Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Wyzwanie małego świra


"Rusz sie wreszcie!!" - zawył znów głos i potoczył sie echem po olbrzymiej przestrzeni.

Zszedłem po schodach i zatrzymałem sie dopiero na rozstaju dróg na moście.

- Którędy mógł pójść Axel? - mruknąłem pod nosem. - No, dobra! A-X-E-L tędy! - wyliczyłem i poszedlem w lewo.

Wszedłem do wysokiego pomieszczenia małym, półokrągłym łukiem wielosci normalnych, jednoskrzydłowych drzwi. Naprzeciwko mnie było ogrodzone wejscie na zjeżdżalnie z lodu, która wychodziła na prawo.

"Witaj znowu! Oto pierwsze zadanie! Musisz znaleźć strój kapielowy, założyć go, uruchomić zjezdzalnie i zjechać nią w dół! POWODZENIA!!!"

- Nie no kogoś tu nieźle pogięło! - wrzasnąłem. - Tutaj i tak jest -20°, a ja jestem w krótkim rękawku! A mam jeszcze przebierac sie w gacie kąpielowe i jechać po lodowej zjeżdżalni?!! Nie no POZDRAWIAM KOGOŚ KTO TO WYMYŚLAŁ!!!

No, dobrze jak otworzyć to ustrojstwo? Tutaj musi być coś co to otwiera...- myślałem stojąc na środku i trąc ramiona.
Wyciągnąłem różdżke. Zobaczymy co się stanie.

- BOSKI WZROK! - zamknąłem oczy i obkręciłem się wokół własnej osi. Zauważyłem jakieś tajne przejście po lewej stronie od wejścia. - Alohomora! - machnąłem różdżką w tamtym kierunku i ku mojemu zdumieniu drzwi wcale sie nie otworzyły. Za to po przewiwległej scianie pojawiła sie klawiatura pianina i mały stołeczek.

- Że ja mam na tym zagrać?! - Podszedłem i usiadłem. - Tylko co ja mam grać? - nagle w głosnikach rozbrzmiała mroczna melodia. - Ej znam to!! Mam to jako dzwonek na Levi'ego! Toccata d-moll pff...
Najpierw jest tryl! - zagrałem na klawiaturze A G A. - Potem schodki i powrót! - G F E D C# D.  - I przegrałem tak z minutę. - No to muzyczne zadanie musiało sporo zająć Blaze'owi! - skończyłem pięknym długim akordem, a przejscie odsunęło się ukazując schody prowadzące do góry.

- Ile jeszcze tych schodów na miłość Boską?! Naliczyłem już chyba ze trzysta!!! - kiedy doszedłem do końca schodów zastałem malutkie pomieszczenie z czerwonym dywanem na podłodze i lśniącym sznurem ciągnącym się z lewego dolnego rogu do prawego górnego w głebi pomieszczenia. - Zaiste mam to przeciąć? Proscizna! - rzuciłem czar magicznych nożyc i nic, jeszcze raz... może zaklęcie ognia? Też nic. - Hmmmm! A może ten sznureczek jest... odporny na magie! - olśniło mnie. Chwyciłem czym predzej za pochodnie po prawej i postawiłem pod linę, która momentalnie się przepaliła. - No to z dyńki! Tylko teraz jeszcze trzeba zejść, aaaaaaaaah!!!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro