Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Nareszcie w Hogwarcie!


Levi wstał jakgdyby nigdy nic, otrzepał się i przesunął dziewczynę po czym usiadł, założył ręce i oparł głowę o szybę.

- Co to było? - spytałem.

Ruda dziewczyna była cała czerwona, wyjeła z pod siedzenia Proroka codzinnego i zasłoniła sie nim delikatnie odsuwając się od niego.

- Ee... Chyba trzymasz to do góry nogami. - szepnąłem do niej. Papier o mało sie nie podarł, gdy w ekspresowym tempie obróciła go o 180°. Przysunęła się do niej brunetka i obie zniknęły za gazetą.

- Jestem Mikasa - podała mi dłoń siedzącą obok mnie dziewczyna o kruczoczarnych włosach i szarych oczach.

- A ja Eren - odwzajemniłem uscisk. - A tamten to Levi - wskazałem na naszego zimnego śpioszka, który zrobił sobie z szyby poduszkę.

- Słodko.

- Taki z niego oziębły fagas, ale się z nim przyjaźnie. Zawsze mogę na nim polegać. No i... dobrze czaruje. - usmiechnąłem się do niej.

- Christa - szturchnęła ją Mikasa - odłóż tą książkę i pogadaj z nami.

Blondynka zamknęła jakąś zgrabną książeczkę (zapewne jakieś fantasy) i przesiadła się obok mnie. Ooooo! Czerwony alarm z dwóch stron otaczają mnie nieznane osoby... które są dziewczynami! LEVIIIIIIIIIIII... no tak ty śpisz, cioto!

***

- Pirszoroczni, pirszoroczni za mną!!! - darł sie Hagrid jak co roku. Czemu kiedy dojeżdżamy do tej szkoły na dworze jest już ciemno??!

- A drugoroczni to niby gdzie? - przewrócił oczami Levi, gdy wychodziliśmy z pociągu.

- Za mną panie Ackermann! - spojrzała sie na niego jakaś grubsza babka. - Dobrze drogoklasiści tutaj!

Zebraliśmy się wszyscy naookoło niej.

- Dobierzcie sie w pary i idziemy! - ryknęła. Dobralem sie z Levim i poszliśmy.

- Ale fajnie co?

- Ta, bardzo.

- Kolejny rok w tym cudownym zamku!

- Mhm.

- Levi czy ty mnie zlewasz? - popatrzyłem sie na niego.

- Tak. Odczep sie gówniarzu!

- Jesteśmy na tym samym roku!

- No i?! Zamknij sie i idź!

***

- Odezwij się do mnie. LEVI! - szarpałem go rozpaczliwie za ramię, a on udawał jakiś posąg jedzący kurczaka. - Nie to nie! - zrezygnowałem w  końcu. - Typowy Ślizgon! - burknąłem i założyłem ręce.

- Nigdy. Więcej. Mnie. Tak. Nie nazywaj. - wydusił przez zaciśnięte zęby, ściskakąc za każdym słowem mocniej moje udo pod stołem, a ja mało nie zawyłem z bólu na całą salę. Próbowałem oderwać jego palce, ale na darmo.  - Gówniarzu... - szepnął mi do ucha puszczając uścisk i wrócił do jedzenia jakgdyby nigdy nic z tą swoją kamienną twarzą.

Rozeszliśmy się do dormitoriów. Levi zszedł do Lochów, a ja poszedłem razem z moją ekipą do jednej z sypialni Hufflepuffu.

- Czemu on jest taki oschły? - spytałem chłopaków padając na łóżko.

- Może nie jest gejem? - zaśmiał sie Axel opierając się o komodę koło drzwi.
Axel Blaze jest niewiele wyższy od Levi'a, ma białe włosy które stoją jakby codziennie rano pierdyknął w jie piorun i zabujczo czarne oczy, ktore pod światło przybierają delikatnego brązowego odcienia.

- Śmieszne! - rzuciłem w niego jaśkiem prosto w twarz, ale złapał go tuż przed tym gdy zdołał go walnąć. Pieprzony refleks sportowca!

- Ale przy stole Hufflepuffu to siedzi! - jęknął oburzony Neitan leżąc już w poprzek na swoim łożu w głębi okrągłego pokoiku.

Neiti jest najlepszym przyjacielem Axela. Ma długie niebieskie włosy z grzywką na pół twarzy i piwne oczy. To zawsze spokojny chłopak, bardzo go lubię.

- Poza tym strasznie boli mnie noga - zdjąłem spodnie, siadajac na brzegu łóżka.

- O, matko! - wrzasnął Ax. - Przecież to wyglada jak dziury po kuli. On to zrobił? - Zapytał przejęty. - Przestań się z nim zadawać on i tak Cię traktuje jak powietrze.

- Czemu oni wszyscy wbili sobie do tych pustych głów, że Slytherin to jest najlepszy dom, a resztą można od tak pomiatać?!! Niech no go tylko dorwe!! - darł sie Neitan.

- Chłopaki wyluzujcie! - Powiedziałem. Rozumiem ich, ale Levi mimo tego co mi robi jest moim przyjacielem.

- Pokaż to - Axi zbliżył sie do mnie i ukleknął przy mojej nodze. Wyjął różdżkę zza pasa i wyszeptał kilka zaklęć leczniczych, a czerwone ślady po palcach Levi'a zniknęły bez śladu.

- Dzięki i proszę nie mówcie tak o nim. To mój przyjaciel! Rozumiem wasze obawy i po części je popieram nie znaczy, że możecie go obrażać - powiedziałem trochę zdenerwowany.

- Nie gorączkuj się tak - mruknął białowłosy.

- Poza tym - ciągnołem - znam się z nim od dziecka. To fakt, że jest chamski i czasem mu odwala, ale lubię go właśnie takiego. Przynajmniej mam pewność, że nikogo nie udaje.

- Dobra, nie chce mi się o tym gadać - powiedział Neitan. - Chodźmy spać.

- Jednak jesteś prawdziwym Puchonem Eren! Zawsze wierny swoim przyjaciołom choćby nie wiem co! - wskoczył pod kołdrę Axel.

- Prawdziwym Puchonem? Chyba Bufonem! - zaśmiał sie Neitan.

- Nie żyjesz za to! - zerwałem się z poduszką w ręce i zaszarzowałem wprost na niego.

**************

To, ten! Liczymy, że się podobało i do następnego wierni wyznawcy! *macha dłonią w stronę tłumu*
Oh, naprawdę nie musicie klękać!

(Psyt* mam już napisane fajne trzy rozdzialiki o Erenie i Axelu)

To papa! I do następnego!!

#WIELKI_WSPANIAŁY_APOLLO
&
#Anime_lover_12_04

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro