Zatarcie
-Wysiadka- ryknął ktoś, przez co się obudziłam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Newta pochylającego się nade mną i trzymającego nasze plecaki.
-Co do...-nie zdążyłam zapytać, ponieważ chłopiec mnie uprzedził.
-Wysiadaj Holly. Dojechaliśmy.
W głowie kotłowały mi się tysiące pytań, ale z trudem podniosłam się z fotela i pobiegłam za wychodzącym już z busa Newtem. Byliśmy w jakiejś ogromnej hali, a kobieta, która wyciągnęła mnie z domu pokazywała grupce dzieciaków mniej więcej w moim wieku żeby kierowali się w stronę ogromniastych otwartych drzwi. Podążyliśmy za nimi. Gdy tylko przekroczyliśmy próg, otoczyło nas jaskrawe białe światło. Po kilku sekundach moje oczy przyzwyczaiły sie do bieli, więc mogłam się troszkę rozejrzeć. Staliśmy na korytarzu z fotelami, kanapą, stołem z gazetami, krzesłami i baniakiem z wodą. Prawdę mówiąc zdziwił mnie ten widok. Byłam przekonana,że będzie tu jakoś niesamowicie, a nie tak zwyczajnie. Po chwili milczenia do pokoju weszła jakaś sympatycznie wyglądająca pani, usiadła na jednym z krzeseł i powiedziała:
- Ja jestem Judith. Będę waszym opiekunem. Dobierzcie się w dwójki i stańcie w rzędzie.-a potem zaczęła przeglądać jedną z gazet leżącą na stoliku,
-Holly, będziesz moją parą?-zapytał Newt i zalotnie zatrzepotał rzęsami na co wybuchnęłam śmiechem.
-Ależ oczywiście księżniczko-odpowiedziałam mu przesłodzonym głosem. Na co, z kolei on się roześmiał.
Tak śmiejąc się stanęliśmy za jakąś parą- wysokim Azjatą i troszkę niższą czarnowłosą dziewczyną.
-Cześć wam, jak się nazywacie, albo przynajmniej jak was nazwano?-zapytała dziewczyna
-Ja jestem Holly, a to Newt-powiedziałam wyprzedzając kolegę.
-To Minho, a ja mam na imię Kate-odpowiedziała czarnowłosa. Przez chwilę rozmawialiśmy
-Ciekaw jestem co chcą nam zrobić-odezwał się Newt. I jakby na spełnienie jego pytania Judith wstała, otworzyła jakieś drzwi i kazała wejść pierwszym dwum parom- czyli oczywiście Minho, Kate, Newtowi i mnie. Popatrzyliśmy z niepokojem na siebie i ruszyliśmy w kierunku drzwi. Przed przejściem progu Minho stanął i spokojnie z pełną kulturą oznajmił :
-Bardzo proszę, niech pani wejdzie pierwsza- a potem odwrócił się do nas i szepnął-Jeśli coś nas ma tam pokroić, to niech ona wejdzie pierwsza.
Na szczęście udało mi się stłumić śmiech. Judith uśmiechnęła się sztucznie i powiedziała, że my mamy tam wejść sami, bo ona musi pilnować reszty. Nawet nie próbowaliśmy dyskutować, ponieważ przybrała tak przerażający wyraz twarzy, że nawet chłopaki się zlękli i pospiesznie przeszli przez drzwi. Weszliśmy do sali, ale nic na szczęście nas nie pokroiło wbrew oczekiwań Minho. W sali, pod ścianami ustawiono łóżka szpitalne nad którymi wisiały jakieś dziwne kable i maszyny. Przy każdym stanowisku stał jeden człowiek w zielonym jakby gumiastym kombinezonie i masce. Zachęcili nas ruchem dłoni abyśmy podeszli do stanowisk. Minho jako pierwszy się ruszył i podszedł do wysuniętego najdalej łóżka. Popatrzyliśmy po sobie i każde z nas poszło w ślady Minho.
-Połóżcie się.-powiedział człowiek przy stanowisku Newta. Wszyscy bez ociągania wykonali jego rozkaz.-Zamknijcie oczy, podczas całego zabiegu nie otwierajcie ich. Pomyślcie o czymś przyjemnym i rozluźnijcie się.-dodał po chwili. Zamknęłam oczy i poczułam na mojej twarzy metalową konstrukcję. Przez chwilę nic nie czułam. Dotarły do mnie zniekształcone słowa "już koniec", a potem maska się podniosła. Usiadłam. Rozejrzałam się ze zdziwieniem po pokoju. Pamiętam swoje imię. Holly- pomyślałam. Pamiętam tych nastolatków siedzących na pozostałych łóżkach. Pamiętam ogólny zarys świata. Drzewa, wszelakie zwierzęta, watę cukrową. O tak wata cukrowa... Nic poza tym. Nie wiem kim byli lub są moi rodzice, czy w ogóle ich mam. To na prawdę przerażające. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy stan po zabiegu i zaraz wszystko wróci do normy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro