Uchylono rąbek tajemnicy
O ósmej zadzwoniły budziki. Otworzyłam oczy i nieprzytomnie rozejrzałam się, sądząc, że znajduje się w swoim własnym pokoju. tępo patrzyłam się na łóżko stojące przede mną i dopiero po chwili przypomniałam sobie zdarzenia poprzedniego dnia. Westchnęłam cicho, wstałam i otworzyłam szafkę z ubraniami. Dużo nam dali do wyboru. Czarny albo biały t-shirt, jeansy, bluzę od dresu i trampki. Wzięłam pierwsze lepsze rzeczy i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i ubrałam. Dziewczyny już stały w kolejce do prysznica. Przywitałam się z nimi i podeszłam do planu dnia. O dziewiątej śniadanie, potem jakieś lekcje, obiad trening-czymkolwiek jest i o dwudziestej kolacja. Ciekawe gdzie jest stołówka.
-Hejoooo!-Krzyknęła Kate i wskoczyła na moje plecy. Ona nie jest lekka, ja nie jestem silna. Upadłyśmy na podłogę.
-Auuuu! Ostrzegaj, jeśli chcesz z kimś zrobić rodeo-powiedziałam jej wstając i rozmasowując obolały łokieć. Kate nadal na podłodze dostała ataku śmiechu, który nie trwał długo, bo ktoś zapukał do drzwi i je otworzył-Judith. Opierniczyła Kate za leżenie na podłodze, a gdy skończyła powiedziała tylko, że chciała sprawdzić czy już wstałyśmy i wyszła trzaskając drzwiami.
-Z minuty na minutę zaczynam co raz bardziej jej nie znosić-odezwała się Alice.
-Ja też-odpowiedziały jej na raz Hazel, Sonya i Jenny.
-Dziewczyny, gdzie jest jadalnia? Musimy się pospieszyć, bo jest za dziesięć dziewiąta!-krzyknoł ktoś z łazienki.
-Nie mam pojęcia Harriet-odkrzyknęła Lucy i zaczęła rozglądałać się po pokoju-Tu jest plan budynku, z którego wynika, że jadalnia jest nad nami-dodała.
-Pójdę do chłopaków powiedzieć im, że wiemy gdzie jest stołówka.-powiedziałam i wyszła. Zapukałam do drzwi sypialni chłopców i weszłam. Wszyscy spojrzeli się na mnie, a ja opowiedziałam im, że wiem gdzie jest stołówka i, że jeśli są gotowi to niech pójdą ze mną i dziewczynami. Zgodzili się i wyszliśmy. Dziewczyny już czekały na korytarzu. Jenny z planem budynku prowadziła. Jadalnia okazała się gigantycznym pomieszczeniem z mnóstwem stołów, tak długich, że nasza szesnastoosobowa grupa mogła usiąść razem, a i tak mieliśmy dużo miejsca. Na stołach było bardzo dużo różnorodnego jedzenia. Jedyne co było dziwne to to, że oprócz nas w sali było jeszcze około czterdziestu nastolatków. Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się ich. Myślałam, że jesteśmy tu tylko my i pracownicy tej organizacji. Wszyscy wyglądali na tak samo zdziwionych jak ja. W końcu Nick chrząknął i zaproponował, żebyśmy usiedli i coś zjedli. Zgodziliśmy się i zaczęliśmy nakładać sobie na talerze ogromne porcje jedzenia. Po kilku minutach do naszego stołu podeszła grupka dzieciaków mniej więcej w moim wieku.
-Cześć, nazywam się Thomas to Teresa, Aris i Rachel. Jesteśmy tu od dłuższego czasu, a wy jak zakładam od maksymalnie dnia. Chcemy wam pomóc ogarnąć o co tu w ogóle chodzi-powiedział średniej wysokości brunet. Newt patrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami.
-Skąd wiecie, że jesteśmy tu od dnia i w jaki sposób wy wiecie na tyle dużo, żeby nam cokolwiek wyjaśniać-zapytał.
Tym razem odezwała się Teresa
-Po prostu nam zaufajcie. Jesteśmy tu już od paru długich, ładnych lat, wiemy od was dużo, dużo więcej. Chcemy wam opowiedzieć wszystko co wiemy, będzie wam łatwiej przywyknąć. Większość osób w tej sali jest tu od dłuższego czasu. Przywożą nowych co dwa lata i co te dwa lata, odkąd tu przybyliśmy dzielimy się z nowicjuszami tym co sami wiemy, żeby nie musieli żyć w niepewności tak jak na początku my.
-Dobra jestem skłonna w to uwierzyć-odezwała się Kate.
-Spoko, to wieczorem,po kolacji wam wszystko opowiemy. Spotkajmy się w waszej sypialni. Na przykład u chłopaków. Okej?-zaproponowała Rachel, wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami.
Gdy zjedliśmy udaliśmy się do pokojów po plecaki i książki. Lekcje minęły szybko. Wyglądały tak jak powinny wyglądać lekcje w normalnej szkole. Potem poszliśmy na obiad. Był pyszny. Każdy mógł wybrać sobie co chce i w jakich ilościach. Minho nawpychał się kotletów schabowych, Kate pizzy, a Newt i ja zjedliśmy po dziesięć naleśników z czekoladą. Całe szczęście, że mieliśmy 1,5 godziny przerwy przed treningiem. Treningiem okazało się nic innego jak ćwiczenia na siłowni. Bieżnie i te klimaty. Wszyscy mokrzy wróciliśmy do sypialni umyliśmy się i naszykowaliśmy się na kolację. Wieczorem zgodnie z umową nasi nowi znajomi przyszli opowiedzieć nam o tym co tu robimy.
-Więc tak-zaczęła Teresa.-Ta organizacja nazywa się DRESZCZ. Pracują nad znalezieniem leku na chorobę, która wybija ludzkość. Nie wiemy czemu akurat wybrali nas. Podejrzewamy, że możemy być w jakimś stopniu odporni na to świństwo. Ja zajmuję się projektowaniem labiryntów, które za mniej więcej dwa lata będą skończone i DRESZCZ będzie mógł prowadzić obserwacje na, no cóż, nas. Wiem, że brzmi to przerażająco, ale takie są fakty. Jesteśmy im potrzebni. Wykorzystają nas w dobrym celu. Chcą uratować ludzkość. Poddadzą, i w gruncie rzeczy cały czas poddają, nas różnym próbom. Dlatego na przykład nie pamiętamy żadnych szczegółów z naszego dotychczasowego życia. Chcą zobaczyć jak będziemy na nie reagować, jakie emocje będą nam towarzyszyć, jak będzie zachowywać się nasz mózg. Pożoga-ta niszczycielska choroba o której mówiłam jest chorobą mózgu. Nie wiemy dokładnie jak ona wygląda, ale wierzymy, że można znaleźć lek. Dlatego "poddaliśmy się" DRESZCZ'owi.-skończyła wyjaśniać. Zapanowała cisza. Nikt się nie odezwał. Wszyscy rozmyślali nad tym co przed chwilą wyjaśniła Teresa.
-To prawda. Tylko tyle wiemy, ale sądzimy, że wykorzystują nas do dobrych celów-odezwał się Thomas z poważną miną. Nadal milczeliśmy.
-Spróbuje w to uwierzyć- powiedział Newt. Skoro Newt w coś wierzy to ja, i pewnie cała reszta naszej grupy też.
-To do zobaczenia niedługo- odpowiedziała Rachel i wyszła, a za nią Aris, Teresa i Thomas.
-Muszę się z tym przespać-powiedział z determinacją w głosie Sam-Dobranoc dziewczyny- wziął piżamę i poszedł do łazienki.
-Idźcie już lepiej, bo jeszcze będzie afera, że się szwendacie po nocy- dodał Minho z uśmiechem na twarzy. Na ten widok też się uśmiechnęłam i razem z resztą moich koleżanek wyszłam z ich sypialni. Umyłyśmy się i położyłyśmy. Nie rozmawiałyśmy o tym wszystkim, co zdradziła nam Teresa.
Po kolei zasnęłyśmy.
***********************************
Cześć wam, jak się podobał rozdział? Ja jestem bardzo zadowolona. Od razu ostrzegam teraz rozdziały dodaję często ponieważ niedługo wyjeżdżam i nie będę mogła publikować i pisać. 😭
Papa Cukrojadek
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro