IX
Tymczasem w parku siedziała jakże urocza para. Najzabawniejsze było to, że tylko jedno z dwójki było rzeczywiście zakochane w drugim. Eren i Mikasa bez większej ekscytacji siedzieli na ławce, wdychając świeże powietrze. Szatyn na luzie trzymał ręce za głową oraz wyciągał prosto nogi. Było tak, dopóki ton głosu Mikasy nie zabrzmiał z nutą powagi:
- Eren... Chciałam ci coś powiedzieć...
- Hm? - nagle usiadł normalnie.
- Jutro zaczynam pracę nad nowym filmem.
- To wspaniale! - uśmiechnął się.
- Tak, tylko... jest tam scena, która może ci się nie spodobać...
- Będziesz grała bitą osobę?
- Nie! To nie to! Ale... muszę pocałować innego chłopaka...
- Mikasa - spojrzał jej prosto w oczy - To jest twoja praca. Pocałunek na planie nic dla ciebie nie znaczy, prawda?
- Oczywiście, że nie! Kocham tylko ciebie, Eren!
- To chciałem usłyszeć - uśmiechnął się, po czym przytulił ją do siebie.
- Eren, ale... Nigdy nie całowałam nikogo innego niż ciebie...
- Powiedziałbym, żebyś sobie wyobraziła, że całujesz mnie, ale chyba byłbym zazdrosny...
- Mogę zrezygnować, jeśli chcesz!
- Nie! Mikasa żartuję sobie! - zaśmiał się, całując ją w czoło. - Za nic nie rezygnuj ze zlecenia przeze mnie!
Za jakiś czas szatyn dostał wiadomość od ojca, aby ten wpadł. Eren wiedział, że Zeke'a też zaprosiliby, ale ten miał zawalony grafik. Nie mógł od tak spontanicznie wyjść do rodziców, co nawet zasmuciło lekko chłopaka... No może nie zasmuciło, ale było mu szkoda blondyna...
Finalnie do rodzinnego domu przybył wraz ze swoją dziewczyną. Już na wstępie zostali obdarzeni błogosławieństwem:
- Mikasa, jak miło! - uśmiechnęła się Carla - Chciałabyś mi pomóc w kuchni?
- Oczywiście! - odwzajemniła kulturalny uśmiech - Do zobaczenia potem, Eren! - pocałowała go w policzek, po czym poszła z jego mamą.
Teraz Eren został tylko ze swoim ojcem, który także nie szczędził uśmiechu i radości. Mężczyzna zaproponował, aby usiedli w salonie i porozmawiali. Nie mówił o dokładnym temacie, tylko gadka szmatka o życiu, ale bez alkoholu, czyli taka normalna, a nie głębokie filozofie. Eren spokojnie rozmawiał, uśmiechał się. Do pewnego momentu:
- No, Eren... A jak tam z Mikasą? Wszystko dobrze?
- Ee..no tak - tutaj od razu poczuł stres.
- Jesteście już długo razem... Może pora na kolejny krok?
- Co masz na myśli?
- Ślub... Dzieci...
- Tato! - wyglądał na zawstydzonego.
Tak naprawdę szatyn kompletnie nie myślał o przyszłości, szczególnie z Mikasą. Przecież jego wyobraźnia kończyła się na nagim ciele Levi'a, na którym swoją drogą teraz chętnie zaznaczyłby kilka mokrych śladów... Ale w jego życiu miłosnym również istniał tylko Levi i to już nie ten jęczący pod nim, tylko codzienny Levi. Ten, który jest chłopakiem jego brata... Ta myśl coraz bardziej irytowała Erena. Ta, że musi się dzielić swoim ulubionym smakołykiem, chociaż ten smakołyk także przepadał za chłopakiem.
Eren wszedł do swoich myśli zbyt głęboko, dlatego Grisha go lekko szturchnął. Wtedy okazało się, że już wszystko gotowe. Mikasa wyglądała na bardzo zawstydzoną, a młodszy Jaeger domyślał się dlaczego. Pewnie jego matka i dziewczyna rozmawiały o jakichś babskich sprawach, gdzie głównym tematem miał być Eren lub relacja Erena z Mikasą...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro