczułem,że jestem przewracany na brzuch i przyciskany bardzo mocno do łóżka.Cholera...Nie żartował....

-Hej,stop.Przestań...

Demon mruknął tylko,a ja poczułem w sobie cieńki,ciepły i wijący się język.

Pisnąłem,waląc głową w poduszkę.Naprawdę czułem się już zmęczony i nie miałem ochoty na doznanie kolejnej erekcji.

-Przestań,będę grzeczny.Obiecuję.

Ustąpił,kładąc się na mnie.

-Cieszę się.-Ucałował mnie w policzek,a ja podniosłem się i czule w niego wtuliłem.
Westchnąłem,zdejmując wilgotny kosmyk z czoła.

-Mam nadzieję,że Ci się podobało.-Yasuo objął mnie ramieniem i przysunął do siebie.Praktycznie przytulałem policzek do jego piersi.Oddychał szybko i jego tempo łapania powietrza jeszcze się nie wyregulowało.

-Mh...-Uśmiechnąłem się lekko i objąłem demona ramieniem w pasie,przymykając oczy.Chciało mi się tak bardzo spać.

Usłyszałem ciche westchnienie i po chwili milczenia odgłos zgaszanej świecy.

-Dobranoc,Yi.-Demon otulił mnie szczelniej kołdrą,a ja słyszałem jak jego oddech staje się coraz wolniejszy...

************************************
Obudziłem się trochę obolały po wczorajszych igraszkach.Co ciekawe demon leżał obok i nadal słodko sobie spał.Był na wpół przykryty kołdrą i widać było że jest nagi...

-Heeeej...Wstawaj.-Potrząsnąłem nim,a on natychmiast otworzył oczy i rozszerzył szpony jakby miał atakować.Zorientował się,że to ja więc tylko ziewnął cicho i powitał mnie.

-Jak Ci się spało?-Zagaił,leżąc sobie nago jakby nigdy nic.W tym świetle jego sylwetka wydawała się perfekcyjnie proporcjonalna i kusząca...

-Chujowo.-Mruknąłem,szykując rzeczy pod prysznic.-Nie mogłem spać,bo Twoja sperma świeci w ciemności...

-Wybacz,zapomniałem Ci powiedzieć.-Demon uśmiechnął się lekko.Nadal nie zamierzał się ubrać.-Skoczę pod szybki prysznic,obudzę Zeda i zrobię śniadanie,co?-Po chwili podniósł się z łóżka i złapał spodnie,leżące na podłodze.

-Zgoda.-Usiadłem na krzesełku.Zdążyłem owinąć się ręcznikiem,więc nie czułem się już tak nago.Demon zniknął w mniejszym pomieszczeniu,a ja westchnąłem,opierając się o ścianę.
Wczorajsza noc...Cholera...Yasuo naprawdę jest dobrym partnerem w łóżku...Uśmiechnąłem się słabo i zamknąłem oczy,wspominając jak było mi dobrze ubiegłej nocy.Moje rozmyślania przerwał demon,który już ubrany wyszedł z łazienki i spojrzał na mnie.

-Myj się szybciutko,a ja obudzę tego ciecia i biorę się za gotowanie.-Zniknął w kuchni,a ja pospiesznie wszedłem do łazienki.Pachniało tu poprzednią kąpielą i temperatura faktycznie na to wskazywała.Rozwiesiłem ręcznik i wszedłem do wody.Demon zgromadził trochę kosmetyków,które pachniały inaczej,niż te wcześniejsze.Chciałem zmyć z siebie ostatnią noc ale zmycie niebieskiego nasienia było dość kłopotliwe,bo farbowało mi skórę...

Jednak po dłuższej chwili udało mi się zmyć wszystko i czułem się od razu lepiej.Ubrałem się spokojnie i wyszedłem z łazienki.
W pomieszczeniu pachniało wspaniale dobrze przygotowanym jedzeniem.Zed krążył po pomieszczeniu z niezadowoloną miną,a Yasuo wesoło pogwizdywał smażąc jajka na patelni.

-Oooo...Już łazienka się zwolniła,Zedziu.

-Weź,jestem taki niewyspany...Ktoś się ruchał na parterze.normalnie...-Zed burknął i skierował się do łazienki,a ja spłoniłem się mocno.
Usiadłem do stołu,a demon podał śniadanie na wszystkich talerzykach.Wygląda wspaniale,mimo że to tylko omlet z bekonem...

Yasuo przysiadł się do mnie i zaczął powoli jeść.Kątem oka zauważyłem,że lekko się uśmiecha...

-Tutaj nie domyłeś.-Mruknął i pocałował mnie w policzek.Wstrząsnął mną szok.Takie czułe gesty z jego strony...

Złapałem za szmatkę i zacząłem ścierać plamkę z policzka.Po chwili wrócił Zed i zaczeliśmy wszyscy jeść.

-Ooo!Pójdziemy na Festiwal Światła?-Ożywiłem się,przypominając sobie o tym jak ludzie gadali o wydarzeniu.

-Czemu nie.-Zed wzruszył ramionami.

-Skoro chcecie.-Yas westchnął.-Ale mam jakieś dziwne przeczucia...

************************************
W mieście roiło się od ludzi.Faktycznie ten festiwal wyglądał świetnie.Dzieciaki latały wokół,a ja starałem sieę trzymać towarzystwa demonów,które poszły na piwo.
Ja za to oglądałem festiwal z przejęciem i krążyłem między stoiskami.W końcu się zgubiłem.Demony zniknęły mi z oczu...Krążyłem tak wokoło,szukając demonów.Nagle poczułem jak coś mnie chwyta.Dziwny zapach wniknął w moje nozdrza...Traciłem przytomność...

************************************
Ocknąłem się zmarznięty w ciasnej celi.Było w niej tylko łóżko.Ja mam znowu pecha...Cholera jasna...
Jakieś głosy brzmiały w oddali ale ja ich nie słyszałem.

-Wstawaj.-Teraz był ten,który udało mi się usłyszeć.-Zobaczymy co potrafisz.

Wzdrygnąłem się ale posłusznie poszedłem w kierunku głosu.

-Naserva!Masz tutaj świeży narybek!-W kolejnym pomieszczeniu było jaśniej.Stał w nim mężczyzna,który leniwie wyciągnął miecz z pochwy i oparł go o ziemię.Miał Ioniańskie rysy twarzy,więc musiał z niej pochodzić.
Zmierzył mnie tylko,a ja dostałem miecz w dłonie.

-Spokojnie,nie uszkodzę Cię.-Mężczyzna odparł dość przyjaźnie,bo widział mój lęk.

Po prostu chcą sprawdzić jak walczę..No cóż...

Ująłem miecz w dłonie,szykując się do walki.Mężczyzna przyjął,waleczną pozę i ruszył by wykonać cięcie.Uchyliłem się,na moment tracąc równowagę ale dałem radę się odsunąć.Chciałem także wykonać cięcie ale stal skrzyżowała się.Trwało to kilka razy,a ja miałem wrażenie że zaraz się potknę.
Mężczyzna znowu próbował wykonać cięcie.Zatrzymał je przed moją twarzą,a ja upadłem boleśnie na podłogę.Rozległ się po niej odgłos metalu.Miecz wyleciał mi z ręki.
Mężczyzna wbił miecz w podłogę obok mojej twarzy,a ja z przerażenia wstrzymałem powietrze.To było prawdziwe przerażenie.

-Nada się.Wie jak trzymać broń.Tyle wystarczy.-Inny głos rozległ się w pomieszczeniu.-Zdaje się,że też jest Ioniańczykiem,więc ty mu wszystko wytłumaczysz.

Czyli jednak nie myliłem się co do jego pochodzenia.

Mężczyzna podał mi rękę i pomógł wstać.Miałem przeczucie,że próbuje się ze mnie nie śmiać.Podniosłem się obolały,a mój nowy opiekun patrzył gdzieś w dal jakby coś zauważył.
Otarłem twarz z potu.Mężczyzna nadal nie odpowiadał,tylko podniósł coś z ziemi i podszedł do mnie.
Po chwili znów wbił miecz w podłogę,przebijając przez kafelki i klęknął na kolanie.

-Wybacz za ten brak taktu,mój Panie.-Podał mi mój sygnet,a ja zamrugałem kilkukrotnie.Rozpoznał mnie...

Liczyłem,że zaraz wstanie z kolan i zmieni temat ale nje zamierzał,jakby czekał na moje pozwolenie.

-W porządku.Wstań.-Odparłem speszony.

Mężczyzna spojrzał na mnie spojrzeniem typu "skąd się tu wziąłem"

-Zmieńmy lokację.-Odparł po chwili.-Ściany mają tutaj uszy.

Pokiwałem głową i poszedłem niepewnie za moim opiekunem.
Boję się trochę tego miejsca...
Przypomina arenę...






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro