Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Śmierć

Bezradnie patrzyłam jak Wrota się zamykają. Nie. Nie nie nie nie. Wybuchłam płaczem. Sam z poważną miną przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk. Czemu Newt? Czemu on? Mój najlepszy przyjaciel. Po chwili podbiegła do nas reszta naszej paczki.
-Czy on...?-zapytał drżącym głosem Jake. Sam tylko pokręcił głową.
-To to wszystko moja wina-powiedział Minho i spuścił wzroku-Ja mogłem wczoraj tyle nie pić, pójść normalnie do labiryntu, on by tu wtedy był...
Sam odsunął mnie od siebie. Otarł oczy rękawem. Wziął głęboki oddech i zaproponował, żeby pójść na kolację. Nikt z naszej paczki nic nie jadł. Zaczęłam się modlić , żeby Newtie jakimś cudem przeżył. Nikt się nie odzywał, nawet Minho szedł z ponurą miną, zgarbiony. Położyliśmy się. Sam po lewej, Jake po prawej. Starałam się nie myśleć co teraz dzieje się z moim przyjacielem i skupić się tylko na zasypianiu. Długo jeszcze słyszałam ciche szlochy i westchnięcia. W końcu zasnęłam.

NEWT
Biegnij, biegnij, biegnij! Biegłem ile sił w nogach, uciekając przed tym cholernym Bóldożercą. Jeszcze tylko jeden zakręt i... W tym momencie usłyszałem zgrzyt zamykających się Wrót. Purwa. Purwa. Purwa, purwa,purwa. Do cholery czemu to zawsze ja mam takiego pikolonego pecha. Dobiegłem do zamkniętych Wrót. Uderzyłem z całej siły w mur. Purwa. Odwróciłem się i kogo zobaczyłem na końcu korytarza? Tego pikolonego, purewskiego Bóldożerce. Gorączkowo rozmyślałem nad jakimkolwiek planem ucieczki. Bluszcz. Mur. Mur. Wróć! Bluszcz. Musiałem wdrapać się na mur i ukryć między gałęziami. Ała, ale od tego palce bolą. Umościłem się i czekałem. Tur-tur zgrzyp. Bóldożerca był coraz bliżej. Słyszałem bicie własnego serca. Tur-tur zgrzyp. Przestałem oddychać. Nagle metaliczny dźwięk ustał. Zamarłem. Powoli spojrzałem na dół. Bóldożerca był tuż pode mną. Zamknąłem oczy. Poczułem, że jedna z moich prowizorycznych lin powoli pęka. Zacząłem spadać. Łupnąłem o ziemię tuż przed tym potworem. Tur-tur zgrzyp. Nie. Nie. Zacząłem cofać się, ale w końcu oparłem się, o Wrota. To koniec-myślałem-Użądli mnie, a ja zginę na miejscu. Tur-tur zgrzyp. Wpadłem na pewien pomysł. Zerwałem się na równe nogi i zacząłem wspinać po pnączach. Gdy byłem bardzo wysoko, spojrzałem w dół. Monstrum wspinało się za mną. Cholera. Przez jeszcze kilka godzin uciekałem w ten sposób przed Bóldożercą. Ocierałem się o ściany i bluszcz. W końcu nie miałem już sił. Poddałem się. Zeskoczyłem na ziemię, boleśnie wykręcając przy tym kostkę. Podszedłem do ściany i zjechałem po niej plecami, rozrywając sobie koszulkę. Poczułem spływającą po plecach krew. Spuściłem głowę. Zamknąłem oczy i czekałem. Czekałem jak skazaniec przed egzekucją. Po paru minutach znów usłyszałem przybliżającego się Bóldożercę. Tur-tur zgrzyp. Umrę tu. Nigdy więcej nie zobaczę moich przyjaciół. Nigdy nie zobaczę Holly. Dlaczego tak ją wyróżniam wśród moich bliskich? Właśnie uświadomiłem sobie, że ją lubię, a nawet bardzo lubię. Tur-tur zgrzyp. Był już blisko. Boże jak ja kocham Holly. Ja nie chcę umierać. I nagle poczułem niewyobrażalny ból. Ból, jakby ktoś w każdy milimetr mojego ciała wbił ostrze. Zrobiło mi się niedobrze, zaczęła mnie boleć głowa. Zemdlałem, wpadając w sieć wspomnień. Jedyne o czym myślałem umierając to Holly. O tym, że już nigdy jej nie zobaczę.

************************************
Podoba się? Takie wyznania przed śmiercią nie?
NELLY4EVER
Papa Cukrojadek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro