VI
Sesja Erena skończyła się dopiero po południu, ale była też dość wymagająca. Tysiące ujęć, póz, min... Bycie modelem nie jest tak prostą sprawą jak wielu ludziom się wydaje. Dodatkowo Eren musiał na tych zdjęciach wychodzić idealnie, seksownie, ale nie za bardzo. To nie sprawiało mu zbytniej trudności. Szatyn świetnie radził sobie jako demon seksu w ciele niewinnego chłopca. W jakimś sensie przejął to od Levi'a, który przy okazji go tego nauczył. Dosyć ciekawe musi być nauczyć kogoś bycia napalonym w każdym możliwym momencie przebywania z daną osobą. No ale z tą dwójką właśnie tak było.
W drodze do domu Eren dostał wiadomość od Armina, czy nie chciałby się spotkać. Zielonooki uśmiechnął się, bo już znał odpowiedź. Odpisał, że jest dzisiaj zmęczony po sesji, ale może pojutrze, bo wtedy będzie miał czas. Tak naprawdę szatyn po prostu już wymyślił sobie wieczór, a przynajmniej późne popołudnie. Miał zamiar trochę podokuczać oraz podroczyć się z Levi'em, co zapewne skończy się wiadomo czym. Nie musiał nawet tego planować, bo obaj już z automatu lecieli, a przy tym wciąż odczuwali głęboką przyjemność.
Wkrótce Eren dotarł do domu. Ledwo co wszedł, a już dopadła go aura obrażonej osoby. Levi siedział na kanapie i wyglądał zupełnie, jakby ktoś uraził go na całe życie. Gdy chłopak podszedł bliżej, uśmiechnął się pod nosem. Brunet oglądał strony gazety, na których był sam szatyn. Zdawało się, że patrzy tylko na nie i je od nowa przekręca. Nagle Eren kaszlnął, próbując zwrócić na siebie uwagę, na co Levi rzekł:
- Idź psuć ludziom nerwy gdzie indziej - powiedział oschle.
- Inni ludzie mnie nie interesują, maluszku - zaśmiał się, po czym od razu poszedł do swojego pokoju.
W trakcie wędrówki usłyszał, jak czarnowłosy drze gazetę i krzyczy ,,Kurwa!" oraz ,,Pieprzony gówniarz!". Nie umiał się powstrzymać i zwyczajnie wybuchnął śmiechem. Na szczęście daleko od starszego, bo przecież ten mógłby mu oczy wydrapać. A wtedy Eren nie mógłby już patrzeć na swój ideał, jakim był Levi Ackermann. Chłopak szybko wyciągnął jakieś luźne ciuchy po domu, po czym poszedł wziąć szybki prysznic.
Po krótkiej kąpieli, jeśli można to tak nazwać, usiadł tuż obok obrażonego Levi'a. Erenowi nie schodził z ust ten niewinny uśmiech, jakim miał zamiar ująć starszego. Delikatnie ułożył dłoń na udzie Levi'a, kładąc brodę na jego ramieniu:
- Kto zranił moją księżniczkę? Kogo mam pobić?
- Puknij się w czoło, a i tak ci nie pomoże. Eren to ten głupszy z Jaegerów.
- Ojeju, Levi... Nie chciałbyś mieć ze mną dzieci, gdybyś był dziewczyną?
- Nie, bo moje dzieci odziedziczyłyby głupotę po ojcu.
- Daj spokój. Byłyby mądre, jak ich mama. I bardzo ładne - wjechał dłonią na brzuch Levi'a, który zaczął masować. Do tego musnął czule jego policzek - Gorzej, jakby miały po tobie też charakter...
- Coś powiedziałeś, szczeniaku? - spojrzał na niego kątem oka.
Eren pokręcił przecząco głową, po czym usiadł na podłodze przed Levi'em:
- Wypominasz mi, że jestem młodszy... Ale Zeke też jest od ciebie młodszy i jakoś nie mówisz do niego tak.
- Bo on nie zachowuje się jak napalony chłopiec, który dopiero co odkrył pornosy lub masturbację - mówił, patrząc gdzieś w bok, bo wciąż był obrażony.
- Ale ty lubisz tego napalonego chłopca bardziej niż alkohol - klęknął, podnosząc się na wysokość torsu bruneta. Z niższej wysokości spojrzał na jego twarz, obejmując dłońmi jego biodra.
- Już nie lubię. Znudził mi się - wyglądał jak obrażona dziewczynka.
- Levi... Chodź, na przeprosiny doprowadzę cię do stanu, w którym wypłyną z ciebie potencjalne dzieci. Wiem, że bardzo tego chcesz.
- Nie chcę.
- W takim razie daj mi szansę, a udowodnię ci, że chcesz.
Szatyn wstał, po czym chwycił dłoń bruneta. Niższy spojrzał na niego z lekkim wyrzutem, ale w końcu dał się przekonać. Wstał, po tym jak go Eren pociągnął, a wtedy udali się do sypialni szatyna.
Levi usiadł na łóżku chłopaka i patrzył na niego ze zniechęconą miną, do momentu, gdy został popchnięty na łóżko i przygnieciony połową ciała wyższego. Jego usta przeżyły właśnie wszystkie epoki literackie, bo język Erena zdążył zaszczycić go tysiącami różnych sposobów na pocałunek... Tak mu się wydawało, gdy szatyn ze szczególnym oddaniem go całował. Czuł po prostu niewyobrażalne błogosławienie, które wzrosło z momentem, kiedy chłopak przytulił jego krocze dłonią. Za chwilę zaczął je czule masować, a w przerwie między pocałunkiem uśmiechnął się, na co Levi tylko westchnął, a była tam także uległość na obecną sytuację.
Eren z tym samym uśmiechem zjechał pod żuchwę starszego, gdzie zaczął składać czułe pocałunki. Jedną ręką udało mu się rozpiąć pasek Levi'a oraz rozpiąć jego rozporek, po czym wsunął tam dłoń. Teraz masywnie chwycił to, co zaczęło twardnieć. Z intensywnością stymulował jego przyrodzenie, co wpływało na Levi'a bardzo pobudzająco. Przymknął oczy, przechylając głowę na wskos. Oczywiście delikatnie rozchylał wargi, wchodząc w specjalny oddech odczuwania przyjemności cielesnej.
Szatyn był tak mocny i dokładny w swoich czynach, że Levi odpływał na inną planetę. Wplótł palce we włosy szatyna, przez co musiał zgiąć rękę. Lecz za chwilę zaczął ją prostować i to w dół, gdy chłopak podwinął jego koszulkę, a następnie z pełną pewnością zaczął lizać tors bladoskórego. Nie opanował się nawet przy sutkach starszego, które również obdarzył sporą ilością pieszczot. Raz się na nich zassiewał, a raz je zwyczajnie drażnił językiem. Problem polegał na tym, że Eren drastycznie zmieniał intensywność swoich ruchów. Raz robił to bardzo delikatnie, a za drugim bardzo mocno.
Przez to czarnowłosy zdążył już dostać dość nabrzmiałej erekcji, a całe jego ciało drżało z podniecenia. Nie mówiąc o wysokiej temperaturze jego ciała...
Eren uwielbiał pieścić tę delikatną, bladą skórę Levi'a, na której było łatwo o ślady, dlatego mimo wszystko musiał uważać. Czuł, że coraz bardziej przeszkadza mu zakaz robienia mocnych malinek, bo jednak chciał pokazać samemu Levi'owi, że to Eren rządzi. W końcu jego pewność siebie i wartość wykraczały poza skalę...
Nagle Eren zsunął się ciałem, lądując kolanami na podłodze. Z wprawą ściągnął z Levi'a spodnie oraz bokserki, zostawiając je na jednej kostce bruneta. Bez żadnego pohamowania objął ustami przyrodzenie starszego, przez co ten cicho jęknął i zgiął nogi, przy okazji rozchylając je dość szeroko. Było mu tak dobrze, a to dopiero początek.
Nie potrafił się wyciczyć, gdy Eren swoim sprawnym językiem pieścił czubek jego członka oraz, gdy zassiewał się przy granicy początku. Było to na tyle przyjemne, że aż podniósł się do siadu. Wplótł palce drugiej ręki, więc teraz już obydwie jego dłonie lekko ciągnęły włosy szatyna.
- Ahh, Eren! Wybaczam ci! Ahhh! Czy ja jestem w niebiee, ahh...
Zielonooki, gdyby mógł uśmiechałby się szeroko, słysząc, jak Levi zwija się z przyjemności. Mimo to w głowie zalewała go duma, że Levi znów mu ulega w takim stopniu. Postanowił dodać jeszcze więcej ruchu, więc zaczął jeździć ustami w górę i w dół. Przy tym aktywnie sterował swoim językiem, co tylko pogłębiało dziką przyjemność, jaka budowała w Levi'u gotowość do skończenia.
- Eren...Ja... - mówił już na granicy.
Nagle Eren oderwał się i wyszeptał:
- Tak, Levi. Zrób to...
Teraz Eren już jedynie lizał językiem czubek przyrodzenia Levi'a, patrząc na reakcję bruneta. Wtedy też i Levi spojrzał w te pewne zielone tęczówki, nie wytrzymał i spuścił się prosto na twarz szatyna.
Eren uśmiechnął się szeroko, a Levi oddychał głęboko i opadł na łóżko.
W mediach jest Eren z laską, ale wyobraźmy sobie, że to Levi xDD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro