Klumpiszony
-Minho, ty klumpiszonie rusz, że wreszcie zad!-Takie słowa wyrwały mnie ze snu. Usiadłam i się rozejrzałam. Mocno wpurwiony Newt pochylał się nad Minho i wrzeszczał na niego.
-Nie ma fuja żebym wstał-zaprotestował spod koca Minho. Uśmiechnęłam się. Minho ma przepikolone. Trzeba było tyle w siebie nie wlewać wczorajszego wieczoru. Ma nauczkę.
-E chłopaki, pozwólcie-powiedział Sam-Ja mam sposób.
Mój przyjaciel podszedł do klumpiszona i z całej siły kopnął go w siedzenie. Minho wydarł się i no cóż jestem zbyt dobrze wychowana, żeby powtórzyć to co usłyszał Sam. Wybuchnęłam śmiechem. Newt odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął.
-Co cię obudziło?-zapytał ze sztucznie zszokowaną miną.
-Hmmm nie mam pojęcia-odpowiedziałam sarkastycznie. Wstałam i podeszłam do moich przyjaciół. Minho kwiczał pod kocem, a Sam tarzał się ze śmiechu. Zaproponowałam, żebyśmy poszli na śniadanie. Chłopaki się zgodzili. Wszyscy oprócz klumpiszona. Gdy wspomniałam o bekonie, Minho zerwał się na nogi i sprintem popędził na stołówkę. Samcio zaproponował wyścig. Newt wygrał. To niesprawiedliwe on ma najdłuższe nogi! Śmiejąc się weszliśmy na stołówkę. Dosiedliśmy się do pozostałych klumpiszonów i zaczęliśmy debatę o tym czy Minho na takim kacu może biegać po labiryncie czy nie. Will czytaj nadpobudliwa pielęgniarka powiedział, że napisze mu zwolnienie lekarskie, albo urlop macierzyński, jak woli. Newt odgrażał się, że Minho powinien wyciągnąć jakieś konsekwencje, robić coś czego robić nienawidzi. Stanęło na tym, że chory alkoholik przekopywał grządki zamiast Newta, który miał iść do labiryntu. Prawdę mówiąc to się zaniepokoiłam. Wiedziałam, że kiedyś Newtie był Zwiadowcą, ale mimo wszystko się o niego bałam. Z całej paczki to właśnie on dawał mi swój koc gdy widział, że mi zimno, pocieszał gdy byłam zdołowana, przytulał przed snem, przynosił jedzenie podczas większości posiłków. Zawsze starał się o mnie jak najlepiej dbać. Cały dzień gdy Newt był w labiryncie chodziłam spięta. Nie mogłam się na niczym skupić, bo ciągle widziałam jak Newtie spada z Urwiska, atakują go Bóldożercy i wiele gorszych scenariuszy. Tylko Samowi powiedziałam co mnie tak trapi. Tylko on i Newt potrafią wysłuchać, pocieszyć czy zrozumieć. Reszta chłopaków pewnie by robiła minę pedofila i odgrywała sceny miłosne przez co mogli by zarobić kilka kopów w tylne części ciała. Pewnie niektórzy uznaliby, że bicie chłopaków jest ryzykowne, ale nie w moim przypadku. W chwilach wolny Jake uczył mnie walczyć. Po co? Gdyby Gally chciał skopać mi tyłek podczas ognisk. Kilka minut przed zamknięciem się Wrót razem z Samciem czekaliśmy na Zwiadowców. Wybiegło po kolei siedmiu. Powinno być ośmiu. Przyjrzałam się leżącym i dyszącym Streferom. Brakowało Newta. Zamarłam. Podbiegłam do leżącego nieopodal chłopaka.
-Gdzie jest Newt?-zapytałam roztrzęsionym głosem.
-Pewnie zaraz wybiegnie, nie ślimak się tak mała-wymamrotał tamten. Nie zrozumiałam drugiej części jego wypowiedzi. Wróciłam do Sama. On również był zaniepokojony. Staliśmy tak i czekaliśmy. W końcu Wrota wydały przeraźliwy zgrzyt i zaczęły się zamykać. Nic nie widziałam przez łzy. "Nikt nie przeżył nocy w labiryncie"...
*********************************
I jak? Mam nadzieję że mdada244 , lolka90543 i zosiula101 mnie nie zabiją. Postanowiłam zrobić takie suprajsmadafaka.
Papa Cukrojadek
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro