Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3. Między gorzej, a lepiej

{Pov. Applejack}

Kolejny szkolny dzień totalnego nieskupiana się i męczenia na lekcjach. Zwykle nie jest tak źle. Wszystko przez to, że od kilku dni czuję głęboko w sobie pewien rodzaj żalu utrudniający mi racjonalne myślenie. Ugh... Wszystko przez to, że sobie uroiłam, że Dash i Pinkie się w przeciągu kilku dni bardzo do siebie zbliżyły.. Nie chcę się tak dziwacznie czuć.. Nie chcę się zakochiwać, chcę by było jak dawniej. Nigdy nie miałam nic przeciwko relacjom moich przyjaciółek ze sobą, wszystkie razem byłyśmy naprawdę zgraną ekipą. Rainbooms. Teraz zaczynam tak świrować! W zasadzie nie wiem o co mi chodzi... Może tak wygląda ta cała zazdrość..? Nie, na pewno nie. Nie mam powodów, może po prostu Dash woli ją.. jako swoją najbliższą przyjaciółkę, w ogóle nie powinnam myśleć o tym, jak o złym. Są fajnym duetem, choć szlag mnie trafia gdy łapią fazę na pranki a ja mam pełne ręce roboty na farmie i mi przeszkadzają. Liczy się dla mnie szczęście Rainbow. I nie chodzi tu o to, że ona liczy się dla mnie wyjątkowo od jakiegoś czasu. Tylko o to, że jakby nie było moją najlepszą przyjaciółką jest znacznie dłużej. Niż ja.. No.. W niej.. ehh... Jeśli chodzi o Pinkie Pie, ona jest moją daleką kuzynką i na jej szczęściu również mi zależy.. więc gdyby one razem.. No..

- Może Applejack nam to przypomni? Wydajesz się głęboko zamyślona, tak wciągnęło cię nasze zadanie? -Nauczycielka matmy rzuciła mi ironiczne spojrzenie, a ja, wyrwana z rozmyślań, zaczęłam nerwowo analizować rysunek na tablicy.

-No to tak... Ee.. Punkt A... -Zaczęłam coś bełkotać. Nie ogarniałam totalnie tego tematu, plus się zamyśliłam. Jestem wpadką tygodnia. Nic z tego nie będzie... Odwróciłam wzrok, nie miałam nic mądrego do powiedzenia w kwestii podanego zadania. Westchnęłam ponuro i pokręciłam głową dając do zrozumienia, że nic nie wymyślę. Nawet improwizacja nie wchodziłam w rachubę. Nauczycielka popatrzyła na mnie z, według mnie, wyraźną pogardą i zdecydowała się zapytać kogoś innego. Ja, zrezygnowana, położyłam wpierw ręce na ławce po czym resztę siebie. Schowałam twarz w rękach. Ale beznadzieja.. Do końca lekcji będę musiała wysłuchiwać tego dennego marudzenia nauczycielki dedykowanego pod mój adres. Wytrzymaj, dziewczyno...

-Dobrze się czujesz, skarbie..? -Z zamyślenia ponownie zostałam wyrwana tym razem przez Rarity i jej uprzejme odzywki. W sumie to dobrze, powinnam się skupiać na lekcji a nie na bujaniu w obłokach, o ile mogę to tak nazwać yhh. Podniosłam się do prostego siadu i westchnęłam

-Niezbyt Rar, ale dzięki, że pytasz.. -Poprawiłam lekko ospale swoje blond włosy i zwróciłam się do mojej towarzyszki z ławki.

-Oczywiście, że pytam, Applejack, jesteśmy przyjaciółkami.. -Granatowowłosa poprawiła mi włosy -Coś się z tobą dzieje od kilku dni...

-Wiesz... Pogubiłam się trochę. -Westchnęłam i zaczęłam opowiadać, być może Rarity też mogłaby mi jakoś pomóc, niczym Sunset... -W tym co... czuję. Już rozmawiałam o tym z Sunset i dużo myślałam. Zmęczyło mnie to, już od lat kontroluję swoje myśli i było w porządku. Ale nadal istnieją uczucia i myśli, których chciałabym się pozbyć -Kończąc popatrzyłam smutno przez okno - Wszystko jest takie skomplikowane.

Rarity wzięła moją rękę - Jeśli coś cię dręczy -Wyszeptała wielbicielka ciuchów- Powiedz, napewno postaram się ci pomóc, skarbie.

-Wywrócił mi się trochę świat uczuciowy. W ogóle, jak to beznadziejnie głupio brzmi -przewróciłam oczami i ciągnęłam cichym głosem -Zakochałam się w kimś, mimo, że nie powinnam i nie chcę.

Rarity zrobiła uradowana minę
-Toż to cud- przerwałam jej zakrywając jej usta

-Wcale nie. - Powiedziałam lekko ostro na końcu - Bo.. widzisz... Chodzi...O ugh... -Zarumieniłam się kończąc moją wypowiedź i rzuciłam siedzącej z Pie, Dashce, szybkie spojrzenie.

-Tak!!! -Rarity krzyknęła na cały głos uradowana. Po chwilce się opamiętała i zaczerwieniona przeprosiła za podniesienie głosu.

Ja rzuciłam jej niepewne spojrzenie.

- Och, wy tak cudownie do siebie pasujecie, skarbie! -Rarity szepnęła z nieschodzącym uśmiechem - Już od jakiegoś czasu myślałam, że powinnyście być razem. Wiedziałam, że się nie mylę -Moja przyjaciółka zachichotała wyraźnie ożywiona.

Ja się znowu zarumieniłam. Poczułam ciepło na policzkach. Mimo wszystko entuzjazm Rar wywołał u mnie uśmiech. Po dłuższej chwili pisków uszczęśliwionej wielbicielki mody spochmurniałam lekko. Ja nie chcę "być razem", nie chcę tego wszystkiego. Rarity musiała to zauważyć bo nagle się uspokoiła i zmieniła ton głosu

- Ale coś jest nie w porządku, tak..? Martwi cię coś?

-Eee..no.. tyak. -Westchnęłam przygnębiona i nie mówiłam nic więcej.

-Chodzi ci o Pinkie Pie i Rainbow, zgadza się..? -Granatowowłosa zaczęła cicho i niepewnie

Popatrzyłam na nią mocno zdziwoniona
-Więc ty też to zauważyłaś? -Speszyłam się trochę, spojrzałam na nią i czułam narastający wstyd w sercu.

-Tak... Zauważyłam... -Przyjaciółka położyła rękę na moim ramieniu -Niby mi to nie przeszkadza, zauważyłam, że od jakiegoś czasu obie są bardzo blisko ze sobą i widać, że są szczęśliwe bardziej niż kiedykolwiek... Co mnie cieszy... Ale.. Appledash.. -Zachichotała trochę nerwowo - No... i nie mogę znieść tego, że twoje samopoczucie się tak popsuło, skarbie.

-Appledash..? Że co? - Poczułam gorąc na policzku. I zażenowana uniosłam brew. -I aż tak widać, że mam humory?

- No...wiesz.. heheh... Apple od Applejack i Dash... od Rainbow... Taka nazwa, skrót, heheh.. -Dziewczyna odwróciła wzrok z lekkim uśmiechem, a po chwili znów się odezwała - i tak, widać, że coś jest nie tak..

Nie mogłam oprzeć się rumieńcom kiedy mówiła o tym całym połączeniu mnie z Dash.. Brzmi to całkiem słodko.. i głupio też. Ale nie przyznałam jej tego.

-Rarity -zaczęłam z innej beczki - Tylko nie mów o tym nikomu, dobrze? Wie tylko Sunset, no i teraz ty. Niech tak zostanie, ok? -Szepnęłam do niej, nie patrząc jej w oczy

-Jasne, skarbie.. Nic nie wspomnę w tej sprawie. I będę ci pomagać -Granatowowłosa uśmiechnęła się szeroko

-Z czym konkretnie..? -Bałam się tego co miałam zaraz usłyszeć.

-Pomogę ci z Rainbow! -Ciuchoholiczka mnie przytuliła i całą resztę lekcji wymyślała plan działania. Momentami żałowałam, że wie. Ja za to co jakiś czas smętnie zerkałam w kierunku mojej chyba.. eh.. najlepszej przyjaciółki.. Widocznie Pinkie była lepszą partią na przyjaciółkę ode mnie... W końcu się z tym pogodzę.

***

Bez humoru szłam szkolnym korytarzem. To dziwnie ale czułam się na prawdę źle. Idąc rozglądałam się niespokojnie na boki i miałam dziwne poczucie, że wszyscy na mnie patrzą. Choć nikogo nie było teraz na korytarzu. Tak, jakbym jakoś szczególnie przykuwała uwagę. Speszona przyśpieszyłam kroku i skręciłam do głównego korytarza. Kilka chwil potem wpadłam na kogoś bokiem i od razu nerwowo przeprosiłam. Nie wiem sama co się ze mną dzieje. Ugh. Zupełnie nie zauważyłam, kiedy dotarłam do skrętu w kierunku korytarza prowadzącego na salę gimnastyczną. Szybko go mijając usłyszałam dochodzące stamtąd głosy. Wycofałam się i spojrzałam z ukrycia w tamtym kierunku. Moje serce zabiło szybciej, kiedy rozpoznałam tam Rainbow i Pinkie Pie. Rozmawiały. Nie wyglądało to jednak na zwykłą rozmowę. Źle się czułam obserwując je bo mają prawo do prywatności, ale z jakiegoś powodu nie mogłam się powstrzymać.

W końcu Pinkie dziwnie zbliżyła się do Rainbow.. Nie chciałam się na to gapić i wpadać w paranoję. Po prostu wycofałam się i ruszyłam w kierunku łazienki. W myślach gorączkowo próbowałam odrzucić myśli o tym, co widziałam. Weszłam do łazienki znajdującej się obok głównego holu, by odrobinę się poprawić. Mimo, że pochodzę ze wsi to nie znaczy, że o siebie nie dbam, jak to niektórzy lubią palnąć. I mimo, że nie znoszę paranoi Rarity na temat "wizualnej prezencji" lubię swoje drobiazgi. Poprawiłam rzęsy, to lubię robić. Nie jakoś konkretnie bardziej, ale na tyle by spróbować poprawić sobie samopoczucie.

{Pov. Rainbow Dash}

Pinkie Pie i ja zaczęłyśmy dogadywać się świetnie ostatnimi czasy. Dużo czasu razem spędzałyśmy, a dzisiaj siedziałyśmy razem w ławce caluśki dzień! Byłam mega szczęśliwa, zupełnie tak jakby mnie ktoś naładował pozytywną energią! Chciało mi się normalnie biegać i przenosić góry. Nie dawała mi jednak spokoju jedna rzecz, byłam pewna, że o czymś zapomniałam, ale nie mogłam rozgryźć co to. Kurcze, no. Dziura w głowie. O pracy pisemnej pamiętałam.. O treningu pamiętam.. O wieczornym bieganiu też... hmm.. Ugh.. Kiedy sobie tak wspólnie siedziałyśmy na przerwie i śmiałyśmy się z różnych typowych pierdół, Pinkie nagle zaproponowała byśmy się przeszły. Zargumentowała to zdrętwieniem nogi od siedzenia. W sumie się nie dziwię, jest mega ruchliwa. Razem, co jakiś czas głośno się śmiejąc, zaczęłyśmy bez celu łazić po szkole. Była akurat długa przerwa, więc miałyśmy dużo czasu. Pinkie Pie skręciła w kierunku sali gimnastycznej, a ja poszłam za nią. Zatrzymała się przy ścianie i oparła się na niej. Ja stanęłam obok robiąc to samo.

-Wiesz, Rainbow Dash - Zaczęła imprezowiczka biorąc do ręki pasmo moich tęczowych włosów
- Masz coś w sobie.. -Poczułam lekkie ciepło na policzku. Czy.. Czy ona właśnie..
- Co mi się podoba... -Dokończyła, a mi się zrobiło jeszcze cieplej. Zdołałam wybełkotać tylko krótkie i niewyraźne "dzięki". Podeszła do mnie od przodu. Była bardzo blisko, a ja poczułam lekko dyskomfort. Oparłam się twardo plecami o ścianę. Ona przysunęła się bliżej i położyła rękę na moim policzku.

-Eee.. -Mruknęłam cicho do siebie mierząc ją nerwowo wzrokiem. Czy.. Czy ona chce mnie pocałować..?

{Pov. Pinkie Pie}

Kiedy trzymałam swoję rękę na policzku Dashie i patrzyłam w jej niezwykłe, magentowe oczy, poczułam, że w tej chwili nic nie ma większego znaczenia niż ona. Pogłasakałam ją czule po policzku, przyglądając jej się z lekkim uśmiechem. Zbliżyłam się jeszcze. Widziałam, co się z nią działo, ale ona zachowywała się, jakby się uparła, że tego nie okaże. Dlatego więc, ja postanowiłam zrobić pierwszy krok. Położyłam też drugą rękę na jej policzku i przybliżyłam swoje usta do jej ust. Poczułam, że robi mi się gorąco. Zamknęłam oczy i już miałam ją pocałować, ale ona odwróciła twarz i zaraz potem zadzwonił dzwonek. Na kolorowe baloniki... było tak blisko.. Dashie..

{Pov. Rainbow Dash}

Pinkie przyłożyła do mojego policzka drugą dłoń i nie odrywała ode mnie cały czas wzroku. Czułam się dziwnie, bardzo, ale jednocześnie ciepło paliło mnie od środka i na policzkach. Na bank byłam czerwona! I wtedy ona zaczęła się zbliżać! Zamknęła oczy i lekko przycisnęła mnie do ściany. Kiedy chciała mnie pocałować, ja w ostatniej chwili odwróciłam twarz i zadzwonił dzwonek. Nigdy tego nie robiłam, nie mogę się zbłaźnić. Uff. Pinkie Pie wyglądała na zawiedzioną i odsunęła się ode mnie. Zrobiło mi się jej żal, mimo wszystko.. Przysunęłam się do niej i nieśmiało pocałowałam w policzek. Na nic więcej nie byłam gotowa... Pff! O czym ja w ogóle właśnie pomyślałam! Nieważne.. Pinkie Pie się uśmiechnęła czule i zrobiła to samo, pocałowała mnie w policzek. Jednak nie skończyło się na tym. Zbliżając się do mojego policzka wyszeptała kilka słów

-Jesteś niezwykła, Dashie... Podoba mi się to... Hihi... Czekam aż się odważysz na coś więcej.. - Po czym poprawiła swój plecak i wyszła uśmiechnięta.

Ja stałam w bezruchu dłuższą chwilę i patrzyłam się w kierunku wyjścia. W moich uszach ciągle rozbrzmiewały jej słowa i chichot. Oprzytomniałam dopiero po chwili. Lekcje! Założyłam plecak na drugie ramię i wyszłam szybkim krokiem z korytarza prowadzącego na salę gimnastyczną. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Ciepło z moich policzków nie ustępowało a w głowie miałam mętlik. Uhh. Potrzebowałam kontaktu z kimś, kto nie był Pinkie Pie.. Skręciłam w stronę głównego korytarza i wpadłam na kogoś. Przed twarzą mignęły mi długie, blond włosy.

-Applejack? -Popatrzyłam na nią lekko zdziwiona, ale z drugiej strony ucieszyłam się na jej widok. Przez chwilę miałam wątpliwości czy była na poprzednich lekcjach. Przez to zamieszanie z Pie.. totalnie o niej.. zapomniałam... Zamarłam w sobie, uświadamiając sobie ten fakt. Nagle usłyszałam jej spięty głos. Nie brzmiał w ogóle jak ona...

- J-już spadam, s-spoko... Sorry po prosty -Wydusiła po czym dodała -Przepraszam. -I kiedy już miała mnie minąć, chwyciłam jej rękę.

Ona popatrzyła na mnie mocno zdziwiona i sprawiała wrażenie smutnej... Zmieniła minę, jakby zauważyła, że próbuję ją odczytać. Nie puszczając jej ręki lekko przyciągnęłam ją do siebie

-Applejackie? Wszystko w porządku? Co z Tobą..?

Ona popatrzyła na mnie z miną podobną do zbitego psa. Przewróciła oczami i skrzywiła się lekko. Niepewnie ścisnęła moją rękę. Widziałam, że się wahała.

-Gorszy dzień, to wszystko. -Wyszeptała niewyraźnie, jakby dławiąc się własnymi słowami.

-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? -Wyszeptałam do niej i przyciągnęłam ją jeszcze. Objęłam ją i przytuliłam. Westchnęłam głęboko napawając się jej świeżym zapachem sadu. Ona dopiero po chwili odwzajemniła uścisk i początkowo lekko mnie przytuliła. Potem stopniowo ścisnęła mnie coraz mocniej.

{Pov. Applejack}

Przytuliłam Rainbow Dash mocniej. Przez te kilka dni bardzo brakowało mi mojej przyjaciółki. W tym momencie nawet nie pomyślałam o jakiejś głupiej, nowej, miłości co do niej. Muszę nauczyć się z tym żyć. Wtuliłam w nią swoją twarz, w sercu głęboko ciesząc się z tej chwili. Po jakimś czasie puściła mnie szepcząc jeszcze

-Jeśli coś się dzieje, nawet się nie zastanawiaj. Tylko pamiętaj, że możesz mi powiedzieć. -Przez ten cały czas trzymała moje ręce.

Ja odwróciłam wzrok. Znowu. Pokiwałam głową, wiedziałam o tym, co powiedziała, ale o moim uczuciu co do niej nigdy jej nie powiem. Nie zniszczę tym naszej przyjaźni.

- Może... chcesz gdzieś pójść ze mną dzisiaj? Żebyś się odstresowała. Albo może chciałabyś wpaść na noc? -Usłyszałam znowu jej troskliwy ton, serio się martwiła.

-Jasne, jeśli tylko chcesz.. -Uśmiechnęłam się lekko, na co ona zareagowała tym samym.

- No! Wreszcie uśmiech! -Szepnęła uradowana, swoim dawnym, zadziornym, tonem i szybko cmoknęła mnie w policzek.

Ja tylko bardziej uśmiechnięta znów ją przytuliłam. Miałam ochotę szepnąć, że mi jej brakowało, ale za dużo tej szczerości. Przypomniałam sobie też, że jest już lekcja i ją puściłam.

{Pov. Rainbow Dash}

Kiedy zobaczyłam jej uroczy uśmiech, od razu udzieliło się i mi. Uwielbiałam kiedy się uśmiechała. Jej oczy idealnie grały z tym uśmiechem i zawsze wtedy czułam przyjemne ciepło. Hah, moja AJ. Z radości nie mogąc się powstrzymać pocałowałam ją w policzek.

Ona przytuliła mnie wtedy ponownie, ale tym razem z większym przekonaniem. Wtuliłam się w nią również z uśmiechem, ale ona po chwili mnie puściła

- Jest lekcja! -Szepnęła do mnie lekko głośniej

- To co? Jest ostatnia, w dodatku lajtowa.. Chodź, spadamy z niej.. -Trzymając jej rękę zrobiłam pozycję gotową do biegu, jakby dając jej do zrozumienia byśmy zwiały. Miałam ogromną potrzebę spędzenia z nią czasu. I z drugiej strony chciałam odpocząć od Pinkie Pie. Czasem zachowywała się dość...Heh.. nietypowo. Do moich myśli wróciło wspomnienie sprzed kilkunastu minut przy sali gimnastycznej. Moje myśli przerwał głos blondwłosej

- To co? Idziesz? -Nadal trzymała moją rękę i się uśmiechała. Odrzuciłam myśli o Pinkie i powiedziałam dosyć głośno marszcząc brwi z uśmiechem

-Teraz albo nigdy!

Albo mi się wydawało, albo poprawił jej się humor.. Tak uwielbiam widzieć ją szczęśliwą! Rzadko pokazuje swoje emocje, ale przez to mega uderzają, jeśli już się pojawią. Jak widzę ją smutną jakiś cierń rozrywa mi serce. Tak się to udziela. Dziewczyny też tak o tym mówiły. Widocznie taka jest przyjaźń. Ścisnęłam jej rękę, kiedy mnie pociągnęła do biegu. Przyśpieszyłam i teraz ja ją pociagnęłam. Może i jest silniejsza, ale to ja jestem szybsza. Znaczy... przeważnie.

Biegłyśmy przez korytarze szkolne trzymając się za ręce. Nagle na korytarzu obok usłyszałam głosy dyrektor Celestii i wice Luny. Gwałtownie się zatrzymałam przed skrętem, a Applejack wpadła na mnie. Pociągnęłam ją niechcący na siebie. Razem cichutko się zaśmiałyśmy. Popatrzyłam na jej rękę, którą nadal trzymałam i poczułam ciepło na policzkach. Zauważyłam też rumieńce u niej. My rzadko coś.. razem.. Tak, ten. Przeczekałyśmy, aż głosy ucichły i ruszyłam pierwsza trzymając jej dłoń. Nie lubię czekać. Cicho i lekko schylone szłyśmy po korytarzu. Nagle do naszych uszu dobiegły zbliżające się kroki. Dochodziły chyba z równoległego korytarza. Usłyszałam szept AJ
-Chodź... -Wtedy pociągnęła mnie dość gwałtownie w kierunku otwartego schowka na miotły i podobne rzeczy. Weszła tam, a ja podążyłam za nią. Było tam całkiem ciemno i nie widziałyśmy włącznika światła. Wcisnęłam się obok niej i niechcący położyłam na niej ręce, a buzię przyłożyłam do jej policzka. Zrobiło mi się mega gorąco a serce zabiło mi szybciej. Czemu w tej szkole jest tak duszno.

-S-sorki.. ciasnawo.. tu.. -Wychrypiałam nadal wciśnięta w nią - I duszno.

{Pov. Applejack}

Wcisnęłam się do malutkiego schowka i zawołałam Dash. Ona również spróbowała się wepchnąć. Wpadła na mnie i położyła na mnie ręce, a nos wcisnęła w mój policzek. Poczułam zalewającą mnie falę ciepła, zarówno na policzkach jak i w całym ciele. Na szczęście było ciemno więc nie było widać, że się zaczerwieniłam, co było pewne. Przez to, że była blisko poczułam, jak przyspiesza jej serce, na co moje zareagowało nie wiem czemu, podobnie. Po chwili cicho wyszeptała

-S-sorki... ciasnawo.. tu... I duszno.

Ja tylko się nieśmiało uśmiechnęłam unosząc jedną brew.

-Spokojnie. -Cofnęłam się o malutki kroczek i się potknęłam co skończyło się twardym upadkiem. Potrąciłam Rainbow przez co ona wywaliła się na mnie. Kiedy zrozumiałam co się właśnie stało, znów poczułam, że zrobiło mi się cieplej. Dashka podniosła się i stała nade mną na czworaka. W półmroku było trochę widać, głównie zarysy kształtów. Zaczęłam z głupia wpatrywać się w nią i w jej oczy.

{Pov. Rainbow Dash}

Kiedy po upadku otwarłam oczy pierwsze co zobaczyłam to śliczne oczy mojej przyjaciółki. Speszyłam się mocno przez to co się stało. Lekko i nerwowo się uśmiechnęłam chociaż pewnie nie było tego widać. Poczułam w brzuchu dziwne uczucie i oczywiście nadal było mi ciepło. Trwałyśmy tak w bezruchu dopóki kroki nie ucichły. Po kilku chwilach usłyszałam cichy głos wielbicielki jabłek

-Możemy już wyjść chyba...

Pokiwałam głową i podniosłam się cicho. Wzięłam ją za rękę by pomóc jej wstać. Applejack podeszła do drzwi i rękami delikatnie je uchyliła. Wyjrzała na korytarz.

-Czysto... Chodź...

Uwielbiam takie akcje! Podeszłam do niej i wyszłyśmy bardzo cicho z pomieszczenia. Przed nami pozostał ostatni punkt przed wydostaniem się ze szkoły. Woźna i jej malutka baza przed wyjściem. Nagle usłyszałam wołanie AJ, okazało się, że już zdążyła odwrócić jej uwagę! Tak jak mówiłam, nie zawsze jestem szybsza. Podbiegłam do niej i razem dyskretnie wyszłyśmy. W następnej kolejności opuściłyśmy teren szkoły. Szłyśmy chodnikiem i wspólnie zastanawiałyśmy co robimy dalej. Applejack wzruszyła ramionami ze śmiechem i wzięła mnie pod rękę.
Bardzo się cieszyłam, że spędzimy ten dzień razem.

___________________

Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;) Ciężko było momentami z weną, ale chyba tak źle nie jest..

Próbowałam trochę zedytować ten rozdział ale szczerze nie mam pomysłu na niego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro