2. To był tylko przypadek
Obudziłam się nie w swoim domu. Tak w ogóle gdzie ja jestem? ... No tak u Errora... Zapomniałam, że zasnęłam u niego... Ugh... dobra.. jest 5:00 .. co tak wcześnie? .. I jeszcze szkoła omg... Hmm ... Zastanawiam się czemu Error mnie tuli... Zapuściłam na twarzy pomidora. Muszę się jakoś uwolnić od uścisku Errora. Albo... Jest mi za ciepło... I wygodnie... Co ja gadam... Agh! Nie wiem już co ja mówię! ... Może... Ugh... Nie ważne... Dobra. Pójdę jeszcze spać.. Ale słodko Error wygląda jak śpi.. Taka czarna cytrynka... TFU CO JA MÓWIE UGH! .. OK... Dobra idę spać..
*SKIPE TIME*
Obudziłam się. Errora nie było.. Ubrałam buty i bluzę, bo spałam w jeansach i koszulce. Zeszłam na dół i zobaczyłam naleśniki na stole... Omg... Nie mogłam zjeść... Usiadłam przy stole... Error na przeciwko mnie i nalegał, abym zjadła naleśniki.. Odmawiałam.. Nagle Error zaczą mnie karmić.. Co? ... Zapuściłam pomidora na twarzy i zjadałam grzecznie.
SKIPE TIME (bo autorka nie wie co wymyślić)
Poszłam z Errorem do szkoły... Trochę to dziwnie wyglądało, ale ugh.. Nie moja wina, że idzie ze mną. Ok... Jesteśmy w szkole. Przywitałam się z moją klasą w tym Freshem i Inkiem. Dobra... Trzeba iść na lekcję fizyki... Jak ja nie na widzę tej nauczycielki... Jak bym była dyrektorką to bym od razu ją wyrzuciła z tej szkoły.. Ugh... Weszłam z klasą do klasy Fizyki. Usiadłam w ławce... Usiadł koło mnie Ink.. Uff.. Dobrze, że usiadł zanim Error miał to zrobić... Dobra. Całą lekcje Fizyki malowałam z Inkiem. To było ciekawsze niż słuchanie tej wrednej baby od Fizyki... Ok... Wreszcie skończyła się lekcja. Szybko wyszłam z klasy i poszłam pod Religię...
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro